Zarówno kapłan jak katecheta powinien być człowiekiem oświeconym

Rozmowa z biskupem Janem Ozgą, który pracuje w kameruńskiej diecezji Doumé-Abong' Mbang o formacji kapłanów w Afryce i o tym, jak można pomóc Kościołowi na miejscu

Posługa biskupia w Kamerunie

Zarówno kapłan jak katecheta powinien być człowiekiem oświeconym

Z pochodzącym z Woli Raniżowskiej biskupem Janem Ozgą, który pracuje w kameruńskiej diecezji Doumé-Abong' Mbang o formacji kapłanów w Afryce i o tym, jak można pomóc Kościołowi na miejscu rozmawia Michał Kłosowski

Kameruńczycy byli jednymi z pierwszych pielgrzymów, którzy przyjechali przyjechali do Polski na Światowe Dni Młodzieży. Jakie wrażenia mają młodzi z tego kraju po ŚDM 2016? Zarówno kapłan jak katecheta powinien być człowiekiem oświeconym

Najważniejsze było dla nich to, że odwiedzili kraj św. Jana Pawła II. Dzięki ŚDM w Krakowie zobaczyli, jak polski Kościół żyje, jak funkcjonuje. To była okazja, by lepiej zrozumieli nauczanie św. Jana Pawła II. Chcieli zobaczyć jak funkcjonuje Kościół w Polsce, też dlatego że na co dzień pracują z misjonarzami z Polski. Byli zbudowani tym, co tu zobaczyli. Przede wszystkim obecnością ludzi w Kościele, byli przecież w kościołach w różnych częściach kraju. Dostrzegli zaangażowanie młodzieży, ludzi którzy z własnej woli pracowali przy organizacji ŚDM w Krakowie. Dla nich to wolontaryjne zaangażowane było czymś nowym: świadectwem, że można pracować jak ten młody człowiek z Krakowa, który zmarł kilka tygodni przed rozpoczęciem...

Maciej Cieśla.

Tak, Maciej Cieśla. To dla nich było bardzo budujące. Trzecią kwestią była organizacja, zaskoczenie tym, jak można przyjąć tyle ludzi. Jeden z arcybiskupów z Kamerunu, kiedy staliśmy na ołtarzu na Campus Misericordiae, popatrzył po sektorach i zapytał. - Czy my byśmy mogli coś takiego zrobić? A w końcu organizowaliśmy w Kamerunie Światowy Dzień Chorych. Ważna była też atmosfera, zwłaszcza czuwania i drogi krzyżowej oraz Mszy Posłania. Kameruńczycy zobaczyli, jak żyje Kościół Powszechny. Zrozumieli i byli bardzo zbudowani tym, że Kościół jest w świecie i może przesłanie Chrystusa zmartwychwstałego głosić, świadcząc o słowach: Nie bójcie się, ja jestem z Wami każdego dnia. Zbudowani byli też tym, że można to przekazać światu. Ogromnie przemawiał też obraz Chrystusa skomponowany ze zdjęć ludzi z całego świata.

Podczas ŚDM 2016 rozmawiałem z wolontariuszką z Wybrzeża Kości Słoniowej o tamtejszym Kościele. Jak wygląda sytuacja Kościoła w Kamerunie? Mówi się, że kraj jest najlepszym do pracy duszpasterskiej na kontynencie afrykańskim.

Mogę zacieśnić swoje rozważania wyłącznie do Kamerunu. Jeśli chodzi o otwarcie i wolność w ewangelizacji sytuacja jest bardzo dobra. Tamtejszy rząd jest otwarty na rozwój struktur takich, jak szkoły czy dispenajsdy, czyli małe szpitale. Miejsca takie są w pełni urządzone i funkcjonują. Ta przychylność powoduje, że mamy łatwość w ewangelizacji. Trudność polega na tym, że, w ostatnich dziesiątkach lat do Kamerunu przyjęto wielu migrantów z Nigerii, Nigeru, Czadu, Centralnej Afryki i Konga. Przeszło 50% z nich to muzułmanie. Islamizacja, zwłaszcza wschodnich i północnych części Kamerunu, jest jednym z problemów, z którymi się spotykamy. Często mówię, że najlepszą odpowiedzią na to jest przede wszystkim dobra teologia pastoralna: kapłan, który w swojej wspólnocie zacznie dbać przede wszystkim o rodziny, następnie o wspólnoty w wiosce, parafii i w diecezji. Stąd też przez 20 lat posługiwania kładziemy nacisk na rodzinę, na młodzież: nie dawno mieliśmy synod o młodzieży, pytaliśmy młodych o drogę, którą wybiorą w życiu. Przygotowaliśmy bardzo dobrze przyjęty plakat, z czterema kierunkami, z których jeden tylko prowadził do Chrystusa. Dobra teologia pastoralna jest potrzebna, by człowiekowi przynieść Słowo Boże i sakramenty święte. Nie jest to tak ewidentne, bo mamy różne nacje, różne wizje sakramentów świętych. U nas w diecezji bardzo mocno wracamy do sakramentu pojednania, mówiąc o jego ważności; o tym, że to jest jeden z wielkich elementów. Eucharystia jest oczywiście centralnym punktem w odniesieniu do Chrystusa zmartwychwstałego, ale żeby dojść do chrystusowego horyzontu potrzeba pojednania z Bogiem.

Czy na wschodzie Kamerunu pracują tylko Polacy?

Zasadniczo, na wschodzie kraju pracują wyłącznie Polacy. Jakieś 95% misjonarzy pochodzi z naszego kraju. Jest jeszcze trochę sióstr francuskich. Jeśli chodzi o narodowości misyjne to jesteśmy największą grupą pracujących w lasach tropikalnych, w najtrudniejszych warunkach. Mamy misję, gdzie siostry pracują w dispanserze i jak jest jakaś trudniejsza sytuacja, to trzeba jechać i 150 km. A tam przecież prawie dróg nie ma. To jest sektor bardzo wrażliwy. Ale jako Polacy, przyzwyczajeni do różnych historycznie warunków pracujemy tam i trwamy. Tak, jak można przeczytać w Ewangelii: Trwajcie w miłości mojej! (J15, 9-17) No więc my trwamy tam w tej miłości, do Chrystusa i dla człowieka. Gdzieś tam, w lasach tropikalnych, wśród ludzi, do których trudno dotrzeć. Ale jak się okazuje, jest to możliwe.

Misjonarzy jest wielu ale wygląda sytuacja z powołaniami na miejscu?

Mam tylko ośmiu fideidonistów polskich, 3 marianów ze zgromadzenia z Polski i 2 franciszkanów z Krakowa. Trzeba sobie powiedzieć szczerze: jest nas bardzo mało. Sióstr jest więcej. Jesteśmy na wschodzie Kamerunu, mogę mówić tylko o tym regionie. Sytuacja jest tu bardzo trudna, również pod względem ekologicznym: pracujemy w lasach tropikalnych. Nie mówię o potężnych diecezjach w regionie centralnym, gdzie dostępne są wszystkie zdobycze technologiczne, łącznie z wodą i gazem. My jesteśmy w innej sytuacji, nasza pozycja jest zupełnie inna. Misjonarze są u nas niezbędni, ale trzeba rozwijać proces, który dzieje się już 20 lat, m.in. poprzez synody, tzn. proces pastoralno-powołaniowy; pokazywać młodzieży różne możliwości. Trzeba pokazywać drogę powołania, drogę kapłaństwa, drogę dobrej, solidnej rodziny, którą można zbudować. Staramy się iść w tym kierunku. Ale mimo wszystko obecność misjonarzy jest bardzo ważna. Jeden z księży, bardzo doświadczonych, Kameruńczyk powiedział.- Nawet jeśli będziemy mieć 300 księży w diecezji to misjonarze są nam potrzebni. Po to też, żeby żyć Kościołem Powszechnym. Swoimi słowami uchwycił istotę. Kościół nie może być sekciarski, zamknięty. Musi być otwarty i pójść do wszystkich. Na misjach zwłaszcza w naszych wypadkach, jest to dużo łatwiejsze. Jeśli mam 40 księży to znam wszystkich. To pomaga przy konieczności wychodzenia na przeciw każdemu człowiekowi.

Co w tej sytuacji jest najbardziej potrzebne, jak można pomóc Kościołowi w Kamerunie?

Do rozwoju Kościoła potrzebne są środki, przede wszystkim na formację. Diecezja Doumé-Abong' Mbang, moja diecezja, ma ponad 37 tysięcy kilometrów kwadratowych, 40 księży i 450 katechistów. Dla mnie bardzo ważną sprawą jest przede wszystkim formacja tych osób. To są katechiści już nie z pierwszej ewangelizacji, tych zostało tylko kilku. Potrzebujemy więc lokalnej formacji. Zacząłem od kleryków. Mam pomoc od Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie bo formacja i utrzymanie każdego z 40 kleryków kosztuje mniej więcej 1000 euro rocznie. To są ogromne pieniądze, 40 tysięcy euro rocznie. Dobrze pasuje tutaj określenie Papieża Benedykta XVI, który mówił o św. Józefie, że był to człowiek oświecony. Uważam, że zarówno katechista jak i kapłan powinien być człowiekiem oświeconym. Przede wszystkim to budowa relacji najpierw z Bogiem - bo to światło przychodzi od niego - ale też później czytanie, lektura, medytacja. W końcu lampka, która ma baterię wyładowaną nie da światła, trzeba ją wymienić albo naładować. Tak samo jest nie tylko z telefonem czy innymi urządzeniami ale ze wszystkim - z człowiekiem też. Inną formą jest pomoc dla naszych szkół.

Ile jest tych szkół?

26 szkół, wyłącznie w mojej diecezji, dodatkowo 2 collage. Mamy pod opieką dużo dzieci, to jest konsekwencja choroby AIDS i innych chorób. To wszystko sprawia, że rodzina zostawia 5-6 dzieci dla babci. Potem ona nie jest w stanie ich wychować, pomóc im. Kolejna przestrzeń to zdrowie. Mamy 10 szpitali, siostry mówią często, że jak ktoś przychodzi, w bardzo ciężkim stanie, jest w stanie zapłacić np. 5 zł a potrzeba zapłacić 20 zł za całe leczenie. Szukamy środków na zakup leków. To też jest rola diecezjalnego Caritas, ale trzeba przecież szukać środków, żeby Caritas miał z czego pomagać.

Rozmawiał Michał Kłosowski

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama