O poprawkach do Katechizmu Kościoła Katolickiego (1998)
O ile wydanie nowego Katechizmu Kościoła Katolickiego w roku 1992 spotkało się z ogromnym zainteresowaniem mediów, to poprawki do niego, opublikowane w roku bieżącym, pozostają praktycznie nieznane. Ich istnienie budzi zdziwienie, jakby chodziło o pogłoskę. Tymczasem podała je w kwietniu 1998 jak najbardziej oficjalnie watykańska Kongregacja Nauki Wiary, u nas od niedawna dostępna jest broszura Corrigenda z przekładem zmodyfikowanych punktów katechizmu (wydrukowało ją Pallottinum, wydawca katechizmu w języku polskim). Z 2865 punktów katechizmu skorygowano 81. Często chodzi o poprawki drobniejsze, zmianę jednego słowa, porządku zdania lub też o usunięcie nie dość dobrze ilustrującego sprawę przypisu.
Sama idea poprawiania oficjalnego katechizmu mogłaby wzbudzić niepokój: czy to znaczy, że były w nim błędy? Czy Kościół katolicki zmienia swą naukę? Faktycznie pojawienie się tych poprawek przypomina tylko, że katechizm nie jest dokumentem tego samego rodzaju, co uroczyste definicje dogmatyczne, podające pewne prawdy w sposób ostateczny. Może natomiast takie definicje cytować (wtedy zmian już nie będzie) albo też przypomnieć treść nauczania kościelnego zwanego zwyczajnym, czyli codziennego głoszenia stałych zasad wiary i moralności, niekoniecznie ujętego w definitywną postać słowną, choć wywiedzionego z Pisma Świętego i tradycji Kościoła.
W wielu sytuacjach nie zawierają one jednak odpowiedzi gotowej. Wtedy Kościół stara się podać wiernym sformułowania najlepsze, jakie w danym czasie można ułożyć, ale bez uznania ich, za ostateczne. Dotyczy to np. ocen zjawisk zachodzących współcześnie. W katechizmie jest ich wiele. Tego rodzaju formuły mogą być poprawiane, podobnie jak podane przy okazji wykładu dogmatów dodatkowe ilustracje czy objaśnienia. Nie wymaga się względem nich wiary, ale rozumnego religijnego posłuszeństwa. Rozróżnienie tych kategorii przypomniane zostało ostatnio w liście apostolskim Jana Pawła II Dla obrony wiary.
Nastąpiła w katechizmie istotna modyfikacja punktów 2265-2267 dotyczących samoobrony i kary śmierci. Bez zmian pozostaje p. 2264, mówiący, w szczególności, że kto broni swojego życia, nie jest, winien zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać napastnikowi śmiertelny cios. P. 2265 stwierdzał, że uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, który jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby. Nowa wersja opuszcza dalsze słowa za wspólne dobro rodziny lub państwa, niewątpliwie z tego powodu, że nie istnieje dobro wspólne, które by się nie sprowadzało do dobra określonych osób (dotychczasową wersję uznano najwyraźniej za nieco kolektywistyczną). Dorzucono natomiast stwierdzenie, że prawowita władza, odpierając napastnika ma obowiązek uciec się nawet do broni, podczas gdy w wersji poprzedniej (p. 2266) mowa była o prawie do jej użycia.
W dawniejszym p. 2266 stwierdzono, że tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi. Obecnie w p.2267 czytamy: Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem.
Zmiana polega, na odłączeniu sprawy kary śmierci od innych kar (o których nadal mowy w p: 2266), na wykluczeniu karania śmiercią na podstawie poszlak i na zastąpieniu ogólnika „przypadki najwyższej wagi” klauzulą, że chodzi o sytuacje, gdy kara inna niż kara śmierci nie chroniłaby wystarczająco zagrożonego życia ludzkiego. Nie jest to co prawda do końca jasne, czy chodzi o to, że sam zabójca stanowiłby nadal zagrożenie, czy też o to, że brak kary śmierci takie zagrożenie by powodował — użycie terminów w sposób ogólny wskazywałoby na tę drugą możliwość. Tak czy owak, nie zmienia się tradycyjna, a więc należąca do wiążącego nauczania Kościoła zasada, że kara śmierci może być w pewnych wypadkach dopuszczalna.
Potem następuje przejęty z poprzedniej wersji akapit o moralnej wyższości bezkrwawych środków obrony, jeśli są one wystarczające, oraz akapit nowy, czerpiący z p. 56 encykliki Jana Pawła II Evangelium vitae: Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki ostatecznej konieczności usunięcia winowajcy są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale.
Nietrudno dostrzec, że świadomie rozróżnia tu katechizm argument z tradycyjnego nauczania Kościoła i argument oparty na pewnej ocenie obecnych możliwości państw i wymiaru sprawiedliwości. Ten drugi oczywiście nie stanowi nauki dogmatycznej, gdyż Kościół nie rości sobie prawa do nieomylnej oceny możliwości państwa i sytuacji społecznej. Należy też zauważyć defekt, że nie wprowadzono żadnego rozróżnienia między możliwościami rozmaitych współczesnych państw, które z pewnością są pod tym względem rozmaite.
Wiążąca nauka moralna jest jednak w tym akapicie obecna, tyle że ma charakter warunkowy. Jeżeli państwo dysponuje takimi możliwościami, by bez kary śmierci (w ogóle czy w danym przypadku) zabezpieczyć życie osób, nie powinno jej stosować. Tendencję do ograniczenia stosowania, kary śmierci nie motywuje się, jednak „prawami” winnego ani nie uznaje takiej kary za jakieś absolutne z natury zło (jak to czynią lewicowi przeciwnicy karania śmiercią). Ponadto obie wersje katechizmu sprzeciwiają się „postępowej” koncepcji kary jako głównie środka wychowawczego. Jej funkcja lecznicza wobec winnego stoi na dalszym miejscu: po naprawie nieporządku, zadośćuczynieniu moralnym i ochronie bezpieczeństwa osób (p. 2266).
Szereg zmian w katechizmie wynika z potrzeby poprawienia sformułowań w sposób niezmierzony nie dość trafnych. Ciekawa modyfikacja dotyczy np. w p. 2403 prawa do własności prywatnej. W wersji poprzedniej zawężono je do własności uzyskanej przez pracę lub otrzymanej od innych w spadku lub w darze, obecnie mowa o nabytej lub otrzymanej w sposób sprawiedliwy. Nowa wersja lepiej uwzględnia np. możliwość uczciwego wzbogacenia się dzięki inteligencji czy umiejętnościom organizacyjnym (starotestamentowa Księga Syracha 42,1.4-5 mówi: Nie wstydź się (...) zarobku wielkiego czy małego, korzyści przy sprzedażach kupieckich). Inna niewielka zmiana rozszerza wymóg sprawiedliwości z wymiany dóbr między osobami także na relacje między instytucjami (p. 2411) [np. między ZUS-em a funduszami emerytalnymi, między kasami chorych a szpitalami...]. Zasady dotyczące ochrony własności prywatnej, zachowywania umów, prawa do inicjatywy gospodarczej nie były korygowane.
Po akapicie stwierdzającym, że akty homoseksualne w żadnym wypadku nie mogą być zaaprobowane (p. 2357), który zmianie nie uległ, w wersji poprzedniej znajdował się p. 2358 dotyczący trudności sytuacji takich osób i potrzeby okazania im współczucia. W tym akapicie wprowadzono dwie istotne poprawki. Liczbę osób o skłonnościach homoseksualnych określono nie jako „znaczną”, lecz tylko „pewną”. Usunięto zdanie, że osoby takie nie wybierają swej kondycji homoseksualnej, a powtórzono za punktem poprzednim zwrot, że ich skłonność jest moralnie obiektywnie nieuporządkowana.
W dwóch punkach (2483 i 2508), mówiąc o kłamstwie, pominięto zawężenie, według którego kłamstwo to oszukanie bliźniego, który ma prawo do prawdy. W ten sposób uniknięto relatywizowania prawdomówności, sugerując zasadę, że prawo do prawdy ma każdy bliźni. W wersji poprzedniej nie o to zresztą chodziło, lecz o przypadek, gdy mówienie prawdy (np. zbrodniarzowi) naraża życie ludzkie lub inne dobra. Ocena moralna takich sytuacji nie ulega oczywiście zmianie, gdyż konieczność ukrycia jakiejś naszej wiedzy wynika wprost z przykazań „nie zabijaj”, czy „nie kradnij”. Mówiąc ze strachu za dużo, człowiek stałby się wspólnikiem czyjegoś grzechu.
Komentując stworzenie kobiety opisane w Księdze Rodzaju (p. 1605), katechizm uściśla egzegezę słów, że kobieta jest dla mężczyzny ciałem z jego ciała. Oznacza to nie tylko, że jest mu równa (starsza wersja), lecz że równa i bliska (wersją poprawiona). Niby to mała zmiana, ale nietrudno dostrzec, że pierwsza wersja była uboższa i po trosze zasugerowana przez zachodnie dysputy o równości kobiet i mężczyzn, którym nieraz towarzyszy właśnie kwestionowanie ich bliskości. Ta zmiana i poprzednia dowodzą, że korekta katechizmu liczyła się z niebezpieczeństwem nieświadomego przejmowania języka „różowego”. (1998)
Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001
Poprawianie katechizmu. (Rec. z: Katechizm Kościoła katolickiego. Corrigenda, Pallottinum 1998), Najwyższy Czas! 1998 nr 51/52, ss. 42-43
opr. mg/ab