„Św. Franciszek miał wielką intuicję, jeśli chodzi o obrazowe przedstawienie Narodzenia Pańskiego. Jej inspiracją mogły być mozaiki przedstawiające Narodzenie Pańskie w Bazylice Santa Maria Maggiore” – mówi abp Rino Fisichella, pro-prefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji.
Bożonarodzeniowe szopki towarzyszą nam już od 800 lat. I choć scena jest jedna, tak jak ją wyobraził sobie św. Franciszek, to jednak historie ludzkie i ręce wytwórców są różne, co powoduje, że każda kolejna szopka może nas zaskoczyć swoją nowością. Można się o tym przekonać, odwiedzając darmową wystawę w kolumnadzie Berniniego na placu św. Piotra.
Wystawa „100 szopek w Watykanie” gromadzi dzieła z całego świata i najróżniejszych kultur, zarówno z bliskiej nam Ukrainy czy Włoch, jak i z dalekiego Tajwanu lub Wenezueli. Za każdym razem twórca nadaje scenie narodzenia unikalny rys. Nieraz zawiera i część własnego życia w dziele, jak np. w przypadku szopki przygotowanej przez więźniów albo tej zbudowanej z pudełek po lekach swojej matki.
„Franciszek miał wielką intuicję, która prawdopodobnie powstała, gdy przybywszy do Rzymu, bez wątpienia wstąpił do Bazyliki Matki Bożej Większej i zobaczył mozaiki przedstawiające Narodzenie Pańskie” – mówi abp Rino Fisichella, pro-prefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji. Jak tłumaczy, św. Franciszek nie uczynił czegoś całkowicie nowego, lecz nadał nową formę scenie od lat obecnej na freskach czy w mozaikach. I uczynił to, angażując ludzi.
Jak dodaje abp Fisichella, scena narodzenia mimo swej prostoty zawiera całe bogactwo odniesień. Dlatego też szopki nie mogą mieć zbyt dużo elementów, żeby nie utracić skupienia na tym, co istotne. „Pierwszą oznaką szopki jest niepewność. Bóg narodził się w jaskini” – mówi hierarcha. Wskazuje jednak, że za tą niepewnością stoi o wiele głębsza nadzieja, bo narodzenie Mesjasza mówi nam niezwykłe rzeczy o Bogu.