Wybór nowego papieża sprowokował pytania o to, jaki będzie ten pontyfikat...
Urodził się Ksiądz i wychował w Argentynie, ojczyźnie nowego Ojca Świętego. Jak zareagował Ksiądz, kiedy usłyszał, że 266 papieżem został kardynał Jorge Mario Bergoglio?
Szczerze? Byłem bardzo zaskoczony. Nie wierzyłem bowiem w wybór w papieża spoza Europy. A jeśli już, to ewentualnie takiego, który wcześniej pracował w Kurii Rzymskiej. Powołanie na tron Piotrowy papieża z Ameryki Południowej to nowe rozdanie katolickości. Znak tego, co będzie się działo w trzecim tysiącleciu zarówno świecie globalnym, jak i całym multikulti. Ale, czy to nie piękne, że pięć wieków temu Ewangelia przywędrowała do Ameryki właśnie za sprawą zakonów - franciszkańskiego, dominikańskiego, jezuickiego - a teraz po raz pierwszy głową Kościoła katolickiego został jezuita z Buenos Aires. Tłumacząc na język polski, nazwa ta oznacza „dobre powietrze”. Papież Franciszek z pewnością wniesie dobre, świeże powietrze radykalności Ewangelii. Bo jeśli nie przyjmuje się słowa Bożego w całości, wówczas traci ono swoje piękno i siłę. Pamiętam, że - gdy w 1978 r. mieszkałem w Argentynie - wszyscy gratulowali mi Papieża Polaka, teraz gratulują mi Papieża Argentyńczyka. To jest super! Bo mam okazję do dzielenia się tym, co mnie pasjonuje, a mianowicie wiedzą o argentyńskim Kościele, o tym jak tamtejsi katolicy przeżywają swoją wiarę.
Imię, jakie wybiera papież to komunikat dla świata. Co papież Franciszek chce powiedzieć wiernym?
Podczas audiencji dla dziennikarzy Franciszek opowiadał, że po głosowaniu, w którym go wybrano, kardynałowie radzili mu, aby wybrał imię Hadrian na wzór papieża Hadriana, wielkiego reformatora Kurii Rzymskiej. Inni mówili, że powinien nazwać się Klemens XV, by w ten sposób odciąć się od Klemensa XVI, który zlikwidował zakon jezuitów. Papież wybrał imię Franciszek za sprawą siedzącego obok niego na konklawe kardynała Claudio Hummesa, arcybiskupa Sao Paulo i swojego wielkiego przyjaciela. „Kiedy liczba głosów dochodziła do dwóch trzecich i zaczęło się robić „niebezpiecznie”, kardynał Hummes objął mnie, ucałował i powiedział: „Nie zapomnij o ubogich”. I wtedy natychmiast pomyślałem o Franciszku z Asyżu - człowieku pokoju” - opowiadał podczas spotkania z mediami Franciszek. Za tym imieniem kryje się cały on! Człowiek, który wychodzi i szuka drugiego z prostotą; człowiek, który jest ufny i wierny wobec siły Ewangelii.
Media mówią, że imię papieża jest rewolucyjne. Czego możemy spodziewać się po tym pontyfikacie?
Z pewnością pozaeuropejskiego spojrzenia na świat. Jak mówiłem, Buenos Aires oznacza świeże powietrze. Jestem pewien, że Franciszek wprowadzi inny język komunikacji z wiernymi: bardzo obrazowy i radykalny w treści oraz przekazie, łagodny w formie. Kiedy tuż po wyborze pojawił się na balkonie Bazyliki św. Piotra widać było w jego gestach typową argentyńską mieszankę: niesamowitą ekspresję, bezpośredniość, a zarazem prostotę. Nie mam wątpliwości, że nowy następca św. Piotra będzie starał się mieć bezpośredni kontakt z wiernymi. Na papieża wybrano człowieka, którego charakteryzuje wierność wobec nauczania Kościoła na temat rodziny, ochrony życia od poczęcia. Pod tym względem cechuje go absolutna bezkompromisowość. Równocześnie jest gotów wychodzić na ulice, by dzielić się Ewangelią. Papież Franciszek staje zawsze po stronie słabszego - dziecka, kobiety itd., piętnując tych, którzy na dramacie słabszych zbijają kapitał polityczny lub ekonomiczny. Jestem pewien, że już wkrótce cały świat usłyszy głos Piotra naszych czasów.
Miał Ksiądz okazję poznać posługę Franciszka jako biskupa Buenos Aires i prymasa Argentyny. Co nowego papież Franciszek może wnieść na tron Piotrowy?
Urodziłem się i do 1989 r. mieszkałem w Argentynie, dokąd z Lwowa po wojnie wyemigrowali rodzice. Następnie przyjechałem do Polski, by rozpocząć pracę w Opus Dei. Osobiście nigdy nie dane było mi poznać nowego papieża, Ojca Świętego Franciszka. Znam jednak jego posługę, szczególnie jako biskupa Buenos Aires i prymasa Argentyny. Mam tam wielu kolegów księży. Jeden z nich opowiadał, jak kilka lat temu spotkał obecnego papieża w autobusie nr 60 w Buenos Aires. Jest to legendarna linia, która przemierza całe miasto. Trasa trwa ponad trzy godziny, więc mój przyjaciel miał dużo czasu, by porozmawiać z obecnym Ojcem Świętym. Na koniec mój kolega zapytał swojego kompana podróży, kim jest i czym się zajmuje. On na to: jestem biskupem tej diecezji. Wiem, że pełniąc tę posługę, stawiał bardzo mocno na duszpasterstwo z poszanowaniem sakramentów i zawsze podkreślał wagę rodziny. Jak skutecznym jest duszpasterzem, wskazuje to, że w ostatnich latach w Buenos Aires wiele dzieci przystąpiło do chrztu. Tamtejszy Kościół przeżywa obecnie renesans. Spodziewam się, że jako papież będzie dawał mocne świadectwo miłości. Miłości wielkiej, ale zarazem też bardzo wymagającej. Czeka nas pontyfikat dużej otwartości, ale i czas podkreślania znaczenia rodziny oraz ochrony życia, od poczęcia do naturalnej śmierci.
Niespodzianka Franciszka - tak wybór Jorge Maria Bergoglia opisuje „Corriere della Sera”. Podkreśla, że nowy papież sam gotuje, jeździ autobusem i mieszka w małym mieszkaniu, a nie w pałacu archidiecezji. Również inny dziennik, „La Repubblica”, podkreśla, że wybór Argentyńczyka to rewolucja u świętego Piotra, na którą Kościół przygotowywał się od dawna, że nowy papież przybył niemal z końca świata, by powiedzieć dość włoskim intrygom i szantażom Kurii Rzymskiej oraz paraliżowi zarządzania, które osłabiły sędziwego Benedykta XVI do tego stopnia, że ustąpił. Co Ksiądz o tym sądzi?
Z uwagą śledziłem wypowiedzi kardynała Juliana Herranza z komisji, która badała aferę Vatileaks. Tłumaczył, że w każdej rodzinie są czarne owce, a Watykan nie jest sprawną korporacją. Wydaje się, że rzeczywiście trzeba coś zmienić. Kościół musi być bardziej ewangelizujący. Jak mówił w Buenos Aires kard. Bergoglio, nie można pełnić kapłańskiej posługi, czekając na ludzi, trzeba do nich iść. Trzeba przejść z Kościoła zachowawczego do Kościoła wychodzącego ze świadectwem. Ten cały szum medialny prasy włoskiej jest mało rzetelny. Jako dowód niech posłuży typowanie przez nią decyzji konklawe: całkowite pudło!
Po raz pierwszy papieżem został jezuita. Co to oznacza dla Kościoła?
To wspaniałe, bo jezuici wraz z innymi zakonnikami ewangelizowali Amerykę Południową, a teraz z tych terenów pochodzi papież. W 1986 r. Roland Joffé wyreżyserował film pt. „Misja”. Opowiada on o jezuicie ojcu Gabrielu, który podejmuje wyprawę w głąb południowo-amerykańskiej dżungli, gdzie buduje misje dla Indian Guarani. Gdybym spotkał Rolanda Joffé, doradziłbym mu, by zaczął kręcić drugą część. W pierwszej Europa nie rozumie misji w Paragwaju i Argentynie. Scenariusz drugiej dopiero zaczyna się pisać…
Nowy papież zaskakuje, demonstrując zamiłowanie do prostoty i okazując pokorę - piszą media. Podkreślają, że przed wyjściem do wiernych nie założył również - jak zwyczajowo robili to jego poprzednicy - aksamitnej czerwonej peleryny. Nowy, skromny styl podkreślała wyłącznie prosta biała sutanna i piuska, czyli papieskie minimum. Dostrzeżono także, że stułę założył wyłącznie na czas błogosławieństwa Urbi et Orbi. Potem zdjął ją i oddał jednemu z ceremoniarzy. Czy tą prostotą, życiem w ubóstwie Ojciec Święty mógł zaimponować kardynałom?
Zaimponować? Przecież oni wiedzieli, kogo wybrali! Dwóch trzecich głosów nie zdobywa się przypadkowo. Kardynałowie wybrali człowieka o mocnej wierze: codziennie odmawia wszystkie części różańca, nie ogłada telewizji ani filmów, nie przyjmuje zaproszenia na obiady, nie lubi by go chwalono…
Przy wyborze nie bez znaczenia było z pewnością podejście kardynała Bergoglio do związków partnerskich, ochrony życia.
Czytałem jego wypowiedzi o miłosierdziu Jezusa, o Bogu, który szuka każdego człowieka. O otwartości na biednego i cierpiącego. I właśnie w tym kontekście należy umieścić jego mocne zaangażowanie w obronę życia i rodziny. Podczas spotkania z kardynałami Franciszek przypomniał, że trzeba budować Kościół, wyznawać wiarę, zawsze z krzyżem Chrystusa. To jest ten nowy powiew, Buenos Aires, świeże powietrze tego pontyfikatu. Wyjść do ludzi, ale z pełną Ewangelią i pokazać jej piękno.
Dziękuję za rozmowę.
Ks. dr Stefan Moszoro-Dąbrowski urodził się w 1957 r. w Rosario, w Argentynie. Pochodzi z rodziny ormiańskiej. W Argentynie ukończył studia inżynierskie na wydziale elektroniki, następnie studiował teologię w Rzymie. Obronił doktorat na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie w Hiszpanii. W 1982 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk papieża Jana Pawła II. Jest członkiem prałatury personalnej Opus Dei i założycielem jej pierwszego ośrodka w Polsce. W latach 1989-99 był wikariuszem regionalnym Prałatury w Polsce.
Echo Katolickie 12/2013
opr. ab/ab