Jasna Apokalipsa

Bardzo wyraziste są wezwania do chrześcijańskiego radykalizmu

"Idziemy" nr 48/2010

Michał Wojciechowski

JASNA APOKALIPSA

Potocznie myślimy o Apokalipsie św. Jana, że to utwór trudny i tajemniczy, że dotyczy czasów ostatecznych, a więc ma małe znaczenie dla życia chrześcijańskiego, oraz że jego wizje przyszłości są katastroficzne. Opinie te okazują się niezbyt trafne.

Na początek przypomnę treść Apokalipsy, bo przecież niewielu czytelników ostatnio do niej zaglądało. Jest to ostatnia księga w kanonie Nowego Testamentu. Ma postać uporządkowanego zbioru wizji, jakie otrzymał i spisał autor imieniem Jan gdzieś pod koniec I wieku po Chrystusie.

W początkowej sekcji Chrystus osobiście objawia się w chwale, dyktując prorokowi listy z naganami i pochwałami pod adresem siedmiu Kościołów, wspólnot chrześcijańskich w Azji Mniejszej. Potem oglądamy niebo z tronem Boga i postacią Baranka. Baranek otwiera pieczęcie na tajemniczym zwoju, czemu towarzyszą katastrofy na ziemi, przed którymi wybrani są jednak zabezpieczeni. Rozlega się siedem trąb, które oznajmiają następne klęski. Prowadzi to do wizji świątyni i dwóch Bożych świadków, wrogo przyjętych przez ludzi.

Następna sekcja pokazuje ataki złych mocy: smok czyli szatan zagraża kobiecie i jej synowi, a bestia obejmuje władzę na ziemi, przy czym wspiera ją druga bestia. Kontrastuje z tym obraz zbawionych otaczających Baranka. Złych natomiast czeka sąd i kara. Przedstawiają to krwawe żniwa, aniołowie z plagami i czasze gniewu Bożego. Kara spada w szczególności na Babilon, czyli wielką prostytutkę. Potem widzimy radość w niebie i ostateczne zwycięstwo oraz ostateczny sąd. Ostatnie sceny przedstawiają odnowienie świata i przyszłą niebiańską Jerozolimę.

TAJEMNICZA?

Szwajcarski biblista Brütsch zatytułował swoją książkę „La clarité de l’Apokalypse”, „Jasność Apokalipsy”. Amerykanin Osborne prowokacyjnie stwierdził, że Apokalipsa mniej sprawia trudności badaczowi, niż Ewangelie. Dzisiejszy czytelnik ma z nią bowiem problemy, ale starożytny miał ich znacznie mniej. Apokalipsa wykorzystuje obrazy, które były szerzej znane. Odbiorcy mieli klucze do jej szyfrów, gdyż znali Stary Testament i ówczesną literaturę posługującą się wizjami, jak też rozumieli nawiązania do ówczesnych wydarzeń.

Pierwsze słowo Apokalipsy, które potem stało się jej tytułem, brzmi po grecku apokalypsis. Oznacza to odsłonięcie, objawienie. Autor chciał więc rozjaśnić umysły odbiorców, a nie zaciemnić! Zaraz potem czytamy opis wizji nieba, w której ukazuje się zmartwychwstały Jezus. Jest otoczony świecznikami – świeczniki to Kościoły lokalne – to znaczy światłem i kultem. Jego strój jest królewski i kapłański, biel oznacza wieczystość i brak zmazy, spiżowe stopy – potęgę, żar – Bożą obecność, gwiazdy w ręce – panowanie nad kosmosem, a głos wód to głos boski. Sens wizji jest przejrzysty.

Sama forma wizji budzi dziś wątpliwości, gdyż przez wizję rozumie się naiwnie kolorowy film wyświetlony prorokowi. Starożytni rozumieli, że o rzeczach boskich i przyszłych trzeba mówić przez symbole. Język zwykły nie ma bowiem odpowiednich słów. Jak to zwięźle ujął C.S. Lewis, przedstawianie anioła ze skrzydłami oznacza, iż anioł tak nie wygląda, gdyż skrzydła są symbolem duchowości.

Nadziemskie doznanie przekładano więc na język obrazów. Te z kolei mają prosty odpowiednik w języku katechizmu: „Chrystus jest Bogiem, potężnym Panem świata, królem i kapłanem, przebywa w niebie, a Kościół otacza go kultem”. Rozumiemy, że apokaliptyczny Baranek to Chrystus, zabity, ale zmartwychwstały i zwycięski.

Niektóre trudności wymyślili późniejsi komentatorzy. Dla starożytnych teologów greckich było oczywiste, że „aniołowie Kościołów” to ich anielscy opiekunowie. Potem zaczęto to rozumieć nietrafnie, uznając ich za przełożonych kościelnych albo posłańców z listem. Kobieta z rozdziału 12. to czytelny obraz ludu Bożego, najpierw Starego a potem Nowego Przymierza. W tym ludzie przyszedł na świat Mesjasz, Jezus. Indywidualne odniesienie do Maryi nałożono na to potem, na tej zasadzie, że Maryja też wyobraża ogół wiernych Bogu i jest fizyczną matką Jezusa.

Trudniejsze szyfry występują rzadko. Znany przykład to liczba 666 (Ap 13, 18), która może stanowić liczbowy odpowiednik imienia Neron, kwintesencję zła i niepełności, albo też symbol wyzysku podatkowego (jak w 1 Krl 10, 14). Biorąc pierwsze litery listy kamieni szlachetnych z Ap 21, 19-20, można je odczytać jako grecki skrót imienia Jezus Chrystus (gr. ICXC).

CZASY TYLKO OSTATECZNE?

Dopiero rozdziały końcowe, 19-22, kierują się ku dalszej przyszłości. Trzon księgi przedstawia sytuację w czasach historycznych. Odbiorcy świetnie wiedzieli, dzięki Księdze Daniela, że potwór, bestia z rozdziału 13., to totalitarne imperium, a konkretnie Rzym, ukryty pod mianem Babilonu. Jego prostytucja to biblijny symbol pogaństwa. Żadnego uciekania w eschatologię, jasna polityczna krytyka ówczesnego państwa, którą na zasadzie analogii można odnieść do innych państw nadużywających przemocy i domagających się kultu. Nie ma tu więc rozkładu jazdy końca świata.

Katastrofy dotykające ziemię przedstawione są w języku poetyckim i przesadnym, ale nie są nieziemskie. Wiele z nich mogło się zdarzyć (dziadek mój wspomniał, że po bitwie pod Komarowem w 1920 r. krew naprawdę stała w bruzdach i jego koń miał nią zachlapane pęciny i rząd; Ap 14, 20). Ludziom zagraża morze, ogień, drapieżniki, wojna. Autor skądś wiedział, że w ziemię może uderzyć groźny meteoryt. Są to wszystko zdarzenia z czasu obecnego, kiedy grzeszna ludzkość żyje na ziemi, ale mimo nieszczęść nie chce się zwrócić ku Bogu. Zagraża jej też smok, czyli szatan.

Równolegle oglądamy sceny z nieba, ale nie są to sceny przyszłe. Zbawieni już teraz skupieni są wokół Chrystusa, Bóg i Baranek już teraz królują. Można sobie wyobrazić, jak do nich dołączamy.

NIEŻYCIOWA?

W związku z tym w Apokalipsie można szukać wskazań dla życia chrześcijańskiego dzisiaj. Co trzeba czynić, by znaleźć się w gronie zbawionych w białych szatach? Stanąć przy Baranku, uwierzyć, ale też właściwie postępować.

W Apokalipsie spotkamy szereg zaleceń moralnych. Potrzebne i możliwe jest nawrócenie. Potrzebne są właściwe czyny. Bóg oczekuje przestrzegania przykazań i świadczenia o Jezusie (Ap 12, 17). Zaleca Apokalipsa postawy moralne: miłość, wiarę, służbę i wytrwałość (Ap 2, 19). Potępia wady (Ap 21, 8; 22, 15; notabene kłamstwo na liście wad nie oznacza kłamstewek, lecz postawę fałszu i zakłamania). Podaje przykłady dobrego i złego postępowania. Potępia nadużycia ze strony władzy politycznej.

Bardzo wyraziste są wezwania do chrześcijańskiego radykalizmu w rozdziałach 2-3. Chrystusowi nie podoba się letniość, chce gorliwości i nawrócenia (Ap 3, 15-16. 19 i inne). Zaleca trud i wytrwałość (Ap 2, 3). Miłość chrześcijańska nie powinna słabnąć z powodu rutyny (Ap 2, 4-5). Wierność może prowadzić do męczeństwa (Ap 2, 10 i inne). Nie godzi się Chrystus na duchową pustkę (Ap 3, 1. 17) ani na „liberalną” tolerancję wobec odstępstwa, na łączenie chrześcijaństwa z uległością wobec świata pogańskiego, jego kultów i obyczajów (Ap 2, 14. 20).

PONURA?

W obecnych czasach spotyka się pretensję do Apokalipsy, że jest w niej wiele scen groźnych oraz nasyconych przemocą. Wizje kar Bożych są jednak przedstawione w języku umyślnie przesadnym i odpowiadają w dużej mierze gnębiącym ludzkość klęskom naturalnym. Bóg karze złych i karci dobrych, bo ich kocha (Ap 3, 19). Apokalipsa daleka jest od „politycznie poprawnego”, ulizanego obrazu pobłażliwego Boga, który niczego nie wymaga.

Trzeba jednak raz jeszcze przypomnieć, że obrazy te dotyczą zasadniczo obecnej sytuacji ludzkości tkwiącej w grzechu. Wizja ostatecznej przyszłości jest jasna, wręcz promienna. Dotyczy to zresztą wielu miejsc w Biblii. Nasze wyrażenie „koniec świata”, sugerujące globalną katastrofę, ma po grecku odpowiednik, który by należało tłumaczyć raczej „wypełnienie wieku”. Kres, ale nie zagładę.

Ostatnie strony Apokalipsy przedstawiają najpierw zwycięstwo Chrystusa, który jest Królem i Panem świata. Biały koń niesie idealnego zwycięzcę. Jego bronią jest słowo, i to ono wiedzie do zwycięstwa. Wierni, który zginęli, odnajdują życie w „tysiącletnim królestwie”, które stanowi obraz nieba. Natomiast do gruntu złych czeka potępienie.

Potem na miejsce obecnego świata przychodzi z nieba świat nowy, rajski. Bez nocy, czyli zła. Przepełniony obecnością Boga. Jaśniejący jak wszystkie drogie kamienie. Karmiący wszystkie narody owocami drzewa życia i pojący życiodajną wodą. Dla chrześcijanina Apokalipsa niesie nadzieję. Nie lubić jej mogliby politycy i wszyscy należący w całości do tego świata.

Autor jest biblistą, świeckim profesorem teologii na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Ostatnio opublikował m.in. książki „Biblijny pogląd na świat”, „Etyka Biblii”, „Czym jest Biblia?”, „Cuda Jezusa”. Przygotowuje naukowy komentarz do Apokalipsy św. Jana.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama