W artykule, pisanym szczególnie dla młodzieży, przedstawione są w przystępny sposób ważne prawdy dotyczące małżeństwa - gdzie leży granica między ideałem a iluzją
Żyjemy w czasach gwałtownych przemian społecznych, politycznych, ekonomicznych. Młode pokolenie pragnie zbudować nowy, lepszy świat. Wielu nastolatków nie uznaje dotychczasowych autorytetów ani sposobów życia. Młodzi bardzo wysoko cenią sobie wolność, niezależność, własne przekonania. Buntują się przeciwko tradycyjnym normom moralnym, obyczajom i sposobom życia. Inaczej niż poprzednie pokolenie, przeżywają więzi rówieśnicze, zakochanie i przyjaźń między chłopcami a dziewczętami. Mają czasem dziwne spojrzenie na małżeństwo i rodzinę. Zwykle dlatego, że wielu młodym trudno podejmować decyzje na całe życie. Znaczna część młodych żyje w zaburzonych rodzinach, w których brakuje miłości, poczucia bezpieczeństwa i czułości. Tacy młodzi wątpliwości, czy miłość w ogóle istnieje, czy jest możliwe harmonijne życie małżeńskie i czy może ono przynieść szczęście.
Wsłuchajmy się z wiarą w to, co na temat małżeństwa mówi Chrystus.
"Przystąpili do Jezusa faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?" On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było"(Mt 19, 3-7).
W Ewangelii według św. Mateusza Chrystus przypomina nam o Bożym zamyśle wobec małżeństwa i rodziny. Stwórca, który sam jest wspólnotą kochających się osób, pragnie aby każdy człowiek żył we wspólnocie miłości nie tylko z Nim lecz także z ludźmi. Bóg, który najlepiej zna człowieka, nasze najgłębsze pragnienia i tęsknoty, wie, że każdy z nas tęskni za miłością nieodwołalną i wierną już tu, na tej ziemi. Dlatego wymyślił i ustanowił najbardziej niezwykłą wspólnotę miłości między ludźmi i nazwał ją małżeństwem. Jest to nierozerwalna wspólnota miłości między mężczyzną a kobietą. Jest to wspólnota niezwykła, gdyż małżonkowie stają się już do śmierci aż tak bardzo sobie bliscy, jakby byli jednym ciałem. "Odtąd już nie są dwoje, lecz jedno ciało" (Mt 19, 6). Odtąd sam Bóg kocha małżonków nie tylko indywidualnie ale w ich wzajemnej jedności i miłości małżeńskiej.
Małżeństwo to niezwykły zamysł Boży, przekraczający nasze ludzkie pomysły na temat miłości i więzi między kobietą a mężczyzną. Jest to zamysł o tak niezwykłej miłości, że zdumiewa nas i fascynuje swoim pięknem. Dzięki Bożej wizji małżeństwa i rodziny, trwa nadal historia ludzkości. To właśnie w małżeństwie i rodzinie człowiek uczy się tej miłości, która jest cierpliwa, łaskawa, która nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu. To właśnie w chrześcijańskim małżeństwie i rodzinie człowiek dorasta do miłości, która nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, która wszystko przetrzyma i nigdy się nie skończy (por. 1 Kor 13, 4-8). To właśnie dzięki wiernej i nierozerwalnej miłości małżeńskiej małżonkowie mają odwagę przekazywać nowe życie oraz znajdują siłę i wytrwałość potrzebną, by chronić i wychowywać dzieci, którymi Bóg ich obdarza.
Boża, niezwykła i fascynująca wizja miłości i jedności małżeńskiej nas niepokoi, gdyż stawia wielkie wymagania. Wymaga od niedoskonałych przecież mężczyzn i kobiet złożenia najbardziej zdumiewającej przysięgi, jaką tylko miłość Boża mogła zaplanować i zaproponować: "Biorę Cię za męża-za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci". To są najwspanialsze słowa jakie mężczyzna i kobieta mogą sobie nawzajem wypowiedzieć! Są to słowa o miłości aż tak zdumiewającej i niezwykłej, że można je wypowiedzieć tylko dzięki pomocy Boga i tylko w obecności Boga, który jest źródłem i wzorem miłości wiernej i nieodwołalnej.
Współczesny człowiek jest nadal zafascynowany Boża propozycją takiej miłości. Ale coraz więcej ludzi lęka się zobowiązań, które płyną z takiej miłości. W naszych czasach obserwujemy tendencję, by podważać potrzebę życia małżeńskiego i rodzinnego. Niektórzy mają wątpliwości czy współczesny człowiek jest jeszcze zdolny do miłości wiernej i nieodwołalnej. Cywilizacja, która stawia wyżej posiadanie rzeczy niż kochanie człowieka, boi się chrześcijańskiej wizji miłości małżeńskiej. Stąd w filmach, radiu i telewizji, w gazetach i książkach spotykamy się z propozycjami więzi między kobietą a mężczyzną opartej na ZNACZNIE MNIEJSZEJ MIŁOŚCI.
Tego typu więzi, oparte na miłości niewiernej i odwołalnej, nie zaspakajają największych marzeń i tęsknot ludzkiego serca ale pociągają tym, że nie stawiają dosłownie żadnych wymagań. Ukazują bowiem rozrywkową wizję więzi między kobietą a mężczyzną: bawimy się sobą, żyjemy na luzie, do niczego się nie zobowiązujemy, nie dzielimy się naszą miłością z dziećmi. A jeśli pojawią się pierwsze trudności, to się rozstaniemy i spróbujemy zbudować więzi z inną osobą. A potem znowu z inną. I tak będziemy się bawić życiem, samym sobą i drugim człowiekiem aż do śmierci. Do tak myślących ludzi można skierować słowa, które Chrystus wypowiedział 2 tysiące lat temu: macie zatwardziałe serca, lecz od początku tak nie było (por. Mt 19, 7).
Naiwna, rozrywkowa wizja życia, pozbawiona miłości małżeńskiej, wiernej i odpowiedzialnej, może być dla kogoś kusząca ale jest jedynie utopią. I to bardzo groźną, trującą utopią. Jak wszystkie utopie, które przedstawiane są w kuszącej i atrakcyjnej postaci. Życia na tej ziemi nie da się przeżyć w rozrywkowy sposób, unikając poważnych więzi i zobowiązań. Nie można się bawić życiem, sobą i innymi ludźmi, jeśli chcemy być szczęśliwymi.
Jestem pewien, że nikt z Czytelników nie chciałby, aby jego rodzice mieli rozrywkową wizję małżeństwa i rodziny. Łatwo sobie wyobrazić, jaki byłby los ludzkości, gdyby większość ludzi uległa pokusie takiego bawienia się sobą i drugim człowiekiem. Na świecie byłoby jeszcze więcej ludzi samotnych, rozgoryczonych, uzależnionych od alkoholu, narkotyków i seksu, agresywnych, zalęknionych, zaburzonych psychicznie. Świat wypełniłby się największym kalectwem, jakie może dotknąć człowieka: niezdolnością, by kochać.
Nic więc dziwnego, że człowiek tęskni za tą największą i najbardziej wymagającą miłością, którą proponuje nam Pan Bóg i którą nazywamy miłością małżeńską. Trzeba się jednak zastanowić w jaki sposób można się do takiej miłości przygotowywać? Jakie zagrożenia należy pokonać i jakie pozytywne warunki trzeba wypełnić?
Sporo jest obecnie zjawisk negatywnych, które utrudniają dorastanie do miłości małżeńskiej i które prowokują do szukania mniejszej miłości a nawet do rezygnacji z życia w miłości.
Jednym z takich niepokojących zjawisk są gazety, filmy czy audycje, w których ośmieszane jest małżeństwo i rodzina. Poważnym zagrożeniem w dorastaniu do miłości małżeńskiej jest kierowanie się doraźną przyjemnością a nie wartościami i normami moralnymi, sięganie po napoje alkoholowe i inne substancje uzależniające, naiwna, rozrywkowa wizja ludzkiej seksualności, współżycie przedmałżeńskie, nałogi seksualne, wzrastanie w rodzinach, które przeżywają kryzys a także brak duchowości i pogłębionej więzi z Bogiem.
Istnieją także zjawiska, które objawiają jednocześnie pozytywne i negatywne aspekty. Dla przykładu, jest rzeczą pozytywną, że obecnie chłopcy i dziewczęta już od dzieciństwa mogą ze sobą przebywać, razem się bawić, uczyć się i współpracować. W naszych czasach rodzice zostawiają młodym znacznie większą niż dawniej swobodę w dobieraniu sobie kolegów i koleżanek i w spędzaniu wolnego czasu z osobami płci odmiennej. Z reguły młodzi sami wybierają sobie tych, z którymi wiążą się uczuciowo.
Jednocześnie obserwujemy negatywne aspekty tej sytuacji. Część chłopców i dziewcząt spotyka się w sposób zły, np. oparty na poszukiwaniu jedynie cielesnej przyjemności czy na wspólnym sięganiu po substancje uzależniające. Ponadto pomimo tego, że chłopcy i dziewczęta sami wybierają sobie partnerów, że mają wiele okazji i czasu na wzajemne poznawanie się i pokochanie, to jednak często boją się głębszych więzi a tym bardziej lękają się podejmowania decyzji o nierozerwalnym małżeństwie. Nieraz w ogóle taką ewentualność wykluczają! Tłumaczą to zwykle ochroną własnej wolności. W rzeczywistości chodzi raczej o to, że nie umieją pokochać drugiej osoby na tyle, by zaryzykować dla niej życie. W konsekwencji nie wierzą też, że ta druga osoba może ich pokochać miłością wierną i nieodwołalną.
Zastanówmy się teraz nad tym, jakie pozytywne warunki trzeba spełnić, aby dorastać do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej . Jednym z takich warunków jest zachowanie właściwej kolejności w budowaniu więzi między chłopakiem a dziewczyną. Oznacza to, że młodzi zaczynają od więzi intelektualnej. Poznają się, opowiadają o sobie, o własnych przekonaniach i poglądach, o zainteresowaniach, o radościach i troskach, o rodzinie i środowisku, w którym żyją.
Jeśli dwoje młodych zaczyna siebie poznawać i rozumieć, to pojawia się wtedy więź emocjonalna. Chłopak i dziewczyna zaczynają coraz bardziej się sobą cieszyć, czują się ze sobą bezpieczni, ufają sobie. Tęsknią, gdy nie są razem. Zwierzają się z przeżyć, o których dotąd nikomu nie mówili. W ten sposób rodzi się intensywna więź emocjonalna, zwana zakochaniem.
W miarę rozwoju więzi intelektualnej i emocjonalnej pojawia się więź duchowa. Duchowość to ta sfera, w której człowiek poszukuje odpowiedzi na najważniejsze pytania: kim jestem i po co żyję? Więź duchowa oznacza, że chłopak i dziewczyna rozmawiają o swojej wizji siebie i świata, o wartościach i zasadach moralnych, o pragnieniach i aspiracjach życiowych, o własnej wizji szczęścia, miłości, małżeństwa i rodziny. Te wizje powinny być podobne. Nie można przecież założyć szczęśliwej i trwałej rodziny, gdy jedna ze stron chce budować małżeństwo w oparciu o miłość, wierność i uczciwość a druga strona kieruje się egoizmem czy akceptuje zdradę małżeńską. Budowanie więzi duchowej w oparciu o podobne wartości i zasady moralne decyduje zwykle o tym, czy rozwijająca się znajomość między chłopakiem a dziewczyną okaże się jeszcze jedną z wielu więzi koleżeńskich czy też przekształci się w więź wyjątkową i bardzo osobistą.
W tym drugim przypadku kolejną fazą powinna być więź społeczna. Budowanie więzi poznawczej, emocjonalnej i duchowej koncentruje dwoje młodych ludzi na nich samych, na ich przeżyciach we dwoje. Jest to faza izolacji a nawet jakby ucieczki od środowiska i od więzi społecznych. Dojrzały rozwój więzi między chłopakiem a dziewczyną sprawia, że znowu poszerza się ich kontakt z innymi ludźmi. Oczywiście nie jest to powrót do poprzedniego stanu, gdyż teraz jest to już powrót we dwoje. Kontaktując się z innymi ludźmi, młodzi mają szansę, by sprawdzić we wspólnym działaniu czy to wszystko, co sobie wzajemnie o sobie mówili i co sobie obiecywali, jest prawdą czy też jedynie iluzją albo obietnicą bez pokrycia. Działając razem w klasie i grupie rówieśniczej, razem z innymi bawiąc się, modląc i pokonując trudności, obserwując siebie na tle kontaktów z innymi ludźmi, młodzi mogą przekonać się, na ile rzeczywiście rozumieją się, szanują i respektują, na ile podobne mają zasady moralne, co naprawdę znaczą dla nich takie wartości jak: miłość, wierność, uczciwość, odpowiedzialność.
Właściwe odnoszenie się do siebie danego chłopaka i dziewczyny, sprawdzone w kontaktach z innymi ludźmi, staje się potwierdzeniem, że więź między nimi jest już czymś więcej niż tylko emocjonalnym zauroczeniem. Młodzi są wtedy blisko tego, co nazywamy przyjaźnią. W tej płaszczyźnie ich więź może trwać i rozwijać się do końca życia, przynosząc obu stronom radość i wzajemne wsparcie. Może jednak przerodzić się ona w więź jeszcze bardziej wyjątkową i jedyną: w więź małżeńską.
Dzieje się tak wtedy, gdy dwoje zaprzyjaźnionych już ludzi, którzy się wzajemnie poznali i polubili, którzy mają podobną wizję życia i szczęścia, potwierdzoną we wspólnym działaniu, decydują się na coś jeszcze większego: na całkowite zawierzenie się drugiej osobie i na wspólne budowanie życia aż do śmierci w ramach małżeństwa i rodziny. Po podjęciu tego typu decyzji potrzebny jest jeszcze pewien okres czasu, by ze sobą rozmawiać i współdziałać z nieznanej dotąd perspektywy: z perspektywy małżeństwa i rodziny. Chłopak patrzy wtedy na dziewczynę jako na przyszłą żonę i matkę swoich dzieci a ona obserwuje chłopaka jako kandydata na męża i na ojca jej potomstwa.
Sama miłość nie wystarczy, aby założyć szczęśliwą rodzinę! Sama miłość może wystarczyć do nawiązania przyjaźni lecz życie małżeńskie i rodzinne wymaga dojrzałej osobowości, nabycia określonych cech i umiejętności. Można być przyjacielem np. alkoholika czy narkomana, który sięga po substancje uzależniające, ale nie można go wybrać na współmałżonka i rodzica, bo dopóki trwa w takim stanie, dopóty nie może dojrzale wypełnić obowiązków małżeńskich i rodzicielskich. Nawet jeśli kocha bardzo szczerze.
Gdy obydwie strony ocenią zgodnie, że ten okres, zwany narzeczeństwem, potwierdził ich wzajemną miłość i zaufanie, to zostają spełnione warunki, by podjąć decyzję o zawarciu małżeństwa. W ramach małżeństwa przychodzi czas na więź seksualną. Dopiero w kontekście nierozerwalnej miłości małżeńskiej współżycie potwierdza to, co ludzka seksualność ze swej natury oznacza: nieodwołalną, wierną miłość małżeńską i rodzicielską. Nie grozi wtedy nadmierna koncentracja na seksualności kosztem innych wymiarów więzi, gdyż więzi te już zostały zbudowane i są podstawą wszelkiej intymności między małżonkami: także intymności seksualnej.
Odpowiedzialne budowanie więzi między chłopakiem a dziewczyną jest koniecznym warunkiem przygotowania się do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Drugim warunkiem jest TROSKA O DOJRZAŁĄ WIĘŹ Z BOGIEM. Nierozerwalna, wierna miłość małżeńska i rodzicielska to wspaniały plan Pana Boga i tylko żyjąc w Jego obecności, możemy uczyć się takiej właśnie miłości. Świat, w którym żyjemy, będzie nas zawsze uczył ZNACZNIE MNIEJSZEJ MIŁOŚCI. Chrystus uczy nas miłości bezwarunkowej, wiernej i ofiarnej, bez której nie ma szczęśliwych rodzin. Kto chce dobrze przygotować się do małżeństwa, ten powinien troszczyć się o swoją wiarę, o życie sakramentalne, o modlitwę i czytanie Pisma świętego, o zachowanie Bożych przykazań. Powinien też cieszyć się wiarą tej osoby, z którą chce założyć rodzinę i pomagać jej w pogłębianiu przyjaźni z Bogiem. Osobista przyjaźń z Bogiem jest nie tylko fundamentem życia kapłańskiego czy zakonnego. Jest także fundamentem dobrego życia małżeńskiego i rodzinnego.
Trzecim warunkiem dojrzałego przygotowania się do małżeństwa jest troska O DOBRE WIĘZI Z RODZICAMI. Warto rozmawiać z mamą i tatą o życiu, wartościach, małżeństwie, o wzajemnych relacjach między chłopcami i dziewczętami. Rodzice nie tylko mają większe doświadczenie od swoich dzieci. Oni także je kochają i dlatego będą im podpowiadać to, co mądre i dojrzałe. Nawet wtedy, jeśli we własnym życiu popełnili jakieś błędy. Niepokojąca jest sytuacja, jeśli ktoś z nastolatków ukrywa przed rodzicami chłopaka czy dziewczynę, z którą się związał. Zwłaszcza w okresie zakochania każdy potrzebuje rady i wsparcia kogoś z bliskich.
Małżeństwo to niezwykły zamysł Boga, który powołuje kobietę i mężczyznę do złączenia się na zawsze miłością, za którą najbardziej tęsknimy: miłością wierną i nieodwołalną. Taka miłość jest konieczna, aby ludzie już na tej ziemi byli szczęśliwi. Taką miłością łączy małżonków sam Bóg mocą swojego autorytetu. Chrześcijańskie małżeństwo jest rzeczą świętą. Jest sakramentem. "Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" (Mt 19, 7).
Dziękujmy Bogu za dar nierozerwalnego małżeństwa. Jednocześnie bądźmy czujni. Świat, w którym żyjemy, często lekceważy małżeństwo i rodzinę albo proponuje mniejszą miłość jako sposób na życie. Najlepszym sposobem czujności jest przyjaźń z Bogiem, z rodzicami i wychowawcami a także stawianie sobie wymagań, które umożliwiają budowanie właściwych więzi między chłopcami i dziewczętami.
Panie Boże, każdy z nas pragnie mieć kochających się rodziców i żyć w szczęśliwej rodzinie. Marzymy też o tym, by w przyszłości założyć własną szczęśliwą rodzinę, w której wszyscy będą czuli się kochani i bezpieczni. Chcemy Ci podziękować za to, że pomyślałeś o tych naszych pragnieniach i tęsknotach i że powołujesz kobietę i mężczyznę do życia w małżeństwie opartym na miłości, za którą najbardziej tęsknimy: na miłości nieodwołalnej, wiernej, ofiarnej i płodnej. Na miłości, która wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma, która wszystko może i która nigdy się nie skończy, bo Ty jesteś taką miłością.
Chcemy Ci Panie Boże za to wszystko podziękować. Chcemy też prosić Ciebie o pomoc, abyśmy tak przeżyli młodość, by dorastać do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej, której Ty sam nas uczysz. Chcemy Cię prosić, aby nikt i nic nie niszczyło naszych rodzin i naszej przyszłości. Z ufnością i nadzieją prosimy o to wszystko przez Chrystusa, naszego Pana i Przyjaciela. Amen.
1. Czy opowiadasz rodzicom o tym, jak sobie wyobrażasz więzi między chłopakiem i dziewczyną i czy pytasz ich o to, co sądzą o twoich poglądach i zachowaniach w tej dziedzinie?
2. Jakie cechy i umiejętności powinni mieć młodzi, którzy decydują się na zawarcie małżeństwa?
3. Czy modlisz się o dobre przygotowanie do małżeństwa i życia rodzinnego?
4. Jak rozumiesz następujące wypowiedzi:
"Stanie się matką, to początek poematu, dramatu, tragedii czy epopei: ale nigdy nie komedii" (Magdalena di Spello).
"Taty nie zapomina się nigdy... Mając 4 lata: tata wie wszystko. Mając 8 lat: tata wie prawie wszystko. Mając 15 lat: tata nie wie o wielu rzeczach. Mając 18 lat: ojciec niczego nie rozumie. Mając 30 lat: poproszę o radę mojego ojca. Mając 40 lat: gdybym słuchał mojego ojca. Mając 50 lat: gdybym miał jeszcze ojca..."
Źródło: M. Dziewiecki, Boży zamysł wobec małżeństwa i rodziny, [w:] Komisja Episkopatu Polski ds. Wychowania Katolickiego (praca zbiorowa), Przygotowanie do życia w małżeństwie i rodzinie, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 1997, s. 125-136