Przemówienie podczas audiencji generalnej 24.06.1970
Nasze rozważanie nad duchem Soboru, nad tym duchem, który powinien formować w nas nowy, autentyczny, chrześcijański sposób myślenia, ujawniający się w nowym stylu życia kościelnego, wysuwają ubóstwo jako przedmiot dzisiejszego przemówienia.
Wiele już o tym mówiono. Temat ten poruszał już czcigodny nasz poprzednik, Papież Jan XXIII, w orędziu radiowym do katolików całego świata na miesiąc przed rozpoczęciem Soboru. Wtedy wskazał on na problemy stojące przed Kościołem, problemy tkwiące w nim i w jego otoczeniu i stwierdził, że "Kościół przedstawia się taki, jakim jest i chce być jako Kościół wszystkich a w szczególności jako Kościół ubogich"(1). Odezwa ta wywołała ogromne echo. Była ona niejako echem biblijnym, echem dalekich słów Izajasza proroka(2), przyswojonych później przez Chrystusa w nazaretańskiej synagodze: "Posłał mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę"(3). Wszyscy wiemy, jak wielkie znaczenie w całej Ewangelii ma zagadnienie ubóstwa, poczynając od Kazania na Górze, gdzie "ubodzy w duchu" stają na pierwszym miejscu nie tylko w samym Kazaniu - ale w Królestwie niebieskim. Następnie - śledząc dalsze strony Ewangelii - pokorni, mali, cierpiący, potrzebujący są wychwalani jako ulubieni obywatele królestwa niebieskiego(4) i jako żyjący przedstawiciele samego Chrystusa(5). Wielką apologią ubóstwa ewangelicznego jest przede wszystkim przykład Chrystusa(6). Wiemy o tym, lecz dobrze zrobimy, gdy sobie to przypomnimy jako wyraz naszego hołdu i jako autentyczną cechę chrześcijaństwa, której życzy sobie Sobór, zgodnie z duchem naszych czasów.
Zagadnienie to jest bardzo rozległe i nie zamierzamy rozwijać go w pełni przed wami. Przypominamy je tylko ze względu na wielkie znaczenie teologiczne, a mianowicie: ubóstwo ewangeliczne prostuje nasz stosunek religijny do Boga i Chrystusa. Chodzi tu o podstawowe wymagania przynoszące z sobą kontakt z Bogiem i mówiące o tym, jakie wartości są godne pierwszego miejsca w naszym życiu i jakie powinny być przedmiotem starań i naszej miłości: "Starajcie się naprzód o królestwo (Boga)"(7). Ten kontakt z Bogiem dewaluuje - oto jest ubóstwo! - i pomniejsza znaczenie dóbr doczesnych, jak bogactwo, ziemską szczęśliwość, w porównaniu z najwyższym Dobrem, jakim jest Bóg i posiadanie Go, co jest naszą wieczną szczęśliwością. Pokora duchowa(8), umiarkowanie, a często pozbawienie się czy to posiadania, czy używania dóbr materialnych stanowią dwie charakterystyczne cechy ubóstwa, jakiego nauczał nas Boski Mistrz słowami, a jeszcze bardziej - jak to powiedzieliśmy - swoim przykładem: objawiał się społecznie w ubóstwie.
Jak od razu widać, ta zasada teologiczna, na której opiera się chrześcijańskie ubóstwo, staje się zasadą moralną i wytycza kierunek ascezy chrześcijańskiej. Ubóstwo człowieka jest czymś więcej niż stwierdzeniem tego faktu; jest wynikiem wolnego wyboru miłości, jest wyborem Chrystusa i Jego królestwa. Jest wyborem połączonym z wyrzeczeniem wyzwalającym od pożądliwości bogactw, które niosą z sobą szereg trosk doczesnych i więzów ziemskich, wszechwładnie zajmujących wiele miejsca w naszym sercu. Przypominamy sobie ewangeliczny epizod o bogatym młodzieńcu, który stojąc wobec wyboru pójścia za Chrystusem i porzucenia własnych bogactw, przenosi te bogactwa nad Chrystusa, a Pan "spojrzał z miłością na Niego"(9) i widział, że odchodzi smutny.
Sobór jednak przypomniał nam coś więcej niż osobistą cnotę ubóstwa. Przypomniał on o szukaniu i stosowaniu innego ubóstwa, kościelnego, które powinno być praktykowane przez Kościół jako taki, jako społeczność zjednoczoną w imię Chrystusa.
Jest na ten temat - między wielu innymi - jedno wielkie zdanie zawarte w dokumentach soborowych. Przytoczymy je: "Chwałą bowiem i świadectwem Kościoła Chrystusowego jest duch ubóstwa i miłości"(10). To jest zdanie jasne i mocne, wychodzące z kościelnej świadomości w pełni rozbudzonej, spragnionej prawdy i autentyczności oraz dążącej do uwolnienia się od historycznych przyzwyczajeń, które dzisiaj okazały się niezgodne z duchem Ewangelii i misją apostolską. Narzuca się obowiązek przeprowadzenia krytycznego, historycznego i moralnego rachunku sumienia, by Kościołowi przywrócić prawdziwe i nowoczesne oblicze, w którym współczesne pokolenie chce Widzieć oblicze Chrystusa.
Mówiono na ten temat, a szczególnie zatrzymano się na tej funkcji ubóstwa kościelnego, które słusznie ma być świadectwem widzialności Kościoła(11). Tak właśnie mówił kard. Lercaro pod koniec pierwszej sesji Soboru (6 XII 1962), bardzo podkreślając tę cechę, którą Kościół w szczególny sposób powinien pokazywać ludziom współczesnym; cechę, przez którą objawia się tajemnica Chrystusa, a mianowicie - moralną stronę ubóstwa i społeczny aspekt swego wyboru i upodobania, jakie ma w biednych.
Wszyscy widzimy, jaką siłę reformatorską zawiera podkreślenie tej zasady, że Kościół powinien być ubogi; ale nie tylko: Kościół powinien ukazywać się ubogim. Być może, nie wszyscy widzą, w jaki sposób można usprawiedliwić różne aspekty historyczne przyjęte przez Kościół w jego życiu świeckim i kontakcie ze szczególnymi warunkami cywilizacji. Oto kilka przykładów: Kościół jako wielki właściciel ziemski uczył ludy pracy na roli. Gdy rozpadała się władza świecka, trzeba było jednak kogoś, kto wykonałby ją z ludzkim autorytetem. Dalej - Kościół budował wspaniałe świątynie i przyozdabiał je w bogate paramenta, aby wyrazić swój sakralny charakter i posłannictwo duchowe. Następnie - Kościół swoją działalnością zapewniał chleb i korzyść swoim członkom, gdy pobudzając do podniesienia kultury i opieki społecznej ludu, budował szkoły i zakładał szpitale, a wreszcie gdy - utożsamiając się z kulturą określonego momentu dziejowego - suwerennie przemawiał językiem sztuki(12).
Właśnie ze względu na cześć dla ubóstwa Kościoła można łatwo wykazać, że te legendarne bogactwa, jakie pewna część opinii publicznej przypisuje Kościołowi, mają zupełnie inne wymiary i często nie starczą na pokrycie skromnych i uzasadnionych potrzeb zwykłego życia czy to duchowieństwa świeckiego, zakonnego, czy organizacji dobroczynnych i duszpasterskich. Nie chcemy jednak dzisiaj przeprowadzać tej analogii. Podkreślamy raczej naleganie ludzi współczesnych na to, by Kościół ukazywał się taki, jakim powinien być: nie potęgą ekonomiczna, nie przyoblekający się w zewnętrzny dostatek, nie oddający się spekulacjom finansowym, ale czuły na potrzeby grup ludzkości, na potrzeby narodów. Obecnie nie chcemy rozstrząsać tego niezmierzonego pola zwyczajów kościelnych. Wspominamy zaledwie o tym, abyście wiedzieli, że mamy przed oczyma te problemy i że pracujemy nad stopniowymi, ale odważnymi reformami. Z baczną uwagą odnotowujemy tylko, że w okresie takim, jak nasz obecny, gdy wszystko jest pochłonięte zdobywaniem, posiadaniem i cieszeniem się dobrami materialnymi, powstaje w opinii publicznej w Kościele i poza nim pragnienie i prawie potrzeba dojrzenia ubóstwa ewangelicznego. Pragnie się dostrzec je szczególnie tam, gdzie Ewangelia jest przepowiadana, reprezentowana - powiedzmy po prostu - właśnie w Kościele oficjalnym, w samej Stolicy Apostolskiej.
Świadomi jesteśmy tego wymagania wewnętrznego i zewnętrznego w stosunku do naszego urzędu. Z łaską Pana, jak wiele już zrobiono na drodze rezygnacji z dóbr doczesnych czy reform stylu kościelnego, tak również w dalszym ciągu będziemy postępować, przestrzegając należnego szacunku dla słusznych sytuacji i faktów, ale z wiarą, że będziemy dobrze zrozumiani i wspomagani przez lud w wysiłkach zmierzających do przezwyciężenia sytuacji niezgodnej z duchem i z dobrem autentycznego Kościoła. Konieczność korzystania, konieczność używania "środków" ekonomicznych i materialnych oraz konsekwencje, jakie one z sobą niosą - jak szukanie tych dóbr, troszczenie się o nie, administrowanie nimi - nie powinny nigdy zapanować nad samym "celem", któremu mają służyć i z którego powinno wypływać ich ograniczenie, szlachetność zadania i znaczenie duchowe.
Z nauki Boskiego Mistrza przypomnijmy sobie wszyscy jednoczesne umiłowanie ubóstwa i biednych. Pierwsze - by stało się surową normą życia chrześcijańskiego; drugie - by biedni byli przedmiotem naszego szczególnego zainteresowania czy to jako osoby, czy klasy, czy jako narody potrzebujące miłości i pomocy. Także i o tym mówił Sobór. Staraliśmy się i będziemy się starali usłyszeć ten głos.
Przypisy:
1. AAS 54 (1962) 682.
2. Iz 58, 6; 61, 1 nn.
3. Łk 4, 18.
4. Mt 18, 3.
5. Mt 25, 40.
6. Por. 2 Kor 8, 9; A u g u s t i n u s, Sermo 14 (PL 38, 115).
7. Mt 6, 33.
8. Por. Augustinus, Enar. in Ps 73 (PL 36, 943).
9. Mk 10, 21.
10. KDK n. 88.
11. Por. C o n g a r, Pour une Eglise servante et pauvre, s. 107.
12. G. K u r t h, Les origines de la civilisation moderne, Louvain 1886.
Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 499 - 503.
opr. kkk/mg