Rozaważania nt nauki Kościoła dotyczącej czyścca
W słowniku teologicznym czytamy: "Czyściec — oznacza stan bolesnego oczyszczenia po śmierci. Istnieje w Kościele wiara, że nie wszyscy zbawieni doznają zaraz po śmierci szczęścia w niebie. Niektórzy przechodzą stan oczyszczenia przez cierpienie i w tym stanie mogą być wspierani modlitwami wiernych na ziemi” (t. I, s. 118).
Podobnie mówi Katechizm: "To końcowe oczyszczenie wybranych, które jest czymś całkowicie innym niż kara potępionych, Kościół nazywa czyśćcem. Naukę wiary dotyczącą czyśćca sformułował Kościół przede wszystkim na Soborze Florenckim (1439 r.) i na Soborze Trydenckim. Tradycja Kościoła, opierając się na niektórych tekstach Pisma Świętego, mówi o ogniu oczyszczającym: co do pewnych win lekkich trzeba wierzyć, że jeszcze przed sądem istnieje ogień oczyszczający, według słów Tego, który jest prawdą. Powiedział On, że jeśli ktoś wypowie bluźnierstwo Duchowi Świętemu, nie zostanie mu to odpuszczone ani w tym życiu, ani w przyszłym (Mt. 12, 32). Można z tego wnioskować, że niektóre winy mogą być odpuszczone w tym życiu, a niektóre z nich w życiu przyszłym” (KKK. 1031).
To ciekawe, lecz tymczasem w Biblii nie znajdujemy, żadnej przesłanki na temat czyśćca. Przed dłuższy czas, jako dogmatyk, myślałem nad tym problemem. Przebywając w Szwajcarii miałem liczne kontakty ze środowiskami ewangelickimi, dzięki czemu mogłem również zapoznać się z ich zdaniem na ten temat.
Wiele osób używa sformułowania: "za to co przeżyłem na ziemi mam już czyściec z głowy”. Może właśnie ta ciągła walka na ziemi, ciągłe wybory między dobrem a złem są czyśćcem? Długo zastanawiałem się, czy czyściec jako stan, istnieje po śmierci, czy też przed nią. Jeżeli byłby przed nią , byłoby nim z pewnością nasze życie, jeśli zaś po sądzie to musiałby być po śmierci, bo to ona jest punktem zwrotnym, a także sądem wydawanym przez nas samych. — ostatnią szansą powiedzenia Bogu "TAK”.
Ale tymczasem Czyściec jest przygotowaniem do "niebieskiej chwały” jakby przedsionkiem Nieba, więc nasze kłopoty, troski i ciągła walka na ziemi mogłaby być jedynie przedsmakiem czyśćca lub "odwieczną tajemnicą Wolnej Woli”, która niczym pitagorejski "Y” stawia nas wobec ciągłych wyborów.
Jeśli tak jest, to tęsknota ziemska przypomina z całą pewnością tęsknotę czyśćcową, jednak ta czyśćcowa jest większa. Dusze uczą się bowiem pragnąć Boga, którego przez ułamek sekundy widziały.
Czasami wydaje mi się, że nauka o czyśćcu jest bardziej konsekwencją dogmatu o nieśmiertelności duszy niż prawdą Pisma Świętego. Bo gdyby tak nie było w umysłach ludzkich powstawałoby wiecznie pytanie co dzieje się z duszą człowieka po śmierci. Dlatego też kościoły adwentystyczne i protestanckie nie przyjmują tej nauki powołując się na Sola Scriptura. Kościół katolicki przyjmuje jednak oprócz Pisma Świętego także tradycję i Objawienia. Te ostatnie nie są dogmatem, ale są pomocą w zrozumieniu dogmatów jakie przedstawia nam Credo.
Pan Bolesław Parma w swoim artykule przytaczając protestancką wykładnię wiary stara się sugerować, że nauka o czyśćcu nie pochodzi z Biblii, ale ze starożytnych ksiąg apokryficznych. " Jej korzenie sięgają pogańskich wierzeń, podobnie jak doktryna o nieśmiertelności duszy. Pojęcia te są bliższe wszystkim starożytnym religiom uznającym wędrówkę dusz — niż przesłaniu Pisma Świętego” — pisze dalej.
Tak, tylko, że Kościół katolicki nie poprzestał na Piśmie Świętym, lecz oparł się również o Tradycję która je tworzyła. Zastanawiającym może pozostawać jednak fakt, że Kościół prawosławny również nie przyjmuje nauki o czyśćcu, choć przyjmuje Tradycję.
Nie chciałbym w tym miejscu podważać nauki Kościoła katolickiego, bo nie to jest moim celem. Chciałbym raczej podzielić się moimi przemyśleniami.
Zastanawiającym dla mnie jest również fakt objawień dusz czyśćcowych jaki miała Vassula Ryden. W swoich pamiętnikach pisze ona: "Miałam chyba 17 lub 18 lat. Często mi się zdarzało, że — gdy znajdowałam się w naszym salonie — widziałam dusze siedzące na podłodze, które nakazywały sobie wzajemnie ciszę, aby pozostawać w spokoju i po prostu być wokół mnie, jakby przyszły słuchać przemówienia. W tym okresie zadawałam sobie pytanie, dlaczego widziałam te "martwe osoby”, jak miałam zwyczaj je nazywać, ale nie zwracałam na nie większej uwagi, ponieważ nigdy mi nie przeszkadzały. Bardzo szybko wciągały mnie inne rzeczy wokół mnie.”
A więc istnieją jakieś dowody na istnienie czyśćca, które nie zostały ukazane w sposób wyraźny na kartach Pisma Świętego. Nasza wiara nie powinna zatem ograniczać się tylko do słów Biblii. Święty Jan bowiem pod koniec swej Ewangelii napisał, że istnieją jeszcze inne rzeczy o których nie mógł napisać, bo świat nie pomieściłby tylu ksiąg. Być może miał również na uwadze nauczanie o czyśćcu?
Również i wielcy Ojcowie kościoła wypowiadali się na ten temat. Św. Augustyn zwykł mawiać, że: "męki czyśćca są większe niż męki męczenników”, zaś św. Cyryl Aleksandryjski, że: "wszystkie męki, jakie świat może wymyślić, są balsamem w porównaniu do najmniejszej męki czyśćca”. Również w XIX wieku św. Wincenty Pallotti gorliwie prosił Boga, by za swoje czyny mógł chociaż dostąpić łaski czyśćca. Zatem wiara w istnienie czyśćca przetrwała, aż do czasów współczesnych.
A może po prostu jest tak, że nasze życie jest czyśćcem oczyszczanym nas z win przez naszą miłość do Boga i bliźniego? W takim bądź razie oczyścimy je na tyle, na ile mamy w sobie tej miłości.
Bolesław Parma, Czyściec
VASSULA, JEJ MISJA I PODRÓŻE
opr. ab/ab