Przemówienie podczas noworocznego spotkania z korpusem dyplomatycznym, 16.01.1993
Na początku każdego roku Ojciec Święty spotyka się z członkami korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej. Tegoroczne spotkanie odbyło się 16 stycznia przed południem w Sali Królewskiej Pałacu Apostolskiego. Otworzył je dziekan korpusu dyplomatycznego, ambasador Wybrzeża Kości Słoniowej Joseph Amichia. Składając Ojcu Świętemu życzenia noworoczne, wyraził uznanie dla działalności Papieża i Stolicy Apostolskiej, służącej dobru całej społeczności międzynarodowej. Nawiązał przede wszystkim do papieskiego orędzia na Dzień Pokoju oraz wypowiedzi na forum organizacji międzynarodowych (FAO i CNUCED), w których Jan Paweł II wystąpił w obronie krajów ubogich i wyzyskiwanych i wskazał na ubóstwo jako zjawisko będące zagrożeniem dla pokoju. Mówiąc o inicjatywach związanych z obchodami pięćsetlecia odkrycia i ewangelizacji Ameryki, ambasador Joseph Amichia wspomniał o utworzeniu Fundacji «Populorum progressio» jako o konkretnym geście solidarności z potomkami pierwotnych mieszkańców Ameryki, podkreślił też wagę papieskiej wizyty w «domu niewolników» na afrykańskiej wyspie Goree i słów tam wypowiedzianych, które zostały bardzo pozytywnie przyjęte w całej Afryce. Z żywym zainteresowaniem światowej opinii spotkały się też wypowiedzi papieskie na temat «sprawy Galileusza» oraz nowy Katechizm Kościoła Katolickiego. Zabierając głos po wystąpieniu dziekana, korpusu dyplomatycznego, Ojciec Święty w przemówieniu, które publikujemy poniżej, dokonał przeglądu podstawowych problemów charakteryzujących obecną sytuację na świecie, kładąc nacisk na dwie «plagi» — wojnę i ubóstwo. Po spotkaniu z Janem Pawłem II życzenia zgromadzonym dyplomatom złożył Sekretarz Stanu kard. Angela Sodano.
Ekscelencje, Panie, Panowie!
1. U progu roku 1993 ze szczególną przyjemnością przyjmuję życzenia, które w waszym imieniu zechciał mi złożyć pan ambasador Joseph Amichia. Serdecznie dziękuję za waszą dzisiejszą obecność tutaj, a także za życzliwe zainteresowanie i zrozumienie, z jakim na co dzień śledzicie działalność Stolicy Apostolskiej.
Zechciejcie i wy przyjąć moje najlepsze życzenia, które powierzam Bogu w modlitwie za was i za wasze rodziny, za waszą wzniosłą misję dyplomatyczną oraz za wasze narody.
Sto czterdzieści pięć krajów utrzymuje obecnie stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Tylko w r. 1992 szesnaście państw postanowiło nawiązać tego rodzaju współpracę i dlatego mogę dzisiaj po raz pierwszy powitać wśród was ambasadorów Bułgarii, Chorwacji, Meksyku i Słowenii. Tak więc w sercu świata katolickiego możemy dziś usłyszeć głos większości narodów ziemi, poznając ich nadzieje i oczekiwania. Ufam, że okoliczności pozwolą także innym krajom dołączyć do tych, które już są tu reprezentowane: mam na myśli między innymi Chiny i Wietnam, Izrael i Jordanię — by wymienić tylko niektóre.
Słuchając rozważań waszego dziekana i patrząc na wasze twarze, wracałem pamięcią do licznych krajów, które odwiedziłem podczas mych podróży apostolskich. Chętnie wspominam ten wspaniały świat, jego przyrodę i dziedzictwo jego kultury; chętnie wspominam pracowite narody, które choć pozbawione są nieraz dóbr materialnych, nie ulegają pokusie rozpaczy; oczywiście, wspominam też z radością synów Kościoła: ich niewyczerpane zasoby duchowe i ich codzienną chrześcijańską obecność — często w środowiskach obojętnych religijnie lub wręcz wrogich — przez którą świadczą oni, iż «tak (...) Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3, 16). Jakże wielkie bogactwo ludzkie i duchowe kryje się w różnorodności narodów!
Światłość Bożego Narodzenia rozjaśnia cały świat nieporównanym blaskiem, ukazuje prawdziwą wielkość ludzkich dzieł, odsłania dobro, które się dokonało, i wysiłki podjęte w celu rozwiązania określonych problemów; ale to światło pozwala też dostrzec słabość i niepowodzenia w życiu ludzi i społeczeństw. Patrząc na ludzkość, którą Bóg miłuje i nie przestaje wspierać jej istnienia i rozwoju (por. Dz 17, 28), także w tym roku musimy niestety skonstatować, że nadal nękają ją dwie plagi: wojna i ubóstwo.
2. Wojna niszczy wiele narodów Afryki. W Liberii, na przykład, nie udaje się znaleźć drogi pojednania. Mimo starań podjętych przez Wspólnotę Gospodarczą Afryki Zachodniej w kraju tym nadal dokonuje się niesłychanych aktów przemocy, która nie oszczędza Kościoła i jego przedstawicieli. Trzeba koniecznie położyć kres walkom, powstrzymać nieustanny ruch zbrojnych grup ludzi po terytorium kraju, pohamować osobiste ambicje i rywalizacje. Porozumienie zawarte w 1991 r. w Jamusukro wydawało się dobrą podstawą dla szybkiego przywrócenia pokoju: czyż nie jest możliwe wprowadzenie go w życie?
W Ruandzie utrzymuje się napięcie i dochodzi wciąż do nowych starć zbrojnych, co uniemożliwia przeprowadzenie reform demokratycznych, tym bardziej że wydatki wojskowe dodatkowo obciążają i tak słabą gospodarkę. Stało się już oczywiste, że w kraju wielonarodowym strategia konfrontacji nigdy nie doprowadzi do ustanowienia pokoju.
Sudan pozostaje nadal podzielony przez wojnę, w której walczą ze sobą mieszkańcy północy i południa kraju. Życzę Sudańczykom, aby mogli swobodnie wybrać odpowiednią formułę konstytucyjną dla swego państwa, która pozwoli przezwyciężyć sprzeczności i konflikty, gwarantując poszanowanie odrębności poszczególnych wspólnot. Mogę jedynie zgodzić się w pełni z wypowiedzią sudańskich biskupów: «Nie można osiągnąć pokoju bez sprawiedliwości i bez poszanowania praw człowieka» (komunikat z 6 października 1992 r.). Powierzam Bogu mój zamiar odwiedzenia na krótko Chartumu w przyszłym miesiącu: będzie to dla mnie sposobność, by przekazać wszystkim, którzy cierpią, orędzie pojednania i nadziei, a przede wszystkim by dodać otuchy dzieciom Kościoła, które wbrew wszelkiego rodzaju bolesnym doświadczeniom podążają odważnie drogą wiary, nadziei i miłości.
Akcja pomocy humanitarnej dla Somalii, prowadzona przez wspólnotę międzynarodową, ukazała oczom całego świata nieznośną udrękę kraju, który do tego stopnia pogrążył się w anarchii, że zagrożona została biologiczna egzystencja jego mieszkańców. Trzeba sobie uświadomić, że egoistyczne roszczenia poszczególnych klanów czy osób nie doprowadzą do ustanowienia pokoju. Miejmy zatem nadzieję, że akcja międzynarodowej solidarności będzie się dalej rozwijać, ponieważ umocni to równowagę całego kontynentu afrykańskiego.
Afryki bowiem nie można pozostawić samej sobie. Z jednej strony, w wielu regionach zniszczonych przez wojnę lub klęski żywiołowe potrzebna jest pilnie pomoc humanitarna, z drugiej zaś, domaga się poparcia powszechny na kontynencie proces demokratyzacji. Także tam bardzo wyraźnie można dostrzec, jak ważny jest związek między demokracją, prawami człowieka i rozwojem. Życzę krajom afrykańskim, które rozpoczęły pomyślnie proces odnowy politycznej, by mogły go kontynuować. Z pewnością napotkają wiele zasadzek i przeszkód stawianych przez tych, którzy wolą patrzeć wstecz, ale tylko ta droga prowadzi do postępu, ponieważ celem demokratyzacji jest zapewnienie mieszkańcom kraju poszanowania ich praw i swobody w podejmowaniu wyborów. Myślę tu zwłaszcza o Togo i Zairze, w których sytuacja polityczna pozostaje wciąż bardzo niestabilna. Zwłaszcza w tym ostatnim kraju wszystkie strony obecne na scenie politycznej powinny odważnie wejść na drogę dialogu i bezinteresownie dążyć do tego, by okres przejściowy doprowadził do ukształtowania systemu społecznego zgodnego ze słusznymi aspiracjami narodu. Rzecz jasna, będzie to możliwe tylko w takiej mierze, w jakiej w różnych regionach Zairu uda się zapobiec nietolerancji i przemocy, które mogłyby mieć fatalne konsekwencje dla tego wielkiego kraju.
3. Także w regionie śródziemnomorskim utrzymują się silne napięcia, których owocem jest przemoc i śmierć.
Mam tu na myśli dramatyczne wydarzenia w Algierii oraz poważne trudności zagrażające procesowi pokojowemu na Bliskim Wschodzie, rozpoczętemu ponad rok temu w Madrycie. Kolejne akty przemocy i interwencje zbrojne mogłyby zniszczyć owoce podjętego w ostatnich miesiącach dialogu pokojowego, dlatego jeszcze raz zwracam się z wezwaniem do wszystkich uczestników tego procesu, by wyrzekli się użycia siły i polityki faktów dokonanych. Ułatwi to postęp na drodze pokoju i pozwoli wyjść — dzięki negocjacjom i szczeremu dialogowi, opartemu na zaufaniu — poza fazę wstępnych spotkań. Bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości potrzebny jest dziś w tym regionie świata klimat szacunku i porozumienia. Będzie on zresztą czynnikiem sprzyjającym przywróceniu równowagi i pokoju także w krajach sąsiednich, na przykład w Libanie i na Cyprze, gdzie nie rozwiązane problemy wciąż nie pozwalają ludziom patrzeć z nadzieją w przyszłość. Nie możemy również zapominać, że wojna ma konsekwencje długofalowe i że skazuje niewinną ludność cywilną na dotkliwe cierpienia. Dotyczy to mieszkańców Iraku, którzy doświadczając boleśnie skutków zniszczeń muszą nadal płacić wysoką cenę tylko za to, że żyją w tym kraju.
4. Ekscelencje, panie i panowie, wojna toczy się jednak także bliżej nas, wszędzie ujawniając swoje bezlitosne okrucieństwo. Mam tu oczywiście na myśli bratobójcze walki w Bośni i Hercegowinie. Są one upokorzeniem dla całej Europy. Jej instytucje zostały zlekceważone. Cały proces pokojowy podjęty w ostatnich latach został praktycznie unicestwiony. Po tragedii dwóch wojen światowych, które rozpoczęły się w Europie, postanowiono, że państwa nigdy już nie będą sięgać po broń ani popierać jej użycia w celu rozstrzygnięcia sporów wewnętrznych lub międzynarodowych. Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE) wypracowała nawet odpowiednie zasady i kodeks postępowania, przyjęte jednomyślnie przez wszystkie państwa członkowskie. Dziś jednak na naszych oczach zasady te i zobowiązania, jakie z nich wypływają, są systematycznie łamane. Konwencje humanitarne, z takim trudem wypracowane w naszym stuleciu, nie są już przestrzegane. Hordy barbarzyńców, siejące terror i śmierć, depczą najbardziej elementarne zasady życia społecznego. Jakże nie pomyśleć tu, panie i panowie, o dzieciach, które na zawsze zapamiętają te straszliwe obrazy? O rodzinach rozdzielonych i wypędzonych, pozbawionych swoich dóbr i środków do życia? O kobietach odartych z czci? O ludziach uwięzionych i torturowanych w obozach, które — jak sądziliśmy — zniknęły na zawsze? Do Stolicy Apostolskiej nieustannie docierają z tych regionów dramatyczne wezwania biskupów katolickich i prawosławnych oraz religijnych zwierzchników muzułmańskich, którzy proszą, by położono kres temu zbiorowemu męczeństwu, a przynajmniej by przestrzegano zasad humanitarnych. Chcę być dzisiaj, wobec was, ich rzecznikiem.
Społeczność międzynarodowa powinna bardziej zdecydowanie okazać polityczną wolę potępienia agresji i zbrojnych podbojów terytorialnych, a także szaleńczego absurdu «czystek etnicznych». Dlatego uważam, że zgodnie ze swoją misją mam obowiązek zwrócić się do wszystkich rządzących państwami, które reprezentujecie, a także do tych, którzy w Europie i gdzie indziej atakują zbrojnie swych braci, i z całą powagą i zdecydowaniem przypomnieć im, że:
— wojna zaczepna jest niegodna człowieka;
— zniszczenie moralne lub fizyczne przeciwnika bądź cudzoziemca jest zbrodnią;
— praktyczna obojętność wobec takich praktyk jest świadomym zaniedbaniem;
— ten, kto dopuszcza się tych akiów przemocy, kto je toleruje lub usprawiedliwia, odpowie za to nie tylko przed społecznością międzynarodową, ale przede wszystkim przed Bogiem.
Niech rozbrzmią tutaj słowa proroka Izajasza: «Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności» (5, 20). Podstawą pokoju może być tylko prawda i wolność. To zaś wymaga dziś rozsądku i wielkiej odwagi. W dniach 9 i 10 stycznia katolicy europejscy prosili o te łaski w Asyżu, podczas wzruszającego spotkania modlitewnego. Przez modlitwę i oczyszczającą pokutę prosiliśmy Boga o przebaczenie za tak liczne przestępstwa przeciw pokojowi, za deptanie zasad braterskiego współżycia, i błagaliśmy Go, by osłonił Europę przed kolejnymi falami nienawiści i cierpienia, których — jak się zdaje — człowiek sam nie potrafi powstrzymać.
5. Europa przeżywa dziś okres bolesnych przemian, rozdarta między dążeniem do integracji w jedną wspólnotę, a nacjonalistyczną pokusą rozpadu. Gwałtowne konflikty, które wstrząsają wieloma spośród dawnych republik radzieckich (by wspomnieć choćby przelotnie Gruzję i cały region Kaukazu), a także wydarzenia w strefie Bałkanów, będą miały poważne konsekwencje dla przyszłości kontynentu. Ta dramatyczna niepewność jutra jest wyzwaniem dla Europy Zachodniej, cieszącej się pokojem i dobrobytem, która 1 stycznia weszła w fazę «wspólnego rynku». Umocniona jednością systemu politycznego i gospodarczego, a także wspólnotą wartości, ta część Europy powinna nawiązywać coraz liczniejsze kontakty z resztą kontynentu, okazując jej na wszelkie sposoby solidarność i otwartość. Prawdziwy i trwały postęp nie jest osiągalny, jeśli jedni dążą do niego bez drugich lub przeciw drugim, a zwłaszcza gdy działają z bronią w ręku.
6. Inną wielką plagą, która nęka narody i utrudnia ich rozwój, jest ubóstwo, zarówno materialne, jak moralne.
Nigdy dotąd ziemia nie wydawała tak obfitych plonów i nigdy nie było na niej tak wielu głodujących. Owoce rozwoju nadal nie są rozdzielane sprawiedliwie. Jednocześnie pogłębia się przepaść między Północą a Południem. Jak wiecie, pragnąłem zwrócić uwagę ludzi dobrej woli na ten problem w moim orędziu na Dzień Pokoju z l stycznia, w którym pisałem: «Ubóstwo jest zatem ukrytym, ale realnym zagrożeniem dla pokoju: przynosi ujmę ludzkiej godności, a tym samym uderza w wartość, jaką jest życie, i paraliżuje proces pokojowego rozwoju społeczeństwa» (n. 3).
Wobec szerzącego się ubóstwa, które sprawia, że ubodzy stają się coraz liczniejsi i coraz ubożsi, wobec problemów takich jak dotykające boleśnie młode pokolenia bezrobocie, analfabetyzm, rasizm, rozpad rodzin oraz choroby, najważniejsza odpowiedzialność spada na polityków. Nowoczesna technika oraz istniejące już na świecie struktury pozwalają polepszać warunki życia ludzi. Bardziej niż w przeszłości każdy powinien mieć dziś możliwość zajęcia godnego i należnego mu miejsca przy stole życia. Podział dóbr ziemi, sprawiedliwa dystrybucja zysków, rozsądne zapobieganie nadmiernej konsumpcji, ochrona naturalnego środowiska człowieka — oto najważniejsze zadania stojące przed władzami publicznymi. Konferencja Narodów Zjednoczonych nt. Środowiska i Rozwoju, która odbyła się w Rio de Janeiro w czerwcu ubiegłego roku, podjęła zadanie wytyczenia drogi. Teraz trzeba wyjść poza deklaracje dobrych intencji. Udział obywateli w realizacji projektów ogólnospołecznych, ich zaufanie do rządzących i do własnego państwa — oto podstawy harmonijnego życia społecznego. Bardzo często zjawiska takie, jak uliczne demonstracje albo klimat podejrzliwości, podtrzymywany przez środki przekazu, nie są niczym innym jak wyrazem niezadowolenia i poczucia bezsilności ludzi, których podstawowe potrzeby pozostają nie zaspokojone: nikt nie gwarantuje poszanowania ich słusznych praw, nie czują się traktowani jak partnerzy przedsięwzięć politycznych i społecznych, nie widzą szans na rozwiązanie problemów istniejących od lat. W gruncie rzeczy, istotną przyczyną wszystkich problemów w dziedzinie sprawiedliwości jest fakt, że nie otacza się człowieka dostatecznym szacunkiem, nie traktuje się go poważnie i nie kocha takiego, jakim jest. Trzeba nauczyć ludzi — albo im przypomnieć — że należy dostrzegać innych, słuchać ich racji i wspólnie działać. Jest to możliwe przy założeniu, że istnieje pewne minimum wspólnych wartości, które wszyscy uznają, co winno ich skłaniać do dokonywania zbieżnych wyborów.
7. Przechodzimy tutaj w naturalny sposób do drugiej postaci ubóstwa, jaką jest nędza moralna. Przyjęcie, z jakim spotyka się nowy Katechizm Kościoła Katolickiego, świadczy wystarczająco wymownie o tym, jak bardzo nasi współcześni potrzebują «punktu odniesienia». Środki społecznego przekazu odzwierciedlają panujące poglądy i mody, często zatem dostosowują przekazywane treści do oczekiwań odbiorców, wszystko usprawiedliwiają i rozpowszechniają postawę nieograniczonego permisywizmu. Prowadzi to do podważenia i zagrożenia godności oraz trwałości rodziny, a także sprawia, że wielu młodych uważa prawie wszystkie zjawiska za obiektywnie obojętne: istotne jest tylko, czy służą wygodzie jednostki, a w dążeniu do niej często cel uświęca środki. A przecież zdajemy sobie sprawę, że społeczeństwo pozbawione wartości szybko staje się «wrogie» człowiekowi, który pada ofiarą pogoni za zyskiem, brutalnych nadużyć władzy, nieuczciwości i przestępczości. Doświadcza tego boleśnie bardzo wiele narodów, wiem też, że politycy są świadomi powagi tych problemów, którym muszą codziennie stawiać czoło.
Chciałbym tu po raz kolejny powiedzieć, że Kościół jest gotów wspomagać autentyczny postęp moralny społeczeństw świadectwem swej wiary, owocami swej refleksji i pracą swych instytucji. Nadal jednak nie wszędzie przyznaje mu się odpowiednie miejsce w życiu publicznym: niekiedy można odnieść wrażenie, że niektórzy pragnęliby zepchnąć religię wyłącznie do sfery życia prywatnego, pod pretekstem, że przekonania ludzi wierzących i ich zasady postępowania są synonimem zacofania lub zagrożeniem dla wolności. Kościół katolicki, obecny w łonie każdego narodu na ziemi, oraz Stolica Apostolska, członek wspólnoty międzynarodowej, nie pragną bynajmniej narzucać swoich poglądów ani zasad, a jedynie głosić swoją koncepcję człowieka i dziejów, o której wiedzą, że została objawiona przez Boga. Społeczeństwo nie może zrezygnować z tego, co tylko Kościół może mu ofiarować, straciłoby bowiem część swego bogactwa i odebrało wielkiej części obywateli swobodę myślenia i wypowiadania się.
Ewangelia Jezusa Chrystusa nie przynosi gotowych odpowiedzi na liczne problemy społeczne i ekonomiczne, nękające współczesnego człowieka, pokazuje jednak, co jest istotne w oczach Boga, a więc także dla losu człowieka. O tym właśnie chcą mówić chrześcijanie do tych, którzy gotowi są ich wysłuchać. Mimo trudności Kościół katolicki będzie się starał nadal służyć swą bezinteresowną współpracą człowiekowi żyjącemu u schyłku naszego stulecia, aby mógł on lepiej rozumieć rzeczywistość i umiał się uwolnić od współczesnych bożków. Chrześcijanie pragną jedynie dać świadectwo o tym, że postrzegają historię indywidualną i społeczną w świetle spotkania Boga z ludźmi, którego najbardziej wyrazistym objawieniem jest Boże Narodzenie.
8. Oto dlaczego Kościół, jak zawsze czujny, ale zarazem solidarny z przedsięwzięciami i dokonaniami, które służą postępowi człowieka, raduje się wszystkim, co w ostatnich miesiącach złożyło się na zwycięstwo pokoju nad przemocą i niezgodą.
W Europie, mimo niepewności utrzymującej się do ostatniej chwili, 1 stycznia rozpoczął się nowy rozdział historii kontynentu. Wejście w życie systemu zjednoczonego rynku głębiej uświadomiło znacznej części Europejczyków, że stanowią jedną rodzinę i wspólnie uznają wartości wywodzące się z ich bliższej i dalszej przeszłości. Ma to duże znaczenie, ponieważ przyszłości nie można budować jedynie na fundamencie rynku i ekonomii. Miejmy nadzieję, że skoro przezwyciężone zostały odwieczne konflikty, w Europie zapanuje ostatecznie duch solidarności i poczucie wspólnoty. Już dziś, dzięki powstaniu wspólnych struktur i trwałych mechanizmów współdziałania, życie dużej części Europy staje się bardziej zgodne.
W tym kontekście chciałbym skierować słowa zachęty do dwóch nowych krajów europejskich, które powstały również 1 stycznia: Republiki Czeskiej i Republiki Słowackiej. Niech pokojowe rozwiązanie dawnej Federacyjnej Republiki Czeskiej i Słowackiej, osiągnięte dzięki wytrwałemu dialogowi, będzie zapowiedzią pomyślnego rozwoju obydwu nowych państw i ich wzajemnych stosunków!
9. Dążenia do pokoju zostały uwieńczone sukcesem również w krajach bardziej od nas odległych, na przykład w Angoli, gdzie — miejmy nadzieję — trudności powstałe w ostatnich dniach nie zagrożą realizacji porozumienia pokojowego, podpisanego w Lizbonie 31 maja 1991 r. Decyzja wyborców musi być respektowana przez wszystkich! Ten naród, tak ciężko doświadczony, który dane mi było niedawno odwiedzić, oczekuje pokoju. Zasługuje na pokój! Bratobójcze walki, niszczące obecnie niektóre regiony kraju, nie przyniosą zwycięstwa nikomu. Wyczerpią jedynie wątłe zasoby ludzkie i moralne kraju, który wszedł już przecież na dobrą drogę.
W Mozambiku — by pozostać w Afryce — pomyślne wyniki rozmów prowadzonych w Rzymie pozwalają żywić nadzieję, że wszystkie działające tam siły będą umiary w przyszłości postępować jak przystało na partnerów ogólnonarodowego dialogu i uczestniczyć wspólnie w procesie wprowadzania pokoju i demokratyzacji, którego pragną wszyscy mieszkańcy kraju. Nikt inny nie może ich w tym zastąpić.
Z satysfakcją trzeba przyjąć fakt, że narody afrykańskie pragną budować swoje społeczności na nowych podstawach, tak by wolność poglądów i działania pozwoliła na przekształcenie politycznego oblicza całego kontynentu. Nawet jeśli zapoczątkowane reformy nie przyniosły jeszcze oczekiwanych rezultatów, nie można wątpić, że proces demokratyzacji jest nieodwracalny. Istotne jest, by w tej nowej Afryce centralną rolę odgrywało samo społeczeństwo, które powinno mieć możność pełnego uczestnictwa w procesie rozwoju. Aby to stało się możliwe, współpraca regionalna i międzynarodowa musi z jednej strony pomagać w zapobieganiu kryzysom, a z drugiej — wspierać proces demokratyzacji i wzrostu gospodarczego całego kontynentu.
10. W Azji Kambodża wychodzi stopniowo z dotychczasowej izolacji i dzięki wytrwałym wysiłkom Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz krajów zaprzyjaźnionych podejmuje dzieło odbudowy. Postanowienia zawarte w umowach paryskich wytyczyły drogę, która może doprowadzić do prawdziwej demokracji i do narodowego pojednania. Źle by się stało, gdyby nowe spory ponownie postawiły wszystko pod znakiem zapytania. Pokój stanie się osiągalny tylko pod warunkiem, że wczorajsi przeciwnicy będą się kierować szczerą wolą ustanowienia go. Życzymy także temu krajowi, który tak wiele wycierpiał, by mógł skorzystać z dobrodziejstwa długofalowej i wytrwałej pomocy międzynarodowej.
11. W Ameryce Łacińskiej także w tym roku nie osłabła wola dialogu. W r. 1992 kontynent ten obchodził doniosły jubileusz. Latynosi wspominali wielką dziejową i duchową epopeję odkrycia i ewangelizacji Ameryki, jej blaski i cienie. Głębiej uświadomili sobie też swoje ogromne zasoby moralne, które pozwolą im podjąć wyzwania chwili obecnej, zwłaszcza problemy sprawiedliwości społecznej. Kościół katolicki, odgrywający tak wielką rolę w tej części świata, będzie nadal we właściwy sobie sposób uczestniczył w życiu społeczeństw, głosząc «prawdę Chrystusa, [która] musi oświecić umysły i serca dzięki aktywnemu, niestrudzonemu i publicznemu głoszeniu wartości chrześcijańskich», jak stwierdziłem w przemówieniu otwierającym IV Konferencję Ogólną Episkopatu Ameryki Łacińskiej, 12 października ubiegłego roku w Santo Domingo. Tak czyniąc, katolicy i ich pasterze przyczynią się do odnowy moralnej narodów tego rozległego kontynentu i dopomogą w budowie społeczeństw sprawiedliwszych i zamożniejszych, szanujących swoje szlachetne tradycje.
Wśród pomyślnych wydarzeń w życiu tych narodów należy wymienić fakt, że ugrupowania zbrojne złożyły broń — smutnym wyjątkiem jest tutaj Peru — lub też, jak w Kolumbii, gotowe są to uczynić. Najbardziej wymownym tego przykładem jest Salwador, gdzie 15 grudnia ubiegłego roku, po
piętnastu latach wojny, między rządem a partyzantami została zawarta oficjalna umowa o zakończeniu walki zbrojnej. Można sobie jedynie życzyć, by proklamowane w ten sposób pojednanie znalazło z czasem potwierdzenie w faktach.
Niech to pomyślne zakończenie konfliktu stanie się przykładem dla sąsiedniej Gwatemali, w której również szaleje niszcząca przemoc. Jak w każdym innym kraju, także i tam zgodne współżycie społeczne nie jest możliwe bez poszanowania praw człowieka i moralności społecznej.
12. Także innym krajom zachodniej półkuli życzę postępu społecznego i politycznego. Myślę tu przede wszystkim o Haiti — kraju, w którym nadal trwa głęboki kryzys, ogarniający wszystkie dziedziny życia. Życzymy Haitańczykom, by także oni mogli zaznać pokoju wewnętrznego i odzyskać godność obywateli, którzy sami kształtują swoją przyszłość. Potrzeby tego narodu, tak ciężko doświadczonego, muszą zostać bezzwłocznie zaspokojone. Musimy mu pomóc, idąc za przykładem miejscowych biskupów i wielu ludzi dobrej woli.
Nie opodal Haiti żyje inny jeszcze naród, szczególnie mi drogi — naród kubański. Trudności ekonomiczne, z jakimi się zmaga, i izolacja na arenie międzynarodowej pogłębiają każdego dnia cierpienia całej ludności. Wspólnota międzynarodowa nie może być obojętna na los tego kraju. Także Kubańczykom życzę, by ich dążenie do odnowy społeczeństwa na fundamencie sprawiedliwości i pokoju zostało uwieńczone sukcesem. Katolicy nie domagają się przywilejów, pragną jedynie uczestniczyć w tej wewnętrznej ewolucji, dając wyraziste świadectwo Ewangelii.
13. Ten obszerny przegląd sytuacji międzynarodowej, którego tradycyjnie już dokonujemy podczas naszych dorocznych spotkań, pozwolił nam wyraźniej uświadomić sobie przede wszystkim to, że najistotniejszym elementem życia międzynarodowego nie są państwa, ale człowiek. Mamy tu niewątpliwie do czynienia z jedną z najdonioślejszych przemian w prawie międzynarodowym w skali całego stulecia. Wzrost znaczenia jednostki leży u podstaw tzw. «prawa humanitarnego». Istnieją interesy, które przekraczają granice państw: są to interesy osoby, jej prawa. Niestety, dziś tak jak wczoraj człowiek i jego podstawowe prawa są nieustannie zagrożone, mimo mniej lub bardziej zobowiązujących przepisów prawa międzynarodowego, do tego stopnia, że w ostatnich miesiącach powstała konieczność stworzenia nowego terminu «ingerencja humanitarna». To określenie bardzo wymownie wskazuje na stopień zagrożenia człowieka i społeczeństw przezeń stworzonych. Na temat pomocy humanitarnej miałem sposobność wypowiedzieć się podczas mej wizyty w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) 5 grudnia ubiegłego roku. W sytuacji gdy wykorzystane zostały wszystkie możliwości negocjacji drogą dyplomatyczną oraz procedury przewidziane w odnośnych konwencjach i statutach organizacji międzynarodowych, a mimo to narody dotknięte niesprawiedliwą agresją nadal uginają się pod ciosami napastnika, inne państwa nie mają już «prawa do obojętności». Wydaje się wręcz, że mają obowiązek rozbroić agresora, jeśli wszystkie inne środki okazały się nieskuteczne. Zasady suwerenności państw i nieingerencji w ich sprawy wewnętrzne zachowują całą swoją wartość, nie mogą jednak być parawanem, który pozwala bezkarnie torturować i zabijać. Oto istota sprawy. Rzecz jasna, prawnicy będą jeszcze musieli zbadać tę nową rzeczywistość, aby dokładniej określić jej zarysy. Jak jednak przypomina często Stolica Apostolska na forum instytucji międzynarodowych, do których należy, organizacja społeczna ma sens tylko wówczas, gdy jej nadrzędnym celem jest troska o człowieka w świecie zbudowanym przez człowieka i dla człowieka.
14. Ekscelencje, panie i panowie, u progu nowego roku, gdy wokół nas nie cichnie zgiełk oręża i rozgrywa się tak wiele dramatów, słyszymy jeszcze anielski śpiew z nocy Bożego Narodzenia: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania». Wszystkie życzenia, jakie sobie składamy, można zawrzeć w tym niebiańskim orędziu. Naszemu światu pełnemu przemocy, zawsze skłonnemu do podejrzliwości i agresji, w którym egoizm zdaje się czasem dławić intencje wielkoduszne, Dziecię złożone w betlejemskim żłobie przynosi słodycz swojej niewinności. Jest danym człowiekowi znakiem nieskończonego miłosierdzia Bożego. Wam i waszym rodakom, waszym rządom i wszystkim ludziom — naszym braciom — pragnę z głębi serca ofiarować tę «dobrą nowinę» i jej odwieczną nowość. Proszę was, przyjmijcie ją! To ona przynosi szczęście człowiekowi — dziś i jutro.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (3/1993) and Polish Bishops Conference