Człowiek, wartości i demokracja

Czy demokracja jest wartością najwyższą?

O wartości ustroju decyduje
wizja człowieka oraz hierarchia wartości,
na jakiej ustrój ten się opiera.

Jeden z najbardziej rozpowszechnionych i niebezpiecznych mitów naszych czasów to twierdzenie, że demokracja jest najlepszym ustrojem tylko dlatego, że jest demokracją oraz że trzeba jej bronić bezwarunkowo i za każdą cenę. Tymczasem o wartości danego ustroju nie decyduje sposób wyłaniania posłów czy mechanizmy sprawowania władzy, lecz wizja człowieka i hierarchia wartości, na której dany ustrój polityczny się opiera.

Powyższą zasadę potwierdza cała historia ludzkości. W przeszłości istniały już takie monarchie czy systemy prezydenckie, które prowadziły do rozkwitu społeczeństwa oraz takie demokracje, które doprowadziły do upadku państw i narodów. Kryterium wartości danego systemu nie jest technika sprawowania władzy lecz zdolność tego systemu do wychowania dojrzałych obywateli oraz do obrony ich godności. Kto oddziela demokrację od wizji człowieka i od systemu wartości lub kto twierdzi, że demokracja jest czymś dobrym niezależnie od sposobu rozumienia człowieka i od rodzaju wartości, na jakich się opiera, ten kieruje się myśleniem magicznym. Powtarza bowiem taki sam błąd, jaki popełnili marksiści. Władza „ludowa” wierzyła w to, że wprowadzenie systemu socjalistycznego automatycznie doprowadzi do przekształcenia obywateli w „bohaterów socjalizmu” oraz w internacjonałów zatroskanych o dobro proletariatu na całym świecie.

Demokracja może stać się wartościowym ustrojem wyłącznie wtedy, gdy opiera się na prawdzie o człowieku oraz na tych wartościach, które rzeczywiście chronią naszą godność oraz umożliwiają wychowanie obywateli mądrych, dobrych i pracowitych. Wizja człowieka oraz hierarchia wartości, jaką kieruje się dany ustrój społeczny, decydują o tym, czy ustrój ten służy człowiekowi czy też prowadzi do upadku społeczeństwa. Co więcej, to właśnie ze sposobu rozumienia człowieka wynika postulat wprowadzenia określonego ustroju politycznego. To nie przypadek, że demokracja wyrosła i ugruntowała się w Europie i Ameryce, a nie w Azji czy w Afryce. Demokracja jest bowiem logiczną konsekwencją antropologii chrześcijańskiej, która jednoznacznie stwierdza, że wszyscy ludzie mają tę samą godność dziecka Bożego oraz że każdy z nas jest osobą, czyli kimś świadomym, wolnym i odpowiedzialnym, a przez to zdolnym do aktywnego uczestniczenia w procesach społecznych.

Na naszych oczach dokonuje się w Europie zamach na fundament demokracji, jakim jest chrześcijańska wizja człowieka jako osoby świadomej, wolnej i odpowiedzialnej. Zamach ten polega na tym, że wielu polityków odrywa demokrację od wartości, bez których nie może ona istnieć. Antropologia, którą kieruje się większość partii politycznych współczesnej Europy i do której odwołują się oficjalne dokumenty Unii Europejskiej, traktuje człowieka jako kogoś, kto nie różni się zasadniczo od zwierząt. Tymczasem polityk, który nie dostrzega istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzęciem, nie może być demokratą, gdyż w świecie zwierząt demokracja nie występuje. Relacje między zwierzętami oparte są na walce o byt i na prawie silniejszego. Nic dziwnego, że podobne zasady zaczyna stosować współczesna demokracja europejska. Prawo - uchwalane za pomocą demokratycznych procedur — coraz bardziej chroni przestępców i coraz mniej chroni ich ofiary oraz pozostałych obywateli. Mordercy mają w Europie gwarancję, że żadne państwo nie pozwoli ich zabić, natomiast dzieci w fazie rozwoju prenatalnego czy osoby starsze już takiej gwarancji nie mają.

Demokracja, która nie widzi istotnej różnicy między człowiekiem a zwierzętami, wpada z jednej skrajności w drugą, przypisując człowiekowi boskie przymioty doskonałości i nieomylności. W konsekwencji mamy obecnie do czynienia z powtarzaniem dramatu grzechu pierworodnego, czyli z twierdzeniem, że człowiek własną mocą — bez pomocy Boga a nawet wbrew Bogu - odróżni dobro od zła. Przypisując sobie taką władzę, człowiek potrafi wmówić sobie dosłownie wszystko, na przykład to, że pozbawianie siebie płodności jest „zdrowiem reprodukcyjnym”, że zabijanie niewinnych dzieci jest „prawem” kobiety, że oszczędzanie pieniędzy na osobach starszych i schorowanych to pomaganie w „godnej” śmierci, albo że niezdolność do wiernej miłości to „wolny związek”.

Konsekwencją naiwnej wizji człowieka i pustki aksjologicznej jest degenerowanie się systemu demokratycznego i pojawienie się prymitywnej, a w pewnych aspektach wręcz wulgarnej demokracji. W wypaczonej demokracji politycy przypisują sobie władzę absolutną, czy władzę decydowania o życiu człowieka. Większej władzy nie miał Lenin, Stalin czy Hitler. W ten sposób potwierdzają się słowa Jana Pawła II, który wielokrotnie przypominał nam o tym, że demokracja, która nie opiera się na prawdziwej wizji człowieka i która rezygnuje z podstawowych wartości, zamienia się w ukrytą lub jawną dyktaturę. Wypaczona demokracja opiera się na wypaczonej hierarchii wartości. Dramatyczną pustkę aksjologiczną politycy lewicy usiłują ukryć pod sloganem tolerancji jako wartości najwyższej. Tymczasem wymienianie tolerancji na pierwszym miejscu pośród wartości, jest największym wypaczeniem tolerancji.

Konsekwencją rozpaczliwej pustki aksjologicznej jest niezdolność współczesnej demokracji do wychowania młodego pokolenia. Wypaczona demokracja prowadzi do pojawienia się wypaczonej, „niskiej” kultury, która staje się coraz bardziej prymitywna. Społeczeństwo karmione taką „kulturą” nie potrafi lub nie ma odwagi proponować dzieciom i młodzieży takich więzi, które przynoszą radość i takich wartości, które chronią godność człowieka. Nic dziwnego, że w demokracji, która nie radzi sobie z wychowaniem człowieka, władzę przejmują karierowicze, cynicy, kolaboranci i przestępcy. Demokracja jest bowiem jedynie mechanizmem. Z mechanizmu tego w odpowiedzialny sposób może korzystać tylko solidnie wychowany człowiek. Mechanizmy demokracji w rękach ludzi nieodpowiedzialnych stają się niezwykle groźne, gdyż łatwo je wykorzystać dla nadużywania władzy i dla ochrony skorumpowanych polityków.

Demokracja oderwana od prawdziwego obrazu człowieka i od mądrej hierarchii wartości staje się nieszczęściem i śmiertelnym zagrożeniem dla samej siebie. W takiej „demokracji” jest możliwe, że ktoś zamiast do więzienia, dostaje się do parlamentu. Demokracja oderwana od prawości i mądrości prowadzi do wielkiego rozczarowania. Większość ludzi nie czuje się wtedy obywatelami, którzy współdecydują o losie państwa, a jedynie wyborcami, o których politycy przypominają sobie jedynie w kampanii przedwyborczej. W konsekwencji obserwujemy coraz większą obojętność obywateli na sprawy państwa i coraz niższą frekwencję w wyborach. Już teraz partie polityczne, mające większość w parlamencie, reprezentują wyraźną mniejszość obywateli.

Jeśli nie zaczniemy znowu kierować się prawdą o człowieku i nie powrócimy do podstawowych wartości - takich jak miłość, mądrość, odpowiedzialność, uczciwość, pracowitość, patriotyzmu — to obecna forma demokracji przyniesie jeszcze większe rozczarowanie niż dotąd. Mieliśmy już demokrację „ludową”, obecnie promowana jest demokracja „liberalna”, ale demokracja normalna zaistnieje dopiero wtedy, gdy większość obywateli i wybranych przez nich polityków w centrum wartości postawi człowieka i jego godność dziecka Bożego.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama