Kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje decyzjami człowieka, to rujnuje społeczeństwo, a człowieka czyni niewolnikiem. Papież Franciszek stanął na czele "spokojnej rewolucji"
Kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje decyzjami człowieka, to rujnuje społeczeństwo, a człowieka czyni niewolnikiem. Papież Franciszek stanął na czele „spokojnej rewolucji”.
„Przesłanie Franciszka długo będzie przywoływane zarówno przez biskupów i księży, jak i polityków” — stwierdził pracujący w Boliwii polski ksiądz Szymon Żurek, komentując dla Radia Watykańskiego tygodniową podróż papieża do trzech najuboższych państw Ameryki Łacińskiej. Dlaczego polityków? Ponieważ w czasie wizyty na ojczystym kontynencie Franciszek głosząc Ewangelię, nie bał się poruszać spraw, które uważają oni za swoją domenę. Mówił o tym nie tylko w wymiarze lokalnym, południowoamerykańskim, ale również globalnym. Dotykał kwestii systemowych, ustrojowych. „International New York Times” zwrócił uwagę, że papież podczas lipcowej podróży na nowo dokonał ostrej krytyki kapitalizmu, krytyki, z którą już wielokrotnie występował podczas swojego pontyfikatu. Ten aspekt pielgrzymki Franciszka wyakcentowało wiele gazet, stacji radiowych i telewizyjnych oraz portali internetowych na całym świecie.
Szczególne wrażenie zrobiło spotkanie papieża z uczestnikami II Światowego Kongresu Ruchów Ludowych, które odbyło się 9 lipca w jednej z hal centrum wystawowego w Santa Cruz de la Sierra. Jak relacjonowało Radio Watykańskie, wśród tłumu, który znajdował się w sektorach poza halą, byli przedstawiciele różnych organizacji związkowych, ekolodzy, robotnicy i przedstawiciele ruchów społecznych. Wielu z nich trzymało w dłoniach emblematy kojarzone z partiami lewicowymi lub rewolucją kubańską. Boliwijski prezydent Evo Morales ubrany był w kurtkę, na której z daleka można było rozpoznać postać słynnego argentyńskiego rewolucjonisty Che Guevary.
Najpierw odczytano manifest, który potwierdził polityczny charakter spotkania. Zawierał on sprzeciw wobec wszelkich form wykluczenia i niesprawiedliwości. Nawiązywał do ekologii, niesprawiedliwości systemu kapitalistycznego, sprzeciwu wobec przemocy czy walki z wszelkimi przejawami dyskryminacji. W podobnym duchu wypowiedział się prezydent Morales. Fragmenty zaskakująco długiego wystąpienia Franciszka cytowali w następnych dniach dziennikarze ze wszystkich zakątków globu. W Polsce media szczególnie wyakcentowały, że papież w ostrych słowach skomentował tzw. nowy kolonializm, a niepohamowany kapitalizm nazwał „łajnem szatana”.
Podstawowym tematem papieskiego przemówienia była kwestia, o której od wielu miesięcy mówi się również z Polsce. „Zacznijmy od uznania, że potrzebujemy zmiany” — powiedział Franciszek i wyjaśnił, że mówi o problemach wspólnych wszystkim mieszkańcom Ameryki Łacińskiej, ale również ogólnie, o całej ludzkości. Poruszał problemy, które mają formę globalną i których dziś żadne państwo nie może rozwiązać na własną rękę. Między innymi mówił o tym, że nie jest dobra sytuacja w świecie, „w którym jest tylu chłopów bez ziemi, tyle rodzin bez domu, tylu pracowników bez praw, tyle osób zranionych w swej godności”.
Franciszek wskazywał, że ta destrukcyjna rzeczywistość wynika z jakiegoś systemu, który stał się światowym. „Czy uznajemy, że system ten narzucił logikę zysku za wszelką cenę, nie myśląc o wykluczeniu społecznym lub zniszczeniu natury?” — pytał. W tym kontekście mówił o potrzebie prawdziwej zmiany, zmiany struktur. „Ten system jest już nie do wytrzymania, nie mogą go znieść chłopi, pracownicy, wspólnoty, narody... Nie znosi go już ziemia, siostra i Matka Ziemia, jak mawiał św. Franciszek”.
Jako główną przyczynę istniejącego stanu rzeczy papież wymienił „niepohamowaną ambicję pieniądza”. Jego zdaniem to jest ów tak nagłośniony przez media „gnój diabła”. Sprawia, że służba na rzecz dobra wspólnego schodzi na dalszy plan. „Kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje decyzjami człowieka, kiedy zachłanność na pieniądze sprawuje kontrolę nad całym systemem społeczno-gospodarczy, to rujnuje społeczeństwo, skazuje człowieka, czyni go niewolnikiem, niszczy braterstwo międzyludzkie, popycha naród przeciw narodowi i, jak widać, zagraża także temu naszemu wspólnemu domowi, naszej siostrze i matce Ziemi” — wyliczał Franciszek.
Trudno mieć wątpliwości. Papież mówił o współczesnej postaci kapitalizmu. To ten system nazwał subtelną, wyrafinowaną dyktaturą. Kilka dni później, w Asunción, podczas spotkania z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, określił go mianem bałwochwalczego wzorca gospodarczego, który potrzebuje składania istnień ludzkich w ofierze na ołtarzu pieniądza i zysku.
Opierając się na doniesieniach światowych mediów, można odnieść wrażenie, że Franciszek jest absolutnym pionierem w Kościele, jeśli chodzi o krytyczne spojrzenie na kapitalizm. Dość często można spotkać się z przekonaniem, że Kościół katolicki kapitalizm bezwarunkowo popiera i lansuje. W rzeczywistości Kościół już dawno zwracał uwagę na słabości tego systemu. Także ustami papieży.
Leon XIII chciał reformować kapitalizm już w XIX stuleciu, kładąc nacisk na konieczność rozwiązania „kwestii robotniczej”. Pius XI wskazywał, że fundamentalne dla tego systemu wolny rynek i wolna konkurencja muszą być podporządkowane sprawiedliwości i miłości społecznej. Jan XXIII podkreślał w encyklice Mater et magistra z roku 1961 m.in. potrzebę szerokiego dostępu do prywatnego posiadania takich rzeczy, jak np. trwałe dobra konsumpcyjne, dom mieszkalny, narzędzia pracy, udziały pieniężne w średnich czy wielkich przedsiębiorstwach. Paweł VI stanowczo krytykował „technokratyczny kapitalizm”, który uznaje zysk za główną normę działalności gospodarczej. Podkreślał pierwszeństwo osoby ludzkiej w ekonomii.
W Polsce bardzo długo w kwestiach społeczno-gospodarczych traktowano Jana Pawła II przede wszystkim jako tego, który zwalczał i obalił socjalizm i komunizm. Dlatego niejeden dopiero teraz odkrywa, jak bardzo papież z Polski był krytyczny wobec kapitalizmu i że wskazywał środki zaradcze, mające doprowadzić do ustroju pracy, który „przezwycięża antynomie pracy i kapitału, starając kształtować się wedle przedstawionej wyżej zasady merytorycznego i faktycznego pierwszeństwa pracy, podmiotowości ludzkiej pracy oraz jej sprawczego udziału w całym procesie produkcji, i to bez względu na charakter wykonywanych przez pracownika zadań” (encyklika Laborem exercens). Upowszechniał też chrześcijańską koncepcję własności, w której prawo osobistego posiadania jest podporządkowane prawu powszechnego używania.
Warto zauważyć, że w Polsce znany z nieprzejednanego stanowiska wobec socjalizmu i komunizmu Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński, zanim został biskupem, wiele uwagi poświęcił krytycznej analizie kapitalizmu. „Powstała nowa religia — pieniądza i bogactwa. Jej dogmaty — to nieograniczona wolność gospodarcza, wolna konkurencja, rozdział kapitału i pracy, najemnictwo, prawo podaży i popytu, mechanizm cen. Jej moralność — to brak wszelkiej moralności, przewaga kapitału nad człowiekiem i pracą, dobro produkcji, zysk jako dobry uczynek. Jej ołtarze — to wielkie fabryki, maszyny, narzędzia, kartele, syndykaty, banki, gdzie za cenę chciwości ofiarowywano życie ludzkie. Cel ostateczny — błogosławiony bogaty. Bogatymi bądźcie za wszelką cenę — kto może i jak tylko może! Oto bóg świata — spoganiały kapitalizm” — pisał. Co więcej, twierdził, że taki grzeszny kapitalizm jest „rodzonym ojcem wszystkich kierunków rewolucyjno-społecznych: socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu”.
Od wielu lat słychać w Polsce głosy mówiące o powrocie dzikiego, XIX-wiecznego kapitalizmu, o kapitalizmie kolonialnym. Doświadczamy wielu negatywnych skutków „globalizacji zysku, wykluczenia, obojętności”.
Franciszek, jak zauważają niektórzy, stanął na czele „spokojnej rewolucji”. Twardo zaznaczając, że połączenie marksistowskiego sierpa i młota z krucyfiksem „nie jest dobre”, równocześnie mówi do wszystkich, którzy ponoszą koszty i negatywne skutki błędnego systemu: „Jesteście siewcami zmian”. Wzywa do procesu zmian, którym towarzyszy szczere nawrócenie postaw i serca. I daje gwarancję pełną nadziei: „Bądźcie pewni, że wcześniej czy później zobaczymy owoce”. To zapewnienie adresowane jest także do nas, w Polsce.
opr. mg/mg