Szczególne prawo do naszych serc i naszej modlitwy

Refleksje na tle jubileuszowych obchodów 20-lecia pontyfikatu Jana Pawła II

Refleksje na tle jubileuszowych obchodów 20-lecia pontyfikatu Jana Pawła II

Ojczyzna - kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas: z niej się wyłaniam.... gdy myślę Ojczyzna - by zamknąć ją w sobie jak skarb.

Tak myślał o Ojczyźnie Karol Wojtyła przed wielu laty... Jakie refleksje pojawiły się w przestrzeni serca Jana Pawła II, spoglądającego z zadumą na ponad 20-tysięczną (niektórzy twierdzą, że nawet 30-tysięczną) rzeszę polskich pielgrzymów, zebranych na placu św. Piotra 16 października 1998 roku. Na jubileusz 20-lecia pontyfikatu - bez wątpienia - przybyła do Papieża Polska; byli przecież przedstawiciele wszystkich diecezji, a także liczne grupy polonijne z emigracji, w tym - szokująco liczna - z Białorusi. Byli obecni przedstawiciele władz państwowych, w tym sam Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej.

Warto przypomnieć w tym miejscu, iż dwadzieścia lat temu, w liście ... do Rodaków po wyborze na Stolicę św. Piotra, nowo wybrany Namiestnik Chrystusowy pisał: Miłość Ojczyzny łączy nas i musi łączyć ponad wszelkie różnice. (...)

Drodzy Rodacy! Niełatwo jest zrezygnować z powrotu do Ojczyzny, "do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem" - jak pisał Mickiewicz, do tych gór i dolin, i jezior, i rzek, do tych ludzi umiłowanych, do tego Królewskiego Miasta - ale skoro taka jest wola Chrystusa, trzeba ją przyjąć. Więc przyjmuję. Proszę Was tylko, aby to odejście jeszcze bardziej nas połączyło i zjednoczyło w tym, co stanowi treść naszej wspólnej miłości. Nie zapominajcie o mnie w modlitwie. Na Jasnej Górze i w całej naszej Ojczyźnie. Niech ten Papież, który jest krwią z Waszej krwi i sercem z Waszych serc, dobrze służy Kościołowi i światu w trudnych czasach kończącego się drugiego tysiąclecia. Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa; co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła. (...)

Pragnę Wam pobłogosławić. Czynię to nie tylko z mocy mego biskupiego i papieskiego powołania, ale także z najgłębszej potrzeby serca. A Wy, Drodzy Rodacy, czy teraz, czy kiedykolwiek przyjmować będziecie błogosławieństwo Papieża Jana Pawła II, przypomnijcie sobie, że wyszedł on spośród Was, i że ma szczególne prawo do Waszych serc i Waszej modlitwy.

Istny "potop polski" w Rzymie w dniach 16-18 października był szczególnym wyrazem tego prawa, ale też wdzięcznej miłości rodaków. Mowa ojczysta zdominowała Wieczne Miasto do tego stopnia, że zdumieni pielgrzymi i turyści z innych krajów stwierdzali: "sami Polacy!" Ta szczególna obecność rodzimego słowa zdawała się potwierdzać poetycką refleksję Karola Wojtyły sprzed lat: Gdy dokoła mówią językami, dźwięczy pośród nich jeden: nasz własny (...) i staje się dachem domu, w którym jesteśmy razem... Byliśmy rzeczywiście "razem" - jednym, bijącym mocno sercem Polski, żywą reminiscencją "raju utraconego" Papieża Polaka.

16 października o godz. 9.30 pielgrzymi polscy uczestniczyli we Mszy św. na placu św. Piotra, której przewodniczył Prymas Polski, kard. Józef Glemp. Pod ciepłym kloszem jesiennego słońca dziękowaliśmy za Słowiańskiego Papieża - Lampę dla sług z poetycko-proroczej wizji Słowackiego. Wraz z serdeczną modlitwą rodacy, zgodnie z polskim zwyczajem, przywieźli Ojcu Świętemu liczne dary z Ojczyzny (wiele z nich miało wymowę symbolu), jakby istoty jej cząstkę, jakby jej smak i oddech, by mógł ponownie zamknąć ją w sobie jak skarb. I tak jak przez dwadzieścia lat tego niezwykłego pontyfikatu szczególną więź z ukochanym Ojcem Świętym wyrażało radosne, pełne nadziei oczekiwanie na jego Osobę - tak i przed tym wyjątkowym, jubileuszowym "nawiedzeniem" czas dłużył się, "zwalniał" swój rytm w stosunku do szybkiego, niecierpliwego bicia polskich serc, wzrastającego ich podniecenia i wzruszenia, jakby ustępował przed Kimś, co stamtąd nadchodzi. Zaraz po Mszy św. wśród entuzjastycznych pielgrzymich fal ukazał się Wielki Rybak naszych dziejów, który przebywał tę radosną przestrzeń ludzkich serc w głębokim zapatrzeniu, jakby na potwierdzenie prawdy, że człowiek jest drogą Kościoła, a On, Papież Cierpienia - przejrzystą obecnością czegoś znacznie większego - jak słusznie zauważa kard. Joseph Ratzinger.

Wzruszające przemówienie do Polaków rozpoczął Ojciec Święty od Pawłowego pozdrowienia: Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam - zawsze w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich. Mam ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. Słusznie przecież mogę tak o was myśleć, bo noszę was wszystkich w sercu" (por. Flp 1, 3-6). Odczuwamy od początku tę szczególną miłość naszego Dobrego Pasterza, którego Bóg wszakże powołał ze Wzgórza Wawelskiego (...) na Wzgórze Watykańskie, od grobu św. Stanisława do grobu św. Piotra, aby prowadził Kościół po drogach soborowej odnowy. Sam jednak Papież podkreślił w swym jubileuszowym wystąpieniu: Kiedy dzisiaj patrzę na minione lata mojej posługi na Rzymskiej Stolicy, dziękuję Bogu, że dał mi łaskę głoszenia Ewangelii, Dobrej Nowiny o zbawieniu wielu ludom i narodom na wszystkich kontynentach, w tym także oczywiście moim rodakom na polskiej ziemi. Ta działalność stanowi istotny element misji Następcy św. Piotra, jego codzienny trud związany z budowaniem cywilizacji miłości, prawdy i życia.

W posługiwaniu apostolskim wspiera mnie od początku modlitwa i ofiara całego Kościoła, a Kościół w Polsce ma w tym swój szczególny udział. (...) Wasza modlitwa towarzyszy mi każdej godziny i każdego dnia na drogach mojej papieskiej posługi. Wiem o tym i wewnętrznie odczuwam tę głęboką więź, jaka wytwarza się na modlitwie; kiedy pamiętamy o sobie, dzielimy się samym sercem i własnymi sprawami, oddając je w ręce Boga Wszechmogącego i Dobrego Ojca, który jest w niebie.

Szczególnie jestem wdzięczny za to trwanie na modlitwie w chwilach mojego cierpienia, a zwłaszcza owego pamiętnego dnia 13 maja 1981 roku. Trudno mi o tym mówić do was bez wzruszenia. Trwaliście na modlitwie przez cały ten czas, byliście wówczas szczególnie zjednoczeni ze mną więzami solidarności i duchowej bliskości.

Ojciec Święty powrócił myślami także do milenium Chrztu Polski, doświadczenie którego stało się dla Papieża-Polaka znakomitym przygotowaniem dziejowym do Wielkiego Jubileuszu. Wrośnięty korzeniami krwi w dzieje ludu znad Wisły, Polski Dąb z profetycznej wizji Gałczyńskiego, Ten, dzięki któremu nowe papiestwo jak dąb się rozłoży, nie mógł nie czerpać z niezwykłego doświadczenia zmagań całego narodu o wierność Bogu, Krzyżowi i Ewangelii w trudnych czasach ucisku Kościoła. Najpiękniejszy Syn polskiej ziemi, za którym - jak pisał Słowacki w urzeczywistniającej się przecież od dwudziestu lat przepowiedni - rosnące pójdą plemiona w światło, gdzie Bóg, bo rozda miłość, jak dziś mocarze rozdają broń, bo sakramentalną moc pokaże, świat wziąwszy w dłoń, by z jego ran wyrzucić zgniłość, aż wreszcie niebo się nad nim pięknie otworzy z obojga stron i Boga pokaże w twórczości świata, jasno jak dzień - jest Dobrym Pasterzem naszych serc i sumień, żywą ikoną Miłości Ukrzyżowanej, Mojżeszem naszych dwudziestowiecznych dziejów. Z uniesionymi jak on rękoma wznosi szczególne wołanie od dwudziestu już lat: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi!" Bądźcie Jego świadkami aż po krańce ziemi, ale przede wszystkim na naszej ojczystej ziemi. Bądźcie Jego prawdziwymi uczniami zdolnymi "odnawiać oblicze ziemi" i rozpalać ogień miłości i sprawiedliwości w sercach ludzi i w całym Narodzie.

W czasie homilii wygłoszonej 18 października, w dniu centralnych uroczystości jubileuszowych gromadzących przede wszystkim diecezję rzymską, Ojciec Święty, wskazując na ikonę pasterza zawartą w Księdze Wyjścia, zauważył: W pewnym sensie wszystko zależy od wzniesionych ku górze ramion Mojżesza. Modlitwa pasterza podtrzymuje owczarnię. Jest to rzecz pewna. Zarazem jednak prawdą jest także to, że modlitwa ludu podtrzymuje tego, który ma za zadanie tej owczarni przewodzić. (...) Tak działo się niezliczoną ilość razy w ciągu wieków. Ja sam jestem tego świadkiem, doświadczając tego na mojej własnej osobie. Modlitwa Kościoła ma wielką moc!

Nosząc szczególnie głęboko w sercu prośbę wyrażoną w jubileuszowym słowie do rodaków: ...proszę was ponownie o modlitwę, abym do końca "mógł wypełnić dzieło, które Bóg dał mi do wykonania", ku Jego chwale w służbie Kościoła i świata - zapewniamy Cię, Ojcze Święty, o naszej obecności podtrzymującej Twe Ramiona Pasterskie, by mogły ogarnąć wszystkie narody, także nasz - zbawczą mocą Krzyża,

A trzeba mocy, byśmy ten pański
                                         Dźwignęli świat,
bo oto:
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
                                        W ogromny dzwon
- dzwon Trzeciego Tysiąclecia!



Wszystkie artykuły pochodzące z "Kronik Rzymskich" zamieszczone na stronach Opoki:
Copyright © by Kronika Rzymska 117(1998)

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama