Weigel: przyszłość Kościoła to młodzi nawróceni chrześcijanie, nie zmurszali progresiści

Pisany z lekkim przymrużeniem oka felieton George’a Weigla porusza istotną kwestię: czy przyszłość Kościoła należy do grupy starzejących się progresistów, którzy mentalnie utknęli w latach 70-tych dwudziestego wieku, czy raczej do osób młodych, pełnych ewangelicznego entuzjazmu i wiernych nauczaniu Kościoła? Odpowiedź wydaje się jednoznaczna...

Swój wywód amerykański myśliciel zaczyna od porównania różnych wersji pizzy: amerykańskiej i włoskiej. Nie wdając się w kulinarne szczegóły, chodzi mu o to, że gdy jest w Rzymie, niezależnie od własnych preferencji smakowych, je to, co Rzymianie. Przede wszystkim zaś – spędza czas w pizzeriach w dobrym towarzystwie swoich młodych przyjaciół, których nazwał „grupą pizzy”. Kilku z nich to byli studenci Weigla z krakowskiego seminarium Tertio Millennio. Inni byli uczestnikami jego kursie na temat życia i myśli św. Jana Pawła II na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu, Angelicum. Są też „znajomi znajomych”. Wszystkich ich łączy kilka wspólnych cech. Jak pisze autor:

Wszyscy są całkowicie nawróconymi chrześcijańskimi uczniami, którzy kochają Pana Jezusa i Matkę Bożą. Cechuje ich głęboka, ale nie nachalna pobożność. Uosabiają dynamiczną ortodoksję, co oznacza, że mocno wierzą w to, co ewangelia i Kościół głoszą jako prawdę, jednocześnie szukając sposobów, aby te prawdy stały się żywe w świecie XXI wieku. Martwią się toksycznym śmietniskiem współczesnej kultury – nie tylko dlatego, że widzieli szkody wyrządzone przez nią ich przyjaciołom i krewnym – ale nie wyczuwam w nich pragnienia wycofania się do bunkrów sekciarstwa. Zamierzają, w ramach swoich różnych powołań, próbować zmieniać świat na lepsze. Mają duże poczucie humoru i potrafią śmiać się z absurdów chwili, nie stając się cynikami. Każdy z nich byłby kandydatem na wymarzonego zięcia lub synową każdego rozsądnego rodzica. I wydaje się, że żaden z nich nie jest w najmniejszym stopniu zainteresowany „gorącymi tematami”, które obsesyjnie nurtują katolickich postępowców.

Ich podejście do katolickiej etyki jest optymistyczne – nie postrzegają jej jako opresyjnej. Nie usiłują dostosować jej do światowych trendów, a wręcz przeciwnie – dzięki przykładowi swojego życia skłaniają swych zdezorientowanych rówieśników do nawrócenia. Nie należą do grupy „wiecznie pokrzywdzonych, którzy nalegają, aby Kościół dostosował się do libertyńskiego ducha epoki, aby być «wiarygodnym».” Weigel przekonany jest, że dobrze przyswoili sobie wizję Jana Pawła II dotyczącą Kościoła uczniów Chrystusa – misjonarzy, którzy ewangelizują kulturę, społeczeństwo, ekonomię i politykę.

Owszem, w niektórych kręgach postrzegani są jako „wojownicy kulturowi”. Czy jednak ewangeliczne zasady nie wymagają radykalizmu, który nieraz łączy się z walką o ich zachowanie? Jak pisze Weigel:

moi młodzi przyjaciele rozumieją, że są wojny, które trzeba toczyć i że Pan wzywa Kościół w każdym wieku, aby był kontrkulturą reformującą kulturę. Ci z nich, którzy kontynuują zaawansowane studia teologiczne i filozoficzne, przygotowują się do bycia intelektualnymi liderami tego rodzaju rewolucji.

Co istotne, wszyscy oni są szczęśliwi, a nie „przytłoczeni”. Ich entuzjazm jest zaraźliwy.

Tę postawę Weigel przeciwstawia innej, która w jego przekonaniu zdominowała obecny synod. Uosabiają ją niektórzy amerykańscy hierarchowie kościelni, których spotkał w tej samej restauracyjce. Pochłaniają ich zapewne „gorące kwestie” dyskutowane na synodzie, które jednak niezbyt wiele mają wspólnego z realnym życiem Kościoła, z jego ewangelicznym dynamizmem. Do kogo należy przyszłość Kościoła? Kto ostatecznie ma rację?

Starzejący się zwolennicy wstecznego marszu do katolickich lat siedemdziesiątych pod hasłem „zmiany paradygmatu”? Czy też moi młodzi przyjaciele, zainspirowani nauczaniem i przykładem Jana Pawła II i Benedykta XVI, którzy uważają, że wciąż możemy się wiele nauczyć od Augustyna i Akwinaty?

Być może dziś jeszcze odpowiedź wydaje się niepewna. Jednak w dłuższej perspektywie to raczej ta druga, młodsza grupa, ma szansę zrealizować misję, którą Kościołowi powierzył Chrystus:

Jeśli celem jest ewangelizacja zepsutego świata z uzdrawiającym, zbawczym przesłaniem ewangelii, stawiam na Pizza Group – podsumowuje Weigel.

Źródło: First Things

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama