Miłość nie jest kochana. Zmartwychwstały odpowiedzią na nasze pytania!

Dlaczego tak to jest, że popadamy w te wszystkie grzechy?! Odpowiedź jest banalnie prosta...

Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia!

Tempus fugit, aeternitas manet… Kończymy Wielki Post. Przed nami Wielki Tydzień, Święte Triduum Paschalne, i wielka noc! Noc Zmartwychwstania Pańskiego. Największe i najważniejsze święta naszej wiary.

Posłuchajcie jak to pięknie i kolorowo brzmi – Wielki Post, Wielki Tydzień, Triduum Paschalne, Zmartwychwstanie. Wystawy sklepowe pełne kolorowych jajek, zajączków, kurczaków. A Ewangelia? Ewangelia jest zroszona krwią! Przedstawia nam nieludzkie traktowanie człowieka. Okropne tortury, maltretowanie i haniebną śmierć. Cóż za kontrast!

Przypuszczam, że chcielibyśmy piękną pogodę na święta – zieloną trawę, kwitnące żonkile i opromieniające piękno przyrody słońce… A ja marzę o burzy, szalejącym wietrze, drzewach obdartych z liści… Boże, jakby to piękne było, gdyby przyroda sprzyjała i tworzyła nastrój tego, co w najbliższych dniach będziemy celebrować… Pogoda jak wówczas na Golgocie, kiedy Jezus dokonał swego żywota! By potem w poranek Zmartwychwstania zajaśniało nam słońce! Może wówczas lepiej byśmy zrozumieli jak wielkie znaczenie dla nas ma Chrystusowa męka i śmierć! Może wówczas lepiej zrozumiałbym, co Jezus przeżywał, by ocalić moje życie!

Bo moi kochani – spośród wszystkich grzeszników ja jestem największy, i te kazania i wszelkie napomnienia moralne w pierwszej kolejności kieruję pod swoim adresem, i nie mówię tego, by się pysznić przed wami, ale po prostu jestem świadom, jak może to wyglądać, że z wysokości tej ambony śmie was pouczać młodzieniec.

Świadom jestem, że najpiękniejsza treść kazania przyniesie małe owoce jeżeli kaznodzieja jest tylko oratorem, a nie także słuchaczem tego, co mówi. Usłyszałem ostatnio, że głoszę piękne kazania, ale nie żyję treścią, którą głoszę – i niestety muszę przyznać, że sporo w tym prawdy – ale pocieszam się tym, że bez względu na to, jakim draniem mogę być, Kościół oczekuje ode mnie, że mimo wszystko będę przepowiadał Jego naukę w sprawach wiary i moralności. Bo przecież moim zadaniem jest przepowiadać naukę Bożą, nie swoją – nawet jeżeli sam mam problem z jej stuprocentowym zachowaniem.

W pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu, zaprosiłem was na duchową wędrówkę, w której odważnie zaglądaliśmy do boku, do Serca i do pięciu ran Chrystusa Pana. Dotknęliśmy najboleśniejszych problemów współczesnego świata, które bez wątpienia zaprowadziły Jezusa na krzyż. Postawiliśmy sobie szereg pytań, na które dzisiaj spróbujemy poszukać odpowiedzi.

A pytaliśmy, dlaczego tak się dzieje, że alkoholizm – pijaństwo, zbiera tak wielkie żniwo, że coraz więcej ludzi pada ofiarą tego strasznego nałogu, który rujnuje wzajemną miłość i zgodę, który rozbija rodziny i potęguje nienawiść…

Pytaliśmy, dlaczego Boży dar ludzkiej seksualności jest profanowany? Dlaczego seks pozbawiony miłości rani drugiego człowieka? Dlaczego uważany jest za „najlepszy” sposób na rozładowanie napięcia? Dlaczego ktoś, by zaspokoić się seksualnie krzywdzi drugiego człowieka? Dlaczego ludzie pewni, że przyniesie im to wiele radości i satysfakcji, dufnie brną w przemysł seksualny i spotykają się z wielkim rozczarowaniem?

Pytaliśmy, dlaczego tak to jest, że płaczemy słuchając przytaczanych świadectw, a kręcimy głowami i dajemy wyraźnie do zrozumienia, że nie jesteśmy zadowoleni z tego, kiedy Kościół wypełnia swoje zadanie pouczania nas w sprawach wiary i moralności, podejmując z ambony temat zabijania nienarodzonych. Ktoś powiedział, że należy założyć, że wśród nas słuchaczy Bożego Słowa zgromadzonych w świątyni, nie ma zwolenników aborcji. W takim razie skąd w Hiszpanii wzięła się siostra Teresa Forcades, benedyktynka, aborcjonistka w habicie?

Pytaliśmy także, dlaczego tak to jest, że pokora to piękna młoda dziewczyna, którą każdy zachwala, ale nikt nie chce jej pojąć za żonę? Pytaliśmy skąd w nas bierze się tyle pychy, zarozumiałości i zazdrości o czyjeś dary, talenty, łaski; dlaczego deprecjonujemy innych – poniżając i wyśmiewając ich, udowadniając wszystkim wokoło, że zalety mojego bliźniego są jego wadami, które trzeba wytknąć i wyśmiać!

Pytaliśmy wreszcie, dlaczego tak to jest, że zdarza nam się z lenistwa zaniedbywać obowiązek niedzielnej Eucharystii, codzienną modlitwę osobistą, że lekceważymy dobre natchnienia, by komuś bezinteresownie pomóc, albo przechodząc obok kościoła wstąpić na chwilę adoracji. Zastanawialiśmy się także, dlaczego zaniedbujemy obowiązek braterskiego napominania kogoś, kto błądzi i postępuje niewłaściwie, i dlaczego na różne inne sposoby popadamy w grzechy zaniedbania?

Kochani! Te wszystkie pytania stawialiśmy sobie z jednego prostego powodu. Ponieważ jak mawiał św. Brat Albert: powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się jeśli jest głodny. Więc dlaczego tak to jest, że popadamy w te wszystkie grzechy?!

Odpowiedź jest banalnie prosta: Ponieważ MIŁOŚĆ NIE JEST KOCHANA!

Każdy grzech, w którym upadamy, nie bierze się znikąd. Każdy ma swój korzeń, swoje źródło. Czy to jest cudzołóstwo, czy pijaństwo; czy zabójstwo, czy kradzież; czy kłamstwo, czy lenistwo – źródło jest to samo. BRAK NALEŻYTEJ MIŁOŚCI DO BOGA!

Uchybianie kolejnym przykazaniom bierze się z tego, że mamy słabą więź z Bogiem. Może i w Niego wierzymy, może nie raz się modlimy, ale mało Go znamy. A jak można kochać kogoś, kogo się nie zna?!

Moi kochani – choć to ostatnie Gorzkie Żale, to tak naprawdę, to dopiero początek. Życzę Wam, abyście zaprzyjaźnili się z Jezusem, byście tak jak On stali się chlebem, który będzie sycił świat tym wszystkim, co dobre i piękne…

Bo bez wątpienia stulecia mijają i świat się zmienia. Ale pytania, które dręczą ludzi nigdy się nie zmieniają, wciąż są te same i aktualne: Jak żyć, jak wierzyć, by dobrze przeżyć swoje życie? Przez wiele wieków ludzie szukali rozwiązań jak zbudować swój raj, jak osiągnąć zdrowie i nieśmiertelność, by żyć wiecznie tu na ziemi, bez chorób i wojen. I choć zobaczcie, ludzie dzisiaj mają czas na wszystko – na sport, zabawę, gry, dyskoteki, różnego rodzaju zainteresowania, a nie starcza im czasu, by kochać…

Bóg, który jest Miłością jest niezauważany, albo nawet pogardzany; ale razem możemy zatrzymać świat i sprawić, że Miłość znów będzie kochana, jeżeli nauczymy się żyć prosto i z sercem na dłoni, jeżeli staniemy się pokornymi braćmi i siostrami ludzi zagubionych we współczesnym świecie, jeżeli staniemy się tymi, którzy będą siali dobro tam, gdzie panoszy się zło, którzy będą wprowadzali pokój, gdzie trwa wojna, którzy nagich będą odziewać i głodnych karmić…

Bo stulecia mijają i zmienia się świat, tylko pytanie: czy zmieni się serce człowieka? Czy zmieni się TWOJE serce… moje serce? Bo tuż obok, w konfesjonałach każdego kościoła, Chrystus Pan na nas czeka, ten cichy, pokorny nasz brat – który w ciszy Twojego serca wzywa Cię do Pokoju i Dobra – więc odwagi: Nie zwlekaj! Oczyść serce i na lepszy zmieniaj świat! Amen.

Kazanie pasyjne - Niedziela Palmowa.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama