Dziecko Boga

Nie każdy z nas dobrze wspomina swoje dzieciństwo. Nasi rodzice byli bowiem, podobnie jak my, grzesznikami. Każdy z nas – ochrzczonych – ma jednak najcudowniejszego Ojca, jakiego można sobie tylko wyobrazić – Boga.

Nie każdy z nas dobrze wspomina swoje dzieciństwo. Nasi rodzice byli bowiem, podobnie jak my, grzesznikami. Każdy z nas – ochrzczonych – ma jednak najcudowniejszego Ojca, jakiego można sobie tylko wyobrazić – Boga. Bycie Jego dzieckiem to zupełnie inna od ziemskiej, wspaniała perspektywa.

Św. Ludwik IX, król Francji, częściej modlił się w kaplicy zamkowej niż w katedrze, w której był koronowany. Na pytanie, dlaczego tak czyni, odpowiedział: „W kaplicy zamkowej przyjąłem chrzest święty, a przez to stałem się dzieckiem Bożym. W katedrze zostałem koronowany, przez co stałem się królem Francji. Godność synostwa Bożego jest wyższa niż godność królewska. Godność królewską utracę w chwili mojej śmierci, a jako dziecko Boże pozyskam wieczną szczęśliwość”.

Cudowna godność

Gdzie jest dar Boży, tam jest też zadanie i odpowiedzialność. Tak samo rzecz ma się z sakramentem chrztu. Jak dom stoi na fundamencie z betonu, tak życie chrześcijańskie jest posadowione na chrzcie. Chrzest to nie przeszłość, zapis, metryka. Przez chrzest nierozerwalnie związaliśmy swoje życie z Chrystusem, który postawił nas na swojej drodze. Odtąd chce nas kształtować według swojego wzoru. Staliśmy się dziećmi Bożymi. „Jest mój, moja, na wieki”, mówi Bóg do swych dzieci podczas chrztu. Jaka to wielka godność! Tej godności trzeba strzec, ten dar pomnażać dla siebie, bliźnich, Kościoła. Spójrzmy na Jezusa. Sam nie potrzebował chrztu, bo nie miał grzechów. Jednak pokornie stanął w kolejce tych, którzy przyjmowali od Jana chrzest nawrócenia. Głos Ojca potwierdził, że Jezus jest Jego prawdziwym i jedynym Synem. Duch Święty zstąpił na Jezusa, Syn Boży otrzymał Jego moc. Mocą Ducha zwyciężył pokusy szatana i tak rozpoczął swoją działalność misyjną.

Ojciec i Duch nigdy Go nie odstępowali. A On świadczył o Ojcu i Duchu, oddając się Im przez posłuszeństwo i miłość. Wykonał swoje zadanie i tak zbawił świat. Oczywiście między Ojcem i Synem istnieje jedyna, niepowtarzalna, Boska relacja. Jezus bowiem, będąc prawdziwym Bogiem, był też prawdziwym człowiekiem. I również jako człowiek pogłębiał relację, więź z Ojcem i Duchem Świętym, z niej czerpał moc na modlitwie. Mówił: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30). Cudów, które czynił, nie przypisywał sobie, ale Ojcu. Życiem pokazywał, co to znaczy należeć do Ojca i co wynika z tego synostwa.

Więź z Ojcem

Chrzest daje nam przywilej dziecięctwa Bożego, wielką godność, którą wysłużył nam przez śmierć i zmartwychwstanie nasz Pan. Tylko przez Jezusa mamy dostęp do Ojca, wchodzimy z Nim w cudowną, bliską relację. Dzięki Niemu otworzyła się dla nas nowa perspektywa. Możemy swoje życie, trudy, cierpienia, śmierć przeżyć pod okiem Ojca, pamiętając, że On jest z nami zawsze, że prowadzi nas niewidzialną ręką, ochrania, troszczy się.

Naprawdę mogę z Nim rozmawiać, ufać Mu jak dziecko we wszystkim, liczyć na Jego pomoc. Jak nie opuścił swojego Jednorodzonego Syna, tak nie opuści mnie. Jego miłość jest wierna i stawia wysokie wymagania. Ojciec bowiem chce, by Jego dziecko się pięknie duchowo rozwijało, osiągnęło prawdziwe szczęście. Codzienna, żywa, mocna więź z Ojcem daje radość, pogodę ducha, jest „motorem napędowym” wszelkiego działania. Dzięki niej wiemy, po co żyjemy, dla Kogo żyjemy i dokąd idziemy. Św. Paweł pisał: „Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii” (Flp 1, 27).

Grzech i nawrócenie

Grzech, przepaść złości i niewdzięczności zrywa więź z Ojcem, znieważa Jego ojcowską miłość. Jest takie powiedzenie: „Szlachectwo zobowiązuje”. Nas zobowiązuje ono do życia na miarę dziecka Bożego, które naśladuje miłość swojego Ojca, Jego cierpliwość, dobroć. Mamy być wszędzie Jego godnymi reprezentantami. Żeby tak się stało, musimy się codziennie nawracać na miłość, a to niekończący się proces. Skoro zwracamy się do Boga słowami „Ojcze nasz”, jesteśmy wszyscy bliscy sobie nawzajem, jesteśmy w jednej rodzinie, w jednej wspólnocie Kościoła, by razem dawać piękne świadectwo o Ojcu.

Tatiana Goryczewa nawróciła się, mając 26 lat. Jako niewierząca natrafiła na modlitwę „Ojcze nasz”. Nie znała jej przedtem. Pod jej wpływem jej życie uległo całkowitej przemianie. Zrozumiała, że Bóg istnieje, że jest jej Ojcem, kocha wszystkie stworzenia, z miłości stał się człowiekiem. Przed nawróceniem zatracała się w wielu grzechach, w złu, które „przetrąciło jej życie”. Spotkanie z Bogiem przyniosło jej upragnioną wolność, radość, sens życia, ratunek. Zaczęła lubić ludzi. Stary człowiek w niej umarł. Zrozumiała, że obok niej żyją inni. A wszystko dlatego, że odkryła ojcostwo Boga, doświadczyła tego w cudowny sposób.

W końcu wyspowiadała się z tego, co było zaprzeczeniem godności dziecka Bożego, z rozpustnego życia, przerwanych ciąż, niekochania bliźnich, czarów, alkoholizmu, samozniszczenia, nieszczęśliwych związków. O swoim nawróceniu i nowym życiu opowiadała w gronie młodych. Pewna kobieta, która zajmowała wysokie stanowisko, słuchając jej, zapragnęła chrztu. Tatiana ostrzegła ją, że do jej miejsca pracy dotrze informacja, że przyjęła chrzest. Jednak ta zaczęła się wesoło śmiać. Kto żyje świadomością dziecka Bożego, ten wie, po co żyje i wie jak żyć.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama