Czy chrześcijanin może być pacyfistą? Jak zachować się w sytuacji takiej, jak mobilizacja w Rosji?

Służba wojskowa nie jest sprzeczna z chrześcijaństwem, a pacyfizm nie jest chrześcijańską ideologią. Mogą jednak istnieć sytuacje, w których chrześcijanin odmawia służby wojskowej jako sprzecznej z własnym sumieniem. Przed takim dylematem stają teraz chrześcijanie różnych wyznań w Rosji.

Problem służby chrześcijan w wojsku jest tak stary, jak samo chrześcijaństwo. Już w pierwszych wiekach zastanawiano się, czy służba w rzymskiej armii daje się pogodzić z chrześcijaństwem. Pomimo odrębnego zdania kilku rygorystów, takich jak Hipolit, Orygenes i Tertulian, większość starożytnych autorytetów uznawała, że jest to możliwe. Co więcej, nawet przeciwny służbie wojskowej Tertulian zmuszony był uznać fakt, że chrześcijanie faktycznie służą w wojsku (Tertulian, Apologetyk, 42,3). O żołnierzach-chrześcijanach wspomina także chrześcijański historyk Euzebiusz w swojej Historii kościelnej, a inny historyk – Juliusz Afrykańczyk sam był oficerem w rzymskiej armii.

Nie każdą armię i nie każdą wojnę można jednak oceniać tak samo pod względem etycznym. Inaczej patrzymy na wojnę w obronie ojczyzny, inaczej zaś na napaść na sąsiednie kraje inspirowaną imperialistycznymi ideologiami. Dla chrześcijan różnych wyznań żyjących w Rosji, których zaskoczył putinowski dekret o mobilizacji, pytanie o charakter „operacji specjalnej” staje się niezwykle istotne i aktualne. To kwestia życia i śmierci, ale także – wierności Ewangelii. Św. Jan Chrzciel, zapytany przez żołnierzy, co mają czynić, odpowiedział: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk 3,14). Czy można więc być żołnierzem w armii, której zasadniczym celem nie jest utrzymanie pokoju, ale właśnie ucisk, grabież cudzych ziem, mordowanie bezbronnych obywateli oraz niszczenie domów i cywilnej infrastruktury?

Pytanie to szczególnie mocno zadają sobie ewangelicy, wśród których poglądy pacyfistyczne są znacznie bardziej rozpowszechnione niż w przypadku prawosławnych czy katolików. Sekretarz generalny Rosyjskiego Aliansu Ewangelicznego (REA) Witalij Własenko szacuje liczbę rosyjskich protestantów na około 700 tysięcy. Sam jest baptystą, a w tym wyznaniu pacyfizm jest niemal oficjalną doktryną.

Gdy członek tego wyznania otrzymuje wezwanie do stawienia się w biurze poborowym, Kościół wręcza mu list, w którym wyjaśnia władzom, że ma prawo do odmowy służby wojskowej ze względu na swoje przekonania. De iure jest to zgodne z rosyjskimi przepisami, uznającymi prawo do sprzeciwu sumienia. Jednak w obecnej sytuacji nic nie jest jasne. Do tej pory poborowym udawało się uniknąć służby wojskowej, gdy powoływali się na swoje poglądy – zamiast służyć w armii z bronią w ręku przez rok, musieli odbyć trzyletnią służbę zastępczą. Kierowani byli do pracy w szpitalu lub innych prac społecznych. Ostatni dekret mobilizacyjny nie uznaje jednak wprost takiej opcji, co w praktyce może oznaczać, że ci, którzy odmówią służby wojskowej, trafią do więzienia na 5 do 15 lat.

Jak podkreśla Własenko, baptyści są jednak gotowi cierpieć za własne przekonania, a w sytuacji obecnej wojny sprzeciw jest szczególnie istotny: „Armia byłaby OK, gdyby służyła tylko do obrony, jak podczas II wojny światowej. Ale ta wojna nie jest wojną sprawiedliwą; to inwazja na inny kraj. Jest źle, gdy sąsiedzi o tak bliskich relacjach walczą ze sobą. Kościół musi być rozjemcą. Zawsze są inne sposoby na rozwiązanie konfliktu”.

Nie wszyscy baptyści kategorycznie odmawiają przyjęcia munduru wojskowego. Niektórzy zastrzegają, że godzą się jedynie na pracę w szpitalu wojskowym lub w kuchni. W praktyce jednak nie jest to gwarancją, że w pewnym momencie nie zostaną wysłani na front i otrzymają rozkaz strzelania do ludzi.

Sam Własenko przed laty znalazł się w podobnej sytuacji. Chodziło wtedy o wojnę w Afganistanie. W 1987 roku powołany został do wojska. Było dla niego jasne, że nie złoży przysięgi wojskowej. „Powiedziałem, że jestem chrześcijaninem i jestem gotów złożyć obietnicę, ale nie przysięgę. Zignorowali to i wpisali na listę do Afganistanu. Podczas pakowania swoich rzeczy dostałem wiadomość, że mogę pozostać w Rosji. Pracowałem w fabryce sił powietrznych, więc nie musiałem używać broni. Ale niektórzy w mojej sytuacji siedzieli w więzieniu przez dwa lata”.

Dla młodych ludzi obecna mobilizacja jest jeszcze trudniejszą sprawą, zwraca uwagę Własenko. Czy patriotyzm może być uzasadnieniem dla brutalnej napaści na sąsiedni kraj i strzelania do cywilów? „Rząd chce, aby wszyscy byli patriotami. Ale jako chrześcijanie mamy podwójne obywatelstwo. Nasza pierwsza lojalność jest wobec Królestwa Bożego, a druga wobec ziemskiego państwa. Musimy najpierw słuchać Boga”.

Na pytanie, czy jest patriotą, Własenko odpowiada: „Tak. Życzę mojemu krajowi jak najlepiej; żeby się rozwijał i był zamożny”, jednocześnie jednak zaznacza: „nie jestem zawsze dumny z mojego kraju”, bo wojna z sąsiednim krajem z pewnością nie jest drogą do pomyślności. „Mam silne poczucie, że Jezus wzywa chrześcijan do pokoju. I do bycia dobrym sąsiadem. To przynosi to, co najlepsze dla obu narodów. Zdaję sobie sprawę z duchowej odpowiedzialności, jaką mam za działania mojego kraju. Chcę przeprosić w imieniu mojego narodu”.

Niemiecki historyk Johannes Dyck wskazuje, że historyczne źródła pacyfizmu wśród rosyjskich protestantów odnaleźć można już w ruchach mennonitów z XVI wieku, z których pochodziło wielu niemieckich osadników zapraszanych do osiedlenia się w Rosji przez kolejnych carów, m.in. Katarzynę Wielką. Część z nich opuściła Rosję po rewolucji komunistycznej, część jednak została. Od tego czasu baptyści w Rosji nie posiadali żadnej „jednolitej doktryny na temat walki z bronią w ręku”. W 1991 roku Rosja uchwaliła prawa dotyczące służby zastępczej, dając młodym baptystom większą swobodę odmowy, choć wymagało to odwołania się do sądu. W tej sytuacji niektóre lokalne kościoły zapewniały swoim członkom wsparcie prawne.

„Chrześcijanie wolnych Kościołów w Rosji przechodzą teraz wielką próbę swojej wiary” – podkreśla Dyck. „Będąc poza granicami kraju, możemy obserwować różne reakcje na pobór do wojska: niektórzy uciekają do obcych krajów, niektórzy ukrywają się we własnym kraju, niektórzy są gotowi pójść do więzienia na maksymalnie 10 lat, niektórzy idą do wojska”.

 

źródło: CNE

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama