W komunii z cierpiącym i zmartwychwstałym Panem...
2 lipca w kodeńskim sanktuarium świętowano odpust ku czci Matki Bożej Kodeńskiej i Diecezjalny Dzień Chorego. W spotkaniu wzięło udział ok. 7 tys. wiernych.
Uroczystości odbyły się pod hasłem: „W komunii z cierpiącym i zmartwychwstałym Panem!”. Pielgrzymi przyjeżdżali do Kodnia już od wczesnych godzin porannych. Pierwszym punktem obchodów były Godzinki ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP. Kolejka wiernych, którzy chcieli pokłonić się swojej Matce i obejść na kolanach Jej ołtarz, sięgała aż do rynku. W ciągu całego dnia odprawiono trzy Msze św. w bazylice, podczas których słowo Boże głosił o. Krzysztof Ziętkowski OMI z Poznania. Sumie odpustowej, poprzedzonej wspólnym odmówieniem Koronki do Miłosierdzia Bożego i procesją na kalwarię z cudownym wizerunkiem MB Kodeńskiej, przewodniczył bp Kazimierz Gurda, ordynariusz diecezji siedleckiej.
Pasterz diecezji najpierw powitał serdecznie wszystkich zgromadzonych na kodeńskiej kalwarii. Szczególnie dziękował za obecność chorym i tym, którzy im na co dzień towarzyszą. Przypominał, że Maryja w swoim łaskami słynącym obrazie jest czczona w Kodniu od 1630 r. Podkreślał, iż na Podlasiu nazywana jest Matką Jedności. - Przed Jej cudownym wizerunkiem modlili się wszyscy uczniowie Jezusa: katolicy, grekokatolicy i prawosławni. Ta jedność w obecnych czasach jest bardzo potrzebna. Dostrzegamy dziś dużo podziałów dotyczących sfery życia społecznego, religijnego i rodzinnego. Aby im się oprzeć, przychodzimy do Maryi; u Niej szukamy wsparcia i pomocy - głosił biskup. Zaznaczył, że każde odejście od Boga rzutuje na nasze relacje z innymi ludźmi. Mówił, iż wzorem jedności z Bogiem i drugim człowiekiem jest dla nas Matka Boża. Swoją homilię oparł na analizie trzech cech, jakimi wyróżniała się Maryja. Pierwszą z nich była prawda. - Matka Boża znała prawdę o sobie samej, wiedziała, że jest Bożym stworzeniem, że wszystko zawdzięcza swemu Stwórcy, że On jest najważniejszy w Jej życiu. Była przekonana, że tylko realizując wolę Boga, będzie mogła dobrze przeżyć swoje ziemskie życie. Taką widzimy Ją w naszym pierwszym spotkaniu na kartach Ewangelii, czyli w chwili Zwiastowania. Przychodzimy dziś do Matki Jedności i prosimy, abyśmy jako ludzie wierzący zawsze żyli prawdą o sobie samych. Byśmy byli przekonani o naszej zależności od Boga. Nie bójmy się tej prawdy. Ta zależność w niczym nas nie pomniejsza, nie uderza w naszą ludzką godność. Chciejmy być zależni od Boga, jak Maryja, a nie od złego ducha, jak Ewa - tłumaczył bp K. Gurda.
Drugą cechą Maryi, na którą zwrócił uwagę pasterz naszej diecezji, była mądrość. Nie dotyczyła ona jednak określonej dziedziny wiedzy, ale ludzkiego życia. Maryja wiedziała, jak zachować się w konkretnych sytuacjach, które przynosiło życie. Hierarcha przypominał, że ikoną mądrości Matki Bożej była scena dotycząca wesela w Kanie Galilejskiej.
- Maryja wiedziała, co należy czynić, gdy dostrzegła trudną sytuację, w jakiej znaleźli się nowożeńcy. To Jej nie przerażało, Ona nie uciekała od trudności, ale sama zwracała się ku swemu Synowi i do Niego kierowała serca tych, którzy w rozwiązanie tej sytuacji byli włączeni. Myślę, że w naszym życiu wiele razy stajemy wobec spraw, w których nie wiemy, co powinniśmy uczynić. Nie zawsze podejmujemy wtedy mądrą decyzję, by zwrócić się do Jezusa. Czasem szukamy własnych sposobów rozwiązania, jednak nasza mądrość, nieoparta na mądrości Bożej i ewangelicznej, staje się tylko karykaturą - przestrzegał biskup. Trzecią wartością, jakiej uczy nas Matka Boża, jest współuczestnictwo w cierpieniu. Najlepiej widać to w scenie ukazującej Maryję trwającą pod krzyżem Jezusa. - Człowiek wierzący w różny sposób zostaje włączony w tajemnicę cierpienia, najczęściej przez chorobę fizyczną lub ból psychiczny. Nikt z nas nie twierdzi, że cierpienie jest czymś prostym, że łatwo je zaakceptować. Maryja uświadamia nam, że człowiek wierzący nie jest wyłączony z możności cierpienia. Uczy nas, jak przeżyć to trudne doświadczenie, aby stało się źródłem naszej jedności z Bogiem. To ważne dla zebranych tutaj wielu chorych i towarzyszących im osób - zauważył.
W drugiej części homilii biskup przypomniał historię życia sługi Bożego Fausto Gei. Był on Włochem. Gdy miał 20 lat, zachorował na stwardnienie rozsiane. Pięć razy pielgrzymował do Lourdes. W ciągu trzech pierwszych pobytów w tamtejszym sanktuarium błagał o uzdrowienie. Gdy pojawił się tam po raz czwarty, prosił o łaskę pogodzenia się ze swoim losem. W czasie ostatniego pobytu modlił się o radość. Podczas walki z chorobą napisał: „Na moim łożu cierpienia przeżywam najprawdziwszą i najpiękniejszą przygodę. Ta moja przygoda jest piękna i prawdziwa do tego stopnia, że wypełnia całe moje życie i sprawia, że kocham je ze wszystkimi cierpieniami, jakie ze sobą niesie. Skoro codziennie mogę odnawiać moją ofiarę miłości i cierpienia, aby spełniło się Królestwo Niebieskie, to nie spędzam mojego życia bezużytecznie”. Fausto zmarł w 1968 r. w wieku 41 lat. Na łożu śmierci zanotował słowa, które kierował do innych chorych: „Przyjmijcie chorobę, jako środek na drodze do zbawienia. Nie oddawajcie się zbędnym skargom. Ofiara złożona Bogu, aby była całkowita, musi być wspaniałomyślna i bez żalu. Żegnam was wszystkich bardzo serdecznie i czekam na spotkanie z wami w niebie”.
Biskup przytoczył też wstrząsające świadectwo kobiety, która nawróciła się po tym, jak jej chora na raka mama ofiarowała za nią swoje cierpienie i śmierć. - Cierpienie przyjęte i ofiarowane za innych, złączone z cierpieniem Jezusa, tak jak uczy nas tego Maryja, przynosi owoce przywrócenia jedności z Bogiem - przypominał bp K. Gurda. Zaznaczył, że taki dar ubogaca zarówno samego chorego, jak i tych, za których trud jest ofiarowany.
Uroczystości zakończyło błogosławieństwo lourdzkie. Ojcowie oblaci szacują, że do Kodnia przyjechało ok. 7 tys. wiernych. Zgłoszono aż 35 zorganizowanych grup autokarowych. Wielu pielgrzymów przybyło indywidualnie. Kolejny wielki odpust już 15 sierpnia.
AWAW
Echo Katolickie 28/2015
opr. ac/ac
(obraz) |