Czego chce gość?

Homilia na 16 niedzielę zwykłą roku C

Każdy myślący człowiek zgodzi się z naganą wypowiedzianą przez Martę: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”. Sytuacja jest jasna. Przybył do domu drogi Gość. Trzeba więc robić wszystko, aby był dobrze przyjęty. Marta, jako dobra gospodyni, zaczyna wykonywać potrzebne prace i jest nimi całkowicie pochłonięta. Czyżby nie miała racji prosząc o pomoc siostrę? Niektóre osoby same nie widzą, czego brakuje, jak powinny włączyć się w działanie. Być może są leniwe. Trzeba im więc pomóc dobrą radą.

Czy Marta ma rzeczywiście rację? I jak należy rozumieć odpowiedź Jezusa, który nie wysłuchuje jej prośby? Marta ma rację, jeśli się założy, że to rzecz ważna podjąć dobrze Gościa. Pytanie tylko, czy takie założenie jest słuszne, czy odpowiada myśleniu i pragnieniu Gościa. Czy pragnie On tylko, żeby go wystawnie przyjęto? Co jest ważne dla Niego? Tych pytań Marta nie zadała sobie. Od samego początku, prawie z przyzwyczajenia, sądzi, że wie, czego wymaga od niej sytuacja. Nie zastanawia się, czego rzeczywiście pragnie Gość i narzuca Mu to, co według niej ma pierwszeństwo i co musi się stać w tym momencie. Przerywa rozmowę Jezusa z Marią. Z pewnością Marta ma dobrą wolę. Ale za mało bierze pod uwagę pragnienia i zamiary swego Gościa. Jezus jasno daje jej do zrozumienia, że wcale nie pragnie najbardziej wystawnego przyjęcia, bo jest jeszcze coś ważniejszego.

Maria siedzi u stóp Pana i słucha Jego słów. Według przekonania rabinów - nauczanie i objaśnianie Prawa przeznaczone było tylko dla mężczyzn. Kobiety były z tego wykluczone. Jezus uznaje w kobietach tę samą godność i kieruje także do nich swoje słowo. Maria słucha Go. Jest to jedyna rzecz konieczna i zawsze właściwa: słuchać Pana. Jezus nie przyszedł do Marty i Marii przede wszystkim po to, aby Go ugościły, ale po to, aby Go słuchały. Jego pierwszym pragnieniem jest właśnie to: aby Go słuchać. Marta, mimo całej swej dobrej woli, nie zwraca uwagi na to pragnienie. Tylko Maria reaguje na to, czego pragnie Jezus. A On chciałby przede wszystkim dawać, nie zaś otrzymywać. Jako pierwszej rzeczy nie oczekuje skrzętnej aktywności, która zawsze wie, co jest słuszne, co trzeba zrobić, ale chce Jezus przede wszystkim refleksji i wyciszenia człowieka, który słucha, myśli i pozwala sobie powiedzieć, co jest rzeczywiście ważne i co rzeczywiście trzeba robić.

Dla Marty urządzenie przyjęcia jest rzeczą najważniejszą. Często grozi nam niebezpieczeństwo pogrążenia się w troskach o materialne potrzeby, o jedzenie, picie, mieszkanie, wygody, i skłonni jesteśmy poświęcić im całą naszą energię i cały czas. Oczywiście, że i na tym polu konieczne są często małe zwyczajne przysługi. Pani domu nie powinna przecież zadawać sobie pytań w rodzaju: „Czy moja rodzina chce dziś coś zjeść? Czy mam postawić coś na stół?”. Ale równie powinno być jasne, że taka troska i zapobiegliwość nie wystarcza. Dla naszego ludzkiego współżycia byłoby z wielką korzyścią, gdybyśmy zadawali sobie pytanie: „Jakie są pragnienia innych? Czego potrzebują oprócz dóbr materialnych?”. Okazałoby się wtedy, że inni potrzebują przede wszystkim naszego zainteresowania i naszego czasu. Dzieci nie odczuwają tylko potrzeby jedzenia. Rodzice muszą mieć dla nich czas, żeby się z nimibawić/ odpowiadać na ich pytania, wysłuchać, co chcą opowiedzieć o swoich przeżyciach. Także starsi ludzie pragną, żebyśmy im poświęcili trochę naszego czasu, żebyśmy ich wysłuchali, pozwolili im powiedzieć o swoich myślach, troskach i wspomnieniach. Robotnikom w fabryce nie wystarcza tylko dobra płaca. Bo oczekują jeszcze zainteresowania i ludzkiego uznania, pochwały i dobrego słowa. Najlepsza pomoc materialna nie może zaspokoić tej pierwszej potrzeby: czasu ofiarowanego innym, wzajemnego słuchania się ze spokojem i miłością i życia jednych dla drugich.

Swoją postawą Jezus nie obniża wartości pracy i troskliwości Marty, ale wyznacza im właściwe miejsce. Pomaga Marcie zrozumieć nie tylko to, że musi więcej myśleć o pragnieniach innych, ale również i to, że musi bardziej uważnie patrzeć na rzeczywistość dla niej samej naprawdę istotną. W ten oto sposób Jezus burzy jej przyzwyczajenia i wartościowanie. A my sami powinniśmy nieustannie przymierzać nasze opinie i przyzwyczajenia do Jezusowych kryteriów i wyciągać z tego życiowe wnioski. Mamy potrzebę zachowania wolności wobec wszystkich przymusów, jakie pochodzą z przyzwyczajeń osobistych, konsumizmu, stopy życiowej. Nie możemy tak po prostu akceptować tego, co w naszym środowisku jest uważane za rzecz zwyczajną, konieczną i właściwą. Mamy potrzebę czasu na spokojną refleksję i modlitwę. Powinniśmy nieustannie słuchać Jezusa i pozwolić, żeby to On wskazywał nam drogę. Nie powinniśmy unikać wysiłku i cierpienia, potrzebnych do nowego ukierunkowania naszego życia i do zmiany. Od Jezusa uczymy się tej jedynej koniecznej rzeczy.

Pytania

  1. Czy można ustalić jakiś związek pomiędzy słowami Jezusa do Marty a Jego stwierdzeniem: „Nie samym chlebem żyje człowiek” (4, 4)?
  2. Czy traktuję swojego bliźniego według sztywnego sche< matu? Czy nieustannie zadaję sobie pytanie, jakie są jego oczekiwania i czego naprawdę pragnie?
  3. Jak mogę spełnić pragnienie Jezusa, żebym miał dla Niego jak najwięcej czasu i słuchał Go?

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama