Fragment książki "Grzech pierworodny. Dzieje procesu Pelagiusza", zawierającej materiały z sympozjum na temat grzechu pierworodnego oraz teksty źródłowe Pelagiusza i św. Augustyna. Tekst Augustyna.
XVIII. 42. Postawiono zarzut wobec szóstego rozdziału księgi Celestiusza, w którym napisał: „nikogo nie można by nazwać dzieckiem Bożym, gdyby w jakiś sposób był obciążony grzechem". Stąd też o apostole Pawle nie można powiedzieć, iż jest dzieckiem Bożym, ponieważ sam stwierdził: „Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem, albo że już stałem się doskonałym"(976).
W siódmym rozdziale jest: „zapomnienie i niewiedza nie podlegają grzechowi, nie dzieją się zgodnie z wolą, lecz zgodnie z koniecznością". Tymczasem Dawid powiada: „Nie wspominaj grzechów mej młodości i mej nieznajomości"(977). Nawet Prawo nakazuje składać ofiary tak za nieznajomość, jak i za grzech(978).
W dziesiątym rozdziale znalazło się zdanie: „Wola nie byłaby wolna, gdyby potrzebowała Bożej pomocy; każdy bowiem ma we własnej woli to, że coś czyni albo nie czyni".
W dwunastym rozdziale podaje się: „nasze zwycięstwo nie wynika ze wsparcia Bożego, lecz z wolnej woli". To twierdzenie Celestiusz miał przedstawić w takich słowach: „zwycięstwo jest nasze, ponieważ własną wolę przyjęliśmy za oręż, jak nie naszym jest to, że zostaliśmy zwyciężeni, ponieważ za nic mamy własną wolę jako nasz oręż". A o apostole Piotrze Celestiusz daje świadectwo, powołując się na słowa: „jesteśmy uczestnikami Boskiej natury"(979). Zarazem podobno utworzył sylogizm: „jeżeli bowiem dusza nie mogłaby być bez grzechu, więc i Bóg podlegałby grzechowi, którego część, to jest dusza, jest narażona na grzech".
W trzynastym rozdziale mówi: „przebaczenie nie jest udzielane pokutującym według łaski i miłosierdzia Bożego, lecz według zasługi i wysiłku tych, którzy przez pokutę stali się godni miłosierdzia"(980).
XIX. 43. Po głośnym odczytaniu tych zdań synod oświadczył: „Co mówi obecny tu Pelagiusz mnich, o tym, co został odczytane? Albowiem święty Synod i święty katolicki Kościół Boży wyraźnie to odrzuca".
Pelagiusz odpowiedział: „Jeszcze raz mówię, że te zdania nie są moje, i to na podstawie ich świadectwa. Za to, jak powiedziałem, nie muszę się usprawiedliwiać. O czym zaś oświadczyłem, że jest moje, o tym twierdzę, iż zaiste jest moje. O czym zaś powiedziałem, że nie jest moje, to odrzucam zgodnie z osądem świętego Kościoła i wyklinam tego, który się sprzeciwia i zaprzecza nauce świętego katolickiego Kościoła. Ja bowiem wierzę w troistość jednej Substancji i we wszystko, co jest zgodne z nauką świętego Kościoła katolickiego(981). Jeśli ktoś pojmuje inaczej, niech będzie wyklęty".
XX. 44. Synod oświadczył: „Ponieważ zadowala nas świadectwo osobiście występującego mnicha Pelagiusza, który zgadza się z naukami pobożnymi, odrzuca zaś poglądy przeciwne wierze Kościoła i je wyklina, wyznajemy, że znajduje się on we wspólnocie Kościoła katolickiego".
XXI. 45. Taki przebieg wydarzeń ucieszył przyjaciół Pelagiusza, jako że został on oczyszczony. Podczas rozprawy zostały przekazane i głośno odczytane nasze zaufane listy (dołączono je do opisu procesu(982)), o co zatroszczył się [Pelagiusz], by wykazać naszą przyjaźń do niego.
Pragniemy jego zbawienia w Chrystusie i tego mu życzymy. Nie powinniśmy jednak zbyt pośpiesznie cieszyć się z jego oczyszczenia. Nie jest ono wyraźnym świadectwem, raczej tylko przedmiotem wiary. Wyrażając taki osąd, nie obwiniam sędziów o niedbałość czy o zmowę, ani - co jest z całą pewnością dalekie od nich - o udział w występnym rozszerzaniu bezbożnych tez. Jednak wydaje mi się, że Pelagiusz nie został oczyszczony ich wyrokiem w oczach tych, którym był doskonale znany. Ci, którzy go sądzili, nie znali go. Nie mogli dokładnie ocenić go jako człowieka, tym bardziej że nie byli obecni autorzy niewielkiego pisma przeciwko Pelagiuszowi. A przecież zlikwidowaliby samą herezję, gdyby poszli za ich osądem, zwalczającym sam błąd. Natomiast ci, którzy dobrze wiedzieli, czego Pelagiusz zwykle uczył, czy też owi, którzy sprzeciwiali się jego wywodom, jak również ci, którzy cieszyli się, że wyzwolili się z tego właśnie błędu - wszyscy oni nie mogą nie uważać go za podejrzanego. Nie otrzymali bowiem prostego oświadczenia, potępiającego dawne jego pomyłki. Przeczytali tylko tę oto obronę. Na podstawie jego odpowiedzi w sądzie(983) mogliby uważać, że nigdy inaczej nie myślał.
46. Zacznę od siebie samego(984). Usłyszałem o Pelagiuszu, gdy opuścił swoją ojczyznę i osiadł w Rzymie, gdzie cieszył się wielką sławą. Później dotarła do nas wieść o jego nauce zwalczającej łaskę Bożą. Bolałem nad tym. Mimo że mówili mi o tym ci, którym wierzyłem, chciałem uzyskać informacje od niego samego lub zaczerpnąć je z jakiejś jego książki. Chodziło o to, bym nie mógł zaprzeczyć sobie samemu, gdybym postanowił zwalczać [naukę Pelagiusza].
Przybył on do Afryki podczas mojej nieobecności. Był w Hipponie. Uzyskałem jednak dokładne informacje od naszych braci, że szybko stąd się oddalił(985). Nie słyszano go też występującego przeciw łasce. Byłem wówczas bardzo zajęty przygotowaniem do konferencji, podczas której mieliśmy omówić sporne sprawy z heretykami Donata(986). [Pelagiusz] udał się do krajów zamorskich. Tymczasem burzę wywołały tezy głoszone przez jego uczniów. Celestiusz stanął przed sądem kościelnym i złożył wyjaśnienie dotyczące swego błędu(987). My zaś uważaliśmy, że korzystniej byłoby wystąpić przeciw nim bez wymieniania nazwisk, a tylko odrzucając i odpierając same błędy. Także [korzystniej byłoby], gdyby ludzie poprawili się pod wpływem strachu przed sądem kościelnym, aniżeli gdyby byli karani przez ten sąd. Nie przestaliśmy więc rozsiewać ziaren prawdy w księgach i w popularnych rozprawach - przeciwstawiając się błędom(988).
XXII. 47. Słudzy Boży, dobrzy i zacni mężowie, Tymazjusz i Jakub, dostarczyli mi księgę Pelagiusza(989), w której polemizuje on sam ze sobą, a która wywołała już znaczną niechęć do niego. Jak się wydaje, zagadnienie łaski Bożej rozwiązuje nie inaczej jak tylko tak, że naturę stworzoną wraz z wolną wolą nazywa łaską Bożą. W innym miejscu delikatnie i skrycie łączy je ze sobą, albo jako wsparcie Prawa, albo nawet jako odpuszczenie grzechów(990). Dla mnie było oczywiste, i nie miałem żadnych wątpliwości, że trucizna owej przewrotności jest nieprzyjazna chrześcijańskiemu zbawieniu. Nie wspomniałem jednak imienia Pelagiusza w swojej księdze, w której go skrytykowałem. Chciałem bowiem go oszczędzić, ale nie to, co napisał(991).
Dlatego teraz przedmiotem moich rozważań jest to, co mnie dręczy. Podczas rozprawy sądowej miał on [Pelagiusz] powiedzieć: „wyklinam wszystkich tych, którzy tak twierdzą, albo kiedyś twierdzili". Wystarczyło powiedzieć: „którzy tak twierdzą", abyśmy mogli sądzić, że on sam się poprawił. Kiedy jednak dodał: „albo kiedyś twierdzili", wówczas musieliśmy zapytać: jak on mógł odważyć się potępić niewinnych, którzy uwolnili się od tego błędu(992); a wcześniej zostali wprowadzeni w błąd przez innych lub niego samego, swego nauczyciela? Z kolei, kto z tych, którzy wiedzieli, że nie tylko on sam coś takiego twierdził, ale i tego nauczał - nie będzie podejrzewał, zresztą słusznie, że udaje wyklinając tych, którzy tak twierdzą. Nie wahał się przecież wykląć tych, którzy to samo twierdzili kiedyś, a on był ich mistrzem. Przemilczę innych, ale jak on będzie mógł spojrzeć w oczy Tymazjuszowi i Jakubowi, z jaką twarzą będzie patrzył na swoich umiłowanych uczniów? Im zadedykowałem swoją księgę(993), w której ustosunkowałem się do książki [Pelagiusza]. Uważałem także, iż nie należy przemilczać ani pomijać tego, co mi odpisali. Przytaczam ich list poniżej(994).
XXIV. 48. „Panu najszlachetniejszemu i słusznie czcigodnemu ojcu, biskupowi Augustynowi, pozdrowienie w Panu przesyłają Tymazjusz i Jakub.
Panie najszlachetniejszy i słusznie czcigodny ojcze: tak nas wzmocniła i odświeżyła łaska Boża wysłużona przez Twoje słowo, że naprawdę po bratersku mówimy: «posłałeś słowo swoje i uzdrowiłeś ich»(995). Zaiste odkryliśmy, iż Wasza Świątobliwość przejrzał dokładnie tekst księgi. Zadziwiły nas odpowiedzi na poszczególne pisma [Pelagiusza]. Wśród nich te, w których nauczał zwalczania, przeklinania i unikania nauki chrześcijańskiej; czy też inne, w których nie znaleziono wyraźnych pomyłek, chociaż z pewną przewrotnością przekazał w nich swój pogląd o tym, że należy zakrywać łaskę Bożą.
Późno zajaśniał wspaniały dar łaski Bożej. Aczkolwiek [na rozprawie] nie byli obecni ślepi, dla których oświecenie tak oczywistą prawdą stało się powinnością, to jednak ufamy, że później - dzięki łaskawości Bożej - dotarła do nich nauka o łasce Bożej. Bóg bowiem «pragnie, by wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy»(996). My zaś niegdyś pouczeni duchem miłości, który jest w Tobie, odrzuciliśmy jego błąd, dziś również dziękujemy w Duchu. Skoro bowiem obfitsza mowa Waszej Świątobliwości wskazuje drogę szczęśliwości, to jest ona otwarta także dla innych.
Postscriptum: Niech miłosierdzie Boga naszego sławi na wieki nietknięte szczęście Twoje i pamięć o nas".
XXV. 49. Gdyby również w ten sam sposób Pelagiusz wyznał, że błądził, lecz teraz wyklina tych, którzy tak właśnie twierdzą, to któż nie składałby mu gratulacji - skoro trzyma się już drogi prawdy? A tak niewiele znaczy brak wyznania, iż nie uwolnił się od tej zarazy. Ponadto wyklął uwolnionych od niej, mimo że tak go miłują, iż pragną, by sam się od niej uwolnił. Wśród nich są i tacy, którzy życzliwość względem niego wykazali w swoich pismach do mnie przesłanych(997). Myśleli o nim samym, argumentując, że mu się to przydarzyło, ponieważ późno napisałem swoją księgę. Mówią: „Nie byli obecni ci, dla których - z powodu ich ślepoty - owo oświecenie tak oczywistą prawdą stało się powinnością i do których - jak mocno ufamy - dotarła później, dzięki łaskawości Bożej, nauka o łasce Bożej". Uważali, że w imię jeszcze żywej przyjaźni należy przemilczeć imiona przyjaciół trwających aż dotąd w błędzie.
50. Jeżeli Pelagiusz myśli o Bogu i jeżeli nie jest niewdzięczny za miłosierdzie tego, który doprowadził go z [wiadomego] powodu przed sąd biskupów (aby później nie ośmielił się bronić rzeczy już wyklętych i aby poznał to, co zostało potępione i odrzucone), to przyjmie łaskawie nasze pismo. Wymieniając jego imię - otwieramy wrzód, bo pragniemy go leczyć, a nie zadawać ból. Gdyby więc był na mnie zagniewany, to niech zwróci uwagę na fakt, że postępuje niegodziwie. I aby pokonać ten gniew, niech wreszcie poprosi o łaskę Bożą, ażeby z jej pomocą osiągnąć zwycięstwo. Bo jak sam wyznał podczas procesu, jest ona konieczna do naszych poszczególnych uczynków. Uważał on, że powinny być wspomniane, odczytane i przedstawione listy biskupów, w których znalazły się wielkie [pod jego adresem] pochwały. Ale cóż one mu pomogą, skoro wszyscy, którzy słuchali jego gwałtownych i poniekąd płomiennych zachęt do dobrego postępowania, mogą łatwo dowiedzieć się, jakie przewrotności uznawał.
XXVI. 51. W liście, który do niego wysłałem(998), powstrzymałem się od pochwał wobec niego i przypomniałem mu, na ile tylko mogłem, żeby właściwie zrozumiał prawdę o łasce Bożej bez uprzedzania się do jakiejkolwiek kwestii(999).
W swoim pozdrowieniu nazwaliśmy go panem, czego nie mamy w zwyczaju pisać do wszystkich chrześcijan. Nie czynimy tego, ponieważ chcemy przekonać wszystkich, by dążyli do zbawienia, które jest w Chrystusie, poddając się z własnej woli w Jego niewolę. Nazwałem go najmilszym i teraz tak go nazywam. Gdyby się nawet gniewał na mnie, też bym go tak nazywał. Sobie bardziej niż jemu bym zaszkodził, gdybym go nie miłował. Nazwałem go najbardziej oczekiwanym, ponieważ bardzo pragnąłem rozmawiać z nim osobiście - o czymkolwiek. Słyszałem bowiem wcześniej, że występował przeciw łasce, dzięki której jesteśmy usprawiedliwieni, i że usiłował wywołać otwarty spór na ten temat. Wskazuje na to krótki fragment mojego listu. Podziękowałem mu za to, że zechciał ucieszyć mnie swoim listem i upewnić o zbawieniu własnym i ludzi z nim związanych - dla których należy pragnąć również uwolnienia cielesnego. Życzyłem, by Pan udzielił mu raczej dóbr, o których sądził, albo jeszcze sądzi, że złożone są jedynie w wolnej woli i w ludzkiej mocy, aniżeli dóbr odnoszących się do wybawienia ciała. Z tego samego powodu życzyłem mu życia wiecznego. Z kolei, ponieważ wychwalał w swoim liście (na który odpowiedziałem) jakieś takie dobra w stosunku do mnie, poprosiłem go, aby modlił się za mnie. Chciałem, by zrozumiał, że to wszystko, także sprawiedliwość, co wychwalał we mnie, nie zależy „od tego, kto chce, ani od tego, kto się ubiega, lecz od Boga, który okazuje miłosierdzie"(1000). Oto wszystko, co mój list zawiera, i z jakim zamiarem był pisany. Tak się oto przedstawiał.
XXVII-XXVIII. 52. „Panu najmilszemu i najbardziej oczekiwanemu, bratu Pelagiuszowi, pozdrowienie w Panu przesyła Augustyn.
Dziękuję bardzo, że raczyłeś ucieszyć mnie swoim pismem i upewnić o waszym zbawieniu. Niech Pan zwróci Ci dobra, dzięki którym jesteś dobry. Obyś żył na wieki razem z tym wiecznym dobrem, o Panie najmilszy i najbardziej oczekiwany Bracie. Ja zaś, chociaż nie uznaję Twoich pochwał wobec mnie, to jednak nie mogę być niewdzięczny na Twe życzliwe uczucie względem mej małości. Jednocześnie zachęcam Cię, abyś modlił się raczej o to, żeby Pan uczynił mnie takim, za jakiego mnie uważasz".
Postscriptum: „Panie najmilszy i najbardziej oczekiwany Bracie. Pamiętając o nas, obyś przede wszystkim podobał się Panu"(1001).
XXIX. 53. Podpisując list, życzyłem mu, aby podobał się Panu. Tym samym zaznaczyłem, że właśnie to zawdzięczamy bardziej łasce Bożej niż woli człowieka. Bo ani go do tego nie zachęciłem, ani mu tego nie nakazałem, ani o tym nie pouczyłem. Jedynie złożyłem mu takie życzenie. Gdybym zachęcał, nakazywał lub go pouczał, udowodniłbym, że akcentuję wolną wolę, choć nie usuwam zupełnie łaski Bożej. A tak podkreśliłem działanie łaski Bożej (tego bowiem mu życzyłem).
Nie zapominając o decyzji sądu biskupów, na który na pewno nie zostałby wezwany, gdyby dobrze myślał, [muszę zapytać]: dlaczego przyniósł na rozprawę ten mój list? A wezwali go na sąd dobrzy bracia, których uraziła przewrotność jego wywodów. Gdyby to było konieczne, przekazaliby swoją pisemną ocenę, tak jak ja to uczyniłem w moim liście. [Pelagiusza] wsparli ci, których on sam wybrał, chociaż nie znali sprawy. Z kolei w swoich księgach Pelagiusz chełpi się - jak potwierdzają godni zaufania świadkowie - przyjaźnią świętych, przedstawia pisma, które go wychwalają, oraz dowody swego oczyszczenia.
Jakie dowody mógł przedstawić, jeśli nie te, które są przeciw łasce Bożej (dzięki której jesteśmy wezwani i usprawiedliwieni)? I znowu wystąpił z pismem przeciw tym sprawom, wyklął je oraz prowadził dysputy. Jak się okaże, nie poprawił się też z błędów, z których już był szerzej znany(1002).
XXX. 54. Już nie będę czekał i milczał o tym, co nastąpiło po procesie [w Diospolis], ani co powiększy moje podejrzenie.
Do naszych rąk dotarł list podobno samego Pelagiusza. Upomina on życzliwie pewnego kapłana, swego przyjaciela, aby nie oddzielał się od Kościoła z jego powodu. Między innymi sprawami - które długo trzeba by tu wyliczać, a co nie jest potrzebne - zamieszcza słowa: „Wyjaśnienie nasze zostało potwierdzone wyrokiem czternastu biskupów, którym powiedzieliśmy, że człowiek może być bez grzechu i bez trudu zachować przykazania Boże, o ile zechce. To zdanie - mówi - napełniło usta grupy opowiadającej się za złem zamętem sprzeciwu i oddzieliło ją wyraźnie".
Czy Pelagiusz napisał ten list, czy ktoś inny pod jego imieniem, [trudno rozstrzygnąć], ale któż mógłby nie widzieć, że błąd ten szuka chluby w orzeczeniu sądowym, poprzez który został przecież rozpoznany i potępiony, jakby odniósł zwycięstwo? Autor bowiem napisał tak samo, jak zostało to sformułowane w Księdze Świadectw(1003), a nie jak postawiono zarzuty w czasie procesu lub przy powtórzeniu odpowiedzi [Pelagiusza]. Ci, którzy stawiali zarzuty, z powodu jakiejś niedbałości nie zatroszczyli się o powtórzenie dokładnych sformułowań, o które się spierano(1004).
Powiedzieli tylko, że Pelagiusz stwierdził, iż człowiek, gdyby zechciał, mógłby być bez grzechu i zachować przykazania Boże. Czy dokona tego łatwo - nie mówiono. Następnie on sam [Pelagiusz] odpowiedział: „Zaprawdę stwierdziliśmy, że człowiek mógłby być bez grzechu i zachować przykazania Boże, jeśliby zechciał". Nie powiedział jednak „łatwo zachować", tylko „zachować". Tak więc postawiono mu zarzut (wśród wielu spraw, o które pytał mnie Hilary i na które dałem mu odpowiedź(1005)), iż powiedział: „człowiek może być bez grzechu, jeśliby zechciał". [Pelagiusz] odpowiedział: „Zostało już stwierdzone, że człowiek może być bez grzechu". Ale ani ci, którzy postawili mu zarzuty, ani on sam nie dodał „łatwo".
W opowiadaniu czcigodnego biskupa Jana(1006), które już zostało wyżej wspomniane, tak to zostało przedstawione: „Tym, którzy się upierają i mówią, że jest heretykiem (o co go zapytaliśmy: a mianowicie, czy stwierdził, że człowiek może, gdyby zechciał, być bez grzechu), odpowiedział: nie stwierdziłem - kto zechciałby trudzić się i walczyć o własne zbawienie, by nie grzeszyć i postępować wedle przykazań Bożych, ma taką możliwość daną mu przez Boga.
Gdy niektórzy szemrali zarzucając Pelagiuszowi, iż twierdził, że może się to dokonać bez łaski Bożej, on odpowiedział: popełniłem błąd przytaczając tylko to, że apostoł Paweł wiele się trudził. Bo przecież sam zaznaczył «pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną»(1007) - i podobnie w innych miejscach. Paweł trudził się więcej; lecz nie tylko własną mocą, także według łaski Bożej".
55. Co zatem Pelagiusz chciał osiągnąć dla siebie, gdy pozwolił, by jego uczniowie się przechwalali i szczycili w liście(1008) tym, że podczas rozprawy przekonali czternastu biskupów do tezy o możliwości i łatwości niegrzeszenia? A tak to właśnie zostało przedstawione w Księdze Świadectw Pelagiusza. Tymczasem nie ma tam w ogóle wzmianki o tym, co tylekroć w czasie procesu było dodawane i powtarzane. Czyż można uznać, że powyższe zdanie nie jest przeciwne samej obronie i odpowiedzi Pelagiusza?
Biskup Jan potwierdził, że Pelagiusz - który uczestniczył w procesie i sam bronił swoich poglądów - wyraźnie oświadczył, iż człowiek może być bez grzechu dzięki własnemu wysiłkowi i łasce Bożej. Jak zatem działanie to może być łatwe, skoro trzeba się trudzić, by osiągnęło cel? Sądzę, iż każdy uzna razem z nami: nie ma łatwości tam, gdzie jest trud.
Jednak list ten, pełen napuszoności i pychy, jest wszędzie rozpowszechniany. Dociera do ludzi szybciej niż informacje z procesu. Podaje się w nim, że czternastu wschodnim biskupom spodobało się twierdzenie: człowiek nie tylko może być bez grzechu i zachowywać przykazania Boże, ale jest to także dla niego łatwe. Przy tym nie mówi się wyraźnie o pomocy Bożej(1009). Wyrażenie „gdyby zechciał" umieszczono tylko po to, by było; przemilczano natomiast łaskę Bożą, o którą tak bardzo walczono. W liście odczytać można jedynie ludzką pychę, nieszczęśliwą i zwodzącą samą siebie jako zwyciężczynię. Jak gdyby biskup Jan stwierdził, że on [Pelagiusz] nie zawinił. Jak gdyby oświadczono, że gigantyczne góry wzniesione przeciwko wyniesieniu łaski niebieskiej(1010) [biskup Jan] rozbił trzema świadectwami Boskimi niczym uderzeniami trzech rzek. Jak gdyby razem z biskupem Janem pozostali sędziowie stwierdzili, że Pelagiusz mówił: „Powiedzieliśmy wprawdzie, że człowiek może być bez grzechu i zachować przykazania, gdyby zechciał". Tak można by to rozumieć, gdyby zaraz nie następowały te oto słowa: „Bóg bowiem dał taką możliwość". Nie wiedzieli jednak, że powiedział to o naturze, a nie o łasce, którą poznali w przepowiadaniu apostolskim. Jak gdyby nie dodał: „My zaś nie powiedzieliśmy, że istnieje ktoś, kto od dzieciństwa do starości nigdy nie zgrzeszył, lecz że odwróciwszy się od grzechów może być bez grzechu dzięki własnemu wysiłkowi i łasce Bożej". To również ogłosili swoim wyrokiem [biskupi]. Oświadczyli, że [Pelagiusz] właściwie odpowiedział, że człowiek może być bez grzechu z pomocą i łaską Bożą.
Czy można się obawiać czego innego, jeśli nie tego, by nie wydało się, że mówiąc o możliwościach człowieka, nie czynili krzywdy łasce Bożej. Jednakże nie zostało określone, kiedy człowiek stał się bez grzechu, ponieważ uważa się, że i tak może się to dokonać dzięki łasce Bożej. Nie zostało określone, czy ktoś, kto używał rozumu i sądu woli - był, jest lub będzie znajdował się w takim ciele, które pożąda przeciw duchowi(1011). Nie zostało też określone ani przez to zgromadzenie, ani przez mnichów żyjących w samotności (którzy już nie muszą modlić się ze względu na siebie samego: „Odpuść nam nasze winy"(1012)), czy ten dar dokona się, gdy „będziemy podobni do niego", „zobaczymy Go, jakim jest"(1013).
Walczący powiedzą: „W członkach zaś moich widzę prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu"(1014), tryumfujący zaś: „Gdzie jest, o śmierci, twój oścień?"(1015). A tego nie należy szukać wśród katolików i heretyków, lecz być może pomiędzy samymi katolikami?
XXXI. 56. Jeśli jednak list ten został napisany przez Pelagiusza(1016), to jak można uwierzyć, że uznał on rzeczywiście łaskę Bożą, która nie jest ani naturą z wolną wolą, ani znajomością Prawa, ani jedynie odpuszczeniem grzechów. Jest zaś tym, co konieczne dla naszych poszczególnych czynów. [Jak też można wierzyć], że rzeczywiście wyklął każdego, kto myślałby przeciwnie, skoro w liście mówi o łatwości niegrzeszenia. O tym zresztą w czasie rozprawy nie dyskutowano. Czy sędziom się to spodobało, skoro [Pelagiusz] nie mówił o łasce Bożej? Otóż po jej wyznaniu i dodaniu oświadczenia uniknął on kary potępienia kościelnego.
Przypisy:
976. Flp 3, 12.
977. Ps 25(24), 7.
978. Por. Pwt 4, 2-3 i 13-14 i 22-23 i 27-28.
979. 2 P 1, 4.
980. Cytat z Celestiusza potwierdza znajomość jego pism przez Augustyna: poglądy Celestiusza są nam znane z relacji Mariusza Merkatora - por. przypis 119.
981. Błędy dotyczące Trójcy Świętej były ciągle uważane za najgroźniejsze dla doktryny Kościoła. Pelagiusz zaś jako zdecydowany przeciwnik arianizmu i manicheizmu był od nich wolny.
982. Por. Proces Pelag. 52.
983. Uniewinnienie Pelagiusza przez synod w Diospolis przyjął Augustyn ze zdziwieniem i ubolewaniem. Dokładnie zapoznał się z aktami synodu (por. Epist. 175) i napisał właśnie dzieło Dzieje procesu Pelagiusza (De gestis Pelagii), w którym zamierzał wykazać, że chociaż 14 biskupów tegoż synodu uwolniło od oskarżeń Pelagiusza, jednak potępiło sam pelagianizm.
984. Augustyn przedstawia krótko (w tym i następnych paragrafach) dzieje swych kontaktów z Pelagiuszem.
985. Por. Augustyn, Epist. 146.
986. Konferencja przeciw donatystom odbyła się w Kartaginie w 411 r.; por. Augustyn, Sprostowania 2, 3 nn; Breviculus collationis cum Donatistis.
987. Celestiusz został potępiony na synodzie w Kartaginie w 411 r. - por. przypis 107 i 117.
988. Augustyn rozwijał przedziwną aktywność, by zwalczać błędy pelagiańskie - por. A. Trapè, dz. cyt., 183-195.
989. Chodzi tutaj o dzieło Pelagiusza De natura, które przesłali Augustynowi szlachetni młodzieńcy Tymazjusz i Jakub. Oni to za namową Pelagiusza poświęcili się Bogu, ale następnie poznawszy się na błędzie, oddalili się od swego mistrza (por. Augustyn, Epist. 117, 6).
990. Por. Augustyn, De natura et gratia 44, 52 i 51, 59: o odpuszczeniu grzechów - tamże, 26, 29.
991. Odpowiedź Augustyna na Pelagiuszowe De natura nosi również programowy tytuł: De natura et gratia (por. Augustyn, Sprostowania 2, 42).
992. Miejsce niejasne: G. de Plinval (Corrections au De gestis Pelagii, REA 10(1915)292) wprowadza korektę: „errore(non)caruerunt" - którzy nie byli wolni od tego błędu.
993. To jest: De natura et gratia.
994. Epist. 168 (Tymazjusza i Jakuba do Augustyna).
995. Ps 107 (106), 20.
996. 1 Tm 2, 4; por. A. Sage, La volonté salvifique universelle de Dieu dans la pensée de saint Augustin, w: Recherches augustiniennes, 3, 1965, 107-131, gdzie znajduje się interpretacja św. Augustyna tego tekstu św. Pawła.
997. To jest Tymazjusz i Jakub, dawni uczniowie Pelagiusza
998. Por. Augustyn, Epist. 146 - jedynie ten list napisał Augustyn do Pelagiusza, jego fragment podaje w Proces Pelag. 52.
999. Augustyn tłumaczy się ze swojej postawy wobec Pelagiusza. Okazana życzliwość, a nawet miłość - o czym świadczą użyte w liście epitety - ma posłużyć do tego, by odwieść od błędu tak jego samego, jak i jego uczniów oraz naprowadzić ich na drogę zbawienia.
1000. Rz 9, 16.
1001. 217 Początek wspomnianego listu św. Augustyna do Pelagiusza (Epist. 146).
1002. Oceniając zachowanie się Pelagiusza na synodzie w Diospolis, Augustyn nie wierzy w nawrócenie Pelagiusza.
1003. Zaginione dzieło Pelagiusza Liber eclogarum sive capitulorum - por. G. de Plinval, dz. cyt., 22 i 231n.
1004. Przebieg procesu przeciwko Pelagiuszowi na synodzie w Diospolis relacjonuje Orozjusz w swym dziele Liber apologeticus.
1005. W 414 r. Hilary, biskup Syrakuz, zwrócił się do św. Augustyna (Epist. 156) z prośbą o pouczenie w sprawie niektórych opinii rozsiewanych przez zwolenników Pelagiusza w jego diecezji; oto one: człowiek, o ile zechciałby, może być wolny od grzechu i łatwo może zachować przykazania Boże; zmarłe nie ochrzczone dzieci nie mogą zasłużyć na zgubę, ponieważ rodzą się nie obciążone grzechem; bogacz, który zachowuje swe dobra, nie może wejść do królestwa niebieskiego. Na te twierdzenia odpowiedział św. Augustyn w obszernym liście skierowanym do Hilarego (Epist. 157).
1006. Jan, biskup Jerozolimy, przewodniczył synodowi w Diospolis (415 r.).
1007. 1 Kor 15, 10.
1008. Augustyn uważa, że cytowany wyżej (Proces Pelag. 54) list Pelagiusza został napisany przez jego uczniów.
1009. Dobrze zorganizowana i przemyślana przez zwolenników Pelagiusza akcja spowodowała, że sprawozdanie z synodu w Diospolis, uniewinniające Pelagiusza, nad podziw szybko stało się znane w świecie łacińskim. Augustyn musiał znieść upokorzenie, jakim było przesłanie kopii tego tendencyjnego pisma, któremu nie towarzyszył żaden osobisty list z pozdrowieniami.
1010. Por. Ef 3, 19.
1011. Por. Ga 5, 17.
1012. Mt 6, 12.
1013. 1 J 3, 2.
1014. Rz 7, 23.
1015. 1 Kor 15, 55.
1016. Niezgodność pomiędzy tym, co Pelagiusz pisał, a tym, co mówił, jest dla Augustyna podstawowym dowodem w polemice z nim.
opr. mg/mg