Życie i działalność Cezarego z Arles
Copyright © Wydawnictwo WAM 2002
Chociaż jesteśmy niegodnymi sługami zapraszającymi w imieniu Pana, to gdy przychodzicie do kościoła, zapraszamy was nie na ucztę ziemską, na której podaje się pokarm ludzki, ale zapraszamy na <ucztę> niebiańską i duchową, na której ofiarowany jest chleb aniołów. Stąd proszę, nie pogardzajcie i nie lekceważcie uczty Pana waszego, aby was On nie zlekceważył w szczęśliwości swego królestwa. Powinniście się lękać owej ewangelicznej sentencji, jaką skierował sam Pan do zaproszonych na ucztę weselną, a którzy wzgardzili przyjść na nią. <Uznał ich> niegodnymi swej uczty i polecił innych zaprosić. Nie jest stratą czasu to rozważyć i należy się tego lękać, że zostali uznani za niegodnych Pana ci, którzy z powodu przeszkód doczesnych nie chcieli przyjść.
Aby więc taki sam wyrok nie spotkał nas, jak wcześniej błagałem, miejmy cierpliwość, by przez jedną albo dwie godziny wytrwać, gdy na owym duchowym stole jest położony pokarm dusz i duchowe sakramenty są sprawowane. A skoro po uprzedniej Modlitwie Pańskiej jest wam udzielane błogosławieństwo nie od człowieka — chociaż przez człowieka — przyjmijcie rosę Bożego błogosławieństwa wdzięcznym i pobożnym duchem, pokornym ciałem i skruszonym sercem, by zgodnie z przyrzeczeniem Pana stało się w was „źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”.
3. Przeróżne zajęcia sprawiają, że nie wszyscy mogą się zebrać w kościele. Jednym uniemożliwia to słabość ciała, innym służba publiczna, a jeszcze innych krępuje i trzyma niczym niewolników pożądliwość. Jak wielu jest takich, którzy teraz na ulicach i w przedsionkach bazyliki oddają się kłótniom albo interesom! Iluż w portykach i zakamarkach bazyliki zajmuje się obmowami i próżnymi rozmowami! Między nimi wcale niemało jest duchownych! Jaki pożytek mogą oni odnieść z Boskich Pism, skoro nawet nie dopuszczają aby do ich uszu doszedł głos lektora? Spełnia się na nich to, co jest napisane: „Jak żmije głuche zamykają swoje uszy, by nie słyszały głosu zaklinaczy” <rozbrzmiewającego> w Pismach.
Dlatego wy, którym Bóg łaskaw był udzielić swej bojaźni oraz miłości i przychodzicie do kościoła z wielką pokorą, często napominajcie tych, którzy tu przyjść albo nie chcą albo nie mogą. Napominajcie ich i udzielajcie im zbawiennej rady, aby lękali się tego, co napisane: „Pęta tego świata uczyniły ich nędznymi”. Nie mówimy wcale, że nie powinni się troszczyć o swój pokarm i ubranie. Prosimy jedynie, aby nie wychodzili z kościoła przez jedną lub dwie godziny, gdy czytane są lektury <biblijne> i sprawowane są Boskie tajemnice. Aby tak pracowali dla swej duszy, jak starają się pracować dla swego ciała. A ponieważ dusza jest wartościowsza od ciała, bo została uczyniona na obraz Boży, podczas gdy ciało zostało ukształtowane z prochu ziemi, dlatego bardziej winni dbać o duszę niż o ciało, a my obecnie przekonujemy, aby starali się je zaopatrzyć stosownie do potrzeb. Dla ciała niech przygotują tyle, by wystarczyło to na krótki czas na tym świecie, a dla duszy to, co potrzebne jest na wieczność bez końca.
4. Proszę was bracia najdrożsi, abyście to, coście z Bożej łaskawości na tych kazaniach usłyszeli, gdziekolwiek się znajdziecie, swoim sąsiadom i bliskim, którzy z wami do kościoła albo nie mogli, albo — co jest rzeczą gorszą — nie chcieli przyjść, oraz tym, którzy choć przychodzą, to szybko wychodzą, starali im dokładnie przekazać. Ja byłbym winny, gdybym zaniedbał wam o tym powiedzieć, a wy jeśli tego nie będzie się starali zapamiętać tak, by innym móc przekazać.
Bracia najdrożsi! Mając na uwadze <groźbę potępienia> starajmy się z Bożą pomocą przystępować do tego ołtarza tak czyści, trzeźwi i pełni pokoju, abyśmy nie zasłużyli na odłączenie od owego wiecznego ołtarza. Kto do tego ołtarza przystępuje czystym ciałem i sercem, ze spokojnym i czystym sumieniem, dojdzie szczęśliwym przejściem do owego ołtarza, który jest w niebie. Ostatecznie to, co radzę, nie jest ani ciężkie, ani męczące. Przecież to mówię, co jak widzę często robicie.
Wszyscy mężczyźni, gdy chcą przystąpić do komunii świętej, myją swoje ręce. Wszystkie kobiety rozkładają wytworne chusty lniane, na które przyjmują ciało Chrystusa. Nie jest zatem <rzeczą> ciężką to, co mówię: jak mężczyźni myją wodą swoje ręce, tak niech jałmużną obmywają swoje sumienie. Podobnie kobiety. Tak jak rozciągają płótno, na które przyjmują ciało Chrystusa, tak też niech okażą czyste ciało i czyste serce i z czystym sumieniem przyjmują tajemnice Chrystusa.
Bracia! Pytam was, czy jest ktoś taki, kto do skrzyni pełnej brudu chciałby włożyć swoją odzież? A jeżeli do skrzyni pełnej brudu nie kładzie się drogocennej odzieży, to jak bez wstydu przyjmowana jest eucharystia Chrystusa do duszy, którą plami brud grzechów? Skoro zaczęliśmy mówić używając tych życiowych przykładów, to myślę, że oznajmię jeszcze i to, co dobrze znacie.
Nie sądzę, by znalazł się taki człowiek, który do swojej skrzyni, gdzie złożył drogocenne szaty, włożył także płonący węgiel lub też jakąkolwiek iskrę. Dlaczego? Gdyż bałby się, aby nie spaliły się szaty, które wkłada w święta. Pytam was bracia, dlaczego ten, który nie chce włożyć iskry do swojej skrzyni, nie boi się w duszy swojej zapalić ognia gniewu? Poznajemy, dlaczego tak się dzieje. Nie wkładamy do skrzyni ognia, ponieważ kochamy nasze szaty. Ognia gniewu dlatego nie gasimy, gdyż nie tylko nie kochamy naszej duszy, ale mamy ją w nienawiści. Zgodnie z tym, co napisane: „Kto kocha nieprawość, nienawidzi swojej duszy”.
opr. ab/ab