Rozpoznawanie dobra i zła

Homilia na 23 niedzielę zwykłą roku C

"Któż poznał twój zamysł, gdybyś nie dał mądrości...?". Mądrość niekoniecznie jest związana z posiadaną wiedzą, czy też ze zdobytym wykształceniem. Bardzo dobrze by było, gdyby wiedza posiadana prowadziła do daru mądrości. Ale nie zawsze tak jest. Bo sami jesteśmy bardziej ograniczeni i poddani grzechowi, niż sobie to wyobrażamy. Spotkałem w swoim życiu wielu ludzi prostych, bez jakiegokolwiek wykształcenia, którzy byli naprawdę mądrzy. A myślę, że nie tylko ja takich ludzi spotykałem. W Starym Testamencie występuje prośba skierowana przez Salomona do Boga o mądrość: "Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku.... i rozróżniania dobra od zła...". Ta definicja mądrości jako rozróżniania między tym, co dobre, a tym, co złe, od tysięcy lat kształtuje człowieka wierzącego, zarówno żyda, jak i chrześcijanina. Obyśmy tylko zawsze potrafili wybierać to, co jest dobre, a nie wybierali tego, co jest złe. Warto też pamiętać, że przeciwstawieniem mądrości jest głupota, a z tej naprawdę rzadko się spowiadamy. Dietrich Bonhoeffer, niemiecki ewangelicki męczennik nazizmu, w swoich pismach więziennych napisał kiedyś: "Głupota jest bardziej niebezpiecznym wrogiem dobra niż przewrotność... Są ludzie nadzwyczaj bystrzy intelektualnie będący głupcami i ludzie wielce intelektualnie ociężali, którzy są wszystkim innym, ale nie głupcami...". Warto o tym pamiętać i wziąć sobie te słowa jako przestrogę. Dlatego też módlmy się często bardzo osobiście o dar mądrości, abyśmy byli bliżej Boga i bardziej ludzi kochali.

"...teraz jeszcze więzień Chrystusa Jezusa". Specyficzny to rodzaj literatury, listy czy też pisma więzienne. Święty Paweł pisze te słowa z więzienia. W zamknięciu na nowo doświadcza i przeżywa, czym jest wolność. I dla nas, choć nie jesteśmy uwięzieni, wolność jest wartością, której stale musimy się uczyć i sobie ją bardzo cenić. Paweł mówi o "kajdanach noszonych dla Chrystusa"; przez wieki chrześcijaństwa wielu naśladowało Pawła i wielu z więzienia pisało swoje listy, czy też zapiski. Kardynał Stefan Wyszyński, Tomasz Morus, Dietrich Bonhoeffer i wielu innych. Te teksty mocno wyrażają tęsknotę za wolnością, ale też ukazują, że Chrystus zawsze powinien być na pierwszym miejscu. Łatwo to powiedzieć, ale oni zapłacili za to wartością najwyższą, swoim życiem. Zachęcam do lektury pism więziennych, szczególnie w Roku Prymasa Tysiąclecia. To fragment naszej najnowszej historii i świadectwo wiary z czasów jeszcze nie tak odległych.

"Wielkie tłumy szły za Jezusem". W tłumie jest zawsze łatwiej. Bo jest nas wielu. Można zachowywać się, reagować tak jak inni. Znamy to doświadczenie dobrze. Nieprzebrane rzesze na pielgrzymkach, na Wałach Jasnej Góry, czy też w czasie spotkań z Janem Pawłem II. Ale jak to zrobić, abyśmy z tłumu stawali się Kościołem, wspólnotą? Jak w takiej masie ludzi znaleźć swoje indywidualne, osobiste miejsce przy Jezusie? Razem jest nam dobrze. Ale potrzeba też doświadczenia samotności, która nie jest osamotnieniem, aby być twórczo w Kościele. Jedni mówią, że stale narzekamy, bo nie rozróżniają krytyki od krytykanctwa. Potrzeba doświadczenia, które nabywa się nie inaczej jak z wiekiem, aby mądrze i dojrzale patrzeć na świat, aby go rozumieć. Potrzeba przeduchowienia naszego, ostrego patrzenia na innych, abyśmy zobaczyli, że często "zostajemy samotni, aby inni nie byli samotni".


opr. mg/mg



Copyright © by Gość Niedzielny (36/2001)

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama