„Nasze powołania mają podwójny wymiar: korzenie w ziemi i serca w niebie. Kiedy brakuje jednego z tych dwóch, zaczyna się dziać coś złego, a nasze życie stopniowo się wyjaławia” – mówił Papież na spotkaniu z kapłanami, osobami życia konsekrowanego i seminarzystami w Trujillo.
Podkreślił, że nasza wiara, powołanie jest bogate pamięcią, która uznaje, że ani życie, ani wiara, ani Kościół nie zaczynają się od narodzin kogoś z nas. Z takiej pamięci wynika wiele pozytywnych konsekwencji.
Jedną z nich, zaznaczył Franciszek, jest radosna świadomość siebie samego. Przykładem takiej postawy jest św. Jan Chrzciciel, który wie, że nie jest Mesjaszem. Jego rolą jest wskazywanie na Jego przyjście.„My, osoby konsekrowane, nie jesteśmy powołani do zastępowania Pana ani naszymi dziełami, ani naszymi misjami, ani niezliczonymi czynnościami, które musimy wypełniać. (...) Jesteśmy po prostu proszeni, aby pracować wraz z Panem, ramię w ramię, ale nigdy nie zapominając, że nie zajmiemy Jego miejsca. To nie sprawia, że możemy «poluzować» w pracy ewangelizacyjnej, a wręcz przeciwnie pobudza nas i wymaga od nas, byśmy pracowali, pamiętając, że jesteśmy uczniami jedynego Nauczyciela. Uczeń wie, że podąża i zawsze będzie podążał za Nauczycielem. To jest źródłem naszej radości. Dobrze jest, gdy wiemy, że nie jesteśmy Mesjaszem! Uwalnia to nas od sądzenia, że jesteśmy zbyt ważni, zbyt zajęci” – powiedział Ojciec Święty.
Tym, którzy jednak są kuszeni pokusą mesjanizmu, Papież zaproponował, aby nie bali się śmiać z samych siebie. To ratuje bowiem przed liczeniem tylko na siebie i stawianiem się ponad innych. Jeżeli ktoś tego nie potrafi, to powinien o tę łaskę prosić Pana, a także patrzeć z uśmiechem w lustro ze zdziwieniem: to naprawdę ja?Posiadanie pamięci, kontynuował Franciszek, daje nam także możliwość nie zapominania o godzinie naszego powołania. Tak, jak św. Jan, który w swojej Ewangelii zapisał nawet i taki szczegół.
„Kiedy zapominamy o tej godzinie, to zapominamy o naszych początkach, o naszych korzeniach; i tracąc te podstawowe współrzędne, odkładamy na bok najcenniejszą rzecz, jaką może mieć osoba konsekrowana: spojrzenie Pana. (...) Być może nie jesteś zadowolony z miejsca, w którym Pan cię spotkał, być może nie dostosowuje się do sytuacji idealnej lub takiej, która «bardziej by się tobie podobała». Ale właśnie tam cię znalazł i opatrzył twoje rany. Każdy z nas wie, gdzie i kiedy: może w chwili skomplikowanych sytuacji, sytuacji bolesnych – tak, może się tak zdarzyć. Ale tam spotkał ciebie Bóg Życia, abyś stał się świadkiem Jego Życia, abyś stał się uczestnikiem Jego misji i sprawił, byś wraz z Nim, był czułością Boga dla wielu ludzi. Dobrze jest pamiętać, że nasze powołania są wezwaniem miłości, by miłować, aby służyć” – mówił Franciszek.W tym kontekście Papież wskazał na potrzebę bycia wdzięcznym wszystkim tym, dzięki którym mogliśmy wzrastać w wierze i w powołaniu. „Nie zamieniajcie się w zawodowców sacrum, którzy zapominają o swoim ludzie, skąd wziął was Pan – przestrzegał Ojciec Święty. Nie traćcie pamięci i szacunku dla tych, którzy nauczyli was się modlić”.
Jako trzecią zaletę pamięci Franciszek wskazał umiejętność zarażania innych wiarą, która płynie z radości ze spotkania z Panem. Tak uczynił Andrzej, który po spotkaniu z Jezusem poszedł do swojego brata Piotra, aby podzielić się radością: „Znaleźliśmy Mesjasza”. Ta radość szczególnie potrzebna jest w dzisiejszym, rozdrobnionym świecie, skłaniającym do izolowania się.„Podziały, wojny, izolacje przeżywamy również w naszych wspólnotach i jakże wiele zła nam wyrządzają! Jezus nas posyła, abyśmy nieśli komunię, jedność, ale tak często zdaje się, że czynimy to podzieleni, a co gorsza podstawiając sobie nogi. Wymaga się od nas, abyśmy byli budowniczymi komunii i jedności. Nie oznacza to, aby wszyscy myśleli tak samo, wszyscy czynili to samo. Oznacza to dowartościowanie wkładów, różnic, daru charyzmatów w obrębie Kościoła, wiedząc, że każdy, wychodząc ze swojej specyfiki, wnosi swój wkład, ale potrzebuje innych. Tylko Pan ma pełnię darów, tylko On jest Mesjaszem” – stwierdził Ojciec Święty.
Na zakończenie Papież ze szczególnym słowem zwrócił się do tych, którzy, jak to określił, mają misję w służbie władzy. Podreślił, że we wspólnotach nie potrzeba sierżantów, bo w wojsku jest ich wystarczająca ilość. Rolą przełożonych jest natomiast dbanie o innych tak, aby byli w dobrym stanie, nie zapominając, że władza jest przede wszystkim misją służby.pp/rv