Z cyklu "Wychowanie do miłości"
Wobec tak szerokiej skali problemu, dużej szkodliwości moralnej i społecznej, zagrożeń oraz braku w świadomości społeczeństwa jednoznacznej oceny moralnej w odniesieniu do homoseksualizmu, Kościół musiał zabrać głos, przypominając niezmienne zasady i podstawy naszej wiary.
Pojawiło się kilka ważnych wypowiedzi Magisterium Kościoła i Ojca Świętego Jana Pawła II na temat homoseksualizmu. Wszystkie charakteryzują się tym, że odwołują się nie tylko do Pisma św. i całej Tradycji Kościoła, ale także do współczesnych osiągnięć nauk o człowieku, starając się uwzględnić wszystkie możliwe czynniki i okoliczności przy ocenie tego problemu.
Punktem wyjścia jest Pismo św. i fragmenty dotyczące homoseksualnych zachowań mężczyzn z Sodomy (Rdz 19,4-11) i Gibea (Sdz 19,22-24), a także jednoznaczne stwierdzenie w Księdze Kapłańskiej: "Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!" (Kpł 18,22) i podobne stwierdzenie w (Kpł 20,13).
Św. Paweł w listach wielokrotnie ocenia homoseksualizm jako działanie przeciw naturze, uniemożliwiające osiągnięcie Królestwa Bożego, uznaje je za znak braku religijności: "Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie" (Rz 1,27). A w innym miejscu: "Czyż nie wiecie, że (...) nie posiądą Królestwa Bożego (...) mężczyźni współżyjący ze sobą" (1 Kor 6,9). Wymienia się także popełniających czyny homoseksualne jako grzeszników (1 Tm 1,10).
Na bazie Pisma św. Kościół zawsze jednoznacznie negatywnie oceniał czyny homoseksualne. Bronił się też przed naciskami zewnętrznymi i presją pewnych środowisk "przykościelnych", chcących zmienić zasady moralne w traktowaniu homoseksualizmu.
Mimo to, sugestie i sposób myślenia właściwy środowiskom homoseksualistów, oceniający działania homoseksualne jako moralnie obojętne lub nawet pozytywne pojawił się również w sposobie myślenia ludzi związanych z katolicyzmem.
Dowodem tego była książka amerykańskiego jezuity o. Johna Mc Neill'a: "Kościół a homoseksualizm", wydana w 1976 r. i nie bez trudności zaaprobowana przez Kościół lokalny. W tym samym roku Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła datowaną 29 grudnia 1975 roku Deklarację Persona humana, [ 1 ] w której jest wyraźne stwierdzenie, że "(...) według obiektywnego porządku moralnego stosunki homoseksualne są pozbawione niezbędnego i istotnego uporządkowania" (PH 8), i dalej, iż "(...) akty homoseksualizmu są wewnętrznie nieuporządkowane i w żadnym przypadku nie mogą zostać zaaprobowane" (PH 8).
W ten sposób pojawiły się dwa pozytywnie odbierane przez Kościół opracowania, przedstawiające rozbieżne stanowiska. Brak w Deklaracji dokładnej oceny "skłonności homoseksualnej" powodował próby błędnego jej interpretowania. Środowiska związane z homoseksualistami zaproponowały interpretację bardzo przychylną skłonności i predyspozycji homoseksualnej, posuwając się do uznania jej za obojętną lub nawet dobrą.
Po długich konsultacjach Kongregacji, przede wszystkim z Episkopatem amerykańskim, wydała ona List o duszpasterstwie osób homoseksualnych, [ 2 ] który - chociaż dotyczy głównie duszpasterstwa tych osób, wyjaśnia także sporne kwestie problematyki homoseksualizmu.
Kongregacja na wstępie informuje, że "(...) biorąc pod uwagę znaczenie i szeroki zasięg problemu" oraz wysuwane niejednokrotnie także w środowiskach katolickich "argumenty i stanowiska niezgodne z nauczaniem Kościoła Katolickiego" wydaje List. W dokumencie tym wyjaśnia się "(...) ogólnie przyjęte rozróżnienie pomiędzy predyspozycją lub skłonnością homoseksualną a czynami homoseksualnymi". W sposób jasny i czytelny stwierdza się, że "(...) szczególna skłonność osoby homoseksualnej, choć sama w sobie nie jest grzechem, to jednak stwarza mniej lub bardziej silną skłonność do postępowania, które z punktu widzenia moralnego jest złe. Stąd sama skłonność musi być uważana za obiektywnie nieuporządkowaną" (List 3).
Natomiast zdecydowanie negatywna ocena działań homoseksualnych została przedstawiona w Deklaracji (PH 8), co cytowano wcześniej. Tą negatywną ocenę KKK uzasadnia szerzej: "Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej" (KKK 2357).
Ponieważ sformułowanie "obiektywnie nieuporządkowane" wzbudziło - szczególnie w środowiskach przychylnych homoseksualizmowi - wiele emocji i oburzenia oraz wywołało dyskusje i niedomówienia, kardynał Hume opracował wyjaśnienia problemów i określeń zawartych w Liście. Opracowanie to [ 3 ] stało się znaczącym i cennym materiałem wśród dokumentów przedstawiających i argumentujących stanowisko Kościoła w kwestii homoseksualizmu. Autor wyjaśnia, że słowo: "nieuporządkowany", mające "(...) twardy wydźwięk (...) sugeruje sytuację niewłaściwą albo przynajmniej poniżającą osobę, a nawet jej chorobę" (Naucz. 7). W przypadku oceny homoseksualizmu tak nie powinno być interpretowane. Tutaj "(...) widzenia ani dobre, ani złe. Natomiast mówiąc o "obiektywnym nieuporządkowaniu" w przypadku skłonności homoseksualnych ma się na myśli wyłącznie skłonności do homoseksualnych aktów płciowych (por. Naucz. 7).
Zarówno w Liście jak i w KKK wyraża się ubolewanie, że osoby homoseksualne były i wciąż są przedmiotem złośliwych określeń i aktów przemocy. Te działania Kościół zdecydowanie potępia, zwracając uwagę na konieczność szacunku wobec osobistej godności każdego człowieka. Osoby homoseksualne w związku z posiadaną kondycją, która jest dla większości trudnym doświadczeniem, nie powinny podlegać niesłusznej dyskryminacji, należy traktować je z szacunkiem, współczuciem i delikatnością, ale z właściwą - przedstawioną wyżej - oceną działań i predyspozycji.
Ponieważ środowiska homoseksualne uznały traktowanie ich "związków" za przejaw dyskryminacji i żądały zrównania tych praw, Kongregacja Nauki Wiary wydała Uwagi [ 4 ] na temat propozycji ustaw o niedyskryminacji osób homoseksualnych.
Stwierdzono tam, m. in., że osoby homoseksualne jako osoby ludzkie mają te same prawa co wszyscy ludzie. Nie są to jednak prawa absolutne. Dyskryminacja ze względu na "predyspozycję seksualną" nie jest tym samym, co dyskryminacja etniczna czy rasowa. "Predyspozycja homoseksualna, będąc obiektywnym nieuporządkowaniem, budzi niepokój moralny" (Uwagi 10). Stąd też uwzględnienie tej predyspozycji i dalej zakazanie osobom homoseksualnym wykonywania zawodu nauczyciela, trenera sportowego, wychowawcy itp. nie jest przejawem niesprawiedliwej dyskryminacji, ale wypływa z całkiem elementarnej roztropności.
W homoseksualizmie szybko i często pojawia się pedofilia. Prawie wszyscy nieletni homoseksualiści przyznawali się do wcześniejszych kontaktów z dorosłymi. Także wielu dorosłych homoseksualistów publicznie wypowiadało się o swoich skłonnościach do młodych chłopców: "Moje pragnienia kierują się zawsze w stronę chłopców" (J. P. Aron), "(...) pociąg do coraz młodszych chłopców stanowił pewien problem" (H. Guilbert). Nietrudno sobie wyobrazić tych ludzi pracujących wśród młodocianych.
Jest ogólnie przyjęte, że "(...) państwo może ograniczać korzystanie z pewnych praw, na przykład osobom cierpiącym na chorobę zakaźną lub psychiczną, aby chronić dobro wspólne" (Uwagi 12). Odnosi się to również do osób o skłonnościach homoseksualnych.
Dokument zwraca też uwagę na fakt, iż "(...) predyspozycja seksualna człowieka zazwyczaj pozostaje nieznana, dopóki on sam otwarcie jej nie określi (...). Większość osób o predyspozycji homoseksualnej, które starają się zachowywać w życiu zasady czystości, z reguły nie deklarują publicznie swego homoseksualizmu" (Uwagi 14). Nie ma zatem problemu dyskryminacji. Natomiast deklarują go publicznie osoby uznające aktywność seksualną i styl życia za obojętny lub nawet dobry.
Podobny problem - chociaż bardziej drastyczny - dotyczy stawianych przez homoseksualistów żądań legalizacji ich związków i prawa do adopcji dzieci.
Wobec "(...) intensywnych kampanii propagandowych, mających na celu doprowadzenie do przyznania statusu małżeństw także związkom między osobami tej samej płci" Ojciec Święty Jan Paweł II w przemówieniu do Roty Rzymskiej wyraźnie podkreślił, że "(...) bezzasadne jest roszczenie, aby przyznać status małżeński także związkom między osobami tej samej płci". [ 5 ]
Jeszcze wcześniej Ojciec Święty w Liście do Rodzin [ 6 ] pisał: "Mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa. Tylko taki związek może być uznany i potwierdzony społecznie jako małżeństwo. Nie mogą być uznane społecznie jako małżeństwo inne związki międzyludzkie, które tym warunkom nie odpowiadają, choć dzisiaj istnieją takie tendencje, bardzo groźne dla przyszłości ludzkiej rodziny i społeczeństw".
Inaczej mówiąc, na przeszkodzie stoi tu obiektywna niemożliwość prokreacji, wpisana przez Boga w strukturę człowieka. Nie ma też relacji fizyczno-biologicznej i psychicznej właściwej aktom małżeńskim. Papież przypomina, że Kościół, a w konsekwencji także prawo kanoniczne, uznaje, kto może zawrzeć związek małżeński. Tym warunkom nie odpowiada związek homoseksualistów.
Żyć we dwoje - to dawać się sobie nawzajem, a nie posługiwać się drugą osobą dla odnalezienia siebie. Związki homoseksualne muszą być zniekształcone, bo w istocie liczy się tu przede wszystkim seks.
Najbardziej niepokojącym - poza domaganiem się usankcjonowania związków homoseksualnych - były żądania przyznania im praw do adopcji dzieci. Co gorsze, parlamenty niektórych państw ugięły się pod presją społeczną i takie prawa nadały.
Stanowisko Parlamentu Europejskiego, nadające sankcje prawne homoseksualizmowi zostało oficjalnie potępione przez Jana Pawła II w przemówieniu w dniu 20.02.1994 r. Papież stwierdził, że "(...) rezolucja Parlamentu Europejskiego domaga się prawnego uznania nieładu moralnego. Parlament w sposób nieuprawniony nadał walor prawny zachowaniom dewiacyjnym, niezgodnym z zamysłem Bożym: wiemy, że człowiek ulega słabościom, ale Parlament w ten sposób poparł ludzkie słabości". [ 7 ] Zdecydowanie też przeciwstawił się próbom adopcji dzieci przez związki homoseksualne: "Nie może stanowić prawdziwej rodziny związek dwóch mężczyzn lub dwóch kobiet, a tym bardziej nie można przyznawać takim związkom prawa do adopcji osieroconych dzieci. Dzieciom tym wyrządza się poważną krzywdę, ponieważ w takiej «rodzinie zastępczej» nie znajdują ojca i matki, ale «dwóch ojców» albo dwie matki" (AP).
Przy próbach takiej adopcji powinny obowiązywać takie same zakazy, jak te, które obowiązują w przypadku zatrudnienia na stanowisku: nauczyciela, trenera sportowego itp. Powierzanie homoseksualistom (mającym przecież ze samym sobą poważne kłopoty) opieki i wychowania dziecka to przerażający brak ostrożności. Według relacji samych homoseksualistów, pragnienie dziecka pojawia się najczęściej wtedy i dlatego, że im samym się nie wiedzie. Dziecko ma wypełnić jakiś brak. Ale jakie wzory identyfikowania się mogą zaproponować dzieciom ci, którzy sami nie wiedzą, kim są?
Przecież rodzice dziecka adoptowanego (żyjący lub nie) - to heteroseksualiści. Oni na pewno wychowywaliby dziecko zgodnie z przyjętą przez siebie hierarchią wartości i porządkiem, również w sferze seksualności. A co przekażą dziecku "homoseksualni rodzice". Powierzanie dzieci tym osobom jest pogwałceniem woli rodziców i skazaniem dziecka na prawie nieunikniony homoseksualizm (a może i wykorzystywanie). Znamienne jest to, że pary homoseksualistów męskich wyrażają chęć adopcji wyłącznie chłopców, a lesbijek - wyłącznie dziewczynek.
Jak będzie się czuło dziecko wyśmiewane i szykanowane przez rówieśników, za to, że ma tylko dwie mamy albo dwóch ojców. Dzieci w swoich opiniach są przeraźliwie szczere i tym samym często okrutne. Jest wielce prawdopodobne, że dziecko "rodziców homoseksualnych" takiej presji psychicznej nie wytrzyma.
Zezwalając na adopcję dzieci parom homoseksualnym, wyrządza się dzieciom ogromną, niewyobrażalną krzywdę, a czynią to parlamenty państw, czyli przedstawiciele wybrani przez społeczeństwo (!).
Homoseksualizm jest zwykle trudnym i bolesnym problemem, zarówno dla osób nim dotkniętych, jak również dla najbliższych.
Jaki model życia winien przyjąć homoseksualista? W zakresie życia płciowego osoby homoseksualne - jak i inni chrześcijanie - są wezwane do czystości (por. KKK 2359). Może to być trudne, ale nigdy nie jest niemożliwe.
Czystość nie jest sprawą jakiejś heroicznej postawy, lecz standardem obowiązującym chrześcijan bez względu na skłonności. Jeżeli mężczyzna czy kobieta o skłonnościach heteroseksualnych mogą żyć w czystości, to czemu takie życie miałoby być niemożliwe dla homoseksualistów?
Można zrozumieć, że osoby ze skłonnościami homoseksualnymi często buntują się, dlaczego "zmuszane" są do celibatu. Właśnie "zmuszane". To nie to samo - mówią, co wybór przyszłego księdza, siostry zakonnej czy jakiejś osoby świeckiej. Mają niekiedy poczucie wielkiej niesprawiedliwości i bywa, że bunt kierują przeciw Bogu.
Rozumiejąc przyczyny takiej postawy, trzeba z delikatnością, ale zdecydowanie zachęcać, aby osoba homoseksualna pragnąca żyć w zgodzie z zasadami moralnymi, wszystkie cierpienia i trudności jakich doświadcza w związku ze swoją sytuacją, łączyła z ofiarą Chrystusowego krzyża. Każdy chrześcijanin wezwany jest do dźwigania swojego krzyża, jakikolwiek by on nie był. Nawet jeżeli takie podejście może być przez niektórych ludzi niezrozumiałe czy wręcz wyśmiane, nie zmienia to faktu, że właśnie taka jest droga zbawienia.
Pojawiają się często opinie, że w sytuacjach, gdy skłonności homoseksualne nie są wynikiem wolnego wyboru, osoba dotknięta tą okolicznością nie ma alternatywy i musi działać homoseksualnie, a będąc w jakimś sensie "zmuszoną", jest bez winy.
Myślenie takie jest błędne. Osoba homoseksualna, podobnie jak każda inna osoba ma możliwość wyboru i jakkolwiek nie można wybrać orientacji seksualnej, tak działanie podlega aktom woli.
Teologia moralna [ 8 ] zwraca uwagę, że jak w każdym działaniu, tak i w przypadku czynu homoseksualnego mogą zachodzić okoliczności znacznie zmniejszające odpowiedzialność moralną (szczególnie w przypadku doznawanego przymusu psychicznego). Takie przypadki jednak nie dają podstawy do twierdzenia, że osoby dotknięte tym zjawiskiem w ogóle są pozbawione wolności i odpowiedzialności.
Pewną formą samorealizacji osób homoseksualnych nieuleczalnie, którym trudno jest zaakceptować samotność może być przyjaźń, realizująca szacunek i wspólnotę międzyosobową do osoby tej samej płci, nie zakładająca kontaktów seksualnych. Jednak przyjaźń taka nie jest łatwa. W praktyce, mimo wcześniejszych założeń i deklaracji, często prowadzi do włączenia w nią działań homoseksualnych. [ 9 ]
Osoby homoseksualne, nie zawierając związku małżeńskiego (nie ma potrzeby publicznego ujawniania swoich predyspozycji i tym samym podstawowej przyczyny rezygnacji z małżeństwa), mogą poświęcić się z większym zaangażowaniem zajęciom, które byłyby trudne do realizacji lub nawet niemożliwe przy obciążeniu obowiązkami małżeńskimi czy rodzicielskimi.
Orientacja homoseksualna stanowi pewne ograniczenia, ale tak naprawdę to każdy człowiek doświadcza jakichś ograniczeń. W tym konkretnym przypadku, szanując i uwzględniając te ograniczenia, można w całej pełni człowieczeństwa realizować się w szeroko pojętej służbie bliźnim. I do takiej postawy należałoby osoby te zachęcać.
Ogólny charakter niniejszego artykułu nie uzasadnia konieczności szczegółowego omawiania terapii dla osób pragnących przezwyciężyć swój homoseksualizm. Terapia taka opracowana i prowadzona przez grupy Courage w USA od z górą dwudziestu lat, dała już (i wciąż daje) wymierne, pozytywne efekty. W Polsce grupy działające na wzorcach Courage (o polskiej nazwie Odwaga) są w fazie tworzenia się w kilku większych miastach (tylko jedna z nich posiada adres kontaktowy). [ 10 ] Dodatkową trudnością tych grup jest fakt, że przyjęte przez twórców Courage założenia można zastosować jako podstawę działania, natomiast wprowadzenie ich na grunt rodzimy wymaga modyfikacji uwzględniającej mentalność, obyczajowość, kulturę i nastawienie społeczne w naszym kraju. Inicjatywa tworzenia takich grup pomocy jest niewątpliwie cenna.
W niniejszym rozdziale, zagadnienie terapii ograniczono do ogólnego problemu. Nasuwa się pytanie, czy istnieją i jak skuteczne są możliwości terapeutyczne, umożliwiające wyjście z homoseksualizmu?
Powyższa (chociaż pobieżna) analiza wykazała, że cały homoseksualizm - jego odmiany, rodzaje i przyczyny są mechanizmem różnorodnym i skomplikowanym, a to oznacza, że i z terapeutycznego punktu widzenia są problemem poważnym i bardzo trudnym. Ponadto, podjęcie jakichkolwiek działań utrudnia fakt nieuznawania przez większość homoseksualistów predyspozycji za obiektywne zaburzenie wymagające terapii, ale za "inność", którą społeczeństwo powinno zaakceptować.
Każda osoba obarczona homoseksualizmem stanowi przypadek indywidualny, dlatego też w podejmowanej terapii każdy przypadek należy rozpatrywać oddzielnie.
Trzeba jednak przyznać, że z terapią nie można wiązać większych nadziei na masowe wyjście z homoseksualizmu. Jej skuteczność jest ograniczona: Pomocy terapeuty poszukuje nie więcej niż 10% homoseksualistów, terapia trwa zazwyczaj długo i tylko częściowo kończy się pełnym sukcesem. W takiej terapii niezwykle ważne jest samo zaangażowanie zainteresowanego; szczególnie osobista motywacja, bardzo dobrze jeżeli jest też motywacja religijna i dalej pomoc duszpasterza, doświadczonego psychoterapeuty i otoczenia.
Trudno podpisać się pod zbyt entuzjastycznym stwierdzeniem, że każda osoba homoseksualna jeżeli chce, może przezwyciężyć swoje skłonności. Wiele osób naprawdę chce i stara się zmienić swoją orientację, ale to przerasta ich możliwości. Kościół także nie wymaga od nich "nawrócenia" na heteroseksualizm.
Jeżeli przyjmą swoją orientację w duchu pokory jako trudne doświadczenie, krzyż im przypisany i wynik woli Bożej oraz zrezygnują z aktywnego życia homoseksualnego na rzecz czystości, będzie to niewątpliwym osiągnięciem i powodem do zadowolenia. A intencje "wyjścia" oraz podjęte działania i efekt (mimo, że nie udało się zmienić orientacji) należy docenić i uszanować.
Homoseksualizm - nabierając społecznego i kulturowego znaczenia - niesie w sobie pewne istotne zagrożenia. Większość z nich co prawda dotyczy całego społeczeństwa, ale w sposób szczególny zagraża świadomości dzieci i młodzieży.
Poniżej podjęto próbę wypunktowania najistotniejszych zagrożeń, jakie może spowodować agresywny, niekontrolowany homoseksualizm.
Stawka jest więc wysoka, a problem wart zastanowienia.
Tadeusz Jakubowski - dr, pracuje w Instytucie Studiów nad Rodziną Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
1 Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja Persona humana - O niektórych zagadnieniach etyki seksualnej, Rzym 1975 (dalej skrót: PH).
2 Kongregacja Nauki Wiary, Homosexualitatis problema - List do biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych, Rzym 1986 (dalej skrót: List).
3 G. B. kard. Hume, Nauczanie Kościoła Katolickiego dotyczące homoseksualistów w: Homoseksualizm...., Verbinum 2000 (dalej skrót: Naucz.).
4 Kongregacja Nauki Wiary, Omossessualita - Uwagi dotyczące odpowiedzi na propozycje ustaw o niedyskryminacji osób homoseksualnych - tekst wg "L' Osserwatore Romano" 1992, nr 10 (dalej skrót: Uwagi).
5 Jan Paweł II, Przemówienie do Roty Rzymskiej 21.01.1999 r. - tekst wg "L'Osserwatore Romano" 1999, nr 5/6.
6 Jan Paweł II, List do Rodzin, Rzym 1994.
7 Jan Paweł II, Modlitwa Anioł Pański z 20.02.1994 - tekst opublikowany w "L'Osserwatore Romano" 1994, nr 4 (dalej skrót: AP).
8 Ks. S. Olejnik, Teologia moralna XII § 5, Wydawnictwa ATK 1993.
9 Analogicznie "trudna" jest przyjaźń chłopaka i dziewczyny (heteroseksualna) przy zaangażowaniu uczuciowym i daleko posuniętej wspólnocie (np. mieszkaniowej), deklarujących wyłączenie z niej elementów seksualnych.
10 Grupa "Odwaga" - Gwardii Ludowej 8, 20-806 Lublin (tel. 0-81 740 13 28; 746 90 80).
opr. ab/ab