Timor Wschodni to nie peryferie Kościoła. Tu katolicy stanowią 98 procent! Niedługo kraj ten odwiedzi papież

Dlaczego 87-letni papież wybiera się w najdłuższą podróż swojego pontyfikatu, do krajów, o których wielu z nas w ogóle nie słyszało? Być może czas porzucić europocentryczną perspektywę i dostrzec, że to właśnie w Afryce i Azji Kościół dziś rozwija się najbardziej dynamicznie.

Rock Ronald Rozario z największego serwisu internetowego w Azji, UCA News, rozmawia na temat papieskiej pielgrzymki z Michelem Chambonem, mieszkającym w Singapurze francuskim teologiem. Zwraca on uwagę zarówno na specyfikę krajów, które są celem podróży, jak i na ich obraz na tle całej Azji Południowo-Wschodniej.

Timor Wschodni to z pewnością niezwykły przypadek. To jedyny kraj azjatycki, w którym 98 procent ludności stanowią katolicy. W 1975 roku przestał być portugalską kolonią. W tamtym momencie tylko 23 procent ludności było katolikami. Reszta wyznawała animizm. Wkrótce po odzyskaniu wolności Timor utracił ją: Indonezja najechała wyspę i zorganizowała krwawą okupację wojskową. W ciągu dwóch dekad zginęło wielu ludzi. W tym samym czasie cała ludność przeszła na katolicyzm. Dlaczego? Odkryli bowiem, że jest to religia, która szanuje ich specyfikę, która nie narzuca obcych wzorców społecznych i kulturowych, w przeciwieństwie do islamu, a jednocześnie daje poczucie przynależności do większej wspólnoty. Dzięki Kościołowi katolickiemu Timor Wschodni odzyskał niepodległość na początku XXI wieku, zaledwie dwie dekady temu.

Wybierając się w podróż do tego kraju, Papież Franciszek pragnie być może zwrócić nasze oczy na jego przykład – jako wzorzec dla innych krajów regionu, a być może i dla całego Kościoła. Timor Wschodni obala nieprawdziwe narracje o azjatyckim katolicyzmie jako „kolonialnym” czy jako „relikcie przeszłości”, służącym niewielkiemu gronu przyjezdnych i dawnych kolonizatorów. Wręcz przeciwnie – to właśnie tam Kościół w szczególnie udany sposób realizuje swoją misję. Jest Kościołem powszechnym, a jednocześnie potrafi docenić charakter miejscowy i stać się częścią lokalnego społeczeństwa i kultury.

Oczywiście ten obraz nie jest bez pewnych skaz – a raczej, bez potencjalnych problemów. Gdy Kościół w danym kraju jest tak silny, pojawiają się wątpliwości – czy nie jest zbyt silny. Młodsze pokolenie zastanawia się, czy to, co oferuje Kościół, pomaga ludziom wyjść z ubóstwa, czy nie za bardzo obecnie koncentruje się na społecznych „wyżynach”. To, rzecz jasna, zawsze ważna kwestia. Kościół nigdy nie może zapominać o ubogich, a gdy na szczytach władzy pojawia się korupcja, nie powinien milczeć.

Timor Wschodni to nie peryferie Kościoła. Tu katolicy stanowią 98 procent! Niedługo kraj ten odwiedzi papież   AusTimorFN / Flickr

Michel Chambon odrzuca jednocześnie zarzuty, jakoby papieska podróż miała służyć „zdobyciu nowych wiernych” w Azji, tak jakby Azja była po prostu dużym rynkiem religijnym, na którym szuka się nowych klientów. Religii nie powinno się interpretować w kategoriach rynkowych. Ewangelizacja to nie szukanie nowych klientów, ale prowadzenie ludzi do żywej relacji z Bogiem, do przemiany życia.

Jeśli można w jakiś sposób streścić cel papieskiej wizyty, to zawierałby w sobie trzy punkty: Pierwszym z nich jest oczywiście umocnienie i wsparcie azjatyckich katolików. W wielu krajach nie jest łatwo być katolikiem – z powodów politycznych oraz ze względu na olbrzymią presję islamu. Drugi punkt to pokazanie, że katolicy mogą znaleźć swoje miejsce w wieloreligijnych społeczeństwach. Kościół katolicki nie musi być główną ani jedyną religią, aby skutecznie realizować swoją misję. Tu warto podkreślić przypadek Singapuru. Trzeci punkt to podkreślenie znaczenia Stolicy Apostolskiej jako centrum katolicyzmu, ale niekoniecznie rozumianego w sensie „Państwa Watykańskiego”. Dla Azjatów, odległych od historii Europy wraz z jej zawiłościami państwowo-religijnych, Państwo Watykańskie ma raczej niewielkie znaczenie. Stolica Apostolska natomiast jest ważna, jako punkt odniesienia, jako zwornik jedności.

Skoro wspomnieliśmy o Singapurze, warto napisać kilka zdań o tym, czym był jeszcze trzydzieści osiem lat temu (w 1986 r. odwiedził go Jan Paweł II), a czym jest obecnie. Czas, który upłynął od tamtej wizyty to czas olbrzymiego wzrostu gospodarczego. W 1986 r. Singapur wszedł już na ścieżkę intensywnego rozwoju, ale były to dopiero początki. Dziś widzimy efekty niezwykle ciężkiej i konsekwentnej pracy całego pokolenia. Jeśli chodzi o politykę, w Singapurze rządy sprawował wówczas Lee Kuan Yew, uważany za „ojca założyciela” nowoczesnego i niezależnego Singapuru po zakończeniu brytyjskich rządów kolonialnych. Dziś jest już inaczej. Kilka miesięcy temu urząd objął nowy premier. System polityczny Singapuru ewoluował, choć nadal partia rządząca dominuje, a opozycja jest stosunkowo słaba. Mamy również do czynienia z odrodzeniem ekstremizmu religijnego w Azji. Singapur usiłuje oprzeć się temu prądowi, ale nie jest to łatwe.

Program papieskiej wizyty, oprócz spotkań z duchownymi i politykami, obejmuje także odwiedziny w domu starców. To znamienne – chodzi o to, aby zwrócić uwagę na osoby marginalizowane w społeczeństwie ze względu na ich stan zdrowia i wiek. W rynkowo nastawionym Singapurze, gdzie takie osoby nie mają już żadnej ekonomicznej siły przebicia, jest to być może szczególnie ważne.

Co ciekawe, ten dom starców wkrótce stanie się centrum „Catholic Hub” – miejscem, które zapewni miejsce dla urzędów i różnych sektorów archidiecezji. Lokalny Kościół podjął w tym celu projekt budowlany o wartości 76 milionów USD, dzięki czemu dom dla osób starszych jest odbudowywany i przekształcany. Wizyta papieża Franciszka doda prestiżu temu budynkowi.

Największym wydarzeniem publicznym jest Msza święta na Stadionie Narodowym. Początkowo planowano 40 000 miejsc, ale ze względu na duże zapotrzebowanie organizatorzy dodali dodatkowe 6000 miejsc. Oprócz Singapurczyków, w wydarzeniu uczestniczą także katolicy z Malezji i innych krajów regionu. Zainteresowanie papieską pielgrzymką jest dużo większe – i nie wszystkim chętnym udało się zarezerwować miejsca na stadionie. Dla nich archidiecezja przygotowała możliwość uczestnictwa za pośrednictwem internetu.

Ważnym wydarzeniem w Singapurze będzie także wizyta papieża w katolickiej szkole, gdzie spotka się z 500 młodymi ludźmi na spotkaniu międzyreligijnym. To również wskazanie istotnego kierunku: katolicy w Azji służą nie tylko „własnym” interesom, ale całemu społeczeństwu. Katolickie szkoły są tu niezwykle istotne: zdecydowana większość ich uczniów to niekatolicy, a jednak rodzice uznają, że warto posłać dzieci do katolickiej szkoły, ze względu na wysokie standardy nauczania i wychowania.

Katolicka szkoła w Timorze Wsch.   Katolicka szkoła w Timorze Wsch.
Infoans.org

Aby zrozumieć Singapur i sposób, w jaki zapewniona jest spójność narodowa, należy pamiętać, jak mała jest ta wyspa. Cały kraj można przejechać samochodem w 40-45 minut. Jest to społeczność wieloetniczna i wieloreligijna. Nieraz słyszy się zarzuty, że singapurską metodą na stawienie czoła potencjalnym problemom wynikającym z niedostatku miejsca oraz zróżnicowania jest autorytaryzm. Michel Chambon nie zgadza się z takimi zarzutami. Uważa, że w specyficznych realiach Singapuru konieczne było narzucenie ścisłych ram, aby zróżnicowanie nie prowadziło do nagłego spiętrzenia się napięć.

Wyzwaniem dla Kościoła w Singapurze jest rosnący sekularyzm. Dostrzega to także Chambon, ale właśnie jako wyzwanie, a nie zagrożenie. Jeśli Singapurczycy odkrywają na nowo religię, to najczęściej jest to właśnie chrześcijaństwo – postrzegane jako religia nieetniczna i uniwersalna. Chambon poddaje także w wątpliwość trafność statystyk, które wskazują, że około 25 procent ludzi nie identyfikuje się z żadną religią. Azjaci bowiem podchodzą do religii inaczej niż Europejczycy – są naturalnie religijni, a jednocześnie na pytanie o „identyfikację” odpowiadają niechętnie. Jeśli nie są silnie zaangażowani, odpowiedzą raczej „nie identyfikuję się z żadną religią”, choć faktycznie modlą się czy sprawują pewne obrzędy religijne. Singapur, w każdym razie, jest dowodem, że wzrost gospodarczy, nowoczesność i bogactwo nie muszą oznaczać sekularyzacji.

Źródło: UCA News

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama