Kilka słów o tym, jak ważne jest oczyszczanie organizmu z toksyn
W Europie stosuje się tysiące substancji chemicznych, które są trujące i na długo gromadzą się w ciele człowieka. Nie dziwmy się więc, że często doskwiera nam zmęczenie, mamy zły humor i brakuje nam energii. Rozwiązanie jest tylko jedno – wreszcie oczyścić organizm.
Wątroba, nerki, jelito i limfa to dość efektywne układy odtruwania. Także skóra, układ odpornościowy i płuca dokładają do tego swoją cegiełkę. Wszystkie są dobroduszne – tylko gdy je zbyt długo przeciążamy, zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Można to od razu zauważyć, ponieważ jesteśmy wówczas zmęczeni, w złym humorze, poszarzali na twarzy, ospali, nie możemy się skoncentrować. Najwyższy więc czas, by zrobić coś dla tych, którzy nas odtruwają!
Oddech to życie – im głębszy, tym żywszy organizm, pełniejszy energii, radośniejszy. Zrobienie naprawdę głębokiego oddechu jest wspaniałe! Za pomocą głębokiego oddychania można w kilka sekund zwiększyć zasoby swojej energii. Wtedy zaczyna pracować również nasz wewnętrzny lekarz. Głębokie oddychanie pobudza siły samoleczenia, uaktywnia układ odpornościowy, łagodzi ból, przepędza depresyjny nastrój. Z każdym wydechem wyrzucamy niezliczone ilości trucizn i śmieci będących efektem przemiany materii. Około 70 procent wszystkich obecnych w naszym organizmie zbędnych resztek wydychamy poprzez nasze płuca.
Niemożliwe jest spokojne oddychanie, jeśli jesteśmy zdenerwowani. I odwrotnie – płytki, niespokojny oddech wywołuje nastrój trwale wypełniony lękiem. Przytłaczające… i ze skutkami dla naszego dobrego samopoczucia: kto płasko oddycha, bezustannie wtłacza zużyte powietrze z powrotem do organizmu. Płuca i układ krążenia otrzymują za mało tlenu, za mało dociera go do komórek. To spowalnia komórkową przemianę materii, zakwasza organizm i osłabia układ odpornościowy. Narządy i mózg pracują gorzej, co odbija się na naszym nastroju. Płytkie oddychanie szkodzi ciału i duszy, natomiast prawidłowy oddech to lekarstwo, o czym wiadomo już od ponad czterech tysięcy lat. (...)
Ludzkie płuca to niezwykle wydajny narząd odtruwający: w ciągu każdej doby wdychamy od 10.000 do 20.000 litrów świeżego powietrza – i wydychamy zużyte. Taką ilością powietrza można by bez problemu napełnić balon i nim polecieć! Gdy śpimy, spacerujemy wolnym krokiem albo siedzimy przed komputerem czy telewizorem oddychamy od 12 do 18 razy na minutę. Całkowicie automatycznie, sterowani przez centrum oddechu. Każdy wdech oznacza spokojną inhalację około pół litra powietrza. A to zaledwie około dziesięć procent pojemności naszych płuc!
Kiedy uprawiamy jogging, skaczemy na trampolinie, biegniemy przez park albo gonimy autobus, potrzebujemy znacznie więcej tlenu. Centrum oddychania rozkazuje: szybciej oddychaj, dużo szybciej i głębiej, jeszcze głębiej… Podczas wysiłku napełniamy płuca do 60% ich objętości i wydmuchujemy odpowiednio więcej trujących produktów odpadowych i dwutlenku węgla z naszego organizmu.
Również stres rozszerza oskrzela. Oddychamy szybciej i gwałtowniej, i w ten sposób wzbogacamy krew dużą ilością tlenu, który roznieca ogień w naszych mięśniach. Kiedy się odprężamy, oskrzela ponownie się kurczą, oddech się uspokaja i wyrównuje. A kiedy się przestraszymy, dosłownie zaczyna nam brakować powietrza. Oddech zamiera. Mózg ma czas, by błyskawicznie zastanowić się nad rozwiązaniem. I po chwili oddychamy z wyraźną ulgą.
Poprzez oddech sterujemy nie tylko odtruwaniem i dostarczaniem tlenu, lecz także naszymi uczuciami. Prawidłowe oddychanie oznacza poukładanie sobie w głowie różnych spraw i odtruwanie duszy. Większość dorosłych nauczyła się tłumić w sobie emocje. Zakazywać sobie parskającego śmiechu i wzdychania. A tym samym głębokiego oddychania… Gdy wstrzymujemy oddech albo oddychamy bardzo płytko, słabiej dostrzegamy nasze emocje. Dlatego gdy coś nas boli, bezwiednie wstrzymujemy oddech, na przykład gdy uderzymy się w nerw łokciowy. Tak samo postępujemy w przypadku bólu duchowego. Zamiast go dobrze poczuć, a następnie puścić z dymem (powietrzem), wtłaczamy go gdzieś do podświadomości.
Wzorzec oddychania to zwierciadło duszy. Kto przeżył w życiu coś złego, jest lękliwym człowiekiem, oddycha płasko i niespokojnie. Depresja utrudnia oddychanie, zacieśnia klatkę piersiową. Plecy stają się sztywne, nie poruszają się elastycznie z każdym oddechem. Kto tłumi w sobie uczucia, ten napina mięśnie brzucha i przeponę. Z biegiem lat u każdego utrwalają się przyzwyczajenia oddechowe. Tylko nieliczni oddychają wciąż swobodnie, beztrosko i bardzo głęboko.
Tlen to życie, a życie to energia. Tak można powiedzieć, można to także zmierzyć. Kiedy wsiądziemy na rower i przez dwie minuty będziemy naciskać na pedały ile tylko sił w nogach, wtedy na ergometrze można zmierzyć, jaką wydajność (w watach) udało nam się osiągnąć. Gdy jesteśmy w dobrym nastroju, mamy mnóstwo energii i możemy wiele zdziałać. Gdy czujemy się nienajlepiej, bo zdarzyło się coś przykrego, dręczy nas wirus albo organizm jest zakwaszony, nasza wydajność maleje. Mamy mniej energii. Starszy człowiek ma mniejszą wydajność niż młody, chory mniejszą niż zdrowy.
Im więcej tlenu dostarczymy naszemu organizmowi, tym większa będzie jego zdolność odtruwania i wydajność. W głowie. W łóżku. W życiu codziennym. Często wystarczy choćby spacer po świeżym powietrzu, aby poczuć się odświeżonym i sprawniejszym umysłowo. Głęboki oddech – i ruszamy! W dusznym pomieszczeniu szybko dojdzie do kryzysu spowodowanego brakiem energii. A w dusznym ciele szybko dopadnie nas choroba.
Wskazówka - "Świeży wiatr dla komórek":
Tlen to energia. Jak sprowadzić więcej tlenu do organizmu? Jak szybko pozbyć się śmieci z naszych komórek? Jak zwiększyć
energię? Wydajność? Radość z życia?
Głęboko oddychać. Nauczmy się znowu głęboko oddychać. Stres sprawia, że zaczynamy oddychać płytko, dlatego do
płuc trafia zbyt mała ilość tlenu. Pobudzać krążenie krwi. Potrzebujemy tylko dobrego serca i czystych naczyń
krwionośnych, aby tlen znowu mógł być szybko rozprowadzany po całym organizmie. Uzyskamy to dzięki zdrowemu jedzeniu i regularnej aktywności ruchowej
(bieganiu, chodzeniu).
Wątroba jest niewiarygodnie łaskawym narządem. Kiedy zostanie uszkodzona, po prostu odrasta. Nawet przy dostępności połowy sił perfekcyjnie radzi sobie ze wszystkimi pracami w zakresie przemiany materii i bez najmniejszej skargi wygładza wiele grzeszków naszego stylu życia – w każdym razie do momentu, gdy miarka się przebierze. Za duże ilości cukru (także owocowego), tłuszczów zwierzęcych i alkoholu prowadzą do otłuszczenia wątroby. Trudno w to uwierzyć, ale problemem tym dotkniętych jest 85% mieszkańców Niemiec. Skutki: cukrzyca typu 2 i dna moczanowa. A tłusta wątroba nie odtruwa organizmu już tak efektywnie.
Gdy wątroba jest przeciążona, z reguły to wyraźnie dostrzegamy. Niestety w tym momencie dała zwykle już z siebie wszystko. Przeciążona wątroba sprawia, że czujemy się zmęczeni, ospali – a po pewnym czasie oczywiście chorzy. Także zasiedlenie jelita przez bakterie gnilne szkodzi wątrobie z powodu dużej ilości toksycznych produktów. Najwyższy czas na detoksykację!
Bez wątroby nie przyszłaby nam do głowy ani jedna mądra myśl, nie mielibyśmy twardych kości, silnych mięśni, pięknych włosów. Ponieważ wątroba produkuje proteiny, wykorzystuje to, co jemy. Jest największym gruczołem naszego organizmu. Bez wytchnienia, 24 godziny na dobę ten 1,5 kilogramowy narząd troszczy się o to, by budulec na prace naprawcze, paliwo dla komórek albo układu odpornościowego trafiały wszędzie tam, gdzie są potrzebne. W ogromnym laboratorium, jakim jest wątroba dochodzi każdego dnia do 320 biliardów reakcji chemicznych, aby organizm mógł otrzymać wszystko co niezbędne do życia. Wątroba jest naszym centralnym narządem przemiany materii – a przemiana materii oznacza życie. Wątroba dostarcza organizmowi substancji odżywczych, rozkłada produkty przemiany materii i wydala te niepotrzebne – substancje rozpuszczalne w wodzie przez nerki, a rozpuszczalne w tłuszczach – przez woreczek żółciowy do jelita. Filtruje z krwi stare hormony i krwinki, bakterie i uszkodzone komórki. Przetwarza trujące substancje, takie jak amoniak na nieszkodliwy mocznik. Pracuje jako fabryka hormonów: tworzy hormony wzrostu, wpływa na uwalnianie witaminy D i przetwarzanie hormonów tarczycy. Magazynuje enzymy, witaminy, minerały i pierwiastki śladowe – oraz cukier, aby móc szybko dostarczyć energii. Wątroba produkuje każdego dnia około litra żółci i funkcjonuje jako część układu immunologicznego.
… przełyka kac za kacem, łagodzi działanie lekarstw, metali ciężkich z papierosów i trucizn z otoczenia. Co 180 dni powstają nowe komórki wątrobowe – i ochoczo zabierają się do pracy, by rozdysponować substancje odżywcze i przetwarzać szkodliwe substancje na takie, które będą bezpieczne dla naszego organizmu. Ale funkcjonuje to bez zarzutu tylko wtedy, gdy centralne laboratorium naszego organizmu ma co jakiś czas chwilę odpoczynku, gdy może się zregenerować. Właśnie poprzez detoksykację.
Dobry jest choćby jeden dzień z zupą jarzynową, lepszy – tydzień detoksykacji. Najlepsze są jednak trzy tygodnie bez trucizn dla wątroby: alkoholu, tłuszczów roślinnych i cukru, oraz bez trucizn zarazków gnilnych osiedlających się w jelicie. Ten narząd podziękuje nam za to absolutną regeneracją. Wątroba potrzebuje zaledwie trzech tygodni, aby się odtłuścić, zregenerować. Otrzymujemy wówczas niejako zupełnie nową wątrobę. Naturalnie narząd ten potrzebuje odrobiny wsparcia z naszej strony. Jakiego? Po prostu trzech rzeczy: substancji gorzkich, ziół, okładów. (...)
Detoks dla wątroby: rozmaryn pobudza przepływ żółci, a szałwia wspiera regenerację wątroby.
Szybki sprawdzian wątroby:
Jak czuje się nasza wątroba? Zdradzi to każdemu z nas krótki test IQ. Szybko patrzymy na poniższy tekst i liczymy, ile jest w nim literek „F”.
FINISHED FILES ARE THE RESULT
OF YEARS OF SCIENTIFIC STUDY
COMBINED WITH THE EXPERIENCE
OF YEARS.
Ile literek „F” udało się znaleźć? Czy tylko trzy? Kto pije za dużo alkoholu, widzi w tekście tylko trzy litery „F”. Ale jest ich
tam sześć. Pod wpływem alkoholu mózg nie przetwarza słowa „OF”. W każdym razie tak twierdzą naukowcy.
Nasze dwie nerki, każda wielkości pięści i o wadze około 120 gram są naszą bardzo ważną oczyszczalnią, ratującym życie filtrem, odtruwającą filią fabryki, jaką jest wątroba. Kontrolują, czy mamy w organizmie wystarczającą ilość płynów, zapobiegają zachwianiu równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie. Jako oczyszczalnia filtrują trujące substancje, resztki lekarstw i produkty rozkładu z przemiany materii. Zaliczamy do nich: keratynę, mocznik i kwas moczowy. Wszystko to zostaje wydalone razem z moczem.
Zawsze mam pod ręką szklankę wody, aby zapobiec temu, że moje ciało będzie przybierało 1 kilogram rocznie na wadze, że będę wyglądała na pięć lat starszą i nie napiszę już żadnej dobrej książki, ponieważ moja kreatywność osłabnie, a moje plecy zaczną nieustannie boleć. Woda jest dla nas jak studnia życia i młodości.
Organizm mężczyzny składa się w 60 procentach z wody, kobiety w 50%. Natura wyposażyła kobiety w o 10 procent większą warstwę tłuszczową.
Dwie trzecie wody tkwi w komórkach. Ostatnia jedna trzecia poza nimi – płynie we krwi przez żyły i stanowi 5% wagi ciała. Nerki składają się w 79% z wody, mózg w 75%, wątroba w 71%, mięśnie w 70%. Skóra w 58%, szkielet w 28%, a tłuszcz w 23%. A kiedy chce się nam pić, cierpią najpierw nerki, potem mózg, wątroba i mięśnie.
Gospodarka wodna jest nierozerwalnie związana ze wszystkimi elementarnymi funkcjami życiowymi, ponieważ woda jest niezbędna do większości procesów przemiany materii w naszym organizmie: jak rzeka, transportuje w organizmie stałe i rozpuszczone substancje. Reguluje także temperaturę. Gdy całemu systemowi robi się za ciepło, ponieważ wytężamy mięśnie albo mamy gorączkę, wtedy zaczynamy się pocić.
Wypijanie dużej ilości płynów wspomaga detoksykację. Idealne rozwiązanie: niegazowana woda aromatyzowana cytryną, która odkwasza organizm.
Jeśli utrata wody wyniesie choćby jeden do dwóch procent wagi ciała, obniża się nasza wydajność. Najpierw umysłowa. Potem mięśniowa. Robimy się słabsi, zmęczeni, rozdrażnieni. Myśli zamierają. Mięśnie napinają się, plecy zaczynają boleć, tak samo jak głowa. A na co dzień idziemy przez życie z utratą wody wynoszącą dwa procent i więcej! Niemal wszyscy za mało pijemy. Tym samym nie dostarczamy nerkom płynów w ilości wystarczającej do wypłukania wszystkich krzywd, na które narażamy nasz organizm – w formie trucizn z otoczenia, chemii dodawanej do żywności, cukru, pęt kiełbasy itd. To oznacza, że moglibyśmy osiągnąć dużo więcej, zarówno dzięki naszej głowie, jak i nogom, gdybyśmy tylko wystarczająco dużo pili. Wtedy mielibyśmy lepszą formę, więcej energii, bylibyśmy mniej rozdrażnieni.
Kto za mało pije, kto zawsze czeka, aż pojawi się pragnienie, spowalnia swoją przemianę materii o trzy procent. Badacze z kliniki Charité w Berlinie zmierzyli to kiedyś w kaloriach: Kto wypija 200ml wody, spala 20 kcal, których organizm potrzebuje, aby przetransportować wodę bez kalorii do procesu przemiany materii. Jeśli pijemy dziennie dwa litry, daje to razem minus 200 kcal. W roku minus 73000 kcal. Kilogram tłuszczu kryje w sobie 7000 kcal. Według wyliczeń Adama Riese jest to teoretycznie 10 kilogramów czystego tłuszczu mniej.
Razem z tłuszczem znika również nasze śmietnisko na niebezpieczne odpady. Ja nazywam to detoksykacją przy okazji.
"Kamienie nerkowe trzeba ruszyć z miejsca, bo inaczej nic więcej się nie ruszy".
prof. dr n. med. Gerhard Uhlenbruck
Specjalne paski zabarwiające się na różne kolory pokazują, czy wartość pH moczu jest za wysoka (zasadowa), czy za niska (kwasowa). Idealna wartość to 7 i więcej, wartość poniżej 6,4 oznacza: organizmowi brakuje minerałów, które działają zasadowo.
Wskazówka: Pomiaru dokonujemy siedem razy dziennie, przed i po trzech głównych posiłkach oraz wieczorem przed pójściem spać. Otrzymane wartości dodajemy i dzielimy przez siedem. Wynik nigdy nie powinien być niższy nić 6,8. Można także sprawdzić ślinę – ale nie wtedy, gdy bakterie próchnicowe dobierają się do ciastka, czy rano przy pustym jeszcze żołądku. Kwaśna ślina pokazuje: limfa nie nadąża z odtruwaniem.
Nie. Nerkom szkodzi zbyt duża ilość cukru oraz tłuszczu. Nie ma jednak ani jednego naukowego dowodu na twierdzenie, że zbyt duża ilość białka ma negatywny wpływ na zdrowe nerki. Ani też że je uszkadza. Tylko ludzie o ograniczonym funkcjonowaniu nerek muszą kontrolować spożywanie, ale w żadnym razie z niego nie rezygnować.
Na czym polega detoks dla nerek? Zostawiamy mniej trucizn w organizmie, wspieramy wszystkie inne układy odtruwające, pilnujemy właściwej równowagi zasad i kwasów – i pomagamy nerkom w wydalaniu. Nic prostszego – po prostu pijemy. Każdego dnia dwa do trzech litrów. W równych ilościach przez cały dzień. Naturalnie mogą to być też zupy. A jeśli dodamy jeszcze dzikie zioła, wyjdzie z tego superprogram detoksykacji dla nerek.
Wskazówka - dużo pijmy:
Gdy w tkankach gromadzi się za dużo wody, oznacza to, że za mało pijemy. Wyglądamy jak spuchnięci, ponieważ w organizmie
tkwi zbyt wiele odpadów z procesu przemiany materii, które zatrzymują wodę w tkankach. Limfa nie transportuje
tych śmieci. Skóra sprawia wrażenie, jakby była za ciasna. Woda rozciąga tkankę łączną, odkłada się tłuszcz, tworzy się cellulit. Tego wszystkiego można
się pozbyć, jeśli będziemy więcej pić. Jak już mówiłam, idealna jest przegotowana woda o niskiej zawartości wapnia. Niepijące osoby dadzą radę wypić więcej, gdy
jest gorąco. A kto nie lubi pić samej wody, może dodać cytrynę, kilka ziół, torebkę herbaty. A niektórym pomaga ustawienie komputera, telefonu komórkowego albo
zegara kuchennego na opcję „przypominania”.
Jest to fragment książki: Marion Grillparzer, "Detoks w tydzień. Skuteczny program oczyszczania organizmu", Wydawnictwo JEDNOŚĆ
Książka jest >>TUTAJ<<
opr. ac/ac