W minionym roku po raz kolejny wzrosła liczba ataków na chrześcijan w Izraelu. Sprawcami są przede wszystkim ortodoksyjni Żydzi. Władze świeckie przyglądają się temu obojętnie, dając wyraz przekonaniu, że chrześcijanie są obywatelami drugiej kategorii.
27 marca w Jerozolimie Rossing Center for Education and Dialogue przedstawiło wnioski ze swojego rocznego raportu „Ataki na chrześcijan w Izraelu i Wschodniej Jerozolimie” oraz z ankiety przeprowadzonej w grudniu 2024 r. wśród 300 palestyńskich i arabskich chrześcijan w Izraelu i Wschodniej Jerozolimie.
Spotkanie odbyło się w Centrum Notre Dame w Jerozolimie. W panelu ekspertów, którzy rzucili światło na wyzwania i obawy stojące przed miejscową ludnością chrześcijańską, znaleźli się Hana Bendcowsky, dyrektor Jerozolimskiego Centrum Stosunków Żydowsko-Chrześcijańskich w Rossing Center; Hussam Elias, dyrektor wykonawczy projektu; jezuita ojciec David Neuhaus; i Bernard Sabella, emerytowany profesor socjologii.
Coraz więcej ataków
Raport dokumentuje wzrost liczby incydentów zastraszania i agresji wymierzonych w społeczności chrześcijańskie w 2024 roku. Obecnie w Izraelu mieszka około 180 000 chrześcijan (około 1,8% populacji Izraela), a 78,8% z nich to Arabowie.
Wśród udokumentowanych 111 przypadków najczęściej zdarzały się ataki fizyczne. Większość była wymierzona w duchownych. „Ulubioną” formą nękania księży, zakonnic i zakonników jest ich opluwanie. Udokumentowano również przypadki wandalizmu i profanacji kościołów chrześcijańskich, w tym wypisywanie na ścianach haseł, malowanie graffiti, rzucanie kamieniami i podpalenia.
Według raportu, sprawcy we wszystkich znanych przypadkach zostali zidentyfikowani jako osoby pochodzenia żydowskiego, głównie młodzi mężczyźni z ultraortodoksyjnych i narodowo-religijnych kręgów, motywowani względami nacjonalistyczno-religijnymi.
Zagrożeni i niemile widziani we własnej ojczyźnie
To wszystko sprawia, że chrześcijanie czują się zagrożeni i niemile widziani we własnej ojczyźnie. Bezpośrednie ataki to jednak nie wszystko. Badanie ukazuje także coraz bardziej powszechną nieakceptację i nietolerancję, której doświadczają chrześcijanie w całym społeczeństwie żydowskim. Jedynie 30,8% chrześcijan czuje się akceptowanych jako część izraelskiego społeczeństwa, 34% doświadcza braku akceptacji. Im młodsi respondenci, tym silniejsze poczucie odrzucenia – w grupie wiekowej 18-29 lat wynosi ono 56%. Nie rokuje to, niestety, dobrze na przyszłość. Jak widać, negatywny potencjał ortodoksyjnego judaizmu nie tylko się nie wyczerpuje, ale wręcz wzrasta.
Tendencje ksenofobiczne i fundamentalistyczne zostały dodatkowo wzmocnione w roku 2018, gdy do ustawy zasadniczej wprowadzono sformułowanie, że „Izrael jest państwem narodu żydowskiego”. Jak wskazuje 64,8% respondentów, zasada ta odczytywana jest jako relegacja chrześcijan w tym kraju do drugiej kategorii. Wielu chrześcijan (36%) zastanawia się nad opuszczeniem Izraela. Jako kluczowe czynniki wskazują względy bezpieczeństwa (44%) i sytuację społeczno-polityczną (33%).
Tożsamość religijno-narodowa jest dużo bardziej złożona, niż mogłyby sugerować uproszczone sformułowania. 34% respondentów określa się jako arabscy chrześcijanie, co nie jest bynajmniej równoznaczne z „palestyńscy” (tak postrzega się jedynie 13% chrześcijan), natomiast 23% mówi o sobie jako o „izraelskich chrześcijanach”. Linie podziałów wyznaniowych nie pokrywają się więc z podziałami etnicznymi i społecznymi.
Kwestię tę stara się wyjaśnić prof. Bernard Sabela:
„Po irańskiej rewolucji w 1979 r. nastąpiła transformacja w całym regionie. Palestyńczycy i Arabowie zaczęli identyfikować się przede wszystkim jako muzułmanie. Palestyńscy chrześcijanie i izraelscy arabscy chrześcijanie zaczęli się natomiast identyfikować przede wszystkim jako chrześcijanie”.
Podkreśla jednocześnie, że nadmierne eksponowanie różnic religijno-etnicznych prowadzi do coraz głębszych podziałów społecznych. „Jako chrześcijanie musimy znaleźć wspólną przestrzeń ze wszystkimi innymi”. Niestety to pojednawcze nastawienie ze strony chrześcijan nie spotyka się z podobną reakcją wśród wyznawców judaizmu i islamu.
Klimat polityczny nie sprzyja chrześcijanom
Hana Bendcowsky zwraca uwagę na pogarszający się klimat polityczny i społeczny, zwłaszcza po 7 października 2023 r., charakteryzujący się zwiększonym ekstremizmem, polaryzacją i brakiem tolerancji wobec mniejszości. Choć chrześcijanie starają się współpracować z władzami, często dostrzega się brak woli dialogu z drugiej strony.
Szczególnie wyraźnym przykładem jest sytuacja na Górze Syjon, gdzie blisko siebie współistnieją zarówno żydowskie, jak i chrześcijańskie miejsca kultu religijnego. To właśnie tam szczególnie często dochodzi do ataków na pielgrzymów. W ostatnich latach liczba incydentów wzrosła, zwłaszcza, jeśli chodzi o wandalizowanie chrześcijańskich budynków religijnych i cmentarzy, a także fizyczne nękanie chrześcijańskich duchownych i turystów.
Mowa jest tu szczególnie o ekstremistycznych grupach ortodoksyjnego judaizmu. Ze strony władz jest natomiast milcząca obojętność lub mnożenie problemów urzędowych. Dotyczy to m.in. wiz dla duchownych, pozwoleń na celebrowanie uroczystości religijnych, statusu podatkowego kościołów oraz prób wywłaszczania niektórych gruntów.
Wnioski płynące z raportu nie są krzepiące: sytuacja chrześcijan w Ziemi Świętej staje się coraz trudniejsza i nic nie wskazuje, aby ten stan rzeczy miał się zmienić w przewidywalnej przyszłości.
Źródło: CNA