Rozmowa z ks. Markiem Dziewieckim, krajowym duszpasterzem powołań, na temat problemów homoseksualnych wśród duchownych
- Kościół nie rodzi homoseksualistów, ale może przyciągać osoby o skłonnościach homoseksualnych, które pod pretekstem celibatu chcą ukryć przed społeczeństwem swoje skłonności lub też w seminarium duchownym czy w zakonie szukają pomocy, uleczenia swoich skłonności? Czy seminarium może i powinno służyć takiej autoterapii? Czy to nie jest błędna motywacja powołania?
Gdyby do seminarium duchownego zgłaszał się ktoś dlatego, że chce ukryć przed innymi ludźmi swoje problemy seksualne, to oczywiście jego motywacja byłaby zupełnie błędna. Do seminarium czy nowicjatu powinny zgłaszać jedynie te osoby, które odkrywają to jako wolę Bożą, a nie jako własny sposób na życie. Przejawem naiwności i magicznego myślenia byłaby również wiara w to, że już sam pobyt w domu formacyjnym uleczy daną osobę ze skłonności homoseksualnych. Do seminarium nie wstępuje się po to, by przezwyciężać jakieś problemy, lecz po to, by w sposób radosny i dojrzały uczyć ludzi myśleć i kochać na wzór Chrystusa. Podobnie małżeństwa nie zawiera się po to, by radzić sobie z problemami lecz po to, by dojrzale kochać współmałżonka i dzieci. Od terapii są zupełnie inne instytucje.
Kościół dziś broni się nie tylko przed tendencjami homoseksualnymi, ale także przed kandydatami do kapłaństwa, którzy są niedojrzali emocjonalnie, neurotyczni. Czy testy i rozmowy z psychologiem mogą wykryć tego typu problemy u kandydata i czy ewentualne braki w tej dziedzinie oznaczają definitywną dyskwalifikację?
Dominuje obecnie niska kultura, która skupia dzieci i młodzież na ich emocjach i popędach kosztem więzi i wartości. Kryzys przeżywa wielu wychowawców: rodziców i nauczycieli. Pedagogika w coraz większym stopniu jest podatna na ideologiczne mity typu: spontaniczna samorealizacja, wychowanie bez stresów, prawa bez obowiązków. To wszystko sprawia, że coraz więcej młodych ludzi przeżywa kryzys, sięga po alkohol i narkotyk, nie radzi sobie z własnym ciałem i emocjami. To widać gołym okiem. Nie potrzeba tu specjalnych testów psychologicznych. Poważne zaburzenia psychospołeczne wykluczają przyjęcie danej osoby do seminarium duchownego czy nowicjatu, podobnie zresztą jak wykluczają zawarcie przez tę osobę ważnego związku małżeńskiego. W obliczu lżejszych trudności kandydat otrzymuje szansę, ale może zostać kapłanem jedynie wtedy, gdy w ramach formacji seminaryjnej osiągnie dojrzałość intelektualną, duchową, moralną i psychospołeczną. Ewangelicznej filozofii życia mogą uczyć jedynie ludzie dojrzali.
Spotkałam się z tezą, że homoseksualizm powstaje w wyniku zaburzonych relacji między rodzicami, a zatem w wyniku bolesnego dzieciństwa. Czy ten proces jest odwracalny? Czy w seminarium wychowawcy mogą pomóc klerykowi z "innymi skłonnościami". Na czym taka pomoc może polegać?
Wszyscy ludzie, którzy opowiadali mi o swoich problemach homoseksualnych, potwierdzali, że w dzieciństwie boleśnie cierpieli z powodu zaburzonych relacji między swoimi rodzicami albo z powodu nieobecności ojca w procesie wychowania. Zwykle tacy ludzie nabywają lęk wobec osób drugiej płci, albo nimi gardzą. Istotą homoseksualizmu jest separowanie się od osób drugiej płci. Proces ten jest oczywiście odwracalny i np. w Irlandii wiele osób homoseksualnych uwolniło się z bloków psychicznych wobec osób drugiej płci i założyło rodzinę.
Problemy seksualne są zwykle czymś wtórnym i właśnie dlatego seksualność jest szóstym, a nie pierwszym przykazaniem. Dojrzała postawa w sferze seksualnej jest możliwa wtedy, gdy człowiek respektuje pięć pierwszych przykazań Dekalogu. A zatem wtedy, gdy zajmuje dojrzałą postawę wobec Boga (nie stawia niczego i nikogo w Jego miejsce), wobec bliźniego (począwszy od kręgu osób z najbliższej rodziny) oraz wobec zdrowia i życia (własnego i innych ludzi). Jeśli w tych dziedzinach ktoś jest niedojrzały, wtedy w błędny sposób przeżywa i wyraża również swoją seksualność.
Szansę na dalszą formację seminaryjną może otrzymać jedynie ten alumn, który rozumie, że jego problemy seksualne oznaczają, iż w jakimś stopniu nie radzi sobie także z innymi dziedzinami życia, gdy szczerze i owocnie współpracuje z wychowawcami seminaryjnymi, gdy wyraźnie widać pozytywną ewolucję w sferze seksualnej, połączoną ze zmianą zachowań w tej dziedzinie. W przypadku homoseksualizmu — kiedy rozumie, że problemy w tej sferze są konsekwencją wcześniejszych problemów i gdy wyraźnie zauważalny jest rozwój tego alumna w sferze moralnej, duchowej i religijnej oraz w sposobie kontaktowania się z Bogiem i człowiekiem.
Czy na gruncie teologii da się uzasadnić lub obalić stwierdzenie, że ksiądz o skłonnościach homoseksualnych nie będzie dobrym, „pełnym” księdzem?
Kościół zwraca uwagę na to, że punktem wyjścia homoseksualizmu są zaburzone więzi z osobami drugiej płci. Tymczasem człowiek najbardziej rozwija się właśnie poprzez kontakt z osobami drugiej płci (stąd szkoły koedukacyjne!). W konsekwencji bloków psychicznych homoseksualiści szukają w kontakcie z osobami własnej płci rozwoju i satysfakcji, która jest możliwa jedynie w kontakcie z osobami płci odmiennej. Tymczasem warunkiem dojrzałego pełnienia posługi kapłańskiej jest zdolność do odpowiedzialnych i pogodnych więzi zarówno z kobietami jak i z mężczyznami. Dojrzały ksiądz nie odnosi się do kobiet ani z lękiem, ani z lekceważeniem.
Grupa włoskich duchownych o skłonnościach homoseksualnych opublikowała niedawno list, w którym stwierdzają, że nie chcą być traktowani jako "gorsi kapłani", skoro tak samo, jak pozostali kapłani dochowują celibatu i starają się dobrze spełniać posługę kapłańską? Dlaczego ich celibat ma być gorszy?
Jeśli ktoś jest dojrzałym księdzem i stara się dobrze wypełniać swoją posługę kapłańską, to w ogóle nie wypowiada się publicznie o swoich tendencjach, trudnościach czy przeżyciach seksualnych. Respektowanie intymności i prywatności w tej dziedzinie jest podstawowym kryterium zdrowia psychicznego. Człowiek zasługuje na szacunek ze względu na swoją świadomość, wolność i odpowiedzialność a nie ze względu na określone skłonności popędowe, bo te mają także zwierzęta. Jeśli więc jakiś ksiądz czy grupa księży mówi publicznie o sprawach intymnych, to publicznie przyznaje się do poważnej niedojrzałości. Kto uczciwie i ofiarnie pracuje jako ksiądz, ten nie zajmuje innych ludzi własną osobą lecz prowadzi siebie i innych do Chrystusa.
Opublikowana dwa lata temu watykańska instrukcja stwierdza, że „byłoby wielce nieuczciwe ze strony kandydata ukrywać swoje skłonności homoseksualne w celu przyjęcia święceń”. Ale z drugiej strony, gdy kleryk chce być uczciwy i przyzna się do swoich skłonności, to zazwyczaj ryzykuje, że zostanie wydalony z seminarium, a to wielki dramat...
Instrukcja ta przypomina, że homoseksualizm nie tylko blokuje dojrzałe więzi z kobietami, ale także uniemożliwia dojrzały sposób odnoszenia się do mężczyzn. Czasem prowadzi nawet do przestępstw w postaci pedofilii, w tym do pedofilii kapłanów, wobec której słusznie burzą się media na całym, świecie! Instrukcja stwierdza, że właśnie dlatego w formacji seminaryjnej „nie można w żaden sposób zignorować negatywnych konsekwencji, mogących zrodzić się na skutek święceń osób o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych.” Instrukcja jednoznacznie podaje zasadę, że „jeśli kandydat uprawia homoseksualizm albo wykazuje głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne, jego kierownik duchowy, a także spowiednik, ma obowiązek odwieść go w sumieniu od podążania w kierunku święceń.
Powyższe normy, które nie pozwalają na święcenia kapłańskie kandydatom z problemami homoseksualnymi, nie podważają szacunku, jaki Kościół okazuje takim osobom. Normy te oznaczają jedynie, że Kościół „głęboko szanując osoby, których dotyczy ten problem, nie może dopuszczać ich do seminarium ani do święceń duchownych”. Podobnie zresztą, jak nie może dopuszczać do seminarium ani do święceń tych, którzy nie zdali matury, którzy mają określone problemy zdrowotne, albo którzy są w czynnej fazie alkoholizmu czy narkomanii.
Czy złamanie celibatu poprzez kontakt seksualny z mężczyzną w przypadku księdza jest większym grzechem niż złamanie celibatu z kobietą? Czy teologia to rozróżnia?
Łamanie celibatu przez kapłana jest zawsze dramatycznie poważnym złem moralnym, niezależnie od tego, czy przejawia się w formie autoerotyzmu, we współżyciu z kobietą czy w praktykach homoseksualnych. Z drugiej strony Pismo Święte w sposób stanowczy i jednoznaczny przestrzega przed współżyciem homoseksualnym, gdyż jest ono wyjątkowo ciężkim złem moralnym (por. Rdz 19, 1-29; 1 Kor 6,9) i zboczeniem (por. Rz 1, 28). Dojrzały ksiądz to ktoś pewny tego, że miłość bez seksualności wystarczy do szczęścia i że nieodpowiedzialna seksualność zawsze staje się formą krzywdy wyrządzonej innym ludziom a także samemu sobie.
opr. mg/mg