Święta? No thanks

Ciężko patrzeć na to, że w XXI wieku ludzie zamiast coś naprawić, wolą się tego całkowicie pozbyć...

[spojrzenie na Święta oczami nastolatki]

Mikołaje, choinki, piosenki, szerokie uśmiechy i prezenty. W głowie aż może zakręcić się od corocznych ogłupiających wystaw w sklepach, reklam w telewizji. W radiu dominują kolędy i piosenki o świątecznej tematyce. Zaczyna się rodzinne oglądanie Kevina…

Potem przez 2,5 dnia (bo trudno zabieganą Wigilię Bożego Narodzenia zaliczyć jako całe święto) ludzie nie będą się kłócić „bo nie wypada”. Zasiądą do stołu często z ludźmi, których nie znoszą, będą rozmawiać na tematy, których nie rozumieją lub nie lubią. Będą uśmiechać się z niechęcią i modlić się, aby cały ten "teatr" dobiegł końca. Tak wyglądają te „wesołe Święta”, których przecież tak „szczerze” sobie co roku życzymy.

W dzisiejszych czasach wychodzi na to, że ten okres jest dla ludzi okazją do "niepracowania" i do tego, żeby najeść się za cały rok, wyleżeć w łóżku... Raz w roku odwiedzić rodzinę, z którą codziennie nie ma kontaktu.

Zatracamy symbolikę Świąt, istotę. Traktujemy ten okres jak pierwsze lepsze wolne od pracy, szkoły.

Coraz bardziej oddalamy się od Bożego Narodzenia takiego, jakie powinno być według naszej kultury, tradycji i religii. Im bardziej ludzie wchodzą w dobrobyt, im lepiej wiedzie się w całym kraju i w każdym domu z osobna, tym bardziej zatraca się tą niematerialną część celebrowania tego pięknego okresu.

Bo kto zawrócił sobie głowę tym, żeby udać się na roraty chociaż jeden raz, żeby przygotować się na przyjście Chrystusa - co właśnie jest istotą całych Świąt? Nie wiem ilu ludzi, którzy deklarują się jako katolicy odwiedziło świątynie w niedzielę poprzedzającą Wigilię Bożego Narodzenia. Komu by to przyszło do głowy, przecież trzeba się PRZYGOTOWAĆ NA ŚWIĘTA!

Paradoks w zachowaniach, czy brak świadomości skutkuje tym, że idziemy coraz w coraz bardziej niewłaściwym kierunku. Namiastką tego, że powinniśmy zachowywać się dobrze, są właśnie "teatrzyki" odstawiane przy stole i często niezbyt szczere, pospolite życzenia. Nawet te namiastki uprzednich tradycji zostają przysłonięte poprzez spojrzenia z ukosa, czy prezenty są wartościowe, czy też ktoś poskąpił pieniędzy. Poprzez nieuprzejme słowa, które też się zdarzają i kłótnie, które mają miejsce jak nie w Święta, to zaraz przed lub po ich obchodzeniu.

Radosny czas zmienia się w "teatrzyk", od którego ludzie coraz częściej uciekają zamiast go naprawić. Łatwo jest wyjechać za granicę, do ciepłych krajów. Odpocząć na plaży z drinkiem w ręku. Wrócić po świętach i po problemie.

Ciężko patrzeć na to, że w XXI wieku ludzie zamiast coś naprawić, wolą się tego całkowicie pozbyć.

Pomijając już nawet fakt ostatnio zauważony. Mianowicie: świadomie lub nie pozbywamy się Dzieciątka z tych Świąt. Na kartkach pojawiają się Mikołaje, Aniołki, świeczki. Prezenty przynosi gwiazdor, Mikołaj, Dziadek Mróz. Przepraszam bardzo, jaką nazwę noszą te Święta?

Zdaję sobie sprawę z tego, że trudno jest obchodzić Święta jak należy, jeśli wokoło ludzie, rodzina nie mają takiego zamiaru. Ale skoro potrafiliśmy pozbawić Święta wszystkiego, do czego się one odnosiły, to powinniśmy odnaleźć drogę powrotną z sytuacji, do której właśnie dotarliśmy.

Dlatego życzę wszystkim tego, żeby nie zgubili siebie w tym przedświąteczno-świątecznym maratonie, który potrafi omotać i ukraść nam człowieczeństwo i dobre serce. Zdrowia i Błogosławieństwa Bożego. Jak mawiała św. Józefina Bakhita wszystkim ludziom: Bądźcie dobrzy!

Weronika ma 15 lat. Należy do Ruchu Światło-Życie. Uczęszcza do Gimnazjum w Tychach.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama