Matka Miłosierdzia

Ostra Brama - maleńka kaplica na piętrze jednej z miejskich bram to jednocześnie ogromne (w sensie duchowym) maryjne sanktuarium

„Matko Boża, co (...) w Ostrej świecisz Bramie. Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz razem z wiernym ludem...” - pisał Adam Mickiewicz w inwokacji do „Pana Tadeusza”. Od XVI w. w Wilnie wierni oddawali cześć Maryi, modląc się przed Jej łaskami słynącym obrazem, nazywając przy tym Maryję Matką Miłosierdzia. Ten tytuł ma swe głębokie teologiczne uzasadnienie.

Mimo że obecnie Wilno leży poza geograficznymi granicami Polski, to jednak dla wielu Polaków jest ono miastem szczególnie bliskim sercu, zresztą - na wskroś przesiąkniętym polskością. Jest przy tym miejscem, gdzie widać, jak obok siebie mogą współistnieć różne narody i kultury, przy całej złożoności i delikatności sytuacji politycznej.

Spośród wielu miejsc w Wilnie, jednym z najbardziej charakterystycznych jest Ostra Brama. Maleńka kaplica na piętrze jednej z miejskich bram to jednocześnie ogromne (w sensie duchowym) maryjne sanktuarium. Słynący łaskami wizerunek Maryi - jak twierdzą niektórzy - przedstawia Ją w momencie zwiastowania, mówiącą Bogu: „Oto Ja, Służebnica Pańska”.

 źródło: echokatolickie.pl

Poznała tajemnicę miłosierdzia

Jak już wspomniano - do Maryi na ostrobramskim obrazie często stosuje się określenie „Matka Miłosierdzia”. Czy jednak nie stanowi to nadużycia? Wszak miłosierdzie to jeden z przymiotów Boga, a Maryja jest tylko człowiekiem?

Teologia wyjaśnia nam, że Maryja jest Matką Miłosierdzia, ponieważ Jej Syn został posłany przez Ojca jako objawienie Bożego Miłosierdzia (por. J 3,16nn). Nie przyszedł, aby potępić, ale by przebaczyć, by okazać miłosierdzie grzesznym i słabym ludziom. Tego miłosierdzia Maryja doświadczyła w sposób szczególny i wyjątkowy - ponieważ jego mocą została zachowana od jakiegokolwiek grzechu - nawet pierworodnego. Ma Ona swój udział w objawieniu się światu Bożego Miłosierdzia, ale udział ten okupiła ogromną ofiarą serca. Wiązało się to dla Niej z koniecznością stanięcia na Golgocie i wytrwania pod             krzyżem Syna. Gdy Bóg w Wielki Piątek objawiał swe miłosierdzie, rozumiane jako bezwzględną wierność Boga wobec swej miłości, wobec przymierza, jakie zawarł z ludzkością - nie mogło zabraknąć tam Maryi. Można więc powiedzieć, że Maryja „jest Tą, która najpełniej zna tajemnicę Bożego Miłosierdzia. Wie, ile ono kosztowało i wie, jak wielkie ono jest” (Dives in misericordia, 9).

Miłość wymagająca

Maryja jest Matką Miłosierdzia również dlatego, że to właśnie Jej powierza Jezus swój Kościół i całą ludzkość. Gdy u stóp krzyża przyjmuje Ona Jana za syna, staje się Matką każdego z nas. Matką, która wyprasza nam Boże Miłosierdzie. Rozumie Ona grzesznego człowieka i kocha go miłością Matki. Nie zaznawszy grzechu, potrafi współczuć każdej naszej słabości. Nie oznacza to jednak pobłażania dla grzechu -  właśnie ze względu na tę miłość Maryja stoi po stronie prawdy i dzieli z Kościołem troskę o przypominanie nakazów moralnych. Dlatego też nie chce, by człowiek był oszukiwany przez tych, którzy w imię fałszywie rozumianej miłości usprawiedliwialiby jego grzech. Taka postawa zniweczyłaby ofiarę Chrystusa, Jej Syna. Miłość miłosierna jest jednocześnie miłością wymagającą.

Uśmiech przez łzy

Prymas Tysiąclecia, kardynał Wyszyński, rozważając słowa maryjnej modlitwy „Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia”, pisał: „Podążałaś za Synem miłości Bożej wszędzie, by w porę podpowiadać: wina nie mają, chleba nie mają, miłości nie mają, łaski nie mają, serca szukają... Czy w Kanie, czy na Golgocie, czy dziś - po prawicy Zbawiciela, w niebie - Miłosierdzie Twoje zawsze niemal, uśmiecha się przez łzy. Zawsze tam, gdzie męka zwątpienia. I dopiero, gdy łzy omyją oczy i serce z pyłu ziemi, dostrzegały „Pańskie miłosierdzie” i obfite u Niego odkupienie”.

Również bł. Jan Paweł II w swoim nauczaniu wielokrotnie nazywał Maryję Matką Miłosierdzia. Dwie spośród jego encyklik („Dives in misericordia” oraz „Veritatis splendor”) zawierają niezwykle głębokie rozważania na ten temat. Encyklika „Veritatis splendor” kończy się następującą modlitwą, która niech będzie jednocześnie zakończeniem niniejszych rozważań:

„O Maryjo, Matko Miłosierdzia,

czuwaj nad wszystkimi,

aby nie był daremny Krzyż Chrystusa,

aby człowiek nie zagubił drogi dobra,

nie utracił świadomości grzechu

i umiał głębiej ufać
Bogu „bogatemu w miłosierdzie”
(Ef 2,4),

by z własnej woli spełniał dobre czyny,

które Bóg z góry przygotował
(por. Ef 2,10)

i w ten sposób żył „ku chwale Jego majestatu”
(Ef 1,12).

KS. ANDRZEJ ADAMSKI
Echo Katolickie 46/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama