„Niezależnie od tego, czy ktoś jest zachwycony czy zbulwersowany tekstem «Fiducia supplicans», praktycznym jego skutkiem jest fala zamieszania w krwioobiegu Kościoła podczas Bożego Narodzenia – okresu przeznaczonego na radość, ale teraz splątanego z frustracją, wątpliwościami i konfliktem” – zauważa abp Charles Chaput.
Abp Charles Chaput cieszy się wśród amerykańskich katolików ogromnym autorytetem. Jako arcybiskup Filadelfii był organizatorem Światowego Spotkania Rodzin 2015 roku z udziałem papieża Franciszka. Nie bierze na co dzień udziału w medialnych dyskusjach, nie jest bynajmniej stałym krytykiem papieża Franciszka. Od czasu do czasu zabiera jednak głos w kościelnej debacie i jest to zazwyczaj głos ważny, jako głos pasterza głębokiej wiary, mądrości i odwagi mówienia prawdy. Na łamach „First Things” ukazał się właśnie jego artykuł „Koszty «robienia rabanu»”. Jest to analiza sytuacji Kościoła po ukazaniu się deklaracji Fiducia Supplicans osadzona w kontekście pontyfikatu papieża Franciszka. Jest to głos krytyczny, ale pełen szacunku i miłości do papieża oraz Kościoła.
Abp Chaput przywołuje zdanie św. Pawła: „Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju” (1 Kor. 14, 33). Zdaniem autora, to zdanie stanowi ważne kryterium oceny pasterzy Kościoła na wszystkich szczeblach, włącznie z biskupem Rzymu. Zamieszanie może być spowodowane zwykłym niezrozumieniem słowa Bożego przez wiernych. „Jednakże nauczanie Kościoła wywołujące zamieszanie to inna sprawa” – zauważa abp Chaput.
„Tego nie da się usprawiedliwić. Przekazywanie prawdy chrześcijańskiej wymaga rozwagi i cierpliwości…, a także przejrzystości i konsekwencji. Celowa lub uporczywa dwuznaczność – wszystko, co podsyca nieporozumienia lub wydaje się zostawiać pole do obiektywnie grzesznego zachowania – nie pochodzi od Boga. A to nieuchronnie skutkuje szkodą dla indywidualnych dusz i dla życia całego Kościoła” – wskazuje hierarcha.
Emerytowany biskup Filadelfii uważa, że „Fiducia supplicans” stanowi „próbę jednoczesnego potwierdzenia i podważenia katolickiego nauczania na temat natury błogosławieństw i ich zastosowania w «nieregularnych związkach»”. Zwraca uwagę, że dokument ten został od razu zinterpretowany jako znacząca zmiana w praktyce Kościoła. Ojciec James Martin, wieloletni orędownik środowisk LGBTQ, dał się sfotografować, gdy błogosławi parę homoseksualną. Zdjęcie to ilustrowało artykuł w „New York Timesie”, w którym czytamy, że o. Martin od lat czekał na przywilej odmówienia takiej modlitwy. „To było naprawdę miłe” – powiedział ks. Martin – „móc zrobić to publicznie”. Decyzja papieża została przyjęta jako przełomowe zwycięstwo przez ruchy wspierające katolików homoseksualnych, którzy odczytali to jako znaczący gest otwartości i troski duszpasterskiej oraz przypomnienie, że instytucja, której wiek mierzy się w tysiącleciach, może się zmienić. Autorzy artykułu w „Timesie” piszą wprawdzie, że „watykański dokument nie podważa doktryny Kościoła głoszącej, że małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety”. Jednak dominujący wydźwięk i zasadniczy cel artykułu najlepiej uchwycili cytowani w tekście homoseksualiści którzy mówią o tym, że Kościół wreszcie daje legitymizację związków osób tej samej płci i pozwala takim parom odnaleźć należną im przestrzeń.
Abp Chaput komentując tę sytuację przypomina, że kluczową rolą papieża jest jednoczenie Kościoła, a nie jego dzielenie, zwłaszcza w sprawach wiary i moralności. Dotyczy to także obowiązku troski o jedność biskupów. Drugim zasadniczym zadaniem pasterza jest zarówno korygowanie, jak i towarzyszenie.
„Błogosławieństwo powinno zachęcać, ale także, gdy to konieczne, stanowić wyzwanie. Osoby pozostające w związkach homoseksualnych lub innych związkach pozamałżeńskich potrzebują wsparcia ze strony Kościoła, wsparcia, które wymaga. Papieże, biskupi, kapłani i diakoni są powołani do bycia zarówno prorokami, jak i pasterzami. Papież Franciszek często zdaje się oddzielać te role, podczas gdy sam Jezus w swojej posłudze zawsze ucieleśniał obie te role. Jego słowa skierowane do kobiety przyłapanej na cudzołóstwie nie brzmiały po prostu: „twoje grzechy są odpuszczone”, ale także: „Idź i nie grzesz więcej”.
Trzecia sprawa – związki, które Kościół zawsze postrzegał jako grzeszne, obecnie określa się często jako „nieregularne”. To, zdaniem abp. Chaputa, jest formą neutralizacji grzechu. Watykański dokument nie zmienia nauczania Kościoła na temat małżeństwa, ale – twierdzi hierarcha – „wydaje się zmieniać nauczanie Kościoła na temat grzeszności stosunków homoseksualnych”. „Fiducia supplicans” nie traktuje o małżeństwie, chodzi w nim o moralną naturę związków osób tej samej płci i to jest kluczowe rozróżnienie.
Abp Chaput przywołuje reakcje na „Fiducia supplicans”. Biskupi w kilku krajach wydali oświadczenia, w których powtórzyli nauczanie katolickie na temat ludzkiej seksualności i związków osób tej samej płci. Biskupi Nigerii zauważyli, że „w Kościele nie ma możliwości błogosławienia związków i aktów osób tej samej płci”, ponieważ „byłoby to sprzeczne z prawem Bożym i nauką Kościoła”. Pojawiło się kilka wnikliwych analiz krytycznych dokumentu. Te reakcje, zdaniem abp. Chaputa, mają na celu złagodzenie już wyrządzonych szkód.
„Niezależnie od tego, czy ktoś jest zachwycony czy zbulwersowany tym tekstem, praktycznym jego skutkiem jest fala zamieszania w krwioobiegu Kościoła podczas Bożego Narodzenia – okresu przeznaczonego na radość, ale teraz splątanego z frustracją, wątpliwościami i konfliktem”.
W odpowiedzi na krytykę dokumentu papież Franciszek podkreślił na spotkaniu z pracownikom Watykanu, jak ważny jest stały postęp i wzrastanie w rozumieniu prawdy. Lękliwe trzymanie się zasad może sprawiać wrażenie unikania problemów, ale w efekcie jedynie zadaje ranę posłudze Kurii Watykańskiej, zauważył papież. „Zachowujmy czujność wobec sztywnych stanowisk ideologicznych, które często pod pozorem dobrych intencji oddzielają nas od rzeczywistości i uniemożliwiają dalszy rozwój” – zaapelował Franciszek. „Zamiast tego jesteśmy powołani, aby wyruszać i podróżować jak Mędrcy, podążając za światłem, które zawsze pragnie nas prowadzić, czasami nieodkrytymi ścieżkami i nowymi drogami”.
Abp Chaput komentując te papieskie słowa zauważa, że narzekanie na „sztywne stanowiska ideologiczne” są obecnie domyślną reakcją Stolicy Apostolskiej na wszelkie uzasadnione zastrzeżenia lub szczerą krytykę jej działań. „Każdy papież ma swoje osobiste upodobania, antypatie i irytacje” – zauważa Chaput.
„Papież Franciszek ma cenne duszpasterskie zdolności, które potrzebują naszego modlitewnego wsparcia. Jednak to jego publiczne narzekanie umniejsza godność urzędu Piotrowego i człowieka, który go sprawuje. Jest to także lekceważenie kolegialnego szacunku należnego braciom biskupom, którzy kwestionują obecny kurs Watykanu. Raz jeszcze: to nie jest od Boga. Określanie wierności katolickiej wierze i praktyce jako «lękliwego trzymania się zasad» jest nieodpowiedzialne i fałszywe. Wierni zasługują na lepsze traktowanie. Podążanie «nieodkrytymi ścieżkami» i nowymi drogami może z łatwością prowadzić na pustynię, a nie do Betlejem”, pisze Chaput.
Najważniejszym wyzwaniem dla współczesnych chrześcijan jest, zdaniem autora, antropologia, czyli odpowiedź na pytanie, kim jest człowiek; czy mamy jakiś wyższy cel, czy jesteśmy czymś więcej niż inteligentnymi zwierzętami, które potrafią wymyślać siebie na nowo. „Jednak w roku 2024 naszym celem jest synod na temat synodalności” – pointuje gorzko abp Chaput. „Mówienie takich rzeczy oczywiście spowoduje oskarżenie mnie o «nielojalność». Ale prawdziwą nielojalnością jest niemówienie prawdy z miłością. (…) W Brazylii w 2013 roku Ojciec Święty zachęcał młodych ludzi, aby «robili raban». Raban, który powstał z pewnością nie był niezamierzony przez papieża. Ale ostatecznie przywódcy duszpasterscy są odpowiedzialni za swoje słowa i czyny. Ponieważ, jak powiedział św. Paweł, «Bóg nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju»”.