Jesteśmy ludźmi wierzącymi, ale czy na pewno?
Drodzy młodzi przyjaciele!
Przez cały dzisiejszy dzień pochylamy się nad tematem „śmierci”. Myślę, że śmiało możemy tak powiedzieć… Bo mówiliśmy dzisiaj o grzebaniu zmarłych, jak i o modlitwie za nich. Wysłuchaliśmy przecież konferencji dk. Kajetana, nad tym tematem w jakiś sposób pochyliliśmy się podczas pracy w grupach, spotkaliśmy się z Rafałem, który podzielił się z nami swoim świadectwem, a także ja podczas homilii, oprócz przesłania ewangelicznego, starałem się dotknąć tematu naszych dni skupienia.
Moi drodzy, skoro mówiliśmy o grzebaniu zmarłych, skoro mówiliśmy o modlitwie za nich, skoro dotykaliśmy tematu śmierci, to musimy także powiedzieć sobie o zmartwychwstaniu! Bo gdyby Jezus nie zmartwychwstał, daremna byłaby nasza wiara… Fakt, pożyteczne byłoby grzebanie umarłych, ale daremna też byłaby nasza modlitwa za nich… Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał…
Jesteśmy ludźmi wierzącymi, dlatego nie zatrzymujemy się na grzebaniu umarłych, ale idziemy nieco dalej. Naszą nadzieją jest zmartwychwstanie. Dlatego modlimy się za tych, którzy już odeszli. Pomagamy im do zbawienia. Ale też wierzymy i ufamy, że śmierć niczego nie kończy, jest ona dopiero początkiem… Początkiem prawdziwego życia. Życia w wieczności z Bogiem.
Jesteśmy ludźmi wierzącymi, ale czy na pewno?
Nie można stać się wierzącym, jeśli nie przeżyło się zmartwychwstania. A to z kolei wymaga śmierci - aby zmartwychwstać, najpierw trzeba umrzeć.
Dobrze, że pamiętamy o naszych zmarłych. Ale musimy też zainteresować się sobą i naszą wiecznością.
Nie można stać się wierzącym, jeśli nie przeżyło się zmartwychwstania. Aby zaś zmartwychwstać, najpierw trzeba umrzeć. Różne mogą być "śmierci" w naszym życiu. Może to być śmierć dosłowna, ale może to być też jakaś inna śmierć. Jakaś strata, rezygnacja, która dla nas jest jakby "śmiercią".
Śmiercią są nałogi. Grzechy. Wszystkie te momenty, kiedy tracimy radość i miłość. Kiedy stajemy się zniewoleni. Kiedy jesteśmy niewolnikami kogoś lub czegoś. To wszystko jest jakimś rodzajem „duchowej śmierci”. Ale śmiercią może też być upokorzenie przed innymi. Także to, kiedy znikam z życia moich znajomych, bo wmawiam sobie, że mają mnie dość, a ja nie chcę im zawadzać.
Te wszystkie "śmierci" są bardzo bolesne… I pewnie nie raz zdarzało się nam umierać. Być może nawet teraz trwasz w duchowej agonii i konasz.
Jednak nie powinniśmy bać się śmierci w żadnej postaci, o ile ją przeżywając, zanurzamy się w śmierci Chrystusa. Kto zanurzy się w śmierci Chrystusa, tzn. przyjmie chrzest na serio i będzie pielęgnował swoją przyjaźń z Jezusem poprzez regularną spowiedź i przyjmie Go jako swojego Pana i Zbawiciela, ten też razem z Nim zmartwychwstanie.
A kto doświadczy Zmartwychwstania, ten dopiero przekona się, co tak naprawdę znaczy żyć.
Jędrzej R. Róg OFM
Homilia wygłoszona do młodzieży podczas FDS „Carceri” – Modlić się za żywych i umarłych; umarłych pogrzebać. Nabożeństwa Słowa. Do czytań: Dz 10,34a.37-43 | Ps 118,1-2.16-17.22-23 | Kol 3, 1-4 | J 20, 1-9
opr. ac/ac