Misjonarz na Ukrainie: porażki dyplomatów potęgują strach ludzi

Dyplomaci nadal próbują rozwiązać konflikt na Ukrainie. Mediacja sięga najwyższych szczebli. W obliczu niepewności co do swojego losu, w ludziach rośnie strach. „Nie wyjeżdżamy z Ukrainy, na znak solidarności zostajemy z naszym ludem, który kochamy” – powiedział Radiu Watykańskiemu misjonarz, ks. Moreno Catellan.

Ludziom towarzyszy Kościół. Podczas spotkania z Papieżem Franciszkiem, przedstawiciele Kongregacji Kościołów Wschodnich podzielili się wczoraj swoimi obawami na temat przyszłości Ukrainy. Grekokatolicy w tym kraju stanowią najliczniejszy Kościół wschodni. Patriarchowie, na czele z prefektem Kongregacji, kard. Leonardem Sandrim, powtórzyli mocne słowa na rzecz pokoju Benedykta XV z 1917 r., który wystąpił przeciwko „powszechnemu szaleństwu” wojny.

Ukraińcy mogą liczyć także na wsparcie Kościoła na miejscu, m.in. od misjonarzy orionistów w Kijowie. Ponieważ atmosfera daleka jest od stabilności, a stolica ma gotowe plany na wypadek inwazji, księża starają się tonować nastroje wśród parafian i ich jednoczyć. O sytuacji w kraju i wysiłkach misjonarzy mówi ks. Moreno Catellan.

Ks. Moreno Catellan: obiecaliśmy ludziom, że z nimi zostaniemy

„Choć jest dość spokojnie, to w ludziach jest również strach. Od kilku tygodni presja na cały kraj rośnie. Jest to nie tylko presja polityczna, ale i psychologiczna, która wpływa na każdego mieszkańca Ukrainy, dlatego staramy się uspokajać nastroje. Stolica jest przygotowana na ewakuacje w wypadku ataku Rosjan. Jesteśmy także przygotowani do przyjęcia uchodźców, których na pewno wielu by się pojawiło, gdyby doszło do inwazji. Gotowe są także służby ratownicze i medyczne. Ludzie boją się tym bardziej, im większe są dotychczasowe porażki dyplomatów. Staramy się jednak nie podsycać strachu, o co zresztą apelował nasz prezydent. Powinniśmy też pozostać zjednoczeni, aby nie doszło do żadnej prowokacji. Jest to o tyle prostsze, że mamy dobre relacje z naszymi parafianami. To prężna wspólnota, prowadzimy Caritas, oratorium i niewielkie centrum dla osób niepełnosprawnych. Obiecaliśmy, że z nimi zostaniemy, nie wrócimy do własnych krajów, zwłaszcza w tak trudnym momencie. Zostaniemy tutaj na znak ewangelicznego świadectwa, solidarności i bliskości z tym ludem, który kochamy i z którym jesteśmy od ponad 20 lat.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama