Przemówienie podczas noworocznego spotkania z korpusem dyplomatycznym, 13.01.1996
Ponad 160 członków korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej spotkało się w Sali Królewskiej Pałacu Apostolskiego w Watykanie z Janem Pawiem II, aby wymienić życzenia noworoczne i dokonać podsumowania najważniejszych wydarzeń z życia Kościoła i rodziny ludzkiej w r. 1995. W imieniu ambasadorów przemówienie wygłosił przedstawiciel Wybrzeża Kości Słoniowej Joseph Amichia, dziekan korpusu, a następnie głos zabrał Ojciec Święty, który szczególnie serdecznie powitał przedstawiciela narodu palestyńskiego, po raz pierwszy obecnego na spotkaniu. «Niech Bóg pomaga — powiedział Papież — Izraelczykom i Palestyńczykom żyć obok siebie, żyć razem w pokoju, w duchu wzajemnego szacunku i lojalnej współpracy». Poniżej zamieszczamy tekst przemówienia papieskiego oraz artykuł ambasadora Polski przy Stolicy Apostolskiej Stefana Frankiewicza.
Ekscelencje, Panie, Panowie!
1. Dziękuję wam za obecność i za życzenia, które wasz dziekan wyraził w bardzo trafnych i wzruszających słowach. Zechciejcie ze swej strony przyjąć ode mnie serdeczne życzenia błogosławieństwa Bożego dla was, waszych rodzin i waszych narodów; niech Bóg da wszystkim szczęśliwy rok!
Cieszę się, że z roku na rok wzrasta liczba państw, które utrzymują stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Jest ich dzisiaj ponad sto sześćdziesiąt. Wydaje się, że ten wzrost świadczy o rzeczywistym szacunku, jakim wielu ludzi darzy Stolicę Apostolską i jej misję w społeczności narodów. Dla Papieża i jego współpracowników jest to bodźcem do nieustannego zacieśniania kontaktów z możliwie jak największą liczbą osób i organizacji, które szanując zasady moralności i prawa dążą do tego, aby na ziemi zapanowała sprawiedliwość i pokój. Chcę w tym miejscu powiedzieć, jak bardzo cenię sobie uprzejme słowa pana ambasadora Josepha Amichii, wyrażające w imieniu was wszystkich uznanie dla działań, dzięki którym Papież — a wraz z nim Stolica Apostolska — stał się rzecznikiem wszystkich ludzi szczerze pragnących pokoju, pojednania i solidarności.
2. Z ogromną radością witamy dziś tutaj po raz pierwszy przedstawiciela narodu palestyńskiego.
Jak wiecie, ponad rok temu Stolica Apostolska nawiązała stosunki dyplomatyczne z Państwem Izrael. Oczekiwaliśmy tego pomyślnego wydarzenia, ponieważ świadczy ono wymownie o tym, że Bliski Wschód zdecydowanie wszedł na drogę pokoju, ogłoszonego ludziom przez Dziecię narodzone w Betlejem. Niech Bóg pomaga Izraelczykom i Palestyńczykom żyć obok siebie, żyć razem w pokoju, w duchu wzajemnego szacunku i lojalnej współpracy! Jest to potrzebne przyszłym pokoleniom i przyniesie korzyść całemu regionowi.
Niech mi jednak będzie wolno wyrazić przekonanie, że ta nadzieja może się okazać płonna, jeśli nie zostanie znalezione właściwe i sprawiedliwe rozwiązanie specyficznego problemu Jerozolimy. Ze względu na wymiar religijny i uniwersalny świętego miasta potrzebne jest zaangażowanie całej społeczności międzynarodowej, aby mogło ono zachować swą specyfikę i pozostać rzeczywistością żywą. Miejsca święte, drogie trzem religiom monoteistycznym, są oczywiście bardzo ważne dla ludzi wierzących, ale straciłyby wiele ze swego znaczenia, gdyby w ich otoczeniu zabrakło trwałych i aktywnych wspólnot żydowskich, chrześcijańskich i muzułmańskich, cieszących się prawdziwą wolnością sumienia i religii oraz prowadzących swoją działalność religijną, oświatową i socjalną. W r. 1996 powinny się rozpocząć negocjacje na temat ostatecznego statusu terytoriów podlegających Narodowemu Zarządowi Palestyńskiemu, a także delikatnej sytuacji miasta Jerozolimy. Pragnąłbym, aby społeczność międzynarodowa użyczyła partnerom politycznym, bezpośrednio zainteresowanym tym problemem, pomocy prawnej i dyplomatycznej, która sprawi, że Jerozolima, miasto jedyne i święte, stanie się naprawdę «skrzyżowaniem dróg pokoju».
To spokojne i zdecydowane dążenie do pokoju i do braterstwa z pewnością dopomoże w znalezieniu rozwiązań także innych zadawnionych problemów tego regionu — rozwiązań, które zaspokoją aspiracje narodów wciąż jeszcze niepewnych swojej przyszłości. Mam na myśli zwłaszcza Liban, którego niepodległość jest zagrożona, oraz Irak, którego mieszkańcy nadal nie mogą wieść normalnego życia, wolnego od przemocy.
3. Wydaje się, że klimat pokoju zapanował także w niektórych częściach Europy. Bośnia i Hercegowina doczekała się porozumienia, które — miejmy nadzieję — pozwoli zachować fizjonomię tego kraju, respektując zarazem jego skład etniczny. Sarajewo — jeszcze jedno miasto-symbol — również musi stać się w przyszłości «skrzyżowaniem dróg pokoju». Czyż zresztą nie jest nazywane «Jerozolimą Europy»? Miasto to kojarzy się z wybuchem pierwszej wojny światowej, ale dziś jego nazwa winna się stać synonimem miasta pokoju, w którym kontakty kulturalne, społeczne i religijne są zaczynem współistnienia wielu narodów. Droga do tego celu będzie długa i niełatwa. Pragnę tu przypomnieć, że trwały pokój w regionie Bałkanów zapanuje dopiero wówczas, gdy zostaną spełnione pewne warunki: gdy będzie możliwe swobodne przemieszczanie się osób i wymiana myśli; gdy uchodźcy będą mogli powrócić do własnych domów i gdy zostaną przeprowadzone naprawdę demokratyczne wybory; na koniec niezbędna jest konsekwentna odbudowa materialna i moralna, w którą wszyscy powinni się ofiarnie włączyć — nie tylko społeczność międzynarodowa, ale także Kościoły i Wspólnoty kościelne. Choć wojna na Bałkanach, którą często określałem jako «bezsensowną», wydaje się zakończona, dzieło budowania i utrwalania pokoju jawi się jako ogromne wyzwanie przede wszystkim dla Europejczyków — ale nie tylko dla nich — którzy muszą je podjąć, jeśli nie chcą, by egoizm i obojętność skazały cały region Europy na tragedię o nieprzewidywalnych następstwach.
Także Irlandia Północna zmierza konsekwentnie ku jaśniejszej przyszłości, a dokonujące się tam przemiany pozwalają mieć nadzieję na trwały pokój. Wszyscy są dziś wezwani, by raz na zawsze położyć kres dwóm plagom, które nie są bynajmniej nieuniknione: sekciarskiemu ekstremizmowi i przemocy politycznej. Oby katolicy i protestanci w tym kraju nauczyli się szanować siebie nawzajem, budować razem pokój i współpracować w życiu codziennym!
Mówiąc o znakach budzących nadzieję, nie mogę pominąć przemian politycznych w Ameryce Południowej, gdzie żyją narody w większości katolickie, których żywotność stanowi wielkie bogactwo Kościoła. W ostatnich miesiącach w wielu krajach przeprowadzono wybory, które według opinii międzynarodowych obserwatorów przebiegły w normalnych warunkach. Nadal jednak utrzymują się tam rażące nierówności społeczne, a problem produkcji i handlu narkotyków pozostaje nie rozwiązany. Te zjawiska powinny skłaniać osoby odpowiedzialne za życie polityczne i gospodarcze tych krajów do zarządzania sprawami publicznymi i ekonomicznymi w sposób coraz lepiej odpowiadający aspiracjom i realnym potrzebom ludności. Nie zapominajmy, że taki właśnie styl postępowania umożliwił postęp procesu pokojowego w Ameryce Środkowej. W Nikaragui i w Salwadorze ustała walka zbrojna. Gwatemala jest na dobrej drodze do pojednania. Zakończenie walk nie oznacza oczywiście, że w społeczeństwie zapanował pokój. Trudno jest przeprowadzić demilitary-zację i zapewnić pełne poszanowanie praw człowieka. Ale i tam utrwala się stopniowo nowy klimat. Kościół katolicki ze swej strony stara się do tego przyczyniać.
Ten nowy klimat, niosący nadzieje na przyszłość i rozwijający się dzięki wytrwałym i odważnym wysiłkom negocjatorów, którym winniśmy wdzięczność, nie może okazać się tylko tymczasowym rozejmem. W obliczu zagrożeń ze strony różnych ekstremizmów pokój musi być trwałą rzeczywistością. Jeśli taki będzie, znajdzie także naśladowców.
4. Nadal jednak zbyt wiele jest punktów zapalnych, konfliktów mniej lub bardziej utajonych, które narzucają całym narodom nieznośne jarzmo przemocy, nienawiści, lęku i śmierci.
Myślę oczywiście o niedalekiej Algerii — kraju, gdzie prawie każdego dnia leje się krew: pragniemy gorąco, aby rozpoczął się tam wreszcie proces pojednania, oparty na sprawiedliwej zasadzie poszanowania odmienności, oraz budowa państwa, w której każdy będzie mógł uczestniczyć na równych prawach.
Pozostając w regionie śródziemnomorskim, chciałbym jeszcze wspomnieć o Cyprze — wyspie, która pozostaje podzielona od r. 1974. Do tej pory nie znaleziono żadnego rozwiązania tego problemu. Ta sytuacja, która uniemożliwia mieszkańcom, oderwanym od rodzin lub pozbawionym majątku, budowanie własnej przyszłości, nie może trwać bez końca. Konieczne są bardziej intensywne negocjacje między wszystkimi zainteresowanymi stronami, ożywione szczerą wolą znalezienia rozwiązań! Współpraca w regionie Morza Śródziemnego jest nieodzownym warunkiem stabilności i bezpieczeństwa Europy, co potwierdzili niedawno uczestnicy europejskiego spotkania na szczycie w Barcelonie. Istotne znaczenie w tym kontekście mają kwestie tożsamości, podziału terytoriów, stosunków sąsiedzkich, a także religii: wszystkie te problemy wymagają zgodnego rozstrzygnięcia, aby region ten mógł się stać obszarem współpracy kulturowej, religijnej i ekonomicznej, która przyniesie korzyść wszystkim narodom zamieszkującym wybrzeża Morza Śródziemnego.
5. Kierując spojrzenie ku Wschodowi, stwierdzamy niestety, że nadal trwają walki w Czeczenii. Afganistan nie wyszedł jeszcze z politycznego impasu, jego mieszkańcy żyją w głębokiej nędzy i są traktowani bez należnego szacunku. W Kaszmirze i Sri Lance walki nadal dziesiątkują ludność cywilną. Także mieszkańcy Timoru Wschodniego czekają wciąż na propozycje, które pozwoliłyby im zrealizować ich słuszne dążenie do zachowania własnej specyfiki kulturowej i religijnej.
Należy podziwiać i popierać odważną postawę tych, którzy skutecznie walczą o zachowanie tożsamości swoich narodów, aby przekazać nowym pokoleniom pochodnię pamięci i nadziei.
6. Kierując spojrzenie ku Afryce, musimy z ubolewaniem stwierdzić, że i tam nie wygasły jeszcze zarzewia wojen i nadal trwają konflikty etniczne, stanowiące trwałą przeszkodę dla rozwoju kontynentu. Sytuacja w Liberii i w Somalii, gdzie mimo pomocy międzynarodowej nie udało się dotąd zaprowadzić pokoju, nadal kształtowana jest przez prawo przemocy i sprzeczne interesy. Działania zbrojne, toczące się na całym terytorium Sierra Leone, pogłębiły także w tym kraju klimat napięcia i braku bezpieczeństwa. Południowy Sudan pozostaje regionem, w którym nie dopuszcza się wciąż do dialogu i negocjacji. Pragnęlibyśmy także odnotować bardziej zdecydowany postęp w Angoli, gdzie sprzeczności polityczne i rozkład społeczny wciąż nie pozwalają mówić o normalizacji. W Ruandzie i Burundi nadal żywa jest pokusa konfliktu etnicznego, chociaż mieszkańcy tych krajów zaznali już jego tragicznych konsekwencji.
W ubiegłym roku przy tej samej okazji wezwałem społeczność międzynarodową do większej solidarności z Afryką, a w obecnych okolicznościach zmuszony jestem ponowić ten apel. Dzisiaj jednak pragnę zaapelować w szczególny sposób do sumień afrykańskich polityków: jeśli nie opowiecie się bardziej zdecydowanie za polityką demokratycznego dialogu, jeśli nie zapewnicie większego poszanowania praw człowieka, jeśli nie będziecie uczciwie zarządzać funduszami publicznymi i kredytami zagranicznymi, jeśli nie potępicie ideologii etnicznej — kontynent afrykański pozostanie na uboczu społeczności międzynarodowej. Aby uzyskać pomoc, rządy państw afrykańskich muszą być politycznie wiarygodne. Biskupi Afryki, zgromadzeni na Specjalnym Synodzie Biskupów podkreślili potrzebę prawidłowego zarządzania sprawami publicznymi i odpowiedniej formacji polityków: muszą to być ludzie, którzy «bezgranicznie kochają swój naród i pragną raczej służyć niż panować» (por. adhort. apost. Ecclesia in Africa, 111).
7. Konflikty, o których tutaj pokrótce wspomniałem, nie są nieuniknione.
Pozytywne przemiany w niektórych regionach, poprzednio również uwikłanych w sieć przemocy, dowodzą, iż można odzyskać zaufanie do innych, to znaczy w istocie wiarę w życie. Odważna i skuteczna obrona pokoju jest zwycięstwem nad zawsze groźnymi siłami śmierci.
W tym duchu pragnę wyrazić pełne poparcie dla konferencji, która za kilka dni ma podjąć w Genewie obrady na temat rewizji konwencji o niestosowaniu szczególnie okrutnych rodzajów broni konwencjonalnej, a także dla traktatu o zakazie prób jądrowych, który ma być podpisany w bieżącym roku. Stolica Apostolska uważa, że w dziedzinie broni jądrowej istnieje ścisły związek między rezygnacją z eksperymentów i z doskonalenia broni a jej likwidacją i nie-rozprzestrzenianiem oraz że cele te należy jak najszybciej zrealizować pod kontrolą międzynarodową. Takie są etapy drogi do powszechnego i całkowitego rozbrojenia, jakiego powinna niezwłocznie dokonać cała społeczność międzynarodowa.
8. Jak już wielokrotnie podkreślałem, społeczność międzynarodowa gromadzi nie tyle państwa, co raczej narody, złożone z mężczyzn i kobiet, którzy tworzą historię indywidualną i zbiorową. To ich prawa trzeba określić i zabezpieczyć. Podobnie jednak jak w każdej rodzinie trzeba też ukazać ich złożoność i ich powiązania z pewnymi obowiązkami. Podczas mej niedawnej wizyty w siedzibie Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku posłużyłem się wyrażeniem «rodzina narodów». Chciałem w ten sposób podkreślić, że «wizja 'rodziny' przywodzi na myśl rzeczywistość wykraczającą poza relacje czysto funkcjonalne i poza zwykłą zbieżność interesów. Rodzina jest ze swej natury wspólnotą opartą na wzajemnym zaufaniu, pomocy i szczerym szacunku. W prawdziwej rodzinie nie panuje prawo silniejszego; przeciwnie, jej słabszym członkom, właśnie ze względu na ich słabość, zapewnia się podwójną opiekę i pomoc» (przemówienie z 5 października 1995 r., 14).
Taki jest prawdziwy sens tego, co w teorii prawa międzynarodowego określa się pojęciem «wząjemności». Każdy naród powinien przyjąć postawę akceptacji tożsamości swoich sąsiadów: jesteśmy tu na antypodach agresywnych nacjonalizmów, które były i nadal są plagą Europy i Afryki! Każdy naród powinien być gotów dzielić się swymi zasobami ludzkimi, duchowymi i materialnymi, aby nieść pomoc tym, którzy są ubożsi niż on sam. Rzym przygotowuje się na przyjęcie w listopadzie bieżącego roku światowego spotkania na szczycie, poświęconego problemom wyżywienia, które zostało zwołane przez Organizację ds. Wyżywienia i Rolnictwa. Życzę, aby jego obrady przeniknięte były duchem solidarności i wzajemnej pomocy, tym bardziej, że zgodnie z decyzją Organizacji Narodów Zjednoczonych rok 1996 ma być «Rokiem Likwidacji Nędzy».
9. Zasada akceptacji innych i ich dziedzictwa — rozumianego w jak najszerszym sensie — znajduje zastosowanie także w pewnej szczególnej dziedzinie praw człowieka: w dziedzinie wolności sumienia i religii. Uważam zatem, że mam obowiązek raz jeszcze przypomnieć o tym fundamentalnym aspekcie życia duchowego milionów mężczyzn i kobiet, ponieważ sytuacja w tej dziedzinie — stwierdzam to z głębokim smutkiem — pozostawia jeszcze wiele do życzenia.
Podobnie jak kraje o tradycji chrześcijańskiej przyjmują wspólnoty muzułmańskie, tak i niektóre kraje w większości muzułmańskie wielkodusznie goszczą wspólnoty nieislamskie, pozwalając im budować własne świątynie i żyć zgodnie z nakazami swojej wiary. Inne jednak nadal dyskryminują żydów, chrześcijan i wyznawców innych religii, odmawiając im nawet prawa do spotykania się na modlitwie w formie prywatnej. Trzeba nieustannie powtarzać, że jest to niedopuszczalne i bezzasadne deptanie nie tylko wszelkich obowiązujących norm międzynarodowych, ale także najbardziej podstawowej ludzkiej wolności — wolności publicznego wyznawania własnej wiary, która jest dla człowieka racją bytu.
Zarówno w Chinach, jak i w Wietnamie — choć sytuacja w tych krajach jest z pewnością różna — katolicy muszą się nieustannie zmagać z trudnościami, zwłaszcza w tym, co dotyczy utrzymywania widzialnej komunii ze Stolicą Apostolską.
Nie można bez końca uciskać milionów wierzących, rzucając na nich podejrzenia i rozbijając ich wspólnoty, bo musi to negatywnie wpłynąć nie tylko na wiarygodność tych państw na arenie międzynarodowej, ale także na ich wewnętrzną sytuację społeczną: człowiek wierzący, gdy jest prześladowany, z trudem może zaufać państwu, które próbuje rządzić jego sumieniem. I odwrotnie: dobre stosunki między Kościołami a państwem przyczyniają się do harmonijnego współżycia wszystkich członków społeczeństwa.
10. Panie i panowie, dzieląc się tymi prostymi refleksjami pragnąłem nadać większą aktualność życzeniom, które sobie składamy. Obraz, jaki się z nich wyłania, jest pełen świateł i cieni — niczym dusza człowieka.
Następca Piotra ma jednak obowiązek przypominać rządzącym państwami, których tutaj godnie reprezentujecie, że trwały ład na świecie nie jest możliwy bez pewnych wartości, takich jak poszanowanie życia, sumienia i najbardziej fundamentalnych praw ludzkich, troska o najuboższych i solidarność — by wymienić tylko niektóre.
Stolica Apostolska, jako państwo suwerenne i niepodległe, a tym samym członek społeczności międzynarodowej, pragnie wnieść swój specyficzny wkład w to wspólne dzieło. Nie mając ambicji politycznych, troszczy się przede wszystkim o to, aby rozjaśnić drogę ludzkości światłem Tego, który przychodząc na świat, stał się uczestnikiem naszej wędrówki — Tego, w którym «wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte» (Kol 2, 3).
Jemu raz jeszcze zawierzam was, wasze rodziny i narody, zwłaszcza młode pokolenia, o których myślałem, zwracając się do świata z apelem: «Zapewnijmy dzieciom przyszłość w pokoju!» (orędzie na Światowy Dzień Pokoju, l stycznia 1996 r.). Proszę Boga, aby w rozpoczynającym się roku wszystkim obficie błogosławił.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (3/1996) and Polish Bishops Conference