Recenzja: Przewodnik po literaturze filozoficznej XX wieku, tom 4, pod redakcją Barbary Skargi, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996
Nieuchronnie lektura tego rodzaju spełniać musi wiele funkcji: dla zupełnie nie wtajemniczonych i początkujących może być zachętą i wprowadzeniem do filozofii; dla czytelników mniej wytrwałych - zbiorem streszczeń i komentarzy, dostatecznie zaspokajających ich ciekawość; dla zagubionych w różnorodności propozycji intelektualnych - drogowskazem albo kluczem do skomplikowanego szyfru; dla studiujących (z obowiązku bądź zamiłowania) filozofię współczesną - użytecznym informatorem bibliograficznym i lakonicznym repetytorium, uzupełniającym i systematyzującym wcześniej zdobytą wiedzę. Nie powinno jednak być trudności z uzyskaniem zgody co do tego, że przewodnik dobrze spełniający swoją rolę winien przede wszystkim informować i porządkować informacje, w potrzebie służąc radą i ułatwiając zrozumienie dziedziny, po której "oprowadza". Wydaje się, że kolejny tom Przewodnika po literaturze filozoficznej XX wieku, od początku redagowanego przez Barbarę Skargę i jej współpracowników, przyczyni się do lepszego poinformowania czytającej publiczności, a przynajmniej da jej stosunkowo obiektywne wyobrażenie o różnorodności współczesnego piśmiennictwa filozoficznego. Można się o tym przekonać nawet na podstawie czysto zewnętrznej, "ilościowej" charakterystyki recenzowanej publikacji: otóż zawiera ona rzetelne omówienia (czasem obszerne i wnikliwe analizy) 45 dzieł 36 autorów, z reguły filozofów, rzecz jasna, ale również "filozofujących" językoznawców (Chomsky, Jakobson, de Saussure), psychologów (Jung), socjologów (Boudon) czy antropologów (Lévi-Strauss). Prezentowane są omówienia aż czterech dzieł Heideggera i trzech dzieł Junga, ale - dla równowagi - dwóch opracowań doczekali się w tym tomie m.in. Ayer i Carnap, a pojedyncze, lecz bardzo obszerne komentarze dotyczą na równi "postmodernisty" Deleuzea i fundamentalnego dzieła Russella i Whiteheada (Principia Mathematica). Ze swej strony chcę wyrazić satysfakcję, że w Przewodniku znalazło się miejsce nie tylko dla proroków i analityków "ponowoczesności", ale i dla wybitnego mediewisty, Etienne Gilsona, którego dzieło (Duch filozofii średniowiecznej) - kompetentnie przedstawione przez Władysława Seńkę - uznane widać zostało za znaczące dla pewnego nurtu filozofii współczesnej. Funkcję informacyjną pełni Przewodnik także i przez to, że obok omówień dzieł dość dobrze znanych i z reguły dostępnych w polskich przekładach (np. Ewolucja twórcza i Dwa źródła moralności i religii Bergsona, Bycie i czas i Znaki drogi Heideggera, Teoria sprawiedliwości Rawlsa, etc.) prezentuje teksty dotąd po polsku nie publikowane, znane - jak się zdaje - jedynie profesjonalnym filozofom, i to specjalizującym się w konkretnych, wąsko zakreślonych dziedzinach (dla przykładu, teksty wspomnianego francuskiego socjologa Boudona albo R. Euckena czy H. Blumenberga). Może to być wstęp do lepszej recepcji i dowartościowania tych dzieł, ale równie dobrze może to być jedynie spełnienie kronikarskiego obowiązku. Nasuwają się w związku z tym pewne wątpliwości co do celowości umieszczenia w tym (a podobnie i w poprzednim) tomie Przewodnika tak licznej reprezentacji filozofów włoskich, z których bodaj tylko jeden - "klasyk" Benedetto Croce - ma ugruntowaną pozycję w historii filozofii współczesnej. Być może pozostali są zapoznanymi wielkościami i ich dzieła warto przywrócić pamięci, być może są autorami wielce obiecującymi, ale przyznaję, że niewiele o tym wiem, a Przewodnik nie podaje merytorycznych racji takiego wyboru. Ponadto, o ile w przypadku innych haseł wiem, że autorami prawie wszystkich omówień są kompetentni specjaliści (tłumacze przedstawianych tekstów, autorzy stosownych monografii i opracowań, etc.), o tyle trudno się zorientować, czy "włoscy" współpracownicy Przewodnika - autorzy "włoskich" haseł - są fachowcami tej samej klasy. Wypada wierzyć, że redaktorzy tomu mają w tej sprawie lepsze rozeznanie.
Funkcję informacyjną pełni jednak recenzowana publikacja dobrze (może nawet z pewnym naddatkiem), tak iż czytelnik, który po nią sięgnie, przekona się, jak polifoniczna, to znaczy jak różnorodna tematycznie, metodologicznie i "stylistycznie", jest współczesna filozofia. Nie jestem pewien, czy temu przekonaniu nie będzie towarzyszyło jednak wrażenie chaosu. Przypuszczam, że dla czytelników byłoby lepiej, gdyby redaktorzy Przewodnika przyjęli jakąś wyraźną zasadę porządkującą całe przedsięwzięcie, tak by poszczególne tomy miały swoją specyfikę i przewidywalną, spójną pod jakimś względem treść. Regułą pomocną przy ich konstruowaniu mógłby być chronologiczny porządek powstawania bądź publikowania dzieł albo dziedzinowy podział filozofii (tak by każda dziedzina była prezentowana w osobnym tomie), albo nawet zwykły alfabetyczny układ nazwisk autorów - merytorycznie przypadkowy, ale formalnie czytelny (tak jak przyjęto w obrębie każdego tomu). Tymczasem każdy z dotąd wydanych czterech tomów Przewodnika to zgoła silva rerum. Ambicja ogarnięcia za każdym razem "wszystkiego" - całego stulecia, wszystkich dziedzin i kierunków filozofii, całego alfabetu - sprawiła, iż można odnieść wrażenie, że pozycje do poszczególnych tomów dobierane są nieco przypadkowo, na zasadzie "dla każdego coś miłego" (tyle że w zmiennych proporcjach: raz więcej filozofii nauki, a innym razem więcej filozofii kultury; tu więcej fenomenologii i hermeneutyki, tam więcej neopozytywizmu i filozofii analitycznej, etc.). Tom czwarty nie różni się pod tym względem od tomów poprzednich: w układzie alfabetycznym od Adorna do Whiteheada, w układzie chronologicznym od dzieł z pierwszej dekady XX wieku (np. Ewolucja twórcza Bergsona czy Pragmatyzm Jamesa) do tekstów z lat 80. (np. Knowledge of Language Chomskyego), w układzie merytorycznym (dziedzinowym) od Principia Mathematica i Logicznej składni języka Carnapa do Antropologii strukturalnej Lévi-Straussa i Psychologii i alchemii Junga. Wolno się zatem zastanawiać, czy Przewodnik pełni funkcję porządkującą i orientującą równie dobrze jak funkcję informacyjną. Zgłoszone w tej sprawie zastrzeżenia nie umniejszają jednak w żadnej mierze wartości pracy wykonanej przy redagowaniu kolejnych tomów Przewodnika ani też nie kwestionują dobrego prawa redaktorów do wyboru formy dzieła. Niech będzie to więc jedynie umiarkowanie krytyczny (i - przyznaję - nieco spóźniony) głos w dyskusji nad jedną szczegółową kwestią, która zdaje się wynikać z lektury dotąd wydanych tomów Przewodnika.
Czwarty tom tej publikacji przynosi obfity materiał prezentujący jeden z ważniejszych wątków filozofii XX-wiecznej: spór o naturę, prawomocność i wartość tradycyjnej metafizyki, której paradygmatyczną postacią miało być myślenie Platońskie. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, iż w owym sporze chodziło jedynie o platonizm, arystotelizm, średniowieczną scholastykę i może ostatecznie o filozofię Leibniza. Zawarte w Przewodniku omówienia dzieł Adorna, Deleuzea czy Heideggera przekonują nas, że "tradycyjną metafizykę" rozumiano tak szeroko, iż mogłaby objąć niemal całą - z nielicznymi wyjątkami - dawniejszą filozofię, łącznie z Heglem (por. s. 13-14, 137, 139) i, co jeszcze dziwniejsze, Nietzschem (por. s. 200-203). By jednak nie zaciemniać głównego przedmiotu sporu, pomińmy to rozszerzające rozumienie metafizyki i skoncentrujmy się na tych argumentach, które - sądząc po relacjach przedstawionych w Przewodniku - faktycznie formułowano przeciw klasycznej metafizyce lub jej obronie. Można zauważyć, iż spór toczył się właściwie na dwóch frontach: z jednej strony czołowi reprezentanci Koła Wiedeńskiego i ich późniejsi zwolennicy z kręgów neopozytywistycznych dyskwalifikowali klasyczną metafizykę jako przedsięwzięcie nieracjonalne, bezsensowne (tzn. nie podlegające regułom weryfikacji bądź falsyfikacji) i generujące pseudoproblemy, z drugiej zaś z różnych pozycji (zwłaszcza kojarzonych z postmodernizmem) krytykowano ją właśnie jako przedsięwzięcie racjonalistyczne (w sensie odwoływania się do pracy rozumu, do jego dedukcji, niezależnie od racjonalności lub nieracjonalności metafizycznych problemów) i "dogmatyczne", bo obstające na przykład przy takich elementarnych zasadach logicznych, jak zasada tożsamości czy zasada niesprzeczności. Ilustracją pierwszego stanowiska może być charakterystyka poglądów A.J. Ayera, podana przez Michała Hempolińskiego: "Pod wyraźnym wpływem neopozytywizmu Schlicka i Carnapa przyjął Ayer zasadę sprawdzalności jako kryterium sensowności zdań empirycznych oraz odrzucenia - jako metafizycznych - wszelkich wypowiedzi o świecie nie spełniających tego kryterium. ( ) Wypowiedzi takie nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, nie wypowiadają żadnych twierdzeń. Takimi niezrozumiałymi wypowiedziami są np. »Istnieje nieempiryczny świat wartości«, »Ludzie mają dusze nieśmiertelne«, »Istnieje Bóg transcendentny«" (omówienie dzieła The Foundations of Empirical Knowledge, Przewodnik , s. 28-29). A w innym miejscu zarzuty Ayera w stosunku do metafizyki przedstawia się tak: "Niejasność i niekonkluzywność argumentacji zawartych w poszczególnych systemach metafizycznych, wielość, wieloznaczność i arbitralność metafizyki pojętej jako głębsza wiedza o świecie realnym, wykraczająca poza poznanie potoczne i naukowe, a także odwoływanie się do doświadczeń mistycznych, zniechęcają do metafizyki wszelkie umysły kierujące się współczesnymi standardami racjonalności" (omówienie dzieła The Central Questions of Philosophy, Przewodnik , s. 35). Z kolei stanowisko drugie (umownie nazwijmy je postmodernistycznym) zdaje się dobrze wyrażać Gilles Deleuze, który - zdaniem omawiającej jego książkę (Différence et répétition) Małgorzaty Kowalskiej - "świadomie wpisuje się w nurt współczesnego antyracjonalizmu, anty-platonizmu, anty-heglizmu" (Przewodnik , s. 136). Otóż twierdzi on, że tradycyjna metafizyka jest strukturalnie niezdolna do pomyślenia kluczowych - w jego rozumieniu - pojęć, tzn. różnicy i powtórzenia, bowiem "centralną figurą owej metafizyki jest tożsamość - wewnętrzna jedność bytu, pojęcia, przedmiotu, przedstawienia" (Przewodnik , s. 137). Tymczasem "Deleuzjańska koncepcja natury myślenia konsekwentnie odwraca tradycyjną koncepcję metafizyczną. Prawdziwe myślenie - swobodna gra różnicy i powtórzenia - nie ma nic wspólnego z identyfikowaniem, porządkowaniem, przeciwstawianiem. Nie ma też nic wspólnego z tradycyjnie rozumianą świadomością. Deleuze nie waha się stwierdzić, że myślenie istotne jest zawsze nieświadome" (tamże, s. 142). Odpowiednikiem tego poglądu jest zresztą specyficzna "ontologia" Deleuzea, która tradycyjne pojęcie bytu jako niezmiennego porządku (kosmosu) proponuje zastąpić pojęciem "chaosmosu". Między tymi biegunami, tj. zarzutem nieracjonalności i empirycznej niesprawdzalności a zarzutem przeceniania świadomości, logiki (zwłaszcza zasady tożsamości) i racjonalnego porządku, mieściłaby się, jak sądzę, większość argumentów przedstawionych przez dwudziestowiecznych przeciwników metafizyki.
Warto zauważyć, że w powyższy spór wyraźnie uwikłana jest kategoria racjonalności i jej pochodne (racjonalizm, logika, nauka, myślenie systemowe, myślenie utożsamiające, etc.). Przewodnik ujawnia rozmaite sposoby rozumienia tej kategorii, rozmaite kryteria jej rozpoznawania i rozmaite oceny jej wartości i użyteczności. Okazuje się, że we współczesnej filozofii sama racjonalność stała się przedmiotem kontrowersji, skoro w oczach niektórych myślicieli zasada tożsamości może być złudzeniem intelektu (por. opracowaną przez Barbarę Skargę analizę Ewolucji twórczej Bergsona, Przewodnik , s. 46-48), zasada niesprzeczności (i w ogóle myślenie pojęciowe) - "przymusem" i "roszczeniem do panowania" (por. omówienie Dialektyki negatywnej T.W. Adorna, Przewodnik , s. 9, 12), a filozofowanie ma się obracać "w obrębie napięcia pomiędzy tym, co dyskursywne, i tym, co niewyrażalne" (charakterystyka poglądów tegoż Adorna, Przewodnik , s. 15). Na gruncie filozofii nauki pojawił się nawet pogląd (co prawda skrajny i nazwany anarchizmem teoretycznym), iż w dążeniu do wiedzy nie należy odrzucać niczego tylko dlatego, że nie mieści się w obowiązujących kanonach racjonalności, gdyż "nie ma takiej idei, choćby bardzo starej i absurdalnej, która nie byłaby w stanie udoskonalić naszej wiedzy" (por. omówienie Against Method P. Feyerabenda, Przewodnik , s. 159). Rozważenie przyczyn i konsekwencji takiego stanowiska znajdą czytelnicy we wskazanym miejscu Przewodnika, podobnie zresztą jak w innych fragmentach (w omówieniach dzieł Ayera i Carnapa oraz wspólnego dzieła Russella i Whiteheada) znajdą wnikliwe uwagi na temat kwestii epistemologicznych i metodologicznych, w tym i argumenty przedstawiane w obronie kategorii racjonalności i skuteczności poznawczej zasad i metod logiki. Trudno bowiem w krótkiej recenzji zdać sprawę i z tego, dlaczego filozofia wedle Ayera czy Carnapa miała być analizą lingwistyczną (por. Przewodnik , s. 30-31, 87, 89), i z tego, na czym polega zaproponowana przez Carnapa nowa metoda analizy semantycznej, tzn. metoda ekstensji i intensji (por. tamże, s. 91), i jeszcze z tego, jak Ayer "liberalizuje" zasadę sprawdzalności, domagając się jedynie, by teoria jako całość była "wrażliwa na doświadczenie" (por. tamże, s. 29-30, 36). Warto tylko, jak sądzę, odnotować, że spór o status metafizyki, któremu poświęciłem najwięcej uwagi, nie jest jedynym ważnym wątkiem w czwartym tomie Przewodnika, skoro obok niego i wspomnianych już kwestii epistemologicznych pojawiają się motywy należące do innych dziedzin, na przykład etyki (omówienie poglądów Schlicka), filozofii społecznej i politycznej (Adorno i Horkheimer, Schmitt), filozofii kultury (Cassirer) czy filozofii i psychologii religii (Bergson, Jung). Sam chętnie uznaję, iż osobnego przedstawienia i dyskusji wymagałby spór o sens i prawomocność wyrażenia "filozofia chrześcijańska", którego przebieg relacjonuje Władysław Seńko, omawiając poglądy Gilsona w kwestii stosunku filozofii do wiary (por. Przewodnik , s. 172-181). Niewątpliwie niepełna byłaby również relacja dotycząca wątku metafizycznego, gdyby zabrakło w niej przypomnienia, iż specyficzne rozumienie metafizyki czy też raczej "metafizyczności" przedstawił Heidegger, z jednej strony krytykując tradycyjną metafizykę za to, co nazywał "zapomnieniem bycia", z drugiej zaś - po osławionym "zwrocie" - domagając się ocalenia istoty metafizyki przez przezwyciężenie jej dotychczasowej historii i powrót do źródeł, do "myślenia początkowego" (por. Przewodnik , s. 205-206, 210, 212-213). I tak jak to stanowisko wymyka się wygodnemu dychotomicznemu schematowi, opisującemu główne "linie podziału" w sporze o metafizykę, tak i cały Przewodnik, prezentując właściwą filozofii współczesnej różnorodność problemów, stanowisk i "stylistyk", sam nie jest monolitem, nie trzyma się jednej "linii". Wydaje się raczej opowieścią rozpisaną na wiele głosów, stąd uprawnione jest, mam nadzieję, nazwanie go przewodnikiem polifonicznym.
JAN KIEŁBASA, ur. 1959, dr filozofii, wykładowca w Instytucie Filozofii UJ, publikował m.in. w "Znaku" i "Kwartalniku Filozoficznym".