Zamiast strzępić język na obgadywanie, lepiej pomodlić się w intencji bliźniego. I dziękować! Za wszystko..
Zamiast strzępić język na obgadywanie, lepiej pomodlić się w intencji bliźniego. I dziękować! Za wszystko... Bo „kto dziękuje, ten podwójnie prosi”. To nie babcia! To prawda powszechnie znana - Tereska zdradza pochodzenie mądrości. I składa życzenia: - Byśmy umieli szukać woli Boga w każdej sytuacji.
Kochasz żyć? Naucz się wybaczać! - słowa babci stały się życiowym mottem Tereski. Pamięć o nich pozwalała jej na nowo zaufać nadziei... Wierność wskazaniom piastunki okazywała się też skutecznym sposobem na pokonanie pychy i ocalenie dumy. - Wbrew pozorom to dwie różne rzeczy - uwrażliwia i opowiada: o życiu w myśl cudzego scenariusza, niespełnionych planach i dobrodziejstwie spokoju, jaki osiągała przez lata... Tereska: wnuczka, córka, żona, matka i babka - kobieta. Zaprzeczenie twierdzenia „płeć słaba”.
- Siedem dziesięcioleci, a minęło jak jeden dzień - sugestię dotyczącą rocznicy urodzin Tereska poprzedza wspomnieniem rodzinnego domu. - Ojciec nade wszystko kochał ziemię, zaś matka - jego - zaznacza. - W swej prostocie czuła, że spojrzenie żony winno być w pierwszej kolejności skierowane na męża. My byliśmy tłem. Ojciec nigdy nas nie przytulił. Zresztą, matki też nie. Jedynie w Wigilię i na Nowy Rok ucałował jej spracowane ręce, życząc zdrowia i opieki Matki Przenajświętszej, a nam niezmiennie powtarzał: „żyjcie tak, by nikt przez was nie płakał”. Całej trójce, bo choć bracia rodzeni jesienią, a ja w sylwestra, wszyscy świętowaliśmy 1 stycznia. Tak dawniej bywało... - podsumowuje.
I milknie na dłuższą chwilę. Wreszcie sięga po albumy. - Pamięć potrzebuje bodźców - śmieje się, gładząc pożółkłe fotografie. - Ogrzane ciepłem rodzinnego domu dziecko nie spodziewa się razów od świata. Pułapka szczelnego klosza polega na tym, że chroniąc przed złem, nie pozwala na hart ducha - rzuca dygresyjnie. Nie rozwija jednak wątku. W zamian przywołuje obrazy z dzieciństwa: wspólnej pracy, rannego wstawania, przekonania, że wioska, w której żyje, jest centrum świata.
Twarz kobiety rozjaśnia się na widok zdjęcia staruszki z bladym uśmiechem. - Mój ziemski anioł stróż - charakteryzuje babcię, zdradzając jej trzy ulubione powiedzenia: „Kochasz żyć? Naucz się wybaczać!” (sposób na uporanie się z traumą wojny), „Bóg dał, Bóg zabrał” (usprawiedliwienie dla przedwczesnej śmierci jednego z dzieci) i „Pokorne ciele dwie matki ssie”. - Tę ostatnią lekcję musiałam odrabiać wielokrotnie - opowieść o kolejach życia Tereska poprzedzi pouczeniem, że pokorne ludzkie serce ma siłę wzruszyć Boga. - Człowieka pokornego nie złamie niepowodzenie. Pyszny oskarży o nie innych, nigdy siebie. Pokora jest niemą zgodą na ingerencję Boga w los każdego z nas. Człowiek pyszny nie potrzebuje pomocy z nieba. W końcu żyje w przekonaniu, że „jak sam sobie nie załatwi, nikt mu nie pomoże”. Jakie to szczęście, że sądzić będzie nas miłosierny Bóg, a nie drugi człowiek... - podsumowuje.
Tereska była mężatką, kiedy spadł na nią obowiązek opieki nad matką. Ojciec zmarł wiosną. Pogrzeb nie sprzyjał obmyślaniu planów dotyczących gospodarstwa. Zaalarmowana przez kuzynkę córka odwiedziła rodzinny dom na początku czerwca. - Była jak dziecko we mgle: zapłakana i nieporadna. Życiową misją matki stało się poświęcenie. Wraz ze śmiercią ojca straciła sens starań. Jedni mówili: „melancholia”, inni: „rozum postradała”. Dziś wiadomo, że nieleczona depresja jest najskuteczniejszym zabójcą radości życia - wyjaśnia córka.
Małe dziecko uniemożliwiło Teresce przeprowadzkę na wieś. Jedynym wyjściem z sytuacji stała się więc sprzedaż ojcowizny i zamieszkanie z matką pod jednym dachem. Początkowo młoda kobieta łudziła się, że opieka nad wnukiem wyrwie seniorkę z sideł beznadziei. Niestety, myliła się. Z każdym dniem matka coraz bardziej zapadała się w siebie. Nie interesowała jej codzienna krzątanina, mierziły sprawy tego świata... Gasła niczym dopalająca się świeca. Wraz z nią smutniała córka.
Absorbujący syn, niepokój o matkę - przetrwanie trudności jest możliwe, pod warunkiem że otrzyma się odpowiedni zapas wsparcia. Tymczasem mąż Tereski skutecznie dystansował się od pomocy. - Powiedział mi kiedyś: albo matka, albo ja. Zabolało, ale pomna słów babci postanowiłam wybaczyć. Ten i każdy kolejny raz! Mama zmarła po trzech latach wspólnego mieszkania, a ja do dziś mam do siebie żal, że nie potrafiłam być córką, jakiej oczekiwała... - wzrusza się.
Chcąc zaś zahamować potok łez, zdradza postanowienie noworoczne. Jedno z wielu. - Ale tym razem - zarzeka się - dopilnuję, by zostało zrealizowane! Bo nieraz najtrudniej jest wybaczyć sobie - przekonuje z zaznaczeniem, że dziś już wie, iż bez darowania własnych wpadek trudno o wiążący krok w przyszłość. - Pan Bóg wybaczy, a człowiek pamięta. To pycha - ocenia, uświadamiając, iż tylko zdanie się na wolę Boga i oddanie Mu do dyspozycji własnego serca owocuje - tak upragnionym przez współczesny świat - pokojem.
- Gdybym w młodości miała rozum starości... - żartuje Tereska. Po chwili zmienia ton: - Mam żal do matki, że nie doradziła mi: „Módl się o właściwy wybór drogi życia”! Małżeństwo nie musi być oczywistością - przekonuje. Pytana, czy żałuje decyzji sprzed lat, waha się jednak... - Nie miałabym syna ani wnuków. A troska o wychowanie dziecka skutecznie zagłusza własne pragnienia. Masz cel! Jednak patrząc z drugiej strony, tkwienie w nieudanym małżeństwie nikomu nie przynosi chluby. On był sfrustrowany, ja nieszczęśliwa...
Kobieta opowiada o zdarzeniu sprzed lat. - W dniu Pierwszej Komunii syna modliłam się o ożywienie ducha małżeńskiego pożycia. Prosiłam o cud! Chciałam, by mąż zobaczył we mnie osobę, jakiej poszukiwał... Żebym zmieniła się pod jego dyktando. W końcu miłość jest łaską! I przecież Jezus obiecał: „Proście, a otrzymacie”. Uwierzyłam, zapominając o drugiej stronie medalu - słowach, że nie moja, ale Twoja wola niech się stanie... Odczytałam je dużo później... Wtedy, kiedy mój zaślubiony przed Bogiem mąż odszedł do innej.
Tereska nie boi się wracać do wspomnień. Depresja (- Dziedziczna czy usprawiedliwiona niełatwym życiem? - zastanawia się) i uzasadniona nią terapia uświadomiły jej, że odkrywanie uczuć przed światem oczyszcza umysł i serce. - Przyjęło się, że wina za rozpad związku leży po obu stronach. Być może. Ostatnie lata nauczyły mnie jednak nie oceniać i nie mieć roszczeń. I znów przydała się lekcja babci - wyznaje, nie ukrywając, jak wiele pracy musiała włożyć w odbudowanie wiary w kobiecą godność. - Czułam upokorzenie i wstyd. A dziś uczę się patrzeć na każdy kolejny dzień w perspektywie daru i dziękować Bogu, że stać mnie na czynsz, lekarstwa, a nawet kupno zabawek wnukom. Inni mają gorzej! Nie leżę w szpitalu... Synowa zaprasza mnie na obiad... Mam dla kogo żyć - podkreśla.
Człowieka pokornego nie złamie niepowodzenie. Pyszny oskarży o nie innych, nigdy siebie. Pokora jest niemą zgodą na ingerencję Boga w los każdego z nas. Człowiek pyszny nie potrzebuje pomocy z nieba. W końcu żyje w przekonaniu, że „jak sam sobie nie załatwi, nikt mu nie pomoże”. Jakie to szczęście, że sądzić będzie nas miłosierny Bóg, a nie drugi człowiek...
Nowy rok niesie nowe wyzwania. Każdy kolejny jest zwiastunem zmian. Świat wokół nie nastraja optymistycznie. Mimo to Tereska nie załamuje rąk. - Tęsknota za sprawiedliwością jest pozytywną cechą - przekonuje. - Ja wciąż mam nadzieję! Cierpliwie czekam. A że już bliżej mi niż dalej, tym lepiej... - zdradza, tłumacząc, iż świadomość, że tak przeszłość, jak i przyszłość leżą w gestii Opatrzności, pozwala jej na spokojny sen. - Babcia zawsze powtarzała, że Pan Bóg wzrusza się człowieczą pokorą i nie szczędzi łask. Grunt to chcieć dostrzec najmniejszy przejaw ludzkiej życzliwości i nie oczekiwać ukłonów od świata. Lepiej zastanowić się, jak można wesprzeć potrzebujących i nie wahać się długo nad wyciągnięciem pomocnej dłoni - przekonuje.
- Siostra Faustyna - kontynuuje - powtarzała, że od bycia miłosiernym nikt z nas nie ma prawa się wymigiwać. A czynić dobro można zarówno przez pomoc finansową, jak i poświęcenie czasu na wysłuchanie, stanięcie w obronie pokrzywdzonego... Zamiast strzępić język na obgadywanie, lepiej pomodlić się w intencji bliźniego. I dziękować! Za wszystko... Bo „kto dziękuje, ten podwójnie prosi”. To nie babcia! To prawda powszechnie znana - Tereska zdradza pochodzenie mądrości. I składa życzenia: - Byśmy umieli szukać woli Boga w każdej sytuacji. My często nie wiemy, o co prosimy. A przecież wystarczy złożyć przyszłość w rękach Opatrzności. Nieraz przecież zdarza się, że człowiek latami dąży do osiągnięcia wyznaczonego przez siebie celu, a po wszystkim, zamiast spełnienia, czuje rozczarowanie. Bo nikt z nas nie wie tak naprawdę, co jest dla niego dobre. Tylko Bóg! A drugie życzenie - wyjawia - to nieustanne odrabianie lekcji z wybaczania: sobie i ludziom. Umierania dla egoizmu i narodzin dla życia. Godniejszego, bo ze świadomością celu - wiecznego szczęścia - dopowiada.
Nowy rok niesie nowe wyzwania. Każdy kolejny jest zwiastunem zmian. Świat wokół nie nastraja optymistycznie. Mimo to Tereska nie załamuje rąk. - Tęsknota za sprawiedliwością jest pozytywną cechą - przekonuje. - Ja wciąż mam nadzieję!
opr. ab/ab