Rok marzeń, wiek wolontariuszy

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (2/2001)

Początek roku, początek wieku, początek tysiąclecia. Sezon na prognozy, wróżby, futurologiczne nadzieje i strachy. Jedni o globalizacji, drudzy o dziurze ozonowej, o stopieniu lodowców, następni o końcu i upadku rodziny. A o czym ja? Zdecydowałem się rok 2001 ogłosić Rokiem Odważnych Marzeń dla Czytelniczek oraz Czytelników moich felietonów i moich książek, dla siebie także. Wśród trosk powszednich, wśród ludzkich strachów i narzekań, przytłoczeni prognozami porażek, słyszący tu i tam trąby odwrotu, dopuściliśmy do tego, aby nasze marzenia stały się blade, anemiczne, aby żywiły się strachem przed śmiesznością. A przecież marzenia to nierzadko najlepsza cząstka człowieka, która wychyla się w stronę wartości wbrew rozmaitym ograniczeniom. Nie ma lepszej szkoły dla wyobraźni jak twórcze, odważne pogrążenie się w marzeniach. A bez wyćwiczonej wyobraźni dobry człowiek nie może być dobry. Wyobraźnia pozwala mu przewidzieć, co wyniknie z jego czynów, powstrzyma się więc od robienia głupstw. Wyobraźnia pozwoli mu zrozumieć, że bliźni ma prawo być inny, ma prawo mieć własną wrażliwość, swój świat, swoją prywatność, swoje tajemnice. Ma wyobraźnię - to nie skrzywdzi bliźniego. Skoro jednak marzenie to ucieczka na spotkanie wartości, jest w nim element ryzyka. Polega ono na złym rozpoznaniu wartości, na braniu za swoje marzeń spreparowanych przez oszustów i manipulatorów. Reklama proponuje marzenia z plastiku, wylakierowane, perfumowane, efektownie oświetlone i masowo produkowane. Przecież politycy szukający klucza do wyborczych decyzji wiedzą, że najłatwiej jest produkować obietnice marzeniami podszyte. W Roku Odważnych Marzeń będziemy więc stawiać sobie odważne pytania - czy moje marzenia są moje własne, czy ktoś mi je zręcznie podrzucił? Czy wartości, do których dążę, przypominają perłę z ewangelicznej przypowieści? A może są to wartości, do których nie przyznałbym się wobec tych, którzy mnie próbowali wychować, nie przyznałbym się, stając wśród żołnierskich grobów, nie przyznałbym się, wobec murów Wawelu albo w tłumie pielgrzymów na placu Świętego Piotra w Rzymie? Jaki będzie wiek, który chcę zacząć Rokiem Odważnych Marzeń? Próbuję bawić się w proroka. Ten wiek będzie chyba wiekiem imigrantów i wolontariuszy. Potężni tego świata boją się wojen i opanowali już nieźle metody ich lokalnego tłumienia, pewnie i z terroryzmem będą sobie radzić coraz lepiej, chociaż to dużo trudniejsze. Nie życzę sobie żyć w wieku terroryzmu. Będzie tedy pokój coraz bardziej nadgryzany niesprawiedliwością pochodzącą z dyktatorskich zapędów logiki zysku. Bogatsi będą coraz bogatsi, a zatem z biednych regionów będą w stronę centrów bogactwa odpływać najzdolniejsi, najśmielsi, najbardziej zdeterminowani. Będą płynąć potoki imigrantów legalnych, półlegalnych, a przede wszystkim nielegalnych. I trzeba już teraz szykować się do rozwiązywania tysięcy problemów, jakie przyniosą te potoki. O pracę będzie coraz trudniej - rozwój technologii i zabezpieczeń socjalnych powodować będzie wzrost bezrobocia. Coraz bliżej będzie od końca nauki do początku emerytury. Rozrywka nie pochłonie całych zasobów wyzwalającego się wolnego czasu. Wzrośnie potrzeba bezinteresownej pomocy. Samotni i starzy, imigranci i ich rodziny, chorzy, niepełnosprawni i uzależnieni, porzucone dzieci i odepchnięte przez rynek sfery wysokie kultury - to wszystko wołać będzie o wolontariuszy. Nasze, polskie, prawodawstwo dotyczące wolontariatu prawie nie istnieje. Marzę więc, aby parlamentarzyści zajęli się odpowiednią ustawą, zanim skład obydwu izb nie zmieni się na mniej wymarzony.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama