Poświęcone i pobłogosławione

Na św. Krzysztofa błogosławi się pojazdy. Czy poświęcony samochód ma więcej szczęścia na drodze?

"Idziemy" nr 30/2010

ks. Jan Rusiecki SDB

POŚWIĘCONE I POBŁOGOSŁAWIONE

Na św. Krzysztofa błogosławi się pojazdy. Czy poświęcony samochód ma więcej szczęścia na drodze? Jak rozumieć praktykę święcenia osób, miejsc i przedmiotów?

Pierwszy raz na „drzewo szczęścia” natknąłem się w lutym tego roku wraz ze studentami z Duszpasterstwa Akademickiego „Przystań” podczas wyprawy na Krym. Obwieszone tysiącami kolorowych wstążek wysuszone konary drzewa miały stanowić dodatkową atrakcję turystyczną dla tych, którzy podążali schodami do zamku Jaskółcze Gniazdo zawieszonego na klifie Aj-Todoru. – Zawiązanie tasiemki na gałęzi poskutkuje spełnieniem marzenia – instruował grupę szkolnej wycieczki sprzedawca kolorowego sznurka. Przekonał wszystkich, nawet opiekunów.

Kolejny raz na „cudowne drzewko” natknąłem się przed tygodniem, na drugim krańcu naszego kontynentu. Wraz z parafianami katolickiej parafii św. Patryka w angielskim Bristolu uczestniczyłem w diecezjalnej pielgrzymce do maryjnego sanktuarium w Glastonbury. Przemierzałem w procesji różańcowej ogrody opactwa – jednego z największych w dziejach Anglii, dzisiaj niestety już zrujnowanego – gdy mój wzrok padł na tablicę informującą o rosnącym przy drodze „drzewie radości”. Obok stał opuszczony przez właściciela stolik, a na nim leżały wstążki.

Dwa oblicza miasta

– Zabobony – pomyślałem głośno po polsku, godząc się na świadome rozproszenie podczas modlitwy. Po chwili rozpoczęliśmy rozważanie piątej tajemnicy bolesnej różańca. Wówczas chrześcijańskie oburzenie szybko przemieniło się w refleksję: przecież jest prawdziwe drzewo szczęścia, mamy drzewo radości. Za chwilę staniemy pod nim, aby rozpocząć Eucharystię. Znakiem drzewa krzyża naznaczymy nasze ciało, zanurzając się w ten sposób w rzeczywistość misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa Pana. Tym znakiem zostaną namaszczeni tak licznie przybyli do Glastonbury chorzy, aby podczas tej Mszy Świętej przez modlitwę i namaszczenie świętym olejem otrzymać sakrament umocnienia i uzdrowienia.

Glastonbury ma niezwykle uprzywilejowane miejsce w historii chrześcijaństwa, ze względu na jego początki na wyspach brytyjskich i świetlany rozwój. Miasto ma także drugie, przeciwstawne oblicze. Trudno wprost uwierzyć, jak bardzo jest to miasto naznaczone i przesiąknięte różnorakimi praktykami pogańskimi i okultyzmem. Napotykane na każdym kroku salony wróżby, przepowiedni i duchowego „wyzwolenia” oraz niezliczona liczba sklepów oferujących „przynoszące ludziom szczęście” magiczne przedmioty wydają się raczej scenografią do jakiegoś filmu, aniżeli realnym miastem XXI w. Zatrważająco zadziwiające jest to, że w chrześcijańskim kraju tak wielu ludzi poszukuje realizacji swoich zamierzeń, spełnienia marzeń i osiągnięcia tego, co definiuje się jako „szczęście”, w oderwaniu od Boga i poza Nim.

Z Glastonbury wyjeżdżałem z mieszanymi odczuciami. Miałem przy tym głęboką świadomość, że klimat owego miasta nie ograniczał się tylko do jego granic administracyjnych. To, co tam zobaczyłem, było swoistym oddźwiękiem tego, co dokonuje się dzisiaj w całej Europie.

Niech cię Pan błogosławi

Towarzyszyło mi przekonanie, że Kościół musi wzmóc wysiłki, aby dać świadectwo swojej troski o człowieka oraz ukazywać Boga troszczącego się o człowieka. Bóg jest zawsze pierwszy w akcie miłowania i To on nas szuka. Nie tyle należałoby dołożyć starań, aby człowieka przyprowadzić do kościoła parafialnego, aby tam spotkał Boga, co raczej powinno się wskazać mu na obecność przy nim Boga, którego można spotykać w zwykłej codzienności.

Boża obecność jest miłująca, pełna troski, zaspokajająca najgłębsze potrzeby człowieka. Od samego początku Bóg ludziom i całemu stworzeniu okazywał swoją opiekuńczą miłość przez błogosławieństwa. Źródłem i początkiem wszelkiego błogosławieństwa jest bowiem Bóg ponad wszystko błogosławiony. On, jedyny dobry, wszystko dobrze uczynił, aby swoje stworzenia napełnić błogosławieństwami i nieustannie, także po upadku człowieka, udzielał ich na znak miłosierdzia.

Na pierwszych kartach Starego Testamentu znajdujemy ujmujące opisy dobroci Bożej, wyrażonej w błogosławieństwie pierwszych ludzi, Noego i jego synów oraz Abrahama, a także zwierząt i ptaków. Mocą Boga i z Jego autorytetu błogosławią także królowie i kapłani podczas sprawowania liturgii oraz ojcowie rodziny. Błogosławieństwa znajdujemy także na kartach Nowego Testamentu: Elżbieta błogosławi Maryję, starzec Symeon – Dzieciątko Jezus, Chrystus – dzieci oraz uczniów przed swoim wniebowstąpieniem. Bóg poprzez błogosławieństwo udziela zbawczej, uzdrawiającej i uszczęśliwiającej mocy, daru, który zapewnia skuteczność wszelkich przedsięwzięć.

Nie tylko Bóg błogosławi człowieka, ale także człowiek błogosławi Boga. Formuły takie spotykamy zarówno na kartach Pisma Świętego, jak i podczas wypowiadania słów modlitwy. Jak je rozumieć? Bóg jest „błogosławiony”, ponieważ jest godny dziękczynienia i podziwu dla swego majestatu i chwały. Błogosławieństwo wyraża tu uwielbienie i dziękczynienie ze strony stworzenia. Błogosławieństwo to stały, niezmienny i od człowieka niezależny przymiot Boga. Bóg jest bez przerwy uwielbiany, a człowiek może tylko włączyć się do nieustannej chwały Boga. Jednak to nie człowiek sprawia, że Bóg „zaczyna być” uwielbiony. Jak trafnie ujmuje to czwarta prefacja zwykła, „nasze hymny pochwalne niczego Tobie nie dodają, ale się przyczyniają do naszego zbawienia”.

Znaki święte

Dzisiaj w Kościele nadal sprawowane są błogosławieństwa. Zalicza się je do tzw. sakramentaliów, czyli ustanowionych przez Kościół znaków świętych, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe. Skuteczność sakramentaliów wynika z wiary i modlitwy Kościoła oraz z głoszenia Słowa Bożego. Stanowiąc część liturgii, przygotowują ludzi do przyjęcia głównego skutku sakramentów i uświęcają pewne stany lub posługi oraz rozmaite okoliczności życia. Modlitwom tym często towarzyszy jakiś określony znak, np. włożenie ręki, znak krzyża, pokropienie wodą święconą.

Błogosławieństwa można rozróżniać ze względu na przedmiot, jak i skutek. Mogą one dotyczyć osób, miejsc lub rzeczy. Niektóre błogosławieństwa mają charakter trwały, czyli sprawiający. Poprzez takie błogosławieństwo miejsce lub przedmiot zostaje wyłączony z użytku powszechnego, świeckiego i jest przeznaczony do użytku sakralnego. Chociaż w sensie ścisłym „poświęcenie” w liturgii odnosi się do poświęcenia kościoła i ołtarza, to jednak dopuszczalne jest mówienie także i w przypadku stosowania tego rodzaju błogosławieństwa np. o poświęceniu cmentarza, szat liturgicznych, obrazu, figury, różańca, itp. Takich błogosławieństw nie trzeba powtarzać.

Inne błogosławieństwa posiadają natomiast charakter upraszający. Mogą one obejmować osoby, a także przedmioty i miejsca związane z wieloraką działalnością człowieka. Wówczas, dziękując Bogu za otrzymane dary, prosimy o Jego błogosławieństwo i opiekę dla osób przebywających w danym miejscu lub korzystających z określonych przedmiotów czy urządzeń. W takim też duchu błogosławione mogą być np. przybory szkolne, sale gimnastyczne, mosty, pojazdy mechaniczne. Mogą być zatem pobłogosławione, ale nie możemy powiedzieć, że zostały poświęcone.

Nadużywanie określenia „poświęcić” ma swoje zakorzenienie w historii rozwoju teologii benedykcji. Zmianę rozumienia wymusiła starochrześcijańska herezja gnozy, która, odwołując się do filozofii greckiej, przeciwstawiała to, co materialne i ziemskie temu, co duchowe i boskie. Gnostycyzm głosił tezę, że świat jest zły, albowiem jest dziełem złego demiurga, przeciwnika Boga i wroga Chrystusa. Pesymizm systemów gnostyckich głoszących pogardę materii zastąpił następnie pesymizm średniowiecznej wizji kosmologicznej i antropologicznej. Błogosławieństwa odmawiane nad różnego rodzaju rzeczami miały za zadanie wyeliminować następstwa grzechu pierworodnego, który poddał pod władzę szatana nie tylko człowieka, ale i całe stworzenie. Trzeba zatem było uwolnić przedmioty materialne spod władzy i wpływów złego ducha. Stąd też przez szereg stuleci błogosławieństwa miały charakter egzorcyzmów.

Błogosławieństwa można także rozróżniać ze względu na podmiot. Te związane z życiem eklezjalnym i kościelnym zastrzeżone są dla kapłanów i diakonów. Niektóre jednak mogą być sprawowane przez wiernych świeckich, na mocy uczestnictwa w kapłaństwie wspólnym Chrystusa. Sakramentalia wynikają z kapłaństwa chrzcielnego, a każdy ochrzczony jest powołany do tego, by być „błogosławieństwem” i by błogosławić. Rodzice zawsze mogą udzielać błogosławieństwa swoim dzieciom w domach rodzinnych, mogą także przewodniczyć błogosławieństwom odmawianym przy posiłkach.

„Drzewo szczęścia” jest naprawdę w zasięgu każdego z nas. Jest to drzewo Krzyża, którego zbawcze owoce hojnie rozdziela nam Chrystus w liturgii swojego Kościoła.

Dziękując Bogu za otrzymane dary, prosimy o Jego błogosławieństwo i opiekę dla osób przebywających w danym miejscu lub korzystających z określonych przedmiotów czy urządzeń.

Przybory szkolne, sale gimnastyczne, mosty, pojazdy mechaniczne mogą być pobłogosławione, ale nie możemy powiedzieć, że zostały poświęcone.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama