Jurek, no weź się tym zajmij! Nastoletni przewodnicy żoliborskiego muzeum mówią o przyjaźni z męczennikiem

Mateusz ma 18 lat, Eliza – 17, Magda – 20. To jedni z najmłodszych przewodników w Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie. Mówią o sobie: „przyjaciele księdza Jerzego”.

17-letnia Eliza Pardyka, licealistka z Kielc, o księdzu Jerzym Popiełuszce wie dosłownie wszystko. Potrafi zagrać na pianinie jego ukochaną pieśń, wie, kiedy ma urodziny, jakie lubił kwiaty i że nigdy nie nauczył się dobrze języka angielskiego. Przeczytało o nim ponad… 50 książek: od biografii po wywiady ze świadkami jego życia i historie ludzi, którzy otrzymali łaski za jego wstawiennictwem. Na Instagramie założyła grupę „Młodzi z księdzem Jerzym”, w mediach społecznościowych prowadzi także profil męczennika i właśnie kończy pisać o nim książkę. Za chwilę w Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki na warszawskim Żoliborzu będzie oprowadzała 50-osobową pielgrzymkę z Brosławic.

„Szanowni państwo, znajdujemy się w Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki. To wyjątkowe miejsce, gdyż znajduje się na terenie parafii św. Stanisława Kostki, w której przez ostatnie cztery lata swojego życia posługiwał bł. Jerzy. Tutaj w latach 1982-1984 odprawiał znane na całą Polskę Msze św. za Ojczyznę, tutaj także znajduje się jego grób” – wita przybyłą na warszawski Żoliborz pielgrzymkę 17-letnia przewodniczka.

Zaprzyjaźnisz się ze mną?

W rozmowie z Opoką zdradza, jak narodziła się ta wyjątkowa przyjaźń i pasja. „Wszystko zaczęło się od obejrzeni filmu Popiełuszko. Wolność jest w nas. Byłam w nowej szkole i czułam się bardzo zagubiona. Ksiądz Jerzy jako duszpasterz robotników był dla nich jak przyjaciel. Często powtarzał, by zło dobrem zwyciężać. Pomyślałam, że może zaprzyjaźni się także ze mną…” – wspomina. „I tak też się stało. Poznawałam go coraz bardziej, w ciągu roku kilkukrotnie przyjeżdżałam do Warszawy na jego grób. Rodziło się we mnie pragnienie, by oprowadzać ludzi po miejscu, w którym żył…” – dodaje.

Swoją pierwszą grupę Eliza oprowadziła rok temu, 23 kwietnia, dokładnie w dniu imienin księdza Jerzego. „Czułam bardzo dużą odpowiedzialność za to, co o księdzu Jerzym przekażę innym osobom, szczególnie młodym, które nigdy nie poznały go osobiście. Mówię wówczas, że gdyby żył, z pewnością zapytałby ich: co słychać? I: w czym może im pomóc? Często żartował, lubił szybkie samochody i gadżety” – mówi Eliza. „Nie chcę rysować jego wielkości, choć bez wątpienia był wielką postacią, ale raczej pokazywać jego człowieczeństwo” – dodaje.

Jurek, no weź się tym zajmij! Nastoletni przewodnicy żoliborskiego muzeum mówią o przyjaźni z męczennikiem   Eliza Pardyka, 17-letnia przewodniczka, oprowadza grupę w Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki. @ Agata Ślusarczyk / Fundacja Opoka

Słuchaczom opowiada o realiach PRL-u, rodzinnym domu Popiełuszków, świadectwie wiary dawanym w wojsku i Mszach św. za Ojczyznę. Nastolatka przyznaje, że najtrudniejszym momentem jest dla niej opowieść o męczeńskiej śmierci przyjaciela. „W sali Golgoty wyświetlane są zdjęcia z ciałem zamordowanego ks. Jerzego. Wiele osób, szczególnie starszych, dopytuje o okoliczności jego śmierci. Staram się nie wchodzić w różne dywagacje, ale zwrócić uwagę na jego ostatnie przesłanie: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy” – cytuje ostatnie słowa ks. Jerzego nastolatka.  

Eliza Pardyka przyznaje, że wielu słuchaczy zaskoczonych jest jej młodym wiekiem. „To tylko dowód na to, że przesłanie księdza Jerzego jest wciąż aktualne” – kwituje.

Nikt nie rodzi się świętym

Mateusz Śmidoda jest uczniem 4 klasy Zespołu Szkół Elektronicznych i Licealnych w Warszawie. Historię ks. Jerzego poznał podczas szkolnej wycieczki do Muzeum ks. Jerzego Popiełuszki. „Oprowadzała nas pani Katarzyna Soborak, która osobiście znała księdza Jerzego. Opowiedziała nam autentyczną, emocjonalną historię zwykłego księdza ze wsi Okopy, którego ludzie bardzo pokochali. Na Msze święte, które odprawiał przychodziły tłumy. I to mnie zaciekawiło” – wspomina. „Nadal mnie ciekawi, jak on to robił, że potrafił pociągnąć za serca tyle ludzi” – dodaje.

Nastolatek podkreśla, że zbliżą relację z księdzem Jerzym nawiązał, gdy rozpoczął naukę w Warszawie. „W nowym mieście czułem się zagubiony, do tego dochodziła niełatwa sytuacja w domu. W drodze do szkoły przyjeżdżałem do sanktuarium ks. Jerzego Popiełuszki pomodlić się. Z czasem odkryłem, że modlitwa bardzo mi pomaga, a między mną, a księdzem Jerzym zaczęła rodzić się pewna więź, która z czasem rozwinęła się w przyjaźń” – mówi. „To był proces: z jednej strony starałem się poznać i zrozumieć księdza Jerzego słuchając jego kazań, z drugiej w tych tekstach i różnych opowieściach z jego życia odnajdywałem zrozumienie dla swojej sytuacji” – dodaje.

Oprócz bycia przewodnikiem w muzeum błogosławionego męczennika, Mateusz jest także wolontariuszem w Ośrodku Dokumentacji Życia i Kultu Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu. Pomaga m.in. w spisie relikwii i miejsc związanych z księdzem Jerzym.

Jurek, no weź się tym zajmij! Nastoletni przewodnicy żoliborskiego muzeum mówią o przyjaźni z męczennikiem   Szacujemy, że w tym roku muzeum odwiedzi ponad 20 tys. osób - mówi Paweł Kęska, specjalista ds. projektów rozwoju Muzeum, Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu oraz Sanktuarium, Błogosławionego Ks. Jerzego Popiełuszki. @ Agata Ślusarczyk / Fundacja Opoka

W rozmowie z Opoką, Mateusz przyznaje, że sam pod wpływem „znajomości” z błogosławionym stara się bardziej rozumieć ludzi, niż ich oceniać. „Chciałbym, żeby także odwiedzający muzeum, nauczyli się od ks. Jerzego szacunku do drugiego człowieka, zrozumienia jego punktu widzenia, a mniej krytykowali się nawzajem” – mówi. „Nauka jaka płynie z tego miejsca streszcza się w motcie księdza Jerzego: Zło dobrem zwyciężaj. Oprowadzając grupy, staram się pokazać, jak rodziła się i kształtowała świętość księdza Jerzego. Jakie miał pytania, dylematy, że bał się o swoje życie, kiedy do jego mieszkania wrzucano cegły, kiedy otrzymywał listy z pogróżkami. Nikt nie rodzi się świętym, ale dojrzewa do świętości przez całe życie. Tu na Żoliborzu można dotknąć drogi, jaką szedł ksiądz Jerzy – dodaje.

Przebaczamy, przebaczamy….

Magda Jabłońska jest studentką pierwszego roku italianistyki UW i przewodniczką w Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki. „Żoliborz to moje miejsce na ziemi, mam tu wielu przyjaciół, no i księdza Jerzego. Jestem przekonana, że to on mnie przyprowadził na studia do Warszawy…” – mówi.

Jak przyznaje studentka, wiele w jej życiu się zmieniło się, odkąd wzięła udział w organizowanej przez Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki, Szkole Letniej ks. Jerzego Popiełuszki dla uczniów i nauczycieli. „To był bardzo intensywny czas nadrabiania zaległości z historii, zwłaszcza czasów PRL-u, poznawania ks. Jerzego oczami świadków jego życia, przyjaciół, rodziny…Spotkań z historykami i osobami pracującymi na co dzień w żoliborskim muzeum. Były także warsztaty, które opisywały różne aspekty czy to jego męczeńskiej śmierci, prześladowań czy realiów życia w PRL-u. Dotarło wtedy do mnie, że nawet święci ludzie przechodzili przez różne kryzysy i to mnie do niego zbliżyło”– mówi Magdalena Jabłońska. „Poznałam tu także wielu życzliwych ludzi, którzy kierowali się tymi samymi wartościami, co ksiądz Jerzy. Mój obraz Boga jeszcze kilka lat temu był bardzo zafałszowany, a oni – na czele z księdzem Jerzym – byli autentycznymi świadkami wiary” – wyznaje.

Magdalena Jabłońska przyznaje, że postawa otwartości księdza Jerzego na każdego człowieka, zwłaszcza wobec nieprzyjaciół, otworzyła ją na potrzeby innych ludzi. „Ksiądz Jerzy przez całe swoje życie uczył miłości bliźniego. Nawet do swoich prześladowców wychodził z herbatą i wigilijnym opłatkiem. Na jego pogrzebie, kiedy milicyjny samochód wjechał w tłum, ludzie krzyczeli: przebaczamy, przebaczamy...  Najbardziej chciałabym, żeby ludzie wzięli sobie ten przykład do serca i nauczyli się przebaczać i kochać” – mówi.

I przyznaje, że do swojego przyjaciela z Żoliborza zwraca się także o pomoc w codziennych sprawach. „Mam takie momenty, w których mówię: Jurek, no weź się tym zajmij!  Ostatnio prosiłam o wizytę lekarską dla mojej mamy. Po modlitwie termin znalazł się następnego dnia” – mówi. „Tak jak kiedyś ludzie z każdym problemem przychodzili do ks. Jerzego, tak samo jest tu i dziś” – podkreśla.

 

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama