Artykuł na temat odpowiedzialności w biznesie
Myśliciele dwudziestowieczni, szukając odpowiedzi na problemy zrodzone ze współczesnego triumfu wolności, coraz częściej odwołują się do idei odpowiedzialności - nie tylko odpowiedzialności za działania jednostkowe, ale także za działania wspólne, a nawet przyszłość naszego świata. Znana filozofii teza: nie ma odpowiedzialności bez wolności, została dopełniona tezą: nie ma wolności bez odpowiedzialności. Dopełnienie wolności odpowiedzialnością ma przeciwdziałać niekontrolowanej tendencji do przeradzania się wolności w samowolę, która prowadzi ostatecznie do unicestwienia wolności przez samą siebie, a w konsekwencji do nowej formy zniewolenia. Wolność - jak zauważa Karl Jaspers - należy rozumieć nie tylko jako przezwyciężenie zewnętrznego przymusu, ale także jako przezwyciężenie własnej samowoli, bowiem "autentyczna wolność świadoma jest swoich granic"1. Odpowiedzialność, wyznaczając granice wolności, spełnia wobec niej funkcję racjonalizacji, nadaje więc działaniu wymiar moralny. Bez odpowiedzialności - jak sądzi Neuhaus - bardzo łatwo byłoby uczynić bożka z wolności jednostki. 2
Najczęstszą odpowiedzią na trudności związane z ustaleniem istoty i zakresu odpowiedzialności jest jej porzucenie. Ze spektakularnym porzuceniem odpowiedzialności mamy często do czynienia w świecie polityki, a także w świecie gospodarki. Najbardziej typową argumentacją stosowaną przez podmioty gospodarcze, a prowadzącą w rezultacie do odrzucenia odpowiedzialności, jest uznanie świata gospodarki za świat dżungli: wszyscy walczą przeciw wszystkim, stąd dopuszczalne są wszelkie metody (jeśli ja ich nie zniszczę, to oni zrobią to ze mną). Odpowiedzialność staje się w tym przypadku jedynie niepotrzebnym balastem ograniczającym możliwość stosowania wszystkich dostępnych środków.
Inną racją odrzucania odpowiedzialności jest traktowanie sfery gospodarczej jako dziedziny całkiem szczególnej, w której nie obowiązują żadne zasady moralne, bowiem działalność w tej sferze jest rozumiana jako pewna odmiana gry. A jeśli tak, to za obowiązujące na jej obszarze uznaje się jedynie specyficzne, właściwe dla tej gry reguły ekonomiczne. W tak rozumianej grze ekonomicznej, jak w każdej grze, chodzi wyłącznie o zwycięstwo. Odpowiedzialność wydaje się jej uczestnikom pojęciem z innego świata, a próba angażowania odpowiedzialności w ową grę wydaje się nieporozumieniem. A przecież "jeśli firmy roszczą sobie uzasadnione prawo do wolności i autonomii - jak słusznie zauważa P. H. Werhane - to muszą pamiętać, że są to zarazem prawa moralne"3.
Innym, równie często używanym argumentem przeciw odpowiedzialności jest teza, że przy podejmowaniu decyzji gospodarczych wystarczy przecież wybrać najmniejsze zło. Jak sądzi większość menedżerów, wybór najmniejszego zła jest wystarczającym działaniem gwarantującym etyczność ich postępowania. Zapominają oni jednak, że wybór najmniejszego zła jest także złem, a w najlepszym razie przykładem realizacji negatywnej dyrektywy etycznej4 - na dodatek w jej niepełnym zakresie.
Najbardziej widoczną przyczyną niepodejmowania odpowiedzialności przez środowiska biznesu jest charakterystyczne dla ekonomii skupienie się jedynie na wolności negatywnej ("wolności od"), a więc wolności rozumianej jako uwolnienie się od zewnętrznych ograniczeń. Tak rozumianej wolności odpowiada jedynie odpowiedzialność restrykcyjna, pojmowana jako pociąganie do odpowiedzialności za czyny niezgodne z obowiązującymi na wolnym rynku zasadami gry. Tymczasem odpowiedzialność pozytywna, o której wspomina się coraz częściej (przez jednych nazywana społeczną, przez innych moralną), odnosi się także do działań biznesu wynikających z wolności pozytywnej ("wolności do").
W praktyce gospodarczej można wyróżnić trzy poziomy odpowiedzialności: odpowiedzialność jednostkową, odpowiedzialność przedsiębiorstwa i odpowiedzialność biznesu jako całości.
Fundamentalna jest niewątpliwie ta pierwsza.5 Dopiero jej przyjęcie pozwala na określanie odpowiedzialności firmy6, zaś przyjęcie tej ostatniej prowadzi do odsłonięcia się kolejnego poziomu - odpowiedzialności środowisk biznesowych. Jednakże to właśnie ta ostatnia wydaje się mieć największe znaczenie dla przyszłości rodzaju ludzkiego.
Ktoś może zapytać: skąd ta szczególna odpowiedzialność środowisk biznesu? Pytanie ze wszech miar zasadne. Bo tak naprawdę, dlaczego właśnie te środowiska mają ponosić odpowiedzialność nie tylko w tradycyjnym prawno-moralnym rozumieniu odpowiedzialności restrykcyjnej (wynikającej z popełnionej winy), ale również podejmować działania odpowiedzialne w sensie społecznym, a nawet podjąć się odpowiedzialności rozumianej pozytywnie - odpowiedzialności za kształtowanie przyszłości?
Jeśli przyjąć, że środowiska biznesu to pewien bardzo liczny zbiór podmiotów gospodarczych (indywidualni przedsiębiorcy, firmy, instytucje finansowe, stowarzyszenia działające na rzecz rozwoju gospodarki), to ich odpowiedzialność w rozumieniu pozytywnym jest ufundowana na coraz potężniejszym wpływie działalności gospodarczej na kierunek cywilizacyjnego rozwoju. Skoro ciężar zachodzących zmian cywilizacyjnych spoczywa w coraz większym zakresie na gospodarce, to ponosi ona odpowiedzialność za przyszły kształt świata. Dzisiaj nie sposób już lekceważyć działalności gospodarczej, jak czynili to starożytni (kiedy była jedynie domeną niewolników), ani traktować jej jako działalności zgoła nieistotnej dla kształtowania oblicza świata, jak myślano w średniowieczu, ani też uznawać za działalność drugoplanową, jak sądzono nieomal do siedemnastego wieku.
Gospodarka poprzez działające w sferze gospodarczej podmioty wyznacza dzisiaj nowy system wartości, a także pełni rolę czynnika kulturotwórczego. I, czy tego chcemy czy nie, wszystkie słabości gospodarki i zjawiska patologiczne powstające na jej obszarze, stają się słabościami i patologiami człowieka współczesnego.
Jak wnikliwie zauważa Hans Jonas, zakres odpowiedzialności pozostaje proporcjonalny do zasięgu posiadanej władzy (power). Skoro zatem gospodarka pełni rolę kulturotwórczą, a władza środowisk gospodarczych sięga tak daleko, iż powodować może nawet upadek rządów i poważne konflikty społeczne (również zbrojne), to i odpowiedzialność gospodarki za stan obecny i za zachodzące zmiany powinna być daleko większa niż ta, jaką się jej dotychczas przypisuje. Dzisiaj, kiedy charakter gospodarki narodowej i zachodzące w niej procesy, jak i poziom moralny działających firm nie pozostają bez wpływu na sytuację społeczną nie tylko jednego kraju, ale wpływają niejednokrotnie na sytuację społeczno-gospodarczą państw sąsiednich, a nierzadko całych regionów geopolitycznych, odpowiedzialność podmiotów gospodarczych wzrasta niepomiernie.7
Dowodem na to, że elity gospodarcze uświadomiły sobie wagę tego problemu, jest powstanie w latach siedemdziesiątych nowej dyscypliny, którą nazwano etyką biznesu.Wielu ekonomistów nie traktuje jej jeszcze poważnie, postrzegając ją jako zaledwie wytwór chwilowej mody, która przeminie po jednym sezonie. Nieufni wobec etyki biznesu pozostają także niektórzy intelektualiści, widząc w niej niezwykle poręczne i efektywne narzędzie kamuflowania rzeczywistego braku etyki w działalności gospodarczej. Etyka biznesu pełni według nich jedynie rolę pomysłowego kamuflażu skrywającego przyrodzoną amoralność biznesu. Dla wielu menedżerów z kolei etyka biznesu okazała się nowym, skutecznym narzędziem walki z konkurencją, które pozwala zwiększać zyski w sytuacji, kiedy walczące z sobą firmy osiągnęły podobny poziom technologiczny i organizacyjny, czyli zwycięstwo nad rywalami na tych polach przestało być możliwe. Jak wykazują badania ostatnich lat, firmy podejmujące działania etyczne zdobywają sobie więcej stałych klientów i dzięki temu osiągają wyższe zyski, co gwarantuje im przewagę konkurencyjną.
Jednakże niektórzy z myślicieli i świadomych animatorów życia gospodarczego wiążą powstanie etyki biznesu z rosnącą potrzebą całościowego i globalnego (w sensie dosłownym) spojrzenia na problemy społeczno-polityczno-gospodarcze. W tym ujęciu za zasadniczą przyczynę powstania etyki biznesu należy uznać rodzące się poczucie odpowiedzialności za przyszłość człowieka i świata.
Aby zauważyć przemianę, jaka zaszła w ostatnich dwudziestu latach w ocenie działalności gospodarczej i zwiększającego się poczucia odpowiedzialności środowisk biznesu, wystarczy porównać dwa dokumenty. Pierwszy z nich to znany powszechnie na Zachodzie Manifest z Davos. Dokument ten został przygotowany przez Trzecie Europejskie Sympozjum Zarządzania, które odbyło się w Davos w roku 1973. Był on niezwykle ważnym głosem w trwającej wtedy dyskusji nad zadaniami i celami, jakie powinny przyświecać firmom podejmującym działalność gospodarczą. Uczestnicy sympozjum przyjęli stanowisko odmienne od stanowiska zagorzałych obrońców gospodarki rynkowej. Teza Miltona Friedmana, iż jedynym celem działalności firmy jest zysk, została w Davos bardzo mocno osłabiona. Według uczestników sympozjum zadaniem kierownictwa przedsiębiorstwa nie jest tylko i wyłącznie osiąganie zysku, ale swego rodzaju służba. Kierownictwo powinno służyć zarówno klientom, współpracownikom, kapitałodawcom, jak i całemu społeczeństwu, a także równoważyć rozbieżne interesy wymienionych grup. Według dokumentu kierownictwo zobowiązane jest: wobec klientów - "zadowalać ich potrzeby w możliwie najlepszy sposób", wobec współpracowników - "dbać o zapewnianie miejsc pracy" i "przyczyniać się do humanizacji pracy", wobec kapitałodawców - "zapewnić dywidendy", wobec społeczeństwa - "wykorzystać wiedzę i środki, jakie są mu powierzone dla dobra społeczeństwa" i "zapewnić przyszłym generacjom warte życia środowisko"8.
Nie zamierzam przeceniać roli tego dokumentu. Z całą pewnością nie stał się on punktem zwrotnym w praktyce życia gospodarczego. Lecz jeśli nawet nie przyniósł wyraźnych i natychmiastowych zmian, to zapewne stał się jednym z wielu czynników powodujących stopniowe przekształcenia, jakie zachodzą w sferze praktyki gospodarczej od roku 1973. Manifest ten można uznać za początkowy etap uświadamiania sobie przez uczestników życia gospodarczego ciążącej na nich odpowiedzialności.
W 1994 roku w szwajcarskim miasteczku Caux, w obliczu zachodzących przemian politycznych i społecznych, spotkali się przy okrągłym stole przedstawiciele biznesu z Europy, Japonii i Stanów Zjednoczonych. W opublikowanym przez nich tekście idea służby wobec zostaje zastąpiona ideą odpowiedzialnością za. Inicjatywa miała być fundamentem dla rozwoju przyjaźni i współpracy w oparciu o wspólny szacunek dla najwyższych wartości moralnych, miała też przyczynić się do rozszerzenia zakresu odpowiedzialności jednostek i firm (odpowiedzialność nie tylko za podejmowane działania, ale także za przyszłość społeczeństw).
Uczestnicy Okrągłego Stołu odwołali się do dwóch ideałów etycznych: japońskiego ideału kyosei, który nakazuje żyć i pracować dla wspólnego dobra, i europejskiej idei ludzkiej godności - uznającej nienaruszalność i wartość każdej osoby jako celu samego w sobie, a nie jedynie środka do realizacji celów innych osób.
Proponowana przez uczestników Okrągłego Stołu wizja gospodarowania oparta jest na podstawach etycznych i charakteryzuje się odejściem od odpowiedzialności jedynie wobec akcjonariuszy na rzecz odpowiedzialności wobec interesariuszy (stakeholders), poszanowaniem dla reguł obowiązujących w kraju działania firmy, ale także uznaniem zasad uczciwej konkurencji i praw międzynarodowych, wsparciem dla wszechstronnej wymiany światowej, troską o środowisko naturalne, unikaniem działań nielegalnych.9
Podobnie jak w przypadku Manifestu z Davos zasady biznesu przyjęte w Caux oczywiście nie zrewolucjonizowały praktyki gospodarczej, nie przemieniły jej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w cudowny, przeniknięty duchem etyki obszar ludzkich działań. Ale jeśli idee tam zawarte z wolna zaczną wchodzić w obieg i współokreślać świadomość indywidualną i społeczną, być może staną się z czasem składową odpowiedzialnego działania firm, a w przyszłości przyczynią się do podjęcia przez nie odpowiedzialności pozytywnej.
Jako przykład korzystnych zmian zachodzących w świadomości menedżerów można także przywołać dwie konkretne historie, jakie miały miejsce w przemyśle motoryzacyjnym. Przykłady te pokazują całkowicie rozbieżne sposoby pojmowania zadań stojących przed kierownictwem czy zarządem firmy i odmienne podejścia do problemu odpowiedzialności firmy wobec klientów na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat.
Pierwsza z nich to historia produkowanego w latach 60. przez General Motors samochodu Chevrolet Corvair10, który ze względu na atrakcyjną cenę cieszył się dużą popularnością. W 1961 roku doszło do pierwszego wypadku tego samochodu. Kobieta prowadząca samochód straciła panowanie nad kierownicą. W związku z tym, że wypadek zdarzył się przy niewielkiej szybkości i na oczach policjanta, uznano, iż przyczyną była wada tego egzemplarza i firma została zobowiązana do wypłacenia kierowcy dużego odszkodowania. Kolejne wypadki samochodu tej marki, chociaż niektóre z nich zakończyły się śmiercią kierowcy lub pasażerów, nie zaniepokoiły jednak zarządu firmy. Cała energia prawników firmy została skierowana na obalanie żądań o odszkodowanie dla kierowców (lub ich rodzin), którzy ulegli kolejnym wypadkom. Chociaż wszyscy zaskarżający firmę do 1964 roku (do 1969 wniesiono oskarżenie 150 razy) twierdzili, iż samochód ma wadę konstrukcyjną, firma nie chciała przyjąć tego do wiadomości i wolała nadal produkować samochód w nie zmienionej wersji, reklamując go jako model zwłaszcza dla młodego pokolenia. Dopiero w 1964 roku, po serii wypadków śmiertelnych (w tym także członków rodzin pracowników firmy), zarząd zdecydował się na zainstalowanie w nowo produkowanych samochodach stabilizatora mającego przeciwdziałać przewracaniu się samochodu przy gwałtownych skrętach. Nadal nie godził się jednak na zainstalowanie stabilizatora w samochodach już użytkowanych, chociaż zażądał tego jeden z akcjonariuszy, a koszt całego przedsięwzięcia wynosił 25 mln dolarów. Dopiero działania Ralpha Nadera, prawnika, który postanowił nadać sprawie rozgłos (w 1965 wydał książkę Unsafe at Any Speed) i walczyć o prawa klienta-kierowcy, doprowadziły ostatecznie do zaprzestania produkcji niebezpiecznego samochodu. Co zaskakujące, firma do końca nie chciała dokonać zasadniczych zmian w projekcie konstrukcyjnym ani dobrowolnie zaprzestać jego produkcji, choć poniosła przez to większe straty, niż wyniósłby koszt poprawy projektu. To raczej opinia publiczna, a właściwie obawy ewentualnych przyszłych kierowców spowodowały tak gwałtowny spadek w sprzedaży tego modelu, iż dalsza jego produkcja stała się bezcelowa.11
Druga historia to niedawny przypadek samochodu produkowanego przez firmę Daimler-Benz AG, który okazał się niestabilny. Przy bardzo gwałtownych skrętach koła tego samochodu odrywają się od nawierzchni, co w skrajnych przypadkach może doprowadzić nawet do dachowania. Pierwszą reakcją prezesa Daimler-Benz Jürgena Schremppa było wydanie polecenia wprowadzenia koniecznych poprawek do projektu, aby samochód dorównywał innym modelom produkowanym przez firmę. Niestety po dokonaniu poprawek samochód wciąż nie uzyskiwał odpowiedniej stabilizacji. Jak podały media, decyzją prezesa firmy sprzedaż samochodu została wstrzymana.
Należy zapytać, czy historia mercedesa napawa optymizmem, czy też nie. No cóż, zależy, jak na to spojrzeć. Na pewno dość przerażający jest fakt, że dochodzi do seryjnej produkcji, a następnie sprzedaży nie w pełni przetestowanego samochodu. Jeśli jednak porównać ilość ofiar i wysiłki poszkodowanych kierowców (klientów General Motors), jak i działania Nadera podjęte w walce z nieodpowiedzialną firmą z szybkością decyzji firmy niemieckiej, to zmiana sytuacji może napawać optymizmem. Podzielając go, nie należy oczywiście wyprowadzać zbyt pochopnych wniosków co do radykalnego wzrostu poczucia odpowiedzialności przedstawicieli aktualnie działających firm. Aby ustalić poziom odpowiedzialności prezentowany przez firmy podejmujące dzisiaj działalność gospodarczą, należy odróżnić co najmniej trzy rodzaje odpowiedzialności: odpowiedzialność narzuconą, wymuszoną i świadomą. Wszystkie one mieszczą się w obszarze pomiędzy nieodpowiedzialnością a odpowiedzialnością pozytywną.
Odpowiedzialność narzucona to ten rodzaj odpowiedzialności, do której przyjęcia firma zostaje zmuszona prawem. Odpowiedzialność wymuszoną przyjmuje firma pod presją opinii społecznej. W krajach rozwiniętych presję taką wywierają na firmy stowarzyszenia konsumenckie i organizacje proekologiczne. Zaś odpowiedzialność świadoma to najwyższy poziom odpowiedzialności. Możemy o niej mówić wówczas, kiedy firma zdecydowana jest przyjąć odpowiedzialność za podejmowane przez siebie działania.
Naiwnością byłoby sądzić, że istniejące dzisiaj firmy kierują się w swoich działaniach ideą odpowiedzialności świadomej (świadomie podjętej). Zdecydowana większość pozostaje na najniższym poziomie, poziomie odpowiedzialności narzuconej. Jednakże coraz więcej firm (choć następuje to bardzo powoli), licząc się z opinią klientów i reprezentujących ich ekspertów z rozmaitych stowarzyszeń konsumenckich czy ruchów ekologicznych, akceptuje poszerzenie swojej odpowiedzialność. Firm działających na poziomie odpowiedzialności świadomej jest naprawdę niewiele, ale dodajmy też, że aby taka firma mogła działać na rynku, musi zaistnieć splot niezwykle sprzyjających okoliczności i nie wystarczy sama decyzja firmy o podjęciu takiej odpowiedzialności. Wiara w powszechne nastanie w sferze działalności gospodarczej ery odpowiedzialności świadomej jest przy zachowaniu dotychczas obowiązujących zasad ekonomicznych i przy aktualnym poziomie wiedzy etycznej społeczeństw oczywiście czystą mrzonką. Lecz jeśli sfera wytwarzania zawładnęła przestrzenią działania istotnego, to - jak sądzi Hans Jonas - i moralność musi się wedrzeć w jakiś sposób w sferę wytwarzania, od której uprzednio stroniła, i musi to uczynić w formie świadomej polityki publicznej.12
JANINA FILEK, filozof, ekonomista, adiunkt w Katedrze Filozofii Akademii Ekonomicznej w Krakowie.
Przypisy:
1. K. Jaspers, Wolność i komunikacja, tłum. L. Kołakowski w: Filozofia egzystencjalna, red. L. Kołakowski, K. Pomian, Warszawa 1965, s.186.
2. R.J. Neuhaus, Biznes i Ewangelia, tłum. B. Szlachta, Poznań 1993, s.16.
3. P.H. Werhane, Persons, Rights, and Corporations, New Jersey 1985, s. 60.
4. "Gdy mam do wyboru więcej niż jedno działanie - powie T. Kotarbiński formułując ową dyrektywę - wyborem rozumowym jest zawsze ten, który polega na wybraniu działania zapobiegającego jakiemuś złu lub takiego, który jakieś zło uchyli" (zob. T. Kotarbiński, O realizmie praktycznym, w: tenże, Wybór pism, t. I, Warszawa 1957, s. 688).
5. Zaznaczmy jednak, że choć odpowiedzialność jednostkową odnosi się do wszystkich, to z zasady różnicuje się oczekiwania co do odpowiedzialności podmiotów działających w sferze gospodarczej i podmiotów działających poza tą sferą. W praktyce wymagania stawiane biznesmenom jako grupie zawodowej można określić jako minimalistyczne, natomiast wobec takich grup, jak lekarze, nauczyciele czy adwokaci formułowane są wymagania maksymalistyczne. Warto zatem zastanowić się, dlaczego w stosunku do pewnych grup zawodowych postuluje się, aby miały na uwadze przede wszystkim cudze dobro, podczas gdy w stosunku do innych nie stawia się tego żądania, wystarczy, aby przy okazji realizacji swojego dobra miały na uwadze również cudze dobro. (Zob. I. Lazari-Pawłowska, Etyki zawodowe jako role społeczne, w: tejże Etyka. Pisma wybrane, Ossolineum 1992.)
6. Podobnie jak z odpowiedzialnością jednostkową rzecz się ma i z odpowiedzialnością na poziomie firmy. Wielu ekonomistów i menedżerów, akceptując prawną i finansową odpowiedzialność firmy, nie chce uznać jej odpowiedzialności moralnej. Niektórzy nawet całkowicie odrzucają możliwość egzekwowania tego rodzaju odpowiedzialności. (Zob. M. Friedman, Społeczną powinnością biznesu jest pomnażanie zysków lub M.G. Velasquez, Dlaczego spółki nie są za nic moralnie odpowiedzialne?, w: Etyka Biznesu, red. L.V. Ryan CSV, J. Sójka, Wydawnictwo W drodze 1997). Spośród teorii, które sprzyjają temu stanowi rzeczy, można wymienić: 1. powszechnie obowiązującą w ekonomii koncepcję ładu rynkowego, która głosi, iż niezależnie od działań jednostkowych na rynku panuje porządek nie będący zamierzonym skutkiem tych działań, 2. indywidualizm metodologiczny i 3. uznanie ekonomii za naukę wolną od jakiegokolwiek wartościowania.
7. Za przykład takich zależności (efektu domina) niech posłuży chaos na giełdach nieomal całego świata (z przełomu listopada i grudnia 1997) spowodowany, jak podają specjaliści, przez "przegrzanie" koniunktury na rynkach "azjatyckich tygrysów", a w szczególności - kryzys gospodarki koreańskiej. Niektórzy odwołują się w opisie zależności finansowych do teorii chaosu, według której poruszenie skrzydeł motyla gdzieś nad równikiem może po pewnym czasie wywołać tornado w odległym zakątku świata. Kryzys koreański i upadek największego domu maklerskiego w Japonii - Yamaichi (jeden z jego wysoko postawionych pracowników poinformował o kontaktach biura z mafią) - nie pozostały bez wpływu także na sytuację na polskiej giełdzie. Jak podaje polska prasa, Yamaichi posiada większość udziałów w firmie zarządzającej polskim NFI Fortuna, zatem być może o polskich konsekwencjach upadku biura maklerskiego w Japonii przyjdzie się nam jeszcze dowiedzieć.
8. H. Steinmann, G. Schreyogg, Zarządzanie. Podstawy kierowania przedsiębiorstwem, tłum. L. Matran, Wrocław 1992, s.59-60.
9. Principles for Business. The Caux Round Table 1994.
10. Zob. A. Lewicka-Strzałecka, "Biuletyn Informacyjny Zespołu Etyki Biznesu PAN", nr 5/1995.
11. W 1960 (przed pierwszym wypadkiem) firma sprzedała 229 985 sztuk tego samochodu, w 1964 - 193 642, w 1966 (po ukazaniu się książki Nadera) 88 951, w 1968 już tylko 12 997. W 1969 zaprzestała produkcji tego modelu.
12. H. Jonas, Zasada odpowiedzialności, tłum. M. Klimowicz, Kraków 1996, s.35.