Kabała - sposób na życie czy new-ageowa pseudoduchowość?
Czerwoną nitkę na przegubie ręki oglądamy już nie tylko u światowej megagwiazdy Madonny, ale także u rodzimej piosenkarki Maryli Rodowicz. Kabbalah Centre, uważane w Stanach Zjednoczonych za groźną sektę, zawitało do Polski i jako Fundacja Centrum Kabały czerpie z „dobrych" wzorów: „łapie" gwiazdę, która czerwone nitki pokazuje w telewizji, czasopismach i na koncertach. Na haczyk „niuejdżowej" duchowości dają się nabrać naiwni, a interes się kręci.
Maryla Rodowicz nie kryje się z tym, że ma coś wspólnego z kabałą, ale już Otylia Jędrzejczak, u której czerwoną nitkę zauważyli wszyscy z okazji pierwszej po wypadku konferencji prasowej, twierdzi, że to tylko prezent od koleżanki.
W czasie szalu na wszelkiego rodzaju bransoletki należałoby jednak odróżnić, które z nich związane są z akcjami charytatywnymi, a które są znakiem podpisania się pod bardzo konkretną i niebezpieczną pseudoduchowością. Moda, która zaczęła się w Hollywood, zatacza coraz większe kręgi, a mechanizm jest prosty. Dzisiaj autorytetem cieszą się ludzie z tzw. branży, z których ust spija się wszelkie życiowe mądrości, by stosować je w swoim życiu. Lista tych sław w Kabbalah Centre jest długa, oprócz Madonny należą do niego m.in. tacy piosenkarze, jak: Christina Aguilera, Mick Jagger, Britney Spears czy Barbara Streisand oraz aktorzy: Winona Ryder, Elizabeth Taylor czy Demi Moore. Oprócz tego, że są bardzo sławni i mają duży medialny wpływ na zwykłych ludzi (oraz inne gwiazdy), są także posiadaczami grubych portfeli. Dzięki na przykład Madonnie Kabbalah Centre wzbogaciło się o co najmniej kilkanaście milionów funtów, a niektórzy uważają, że jej pomoc materialna jest niewymierna, bo oprócz tego, że kupuje dla centrum nieruchomości, to przecież ubiera się w t-shirty reklamujące przedsiębiorstwo Philipa Berga.
„Świat materialny to świat iluzji, który wydaje nam się prawdziwy. Żyjemy w nim i jesteśmy przez niego zniewoleni. A na samym końcu zostaniemy przez niego zniszczeni" - mówi przejęta Madonna w najnowszym biograficznym filmie „I Am Going To Tell You A Secret". Nie zdejmując czerwonej nitki ze swego nadgarstka, wydała dwa miesiące temu popową płytę „Confessions On A Dancefloor", o której było głośno już kilkanaście tygodni wcześniej za sprawą utworu pt. „Isaac",
Czerwona nitka wciąż jest dla Madonny ważna, w końcu to ona chroni ją od wpływów Złego Oka, które według nauczycieli piosenkarki jest niezwykle mocną negatywną siłą mogącą mieć wpływ na człowieka. Madonna również pija tylko Kabbalah Water posiadającą moc nie tylko oczyszczenia napromieniowanych jezior Czarnobyla, ale także leczy wiele chorób nieuleczalnych: raka, AIDS oraz SARS. Ostatnio także na pewno ptasią grypę. Madonna chętnie opowiada, w jaki sposób trafiła do Kabbalah Centre i w jakich okolicznościach oświeciła ją „prawda", które może zmienić życie. Gwiazda popu opowiada więc o swoich wątpliwościach: „Szukałam czegoś. Zaczęłam praktykować jogę
i wciąż szukałam odpowiedzi, jak żyć. Dlaczego tu jestem? Co tutaj robię? Dokąd zmierzam? Wiem przecież, że są jakieś ważniejsze cele w życiu niż robienie dużych pieniędzy i odnoszenie sukcesów, a nawet niż wychodzenie za mąż i zakładanie rodziny". Ta zwykła sytuacja, która dotyka każdego normalnego człowieka, zawsze jest punktem wyjścia do poszukiwań jakiejś religijności. Religijność bowiem mamy we krwi, taka jest ludzka natura. Dziewięć lat temu Madonna była na pewnym przyjęciu: „Byłam w ciąży z moją córką i poszłam na przyjęcie, gdzie usłyszałam kogoś mówiącego o kabale. To okazało się odpowiedzią na wszystkie moje pytania". Od tego czasu Philip Berg może mówić o wielkim szczęściu. Jego niewielkie Kabbalah Centre zyskało osobę najsławniejszą ze sławnych, a do tego niezwykle zamożną, która oddała centrum swoje serce i portfel, a za jej przykładem zrobili to następni mieszkańcy najbogatszej dzielnicy Hollywood.
Kabbalah Centre z niewielkiego budynku na przedmieściach rozrosło się do międzynarodowego giganta, a czerwone nitki nosi już kilkanaście tysięcy ludzi. Madonna wzięła się za kabałę bardzo poważnie - przynajmniej w jej mniemaniu. Na przykład nie koncertuje od piątkowego wieczoru, przestrzegając w ten sposób szabatu, używa nowego imienia - Estera, ponieważ wierzy, że jest inkarnacją królowej Estery, obchodzi święto Pesach, upamiętniające przejście Izraelitów przez Morze Czerwone - nieważne, że za to „duchowe doświadczenie" Centrum Berga pobiera opłatę 4000 $, w końcu hotel Florida w Hollywood kosztuje. Na paczkę czerwonych nitek (10 sztuk) za 26 $ może pozwolić sobie jednak prawie każdy. Podobnie jest z innymi amuletami: świeczki odstresowujące, kadzidełka kabalistyczne, kamienie i wisiorki z wygrawerowanym jednym z imion Boga. Można sobie takie imię nawet wytatuować - tak zrobiła Britney Spears, która hebrajskie litery „nosi" na plecach poniżej talii.
Film „I Am Going To Tell You A Secret" pokazuje Madonnę odwiedzającą święte miejsca w Izraelu, była m.in. na grobie Izaaca Lurii - charyzmatycznego kabalisty z XVI wieku. Na swojej najnowszej płycie umieściła piosenkę pt. „Isaac", która miała powstać w hołdzie dla świętego kabalisty. Całe środowisko judaistyczne jest już bardzo oburzone profanacjami, jakich dopuszcza się piosenkarka. Nie dość, że w teledysku sprzed roku „Die Another Day " wystąpiła z ramionami obwiązanymi filakteriami przytrzymującymi skrzyneczkę z najważniejszym wyznaniem wiary dla każdego żyda, a na ekranie pojawiały się imiona Boga, to teraz łamie tabu. „Nie można używać świętego imienia naszego mistrza w celach komercyjnych. To jest zabronione w prawie żydowskim" - powiedział rabbi Rafael Cohen gazecie izraelskiej „Maariv on Sunday ". „To grzech przeciw kabale" - krzyczał opiekun grobowca Lurii. Madonna postanowiła najpierw przeprosić za swoje zachowania, ale szybko zmieniła zdanie oświadczając, że utwór „Isaac" wcale nie jest o Lurii tylko o jakimś innym mężczyźnie o takim imieniu. Na pewno podpowiedział jej to osobisty nauczyciel, którego radzi się we wszystkich swoich sprawach.
Tak naprawdę Kabbalah Centre nie ma z kabałą wiele wspólnego. Kabała powstała w XII wieku, jest wiedzą ezoteryczną, gnostycką i nie mieści się nawet w pojęciu mistycyzmu żydowskiego. Zajmować się nią mogą tylko mężczyźni dojrzali, czterdziestoletni, którzy poświęcili całe swoje dotychczasowe życie na studiowanie Tory i Talmudu. Dla założyciela centrum korzenie judaistyczne nie mają żadnego znaczenia. Drzwi centrum otwarte są dla każdego, kto gotów jest wydać 100 dolarów na wstępne nauki i kolejne dolary na zakup Zoharu - kabalistycznej „biblii". Swoją drogą księga „Zohar" wydana przez Kabbalah Centre, do zakupu którego studenci centrum są namawiani, jest nawet pięciokrotnie droższa niż dostępna w innych wydawnictwach. Berg nie wymaga nawet znajomości hebrajskiego, według niego wystarczy tylko przyłożyć dłoń do strony tekstu i już boskie moce spływają w obfitości. Śledztwo dziennikarskie przeprowadzone latem 2005 roku przez internetowy dziennik amerykański „Radar" wykazało szereg malwersacji finansowych tej organizacji ogłaszającej się jako „non-profit", wiele oszustw, przykładów prania mózgu i izolacji - typowych dla każdej sekty.
Guru Kabbalah Centre - Philip Berg, pisząc o początkach centrum, odwołuje się do roku 1922, kiedy to w Jerozolimie Yehuda Ashlag założył szkołę kabalistów o takiej nazwie. Dzisiaj jego spadkobiercy nie przyznają się do znajomości z Bergiem. Berg, który urodził się jako Feivel Gruberger, w pewnym momencie został „oświecony", zostawił swoją żonę i kilkoro dzieci, zmienił nazwisko i razem z nową towarzyszką życia założył Kabbalah Centre. Dzisiaj jest uważany przez swoje centrum za „największego kabalistę na świecie" i „światowy autorytet w dziedzinie kabały", a jego żona - autorka książki „Bóg nosi szminkę", za pierwszą kobietę kabalistkę. Jego dwaj synowie, również autorzy wielu książek wydawanych przez centrum (m.in. ostatniego bestselleru „Stając się jak Bóg"), mają coraz większe wpływy. Jednak poza swoją organizacją ludzie ci nie są uznawani ani za autorytety, ani nawet za rabinów. Reprezentanci wszystkich odłamów judaizmu przedstawiają Bergowi wiele zarzutów i nazywają go wprost hochsztaplerem i oszustem.
Centrum jest tym bardziej niebezpieczne, że duży nacisk kładzie na wychowanie dzieci w duchu kabały. Z inicjatywy Madonny powstała gałąź Centrum „Spirituality For Kids", a książki dla dzieci jej autorstwa (ostatnia wydana latem „Lotsa de Casha") są tam rekomendowane jako inicjacyjne.
Zajmowanie się gnozą - a taką jest kabała - jest zawsze niebezpieczne. Istnieje wiele opowieści o słynnych kabalistach doświadczających tajemniczych stanów i ekstaz. Nie bez powodu przeróżne grupy okultystyczne z Towarzystwem Teozoficznym Bławatskiej na czele korzystały z kabały. Popkabała w wydaniu Philipa Berga wydaje się niegroźną zabawą dla bogaczy, ale igranie z wiedzą tajemną nigdy nie jest bezkarne.
opr. mg/mg