O postmodernizmie i tożsamości człowieka
Współczesny człowiek preferuje indywidualistyczną utopię szczęścia, oderwanego od więzi międzyludzkich, od miłości i prawdy, od odpowiedzialności i zdrowego rozsądku — całkowity relatywizm i związany z nim nihilizm wartości, zupełną pustkę aksjologiczna, moralna, religijna, światopoglądowa. Nie obowiązuje żadna wspólnie uznawana wartość, poza wyzbytą moralnego osądu tolerancją oraz moralnych odniesień demokracją. Jest rzeczą oczywistą, że pozbawiona jakichkolwiek odniesień aksjologicznych czy moralnych tolerancja i demokracja nie może stanowić żadnej rzeczywistej wartości, ani nie może być nośnikiem jakichkolwiek innych wartości. W konsekwencji dochodzi coraz częściej do absurdalnych sytuacji, w których wyniki demokratycznych wyborów traktuje się jako zagrożenie dla demokracji.
1. Człowiek jako podstawowa wartość społeczna
Człowiek jest podstawową wartością społeczną, początkiem i celem wszelkiego życia społecznego. Tylko w ten sposób patrząc na człowieka możemy podnieść godność osoby ludzkiej i obronić podstawowe prawa człowieka. Integralna wizja człowieka ukazuje całościową koncepcję człowieka obejmującą nie tylko jego stronę cielesno-witalną, ale także stronę duchowo-intelektualną. Ponadto integralna wizja człowieka wskazuje na powołanie człowieka do życia i szczęścia przyrodzonego i nadprzyrodzonego. Godność człowieka, przyrodzona i nadprzyrodzona, sprawia, że nie może on być traktowany jako narzędzie, rzecz, środek w różnych strukturach społecznych. Ludzie muszą żyć społecznie, a struktury społeczne tworzą po to, by im służyły w realizacji powołania życiowego. Każda wspólna wartość (wartość, którą można zrealizować tylko w społecznej kooperacji, np.: społeczna, gospodarcza, polityczna, kulturalna itp.) ma charakter osobowy. Oznacza to, że jest zorientowana na uczestników życia społecznego. Człowiek nigdy nie może być traktowany jako środek do realizacji wartości, bowiem jest ich twórcą i celem (czyli mają one mu służyć). Po to tworzy wraz z innymi ludźmi wartości wspólne, by dzięki nim rozwijać się i doskonalić. Dobro osoby ludzkiej i dobro wspólne (to ostatnie, jako wynik powstania wartości wspólnych) stanowią oba krańce, które we wzajemnym współdziałaniu (w solidarności) i uzupełnianiu się tworzą ład społeczny.
Teza głosząca, iż jednostka ludzka istota społeczna, to podstawowe założenie ontologiczne, na którym wspiera się socjologia. Wbrew przypuszczeniu, że jest to prawda banalna, w literaturze socjologicznej występują inne poglądy; niepełne też jest rozumienie tego stwierdzenia. Człowiek jest częścią universum, żyje w określonym środowisku, z którym jest w różnorodny sposób powiązany. Na środowisko człowieka składa się kosmos, biokosmos i ludzka społeczność. Jednostka jest uzależniona od środowiska i zarazem ku niemu nakierowana. Indywidualizm dostrzega opozycję, o ile nie sprzeczność, pomiędzy człowiekiem indywidualnym a społecznością. Ich interesy mają być przeciwstawne. Personalizm interpretuje życie społeczne nie jako zagrożenie osoby ludzkiej, ale możliwość jej dopełnienia oraz rozwoju. Człowiek indywidualny jest z konieczności ograniczony i skończony, dlatego poszukuje spotkania z innymi ludźmi − upatrując w tym fakcie możliwość swego ubogacenia. Człowiek jest istotą społeczną nie pomimo swej indywidualności, ale właśnie z jej powodu. Jednostka zawsze dąży do swego dopełnienia, które znajduje w środowisku społecznym. Korzenie życia społecznego znajdują się więc w samym człowieku: tak jego jednostkowość i osobowość. Jego bytowa odrębność i niepowtarzalna indywidualność nie wykluczają komunikacji ze światem zewnętrznym − zwłaszcza ludzkim, ale właśnie domagają się podjęcia życia społecznego. Zróżnicowanie somatyczne i psychiczne indywidualnych ludzi swe naturalne zwieńczenie znajduje w społeczności.
Psychiczno-biologiczna niewystarczalność jednostek ludzkich skłania je do tworzenia różnych grup społecznych: począwszy od rodziny, poprzez naród i państwo, aż do społeczności międzynarodowej. Człowiek jest osobą i właśnie jako osoba odczuwa potrzebę społeczeństwa, między innymi dla realizacji moralnych sprawności i swej doskonałości. Gdyby jedynie materialno-biologiczne potrzeby skłaniały do życia społecznego, to byłoby ono udziałem także zwierząt. One jednak nie tworzą wspólnot społecznych, a jedynie gatunki i stada. Tak więc życie społeczne, choć jest prowokowane przez potrzeby ludzkiego ciała, w sensie właściwym realizuje się dopiero na poziomie życia psychiczno-umysłowego. Biologiczne indywidua tworzą gatunki, a dopiero rozumne, wolne osoby współtworzą społeczności. Społeczny instynkt, charakterystyczny dla świata zwierzęcego, różni się w sposób istotny od społecznych predyspozycji człowieka.
2. Człowiek jako osoba ludzka
Życie społeczne człowieka obejmuje dwa poziomy: niższy - biologiczny i wyższy - umysłowy. Ostatnia płaszczyzna jest specyficzna dla świata osób, gdzie występuje zdolność do wykraczania poza aktualne potrzeby i sytuacje. Pełne życie duchowe człowieka wymaga przełamania własnego egocentryzmu i egoizmu, a więc włączenia się do wspólnoty. Życie społeczne jest obowiązkiem człowieka, ono wymaga oddania innym tego, co się im należy. Nie wystarczy jednak mechaniczno-pasywne włączenie się do życia społecznego. Nie samo członkostwo jest istotne, ale aktywno-twórcze uczestnictwo. Człowiek powinien trwale włączyć się w cele i zadania wspólnoty, powinien -analogicznie do swego statusu i zobowiązań - być za nią odpowiedzialny.
Życie społeczne jest nieodzowne dla umysłowego rozwoju i psychicznej równowagi człowieka. Dlatego wychowanie dziecka poza kręgiem jego naturalnej rodziny jest trudne, a w pewnym sensie ryzykowne. Nawet człowiek dorosły potrzebuje psychicznego wsparcia ludzi: rodziny, przyjaciół. Życie społeczne jest faktem równie niekwestionowalnym co uniwersalnym. Jak wyjaśnić jego genezę? Różnorodne są eksplikacje źródeł życia społecznego: J. J. Rousseau odwoływał się do hipotezy konwencji. Platon mówił o jedności organicznej życia społecznego, Arystoteles nazwał człowieka zwierzęciem społecznym, B. Spinoza wspólne działanie ludzi uznał za ekspresję generalnej woli Absolutu, wreszcie filozofia chrześcijańska za podstawę życia społecznego uznaje kategorię dobra wspólnego. Osoba ludzka jest substancjalną całością, światem samym w sobie - mikrokosmosem.
Między rodziną a państwem zarówno narodowym, jak narodowościowym jest ogromna ilość umownych społeczności: organizacji, zrzeszeń, związków, stowarzyszeń, klubów o różnym charakterze: naukowym, artystycznym, ekonomicznym, politycznym, zawodowym, klasowym, sportowym, rozrywkowym itd.
Dziś człowiek przynależy i działa w różnych organizacjach, i to przeważnie w kilku równocześnie. Współczesne życie jest tak zdominowane przez organizacje, że niemal nie pozostawia czasu i miejsca na nic innego. Rzadko też człowiek występuje jako osoba prywatna, przeważnie jako przedstawiciel lub członek takiego czy innego klubu, zespołu, związku. W tych organizacjach, człowiek rozwija się, osiąga nowe dobra, których sam nie mógłby osiągnąć, realizuje swe człowieczeństwo. Dlatego wolność zrzeszania się jest prawem naturalnym człowieka, wynikającym z prawa i obowiązku każdego bytu do pełnego rozwoju. Tylko bowiem byt ludzki osiągnąwszy pełny rozwój, osiąga swój cel wyznaczony mu przez Stwórcę. Tę wolność zrzeszania się gwarantuje ustawodawstwo międzynarodowe: deklaracje, konwencje, pakty, umowy.
3. Człowiek ponowoczesny
(…) jest zwykle bardziej ikoniczny niż logiczny, bardziej wrażliwy emocjonalnie niż intelektualnie, bardziej intuicyjny niż krytycznie analizujący, bardziej uwrażliwiony na chwilowe odczucia niż na zjawiska dokonujące się w dłuższej perspektywie czasowej. Jest to także człowiek bardziej poddany informatyzacji niż komunikacji. Z powyższych analiz wynika, że życie we współczesnym społeczeństwie informatycznym, w którym informacja stała się podstawowym towarem na sprzedaż i w którym forma jest ważniejsza niż treść komunikacji, faktycznie modyfikuje nasz sposób bycia i funkcjonowania. W minionych epokach człowiek funkcjonował głównie w oparciu o to, kim był oraz jakimi cechami, zdolnościami czy umiejętnościami dysponował. Jego sytuacja zależała przede wszystkim od tego, co osiągnął w pracy nad sobą. On i jego najbliższe otoczenie odgrywało zwykle decydującą rolę w wychowaniu, w procesie identyfikacji i socjalizacji, w wyborze filozofii i drogi życia. Dzisiaj w wielkim stopniu wpływają na danego człowieka informacje, które do niego docierają, czy którymi jest wręcz „bombardowany” (telewizja, radio, Internet, prasa). Te informacje modelują jego sposób myślenia, decydowania i działania. Dzięki programom telewizyjnym, filmom video czy czasopismom nawet człowiek żyjący gdzieś na odludziu ma możliwość podobnie zachowywać się, ubierać i rozumować, jak ktoś żyjący w wielkiej metropolii. Wcześniej nie było to po prostu możliwe i dlatego życie ludzi w poszczególnych krajach czy rejonach było w znacznie większym stopniu zróżnicowanie niż obecnie.
Współczesny człowiek ma możliwość niemal bezpośredniego uczestniczenia w życiu ważnych postaci oraz w najważniejszych wydarzeniach w skali świata. Prowadzi to jednak do swego rodzaju „klonowania” ludzi o podobnym stylu myślenia, przeżywania i funkcjonowania. Dominacja tego typu kultury medialnej powoduje istotne przemiany w postawie współczesnego człowieka nie tylko w odniesieniu do samego siebie, ale także w odniesieniu do innych osób. Codziennie widzimy tłumy ludzi, których prawdopodobnie nie spotkamy już nigdy po raz drugi. Tymczasem rzadko kontaktujemy się z przyjaciółmi, a nawet z najbliższymi osobami w gronie rodzinnym. Za pomocą mediów odnosimy wrażenie, że mamy „kontakt” ze wszystkimi mieszkańcami ziemi, a tymczasem w rzeczywistości stajemy się coraz bardziej samotni i niezdolni do pogłębionych spotkań z samym sobą i z drugim człowiekiem. Polityka programowa mediów powinna więc przede wszystkim skoncentrować się na rzetelnej informacji oraz na roli wychowywania nawet przez rozrywkę. Polityka taka powinna kultywować tradycje lokalne, promować szacunek dla innych niż komercyjne wartości dla ich pracy, promować zachowania rozwojowe, nowe technologie, piękno przyrody i możliwości rozwoju w zgodzie z prawami przyrody. Całościowy rozwój człowieka przebiega w społeczeństwie i dzięki społeczeństwu. Socjalizacja będąca transmisją kultury ma zapewnić człowiekowi osiągnięcie celu, jakim jest harmonijna współpraca jego samego z otaczającym go społeczeństwem, to z kolei doprowadzić ma do stworzenia idealnego gruntu możliwościowego, na którym tak jednostka jak i całe społeczeństwo powinno znaleźć drogę do samodoskonalenia się.
4. Cechy człowieka ponowoczesnego
Wielu autorów problem stosunku jednostki do społeczeństwa traktuje jako problem fikcyjny i wynik nieporozumienia, ich zdaniem bowiem w rzeczywistości społecznej zaciera się to, co „indywidualne", i to, co „społeczne", w każdym zjawisku tzw. indywidualnym zawierają się elementy społeczne, a w zjawisku tzw. społecznym występują elementy indywidualne, tym bardziej, że człowiek − według tych poglądów − kształtowany jest przez społeczeństwo, ono zaś jest dziełem jednostek ludzkich. Pogląd ten jest słuszny jedynie o tyle, o ile będzie się go traktować jako opozycję wobec absolutnego, ontologicznego przeciwstawiania człowieka społeczeństwu i odwrotnie. Jednakże nie można się zgodzić z tym zapatrywaniem, gdy głosi ono niemożliwość rozważania i określania stosunku człowieka do społeczności. Istnienie bowiem zależności między osobą a społecznością nie pozbawia ich obu odrębności i nie utożsamia ich, wręcz przeciwnie − implikuje ich odrębną podmiotowość. Istnienie związków między człowiekiem a społeczeństwem domaga się nawet ustalenia wzajemnego zakresu zależności i podporządkowania. Zarówno w teorii, jak i w praktyce występuje przecież doniosłe pytanie, czy i w jakim zakresie plemię, rodzina, ród, wieś, państwo, klasa, zawód czy partia mogą podporządkowywać sobie jednostki i jak daleko sięgają obowiązki człowieka na rzecz grupy, a z drugiej strony, jakie uprawnienia ma jednostka względem społeczności. Powstawały bowiem w praktyce i powstają na tle tych właśnie rozgraniczeń różnego rodzaju konflikty. Za E. Welty'm można powiedzieć, iż problem stosunku człowieka do społeczeństwa jest „problemem rodzaju ludzkiego", tzn. problemem powszechnym i do pewnego stopnia wiecznym i trwałym, ciągle w praktyce rozwiązywanym na nowo w związku ze zmieniającymi się kształtami życia społecznego. Z drugiej strony określenie miejsca człowieka w społeczeństwie i ustalenie wzajemnych relacji między grupą a jej członkami w zasadzie przesadza o całości ustroju społecznego. Dlatego też trafnie ten problem Teilhard de Chardin: człowiek − społeczeństwo nazywa zagadnieniem fundamentalnym filozofii politycznej1.
Z tych przyczyn problematyka stosunku jednostki ludzkiej do społeczności nie przestaje nigdy tracić na aktualności. Problem ten jest otwarty szczególnie w przeżywanej przez nas epoce. Dokonują się przecież za życia obecnego pokolenia wielkie rekonstrukcje życia społecznego. Oczywiście, nie należy popadać w przesadę w upatrywaniu „przełomowości", „epokowości" wyłącznie w przeżywanym przez siebie okresie historycznym, niemniej jednak trzeba stwierdzić, iż w przeszłości przemiany społeczeństw dokonywały się w większym stopniu w sposób bardziej „żywiołowy". Obecnie zaś polegają one na przeprowadzaniu wielkiego eksperymentu socjologicznego, gdyż w sposób świadomy, według określonych ideologii, wspartych na teoriach społecznych, dokonuje się budowy nowych ustrojów. Nie bez racji przeto Karl Mannheim − wybitny znawca współczesnego stanu życia i kultury - wiek XX nazywa „wiekiem rekonstrukcji społecznej".
5. Człowiek w społeczeństwie ponowoczesnym
Nasuwa się pytanie, jaka jest przyszłość człowieka i jakie jest jego miejsce w nowym, tworzącym się społeczeństwie, a także na jakich zasadach określających stosunek człowieka do zbiorowości oparte są dzisiejsze rekonstrukcje społeczne i czy na takich zasadach powinny być oparte. Epoka nasza chce mienić się okresem nowego humanizmu. Na czasie będzie przeto przypomnieć dyskurs wieków myśli ludzkiej, przypomnieć i unaocznić deklaracje ruchów społecznych, odtworzyć zasady i ramy określające uprawnienia i obowiązki społeczności względem człowieka i prawa naturalne osoby ludzkiej.
Człowiek poza wspólnotą nie może się narodzić, nie ma szansy przetrwania, a już na pewno nie możliwy jest jego intelektualny i duchowy rozwój. Dzisiejsza psychologia wyróżnia dwa czynniki rozwoju jednostki ludzkiej - biologiczny i społeczny. Podział ten wydaje się być niezwykle ostry, biorąc jednak pod uwagę fakt, iż żaden z czynników rozwoju biologicznego nie mógłby zaistnieć poza wspólnotową egzystencję jednostki - można dojść do wniosku, iż oba te punkty są de facto czynnikami opartymi na bazie społecznej. Całościowy rozwój człowieka przebiega w społeczeństwie i dzięki społeczeństwu. Rozwój społeczny natomiast implikują przede wszystkim z działania procesów socjalizacyjnych i internalizacyjnych. Socjalizacja będąca transmisją kultury ma zapewnić człowiekowi osiągnięcie celu jakim jest harmonijna współpraca jego samego z otaczającym go społeczeństwem, to z kolei doprowadzić ma do stworzenia idealnego gruntu możliwościowego, na którym tak jednostka jak i cale społeczeństwo znaleźć powinno drogę do samodoskonalenia i wzrostu. Zawężając jednak działanie omawianego procesu do płaszczyzny jednostkowej, indywidualnej obserwujemy proces nie tylko uspołeczniania, ale także uczłowieczania osoby ludzkiej, istniejącej poza strukturami społecznymi jedynie jako zbiór możliwości gotowych do zrealizowania w społeczeństwie i nie ujawniających się poza nim. Samodoskonalenie i rozwój są więc tym dobrem, do którego, wg Arystotelesa, dążą wspólnoty. Nie można jednak zapominać, że to pojedynczy, wielcy i mali ludzie owe wspólnoty tworzą, że to oni są podmiotami wszelkich działań i zmian, że to dla nich, przez nich i dzięki nim społeczeństwo istnieje, trwa i rozwija się. Dobro, do którego zmierza wspólnota ma więc być przede wszystkim dobrem jednostek, a jej celem powinien być rozwój uczestników interakcji, które ją tworzą.
6. Konsekwencje rozwoju technicznego
Gwałtowny rozwój nowych technologii, jakiego doświadczamy we współczesnym świecie, prowadzi nieuchronnie do daleko idących zmian w strukturze społecznej, kulturze, systemie wartości i norm, będących spoiwem społeczeństw. Żyjemy w okresie niewiarygodnego przyspieszenia technologicznego. Można powiedzieć, że niemal, co chwilę powstają nowe wynalazki, czy nowe teorie naukowe a zewsząd otaczają nas skomplikowane urządzenia. Elektronika i informatyka są wszechobecne. Ilość, jakość i złożoność tych zmian jest dziś określana mianem wielkiego wstrząsu a nowe społeczeństwo, powstające w jego wyniku w pracach badawczych, opatrzone jest wieloma określeniami: społeczeństwem informacyjnym, społeczeństwem wiedzy, czy społeczeństwem telematycznym. Możemy zadać sobie pytanie - czy nasza mentalność i psychika zdążyły się dostosować do tak gwałtownych przemian? Otóż, każdy człowiek stara się radzić sobie z rzeczywistością, nakładając na nią siatkę wyobrażeń i metafor, które czasem tracą swój przenośny charakter i zaczynają żyć własnym życiem. Wszelkie sygnały, wyobrażenia, wzory do naśladowania i idee do wyznawania przybywają z oddali, a mówiąc ściślej dosłownie znikąd za pomocą informacji. Internet dokonuje, że nagle zjawiska o charakterze ogólnoświatowym i odległe wydarzenia zaczynają mieć bezpośredni wpływ na nasze życie codzienne i stają się częścią naszego doświadczenia tak, jak przeżycia doznawane w najbliższym kręgu, wpływając na nasze decyzje, poglądy i przekonania. Takie ograniczenie roli przestrzeni fizycznej dokonuje się za pośrednictwem nowoczesnych technologii komunikacyjno-informacyjnych. Poza zniesieniem przestrzeni i dodatkowo kompresją czasu, powodują one dominację doświadczenia zapośredniczonego nad bezpośrednim. Dużą rolę odegrało tutaj pojawienie się Internetu, określanego mianem syntezy nowoczesnych mediów, który dzięki właściwej mu interaktywności tworzy już nie tylko reprezentację świata, ale przy okazji stwarza całkiem nowe środowisko aktywności człowieka. Cały proces dystansuje nas wobec bezpośredniego, lokalnego środowiska społecznego a człowiek wskutek telematyzacji swego indywidualnego doświadczenia przekracza dotychczasowe ramy kulturowe. Status ten staje się elementem współczesnej tożsamości każdego z nas. W koncepcjach ponowoczesnych tożsamość ujmowana jest jako struktura dynamiczna, złożona z przygodnych elementów, często od siebie niezależnych, powielająca się w sposób, którego logikę trudno uchwycić. Często okazuje się, iż osiągnięcie nawet względnej stałości nie oferuje bezpieczeństwa, przeciwnie, wręcz zagraża jednostce. Projekcja siebie jako posiadacza określonej wiedzy lub osoby wykonującej konkretny zawód, czy zajmującej stałe miejsce w hierarchii społecznej uniemożliwia normalne funkcjonowanie, wymagające umiejętności szybkiego przeobrażania się i zmiany ról. Stałość wyobrażeń o sobie może dziś oznaczać klęskę i wykluczenie. Źródłem siły staje się płynność. Taki stan rzeczy sprawia, że permanentnym stanem jednostki w ponowoczesnym świecie jest uczucie niepewności wynikającej nie tyle z braku zaufania do własnej przemyślności i sprytu, ile dotyczącej przyszłego kształtu świata, jutrzejszych wyobrażeń o życiu rozsądnym, pojutrzejszych mierników słuszności życiowych decyzji. Generalnie obecna epoka nie ma utrwalonych jednoznacznych standardów − to czas relaksu, życia chwilą. Istotną cechą współczesnej kultury popularnej jest dostarczanie zróżnicowanym jednostkom jak najbardziej zróżnicowanych przyjemności dostosowanych specjalnie do ich preferencji. Ogólne nastawienie jednostek można określić jako apolityczne i amoralne. Nie ma jasno ustalonych celów, poza tworzeniem coraz większych możliwości zabawy dla coraz większej ilości ludzi. Również wiele cech współczesnych mediów wiąże się z postmodernizmem, który definiuje to społeczeństwo. Globalna kultura zdaje się pozbawiona wartości, w istocie propaguje zachodni konsumpcjonizm, indywidualizm, komercjalizm, kapitalizm i hedonizm. Społeczeństwo jest ogólnie przychylnie nastawione wobec wszechobecnej komercjalizacji, bowiem ta promuje nieustanną zmianę mody, poszukiwanie nowości i ekstazy, często przejawiających się w nadmiernej i spektakularnej konsumpcji .
Już jakiś czas temu pojawiały się głosy ostrzegające nas przed tym, że nasycenie zaawansowanej technologii, którą się otaczamy zwiększa jednocześnie potrzebę bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem. Transformacja życia towarzyskiego w złożonych społeczeństwach polega na tym, że sieci zastępują społeczności lokalne w roli głównej formy związków społecznych. Nie można jednak zapominać, że „społeczności są sieciami więzi międzyludzkich, które są źródłem życia towarzyskiego, wsparcia, informacji, poczucia przynależności i tożsamości społecznej” 2. Na drugim końcu kabla, przed innym monitorem, będzie zawsze siedział żywy człowiek, czasami nielogiczny, nieprzewidywalny, powolny w obliczeniach i niedokładny. Ale to właśnie jego nigdy nie zastąpi komputer, który może ożywać jedynie w naszej wyobraźni.
W kontekście tych słów można zadać sobie pytanie: Kim jest człowiek w wirtualnym świecie? Często nasza wirtualna tożsamość jest zapisana za pomocą ciągu cyfr lub liter, które mają znaczenie jedynie wtedy, gdy umie się obsłużyć odpowiedni program, lub gdy rozumie się dany ciąg lub algorytm. A co się dzieje, gdy nie posiada się takiej umiejętności? Czy wtedy nasza tożsamość przestaje istnieć, czy tylko jest skutecznie zaszyfrowana? Przecież nieraz zdarzyło nam się utracić jakieś dane, często bardzo ważne, np. dotyczące naszego wirtualnego istnienia, lecz zwykle udaje nam się je odtworzyć, czy to z pamięci czy tez przy pomocy specjalistycznego programu. Więc jeśli dane dotyczące naszej wirtualnej tożsamości możemy przechowywać również w świecie rzeczywistym, bądź w pamięci, to czy ta wirtualna osobowość jest całkowicie nierealna i pochodząca z innego świata? Słuszne jest więc stwierdzenie, że świat wirtualny bierze swój początek w świecie rzeczywistym, a jeśli kiedyś miałby w jakiś sposób nastąpić koniec wirtualnej rzeczywistości, to również proces tej destrukcji zostałby zapoczątkowany w świecie realnym. Lecz początek i koniec to tylko dwie fazy istnienia wirtualnego świata. Należy się zastanowić więc jeszcze nad środkowym etapem: rozwojem. W kręgach informatyków znana jest opinia, że wirtualna rzeczywistość nie ma granic i zawsze będzie się rozwijała. Czy jednak kiedyś nie nadejdzie taki dzień, że środki techniczne i wyobraźnia ludzka nie będą już w stanie tworzyć dalszej wirtualnej rzeczywistości?
Na niektórych filmach możemy często oglądać urządzenia, dzięki którym człowiek może prawie całkowicie urealnić się w świecie. Jednak nic nie wskazuje by na razie przy obecnym poziomie wiedzy człowieka i techniki te marzenia – bo tak to można nazwać, urzeczywistniły się. A więc można wywnioskować, że za potencjalny stopień wirtualizacji odpowiada poziom zaawansowania techniki. Z kolei, żeby mógł postępować rozwój techniki wymagana jest praca i starania rzeszy ludzi, którzy wykorzystują ku temu wiedzę innych. Tak więc to tak naprawdę stopień wirtualizacji człowieka zależy od każdego z nas, bo przecież wszyscy możemy dołożyć swoją cegiełkę do budowania wirtualnego świata. Widzimy pojęciowo. Co to znaczy? Patrząc na przedmiot rozpoznajemy jego konkretną tożsamość właśnie dlatego, że potrafimy go ująć w wielu przecinających się pojęciowych reprezentacji mających charakter ogólny w sensie kategorialności3. Tą ogólność trzeba odróżniać od fizycznej konkretności przedmiotów, które pierwotnie nie prezentują się wcale konkretnie, lecz w pewnej niespecyficznej, mglistej ogólności. Spostrzegając coś, zwykle wywołujemy tym cały szereg procesów myślowych – swoisty łańcuch rozważań, myśli i zastanowień. Cały proces przebiega często w ułamku sekundy i nawet człowiek nie zdaje sobie sprawy, że w jego umyśle w tej chwili jest przeprowadzany tak skomplikowany proces. W przypadku percepcji wirtualnej rzecz wygląda inaczej. W świecie nierealnym – komputerowym jesteśmy pozbawieni możliwości odczucia – realnego przekonania się o rzeczywistym istnieniu danej rzeczy. Nasza percepcja opiera się w tym przypadku jedynie na słuchu i wzroku, a więc zubaża to nasz mechanizm percepcji, który jak wiadomo trzeba ćwiczyć. Warto zastanowić się czy będzie kiedyś możliwe doświadczenie wszystkich zmysłów w świecie wirtualnym i jak już teraz niektóre z nich mogą być doświadczane. Czy jeśli kiedyś będzie można doświadczyć wirtualnego świata za pomocą wszystkich zmysłów, to czy wtedy ten świat przestanie być światem wirtualnym i czy nie stanie się tym samym światem rzeczywistym? Bo przecież cała wirtualność polega właśnie na niemożności doświadczenia danej rzeczy wszystkimi zmysłami i tym samym konieczności uruchomienia wyobraźni. Stwarzając możliwość obcowania ze stroną www, czy też z grą przy pomocy wszystkich zmysłów automatycznie przekształca się wirtualny świat w świat rzeczywisty z elementami wirtualności. Tak więc rozwój świata wirtualnego będzie kosztował stopniowym zbliżeniem, a w efekcie końcowym przekształceniem się wirtualności w materialną rzeczywistość. Ale zawsze jest tak, że osiąga się coś częściową stratą innej rzeczy. Dlatego należy sobie postawić pytanie: Czy warto? Opinie na pewno będą różne, ale z pewnością niezależnie, którą opcję człowiek wybierze, będzie musiał coś innego poświęcić.
1 Zob. T. de Chardin, Człowiek, Warszawa 1984, s.84-102.
2Zob. S. Kapralski, Wartości a poznanie socjologiczne, Kraków 1995, s.86.
3 Zob. Z. Frączek, Edukacja aksjologiczna wobec potrzeb współczesności, Rzeszów 2002, s. 43. Zob. także Edukacja w społeczeństwie obywatelskim i system wartości , pod red. J. Żebrowskiego.- Gdańsk: 1996.Edukacja wobec wartości [ red. nauk. J. Kojot, P. J. Przybysz ] ; Gdynia 2002. Edukacja zorientowana na XXI wiek, red. J. Gajda, Lublin 2000.
opr. mg/mg