Kapłaństwo według Benedykta XVI

Referat wygłoszony do kapłanów diecezji radomskiej w czasie dni stałej formacji 6-9 listopada 2006

Kapłani... Nie ma drugiej grupy, której papież Benedykt XVI poświęcałby tyle czasu w swojej posłudze pasterskiej.

Trzeba tu wspomnieć spotkania z duchowieństwem Rzymu w Bazylice św. Jana na Lateranie na progu pontyfikatu, w Introd z prezbiterium diecezji Aosta, w Castel Gandolfo z prezbiterium diecezji Albano, w czasie pielgrzymki do Polski w archikatedrze warszawskiej z duchowieństwem, a w Częstochowie z seminarzystami, wreszcie w czasie ostatniej pielgrzymki do Bawarii w Altötting i we Fryzyndze.

Temat powołania i kapłaństwa powraca w wielu homiliach, w tym podczas Mszy świętej z okazji inauguracji pontyfikatu i w Wielki Czwartek 2006 roku oraz w przemówieniach do biskupów w czasie licznych wizyt ad limina Apostolorum i podczas spotkań Konferencji Episkopatu Włoch2.

Warto zatrzymać się nad papieskim nauczaniem o kapłaństwie i zauważyć jego istotne akcenty.

Powołanie wychodzi z serca Boga

Na spotkaniu z kapłanami i diakonami stałymi 14 września 2006 roku we Fryzyndze papież Benedykt XVI podejmuje temat powołania kapłańskiego. Podstawę stanowi egzegeza fragmentu Ewangelii: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo" (Łk 10,2). Wielkie żniwo odnosi się nie tylko do jednego określonego momentu historii, gdy Chrystus wędrował podczas swojego życia ziemskiego po drogach Palestyny. Serca ludzi niezmiennie oczekują na Boga, "na słowa, które staną się światłem, wskażą im drogę. Oczekują na słowo, które będzie czymś więcej niż tylko słowem. (...) Żniwo jest wielkie, i w każdym pokoleniu potrzebni są robotnicy". Papież podkreśla, że Bóg potrzebuje ludzi, aby zboże znalazło się w spichlerzu. Wezwanie Chrystusa, by prosić Pana żniwa o robotników oznacza, że "nie możemy po prostu "produkować" powołań, muszą one pochodzić od Boga". Gdyby można było "fabrykować" powołania, można by było tę "produkcję" zwiększyć, zmniejszyć czy przyspieszyć. Powołanie nie leży jednak w gestii człowieka. Powołania kapłańskie - podkreśla Papież - nie są też dziełem jakiejś dobrze przygotowanej reklamy czy właściwych strategii rekrutacji osób. "Powołanie wychodzi z Serca Boga i musi zawsze znaleźć drogę do serca człowieka". O tej więzi powołanego z Sercem Bożym mówił Benedykt XVI również do kapłanów w archikatedrze warszawskiej: "Poprzez liturgiczny znak nałożenia rąk w obrzędzie święceń Chrystus wziął was w swoją szczególną opiekę. Jesteście ukryci w Jego dłoniach i w Jego Sercu. Zanurzcie się w Jego mi-łość i oddajcie Mu waszą!".

Właściwie podczas wszystkich spotkań z duchowieństwem na Zachodzie powraca temat małej liczby kapłanów. Pełne mocy i determinacji są słowa modlitwy Papieża, stanowiąc zarazem świadectwo jego zażyłości z Bogiem. "Uczyń to - woła we Fryzyndze - prosimy Cię! Rozbudź ludzi! Spraw, by Ewangelia napełniała ich entuzjazmem i radością! Spraw, aby zrozumieli, że jest to skarb cenniejszy niż wszelkie inne skarby, a kto go odkrył, winien go przekazywać innym!". Poruszenie Serca Boga nie dokonuje się tylko słowami modlitwy. Zakłada także przemianę słów w czyny, tak by w modlącym się sercu zrodziła się iskra radości, wzniecając w innych sercach gotowość powiedzenia Bogu "tak". Ostatecznie to Bóg powołuje i sprawia, że w człowieku dojrzewa zgoda na Boży projekt życia. Powołanie kapłańskie to dzieło Chrystusa, On wzywa i kształtuje człowieka. Dokonuje się to na różny sposób także przez trud pracy i doświadczenia nocy ciemnej. Jeśli człowiek pozwoli Bogu działać, On sam jest w stanie doprowadzić swoje plany do końca pomimo najtrudniejszych nawet okoliczności i chaosu konkretnego ludzkiego życia i obecnych czasów. Ponieważ Bóg jest dawcą powołań, On jest źródłem wierności; stanowi to niezachwianą nadzieję Kościoła. "W tym duchu chcemy wciąż na nowo prosić Pana żniwa - mówi Ojciec Święty - poruszać Jego Serce i razem z Bogiem docierać w naszej modlitwie także do serc ludzi, ażeby On sprawiał, zgodnie ze swoją wolą, że będzie w nich dojrzewać ich własne "tak", dyspozycyjność, stałość pośród zamętu doczesności, oraz by [powołani] zarówno w pogodny dzień, jak i wśród mroku nocy, wiernie trwali w służbie, z niej właśnie czerpiąc nieustannie świadomość, że ten wysiłek - choć uciążliwy - jest piękny, jest pożyteczny, ponieważ prowadzi ku temu, co istotne: aby ludzie otrzymali to, na co czekają - światło Boże i miłość Bożą". W homilii podczas Mszy świętej z okazji inauguracji pontyfikatu Papież mówił, że wola Boża nie jest jarzmem, które przygniata i odbiera wolność. Poznanie jej jest przywilejem i daje radość. Zgoda na wolę Bożą czasem może boleśnie oczyszczać człowieka, ale pozwala mu odkryć samego siebie i służyć sprawie zbawienia świata.

Przemawiając do seminarzystów na Jasnej Górze 26 maja 2006 roku, Benedykt XVI zachęca, by pod kierunkiem Maryi uczyć się Jezusa, stając wobec Niego w zachwycie i adoracji. Człowiek obdarzony przez Boga skarbem powołania winien wpatrywać się w Chrystusa, iść za Nim i pozwolić się Mu kształtować. Papież, mówiąc o Bożej inicjatywie i Bożym działaniu, podkreśla prymat Boga, który nie łamie wolności człowieka, lecz oczekuje na jego zgodę i współpracę.

Przyjaciel Chrystusa posłany do innych

W dniu 11 września 2006 roku papież Benedykt XVI podczas spotkania z seminarzystami i osobami konsekrowanymi w bazylice św. Anny w Altötting wskazuje dwie sprawy stanowiące istotę kapłaństwa: "Najbardziej zwięzły opis misji kapłańskiej (...) dał nam ewangelista Marek, opowiadając o powołaniu Dwunastu: "Ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki" (Mk 3,14). Towarzyszyć Mu i jako posłani iść do ludzi - te dwa aspekty są ze sobą związane i stanowią istotę duchowego powołania, kapłaństwa. Być z Nim i być posłanym - to sprawy nierozdzielne". Papież podkreśla, że jedynie ten, kto jest z Chrystusem, poznaje Go, może Go głosić, może mówić o Nim prawdziwie i autentycznie. Ten, na kogo Chrystus spojrzał z miłością, czuje wewnętrzny nakaz, aby Go komunikować innym. Tak uczynił apostoł Andrzej, odnalazł Mesjasza i zaprowadził do Niego swojego brata Piotra (zob. J 1,41-42). W tej samej homilii Papież powołuje się na św. Grzegorza Wielkiego, który nauczał, że aniołowie, bez względu na to, dokąd udają się ze swoją misją, zawsze poruszają się w Bogu. Myślał on także - według Ojca Świętego - o biskupach i kapłanach, którzy dokądkolwiek idą, zawsze muszą "być z Panem".

W katedrze we Fryzyndze Benedykt XVI, wspominając swoje święcenia kapłańskie, dodaje jeszcze jeden element charakterystyczny dla kapłańskiej misji. "Gdy leżałem tutaj na posadzce, a dokoła mnie rozlegały się wezwania Litanii do Wszystkich Świętych i byłem jakby objęty wstawiennictwem wszystkich świętych, uświadamiałem sobie, że na tej drodze nie jesteśmy sami, lecz że wielka rzesza świętych idzie razem z nami, a święci żyjący - wierni dnia dzisiejszego i jutrzejszego - wspomagają nas i nam towarzyszą. Potem nadeszła chwila nałożenia rąk, i w końcu, gdy kard. Faulhaber zawołał: "Iam non dico vos servos, sed amicos - Już nie nazywam was sługami, lecz przyjaciółmi" (por. J 15,15), doświadczyłem tego, że święcenia kapłańskie włączają mnie we wspólnotę przyjaciół Jezusa, powołanych, aby być z Nim i głosić Jego orędzie". Jest to - według Papieża - włączenie się w wielką procesję, pielgrzymkę Ewangelii przez wieki. Kapłan jest tu pielgrzymem i przewodnikiem zarazem. Uczestnicząc w tej wędrówce i naśladując Chrystusa, sam wchodzi w światło i wprowadza w nie innych.

Chrześcijanin przez święcenia kapłańskie staje się w szczególny sposób przyjacielem Chrystusa. Jest Mu tak bliski, że wypowiadając na Eucharystii i w konfesjonale słowa "ja", "moje", czyni to nie w swoim imieniu, ale w imieniu Chrystusa, in persona Christi. Przypomniał o tym Benedykt XVI w czasie spotkania z duchowieństwem w archikatedrze warszawskiej. Z jednej strony w kapłaństwie Chrystus powierza siebie człowiekowi, z drugiej zaś człowiek pozwala Mu posługiwać się sobą, swoimi "ustami i rękami, (...) ofiarnością i talentem".

Ponieważ kapłaństwo znajduje w Chrystusie swoje źródło i swój korzeń, jest ono ze swej natury w Kościele i dla Kościoła. Relacja z Chrystusem - podkreśla Papież podczas spotkania z duchowieństwem diecezji rzymskiej w Bazylice św. Jana na Lateranie 13 maja 2005 roku - jest bardzo konkretna i eklezjalna, a nie tylko wewnętrzna, subiektywna i prywatna. Kapłaństwo służebne "jest ze swej strony związane nieodłącznie z ciałem Chrystusa w jego dwojakim i nierozdzielnym wymiarze: Eucharystii i Kościoła, ciała eucharystycznego i ciała kościelnego. Dlatego nasza posługa jest amoris officium (...). W tajemnicy Eucharystii Chrystus daje się zawsze na nowo, i właśnie w Eucharystii uczymy się miłości Chrystusa, a zatem miłości do Kościoła". Kapłańskie bycie z Chrystusem i bycie dla innych ma - według Benedykta XVI - głęboki wymiar eucharystyczny i eklezjalny.

Eucharystia i liturgia godzin źródłem siły i uświęcenia

Wielka godność kapłaństwa i waga zadań, jakie stają przed pasterzem, wymagają ciągłej troski o więź z Chrystusem i o właściwy styl życia.

W Castel Gandolfo 31 sierpnia 2006 roku Benedykt XVI spotkał się z kapłanami diecezji Albano. Odpowiadając na ich pytania, Papież pokazywał zarazem cały skomplikowany kontekst współczesności. Niektóre pytania dotykały istotnych problemów dzisiejszego świata i Kościoła oraz trudów życia kapłańskiego.

Człowiek, który nosi w sobie wielkie pragnienia i nie może ich zaspokoić nawet przez wyszukane przyjemności świata, potrzebuje - zdaniem Ojca Świętego - kogoś, kto poprowadzi go do źródła życia i szczęścia. Człowiek bowiem, czasem nieświadomie, oczekuje, że ktoś przyniesie mu zaspokojenie jego najgłębszych tęsknot. Takie jest właśnie zadanie przyjaciół Chrystusa.

W 7. rozdziale Ewangelii według św. Jana Chrystus mówi, że ten, kto wierzy w Niego, staje się źródłem wody żywej, źródłem dla innych. Nie dzieje się to mocą ludzką, lecz siłą źródła, z którego czerpie, a którym jest Chrystus. Kapłan ma pić z niego na modlitwie, celebrując Eucharystię i uświęcając czas liturgią godzin. Papież mówił o tym między innymi we Fryzyndze: "Możemy służyć innym, możemy dawać tylko wówczas, jeśli sami również otrzymujemy, jeśli sami się nie wyzbywamy".

Na spotkaniu z prezbiterium diecezji Albano pierwsze pytanie padło z ust 83-letniego wikariusza generalnego o. Giuseppe Zane. Mówił on tak: "Czujemy wszyscy, zarówno młodzi, jak i starzy, że nie nadajemy się do wielkich zadań, przede wszystkim dlatego, że jest nas mało i brakuje nowych powołań; czasami się zniechęcamy, próbując coś zrobić na zasadzie łatania dziur, jesteśmy zmuszani czasami działać jak pogotowie ratunkowe bez wcześniejszego przemyślenia i projektu. Widząc, jak wiele jest do zrobienia, mamy wielką pokusę, by przedkładać działanie nad bycie, co ma swoje konsekwencje w życiu duchowym, na modlitwie, w miłości do współbraci. Co nam może Ojciec Święty powiedzieć na ten temat? Ja mam już swoje lata, ale czy młodsi współbracia mogą mieć jakąś nadzieję?".

Papieska odpowiedź jest pełna ojcowskiej troski. Cytuje on św. Grzegorza Wielkiego i podkreśla, że każdy, także papież, ma poznać i uznać in-firmitatem suam, swoją słabość, swoje ograniczenia: "Wiele rzeczy dzieje się dzień po dniu i nie jestem w stanie odpowiedzieć na wszystko. Czynię moją część, robię to, co mogę zrobić. Próbuję znaleźć priorytety".

W archikatedrze warszawskiej Benedykt XVI przypomniał ewangeliczną scenę, w której Piotr odkrywa swoją radykalną ograniczoność, odkrywa dystans, jaki jest między wszechmocą i świętością Chrystusa a jego niemocą i grzesznością. "Wielkość Chrystusowego kapłaństwa może przerażać. Jak św. Piotr możemy wołać: "Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny" (Łk 5,8), bo z trudem przychodzi nam uwierzyć, że to właśnie nas Chrystus powołał. Czy nie mógł On wybrać kogoś innego, bardziej zdolnego, bardziej świętego? A właśnie na każdego z nas padło pełne miłości spojrzenie Jezusa, i temu Jego spojrzeniu trzeba zaufać."

We Fryzyndze Papież zwierzał się duchowieństwu: "Jak wiele jest rzeczy, które należałoby zrobić - a widzę, że nie jestem do tego zdolny. Dotyczy to proboszczów - przynajmniej wyobrażam sobie, w jakiej mierze - i dotyczy to także papieża, który powinien robić tak wiele! Ale po prostu nie starcza mi na to sił. Muszę się więc nauczyć czynić to, co mogę, a resztę pozostawiać Bogu i współpracownikom, mówiąc: "Ostatecznie to Ty musisz to zrobić, bo Kościół jest Twój. A Ty dajesz mi tylko tyle sił, ile mam. Ofiarowuję je Tobie, bo od Ciebie pochodzą, a resztę pozostawiam Tobie". Sądzę, że pokora wyrażająca się w zaakceptowaniu tego - "tu kończą się moje siły, resztę pozostawiam Tobie, Panie" - że ta pokora ma znaczenie decydujące. I do tego jeszcze ufność: Bóg da mi także współpracowników, którzy mi pomogą i zrobią to, czego ja nie potrafię".

Papież, który często broni prymatu łaski, nie ma wątpliwości, że kluczem do siły i świętości kapłańskiej jest Chrystus i więź z Nim. Mówiąc o duchowości kapłańskiej, powołuje się na słowa św. Pawła do Filipian (Flp 2,5-8), podkreślając - jak we Fryzyndze - że musimy "mieć w sobie dążenia Chrystusa Jezusa". On, widząc ludzką nędzę, zostawił swój stan życia w chwale i przyjął naszą kondycję, uniżył się aż do śmierci krzyżowej. Chrystus pragnie zanieść ludziom światło Ojca, pomóc w budowaniu Jego królestwa. To pragnienie jest równocześnie zakotwiczone w zjednoczeniu z Ojcem. Ewangeliści opowiadają o częstej samotnej modlitwie Chrystusa, o nocach spędzonych z Ojcem. Działanie Chrystusa rodzi się z Jego zjednoczenia z Ojcem; Jego bycie pośród ludzi rodzi się z bycia z Nim. To pozostaje fundamentalną zasadą kapłańskiego życia, bycia dla ludzi i działania. Papież mówi, że trzeba "poznawać Boga od wewnątrz, poznawać Chrystusa od wewnątrz, być razem z Nim; tylko wówczas, gdy tak jest, naprawdę odkrywamy "skarb". (...) Nie możemy już zatrzymywać "skarbu" dla siebie, musimy go przekazywać". W całej duchowości kapłańskiej niezbędne są - według Benedykta XVI - gorliwość i pokora, która otwiera się na zaufanie.

Czas poświęcony modlitwie nie jest czasem zabranym duszpasterstwu, ale właśnie pracą duszpasterską. Polega ona bowiem w pierwszym rzędzie na modlitwie za innych. Papież przypomina, że Kościół jako dobra Matka z troską nakazuje mieć czas dla Boga. Pozostawia kapłanom dwie obowiązkowe praktyki: codzienną Mszę świętą i liturgię godzin. Eucharystia winna być celebrowana jako dialog zbawczy z Bogiem, co stanowi zarazem pierwszy warunek dobrej celebracji. Na spotkaniu z prezbiterium diecezji Albano Benedykt XVI mówi o ars celebrandi, w której istotne jest zachowanie zasady: Mens concordet voci, podanej przez św. Benedykta w jego Regule, a stosowanej w recytacji psalmów. Papież podkreśla, że "my sami mamy zinterioryzować strukturę, słowa liturgii, słowo Boże. W ten sposób nasze celebrowanie staje się rzeczywiście celebrowaniem z Kościołem, nasze serce się poszerza i nie czynimy "jakiejś tam rzeczy", ale razem z Kościołem rozmawiamy z Bogiem. Wydaje mi się, że ludzie zdają sobie sprawę, czy my rzeczywiście jesteśmy na rozmowie z Bogiem i przyciągamy innych do tej wspólnej modlitwy". Celebracja Eucharystii powinna być wyrazem wędrówki kapłańskiego serca ku Bogu.

Zarówno w Polsce, jak i w Niemczech Benedykt XVI zachęcał duchowieństwo do adoracji, która jest naturalną konsekwencją spotkania Chrystusa na łamaniu chleba. W Warszawie Papież wzywał: "Nie ulegajmy pokusie pośpiechu, a czas oddany Chrystusowi w cichej, osobistej modlitwie niech nie wydaje się czasem straconym. To właśnie wtedy rodzą się najwspanialsze owoce duszpasterskiej posługi. Nie trzeba się zrażać tym, że modlitwa wymaga wysiłku, że podczas niej zdaje się, że Jezus milczy. On milczy, ale działa. Odnośnie do tego chciałbym wspomnieć przeżycie z ubiegłego roku w Kolonii. Byłem wówczas świadkiem głębokiego, niezapomnianego milczenia miliona młodych ludzi, w momencie adoracji Najświętszego Sakramentu! To modlitewne milczenie nas zjednoczyło, podniosło na duchu. Świat, w którym jest tak wiele hałasu, tak wiele zagubienia, potrzebuje milczącej adoracji Jezusa ukrytego w hostii. Trwajcie w modlitwie adoracji i uczcie wiernych tej modlitwy. W niej znajdą pocieszenie i światło przede wszystkim ludzie strapieni".

Liturgia godzin natomiast powinna być nie tylko recytacją, ale nade wszystko słuchaniem Bożego słowa, które jest żywe i ciągle aktualne. Przy tej okazji Papież pokazuje braki stosowanej w egzegezie metody historyczno-krytycznej, której możemy być ofiarami, jeśli nie pokazujemy, co słowo Boga mówi dzisiaj, jeśli nie widzimy jego aktualności. W Altötting Benedykt XVI zachęcał kapłanów do duchowej lektury Biblii, by nie tylko odszyfrować i wytłumaczyć słowa z przeszłości, ale także odnaleźć słowo pocieszenia, które Bóg kieruje do człowieka dziś, teraz, i zarazem przez to słowo pyta człowieka i do czegoś go wzywa.

Mszę świętą celebrowaną jako dialog z Bogiem i liturgię godzin traktowaną jako spotkanie z żywym, aktualnym słowem Boga nazwał Papież, podczas spotkania z prezbiterami z diecezji Albano, przestrzeniami wolności i życia duchowego. Są one dla kapłanów wielkim bogactwem i miejscem spotkania z Bogiem i Kościołem wszystkich czasów.

Prymat wspólnotowości nad indywidualizmem

Powołując się na nauczanie Jana Pawła II zawarte między innymi w adhortacji Pastores gregis (47), Benedykt XVI często podczas spotkań z biskupami przybywającymi z wizytą ad limina Apostolorum przypomina, że prezbiterzy są ścisłymi współpracownikami biskupów i ich dobro jest sprawą najwyższej wagi. Zobowiązuje biskupów do organizowania dla nich stałej formacji i do tego, ażeby mieli dla prezbiterów czas, wzywając jednocześnie tych ostatnich do jedności z biskupami.

W duchowości kapłańskiej Papież zwraca również uwagę na braterstwo. W trakcie spotkania w archikatedrze warszawskiej mówił o trosce o młodych kapłanów. Zachęcił w ten sposób starsze pokolenie, by dojrzało do ojcostwa duchowego w stosunku do młodych współbraci. "Gdy młody kapłan - zauważył Papież - stawia swoje pierwsze kroki, potrzebuje u swego boku poważnego mistrza, który mu pomoże, by nie zagubił się pośród propozycji kultury chwili". W czasie homilii w Wielki Czwartek 2006 roku padły słowa tłumaczące, co znaczy na wzór Chrystusa umywać sobie nawzajem nogi. Słowa wypowiedziane w taki dzień mają szczególne znaczenie dla kapłanów. "Umywać sobie nawzajem nogi znaczy przede wszystkim przebaczać sobie niestrudzenie, wciąż na nowo razem rozpoczynać, choćby się wydawało, że nie warto. Oznacza to oczyszczać się nawzajem, wspierając się i przyjmując pomoc innych; oczyszczać się nawzajem, przekazując sobie uświęcającą moc słowa Bożego i prowadząc jedni drugich do sakramentu Bożej miłości".

Na zakończenie spotkania z kapłanami w katedrze we Fryzyndze Papież w kluczu kapłańskim odczytał hasło całej pielgrzymki do Bawarii: "Kto wierzy, nigdy nie jest sam". Ma to - według niego - podwójne znaczenie. Ten, kto jest kapłanem, nigdy nie jest sam, bo Chrystus zawsze jest z nim, ale również ten, kto przyjmuje kapłaństwo, zostaje wprowadzony w prezbiterium, czyli we wspólnotę prezbiterów z biskupem, i jest kapłanem w komunii ze swoimi współbraćmi. Papież zachęca: "Postępujmy tak, aby nie był to tylko nakaz teologiczny i prawny, ale rzeczywiste doświadczenie każdego z nas. Obdarowujmy się wzajemnie tą komunią, ofiarujmy ją zwłaszcza tym, o których wiemy, że cierpią z powodu samotności, że dręczą ich jakieś pytania lub problemy, być może wątpliwości czy niepewność! Obdarzajmy się wzajemnie tą komunią, a wówczas, przez to bycie z drugim człowiekiem, z innymi ludźmi, będziemy doświadczać wciąż na nowo, coraz mocniej i radośniej także komunii z Jezusem Chrystusem".

Na spotkaniu w Castel Gandolfo 31 sierpnia 2006 roku mocno zabrzmiały papieskie słowa o współpracy w ramach duszpasterstwa: "Nie może wszystkiego czynić proboszcz sam! To jest niemożliwe! Nie może być solistą, nie może czynić wszystkiego, potrzebuje innych współpracowników w duszpasterstwie. Wydaje mi się, że dzisiaj tak w ruchach, jak w Akcji Katolickiej, w nowych wspólnotach, które istnieją, mamy ludzi, którzy powinni być w parafii współpracownikami w "duszpasterstwie zintegrowanym". Proboszcz nie musi tylko działać sam, ale może również delegować".

Sakrament, słowo i caritas

W trakcie tego samego spotkania Benedykt XVI wspomina, że w "klasycznym" duszpasterstwie można rozróżnić ewangelizację ciągłą dotyczącą życia ludzi wierzących, parafii oraz nową ewangelizację przekraczającą granice istniejących wspólnot chrześcijańskich. Dzisiaj wielkim wyzwaniem staje się nowa ewangelizacji. Każde dzieło powinno mieć taki wymiar, a kapłan, obok funkcji pasterza, powinien być także rybakiem, według słów Chrystusa skierowanych do Piotra: "Odtąd ludzi będziesz łowił". Podczas pierwszej papieskiej Eucharystii w homilii o misji rybaka ludzi usłyszeliśmy, że "na wzór Chrystusa, trzeba wydobywać ludzi ze słonego morza wszelkich alienacji i prowadzić ku ziemi życia, ku światłu Bożemu. Tak właśnie jest - istniejemy po to, aby ukazywać ludziom Boga".

Kapłani w pracy parafialnej mają - według Ojca Świętego - trzy podstawowe zadania: posługę sakramentalną, głoszenie słowa Bożego i caritas, nazywaną także diakonią.

Podczas spotkania z prezbiterium diecezji Albano szczególnie dużo miejsca poświęca Papież sakramentowi chrztu, ukazując go jako wspaniałą okazję do nowej ewangelizacji. Wymaga on przygotowania tak, by nie tylko cieszyć się nowym życiem biologicznym i nowym członkiem Kościoła, ale by dać sens życiu - sens, który trwa i jest mocniejszy od śmierci. Takiego sensu potrzebują dzieci, ale takiego sensu pilnie potrzebują również rodzice. Benedykt XVI przypomina, że na posługę słowa składa się homilia i katecheza. Wiele razy powraca do zagadnienia aktualności słowa Bożego, które jest duchem i życiem i przez które Bóg mówił nie tylko w przeszłości, ale mówi także dzisiaj. Papież podkreśla, że kapłan sam powinien uwierzyć i doświadczyć, że słowo Boże dzisiaj, w konkretnej sytuacji, jest żywe, daje ducha i życie. Pasterze są też odpowiedzialni za cierpiących, chorych, starszych, samotnych i biednych.

We wszystkich tych trzech sektorach działalność Kościoła ma przekraczać granice instytucjonalne i stawać się działaniem misyjnym, to znaczy wychodzić do tych, którzy nie znają drogi do Kościoła. Zwłaszcza cierpienie jest sytuacją graniczną, w której człowiek, doświadczając miłości ludzi, może otworzyć się na Bożą miłość.

Kryzysy wpisane w krzyż Chrystusa

Papież zauważa realne problemy związane z kapłaństwem. Stawiali je przed nim szczerze księża, z którymi spotykał się i otwarcie rozmawiał. Częstym problemem powracającym w pytaniach jest brak powołań kapłańskich. Benedykt XVI wierzy w Bożą opatrzność i Bożą łaskę. Mała liczba powołań kapłańskich na Zachodzie to - według niego - jakaś ciemność przeżywana przez Kościół, to czas próby. "Musimy iść dalej - mówi z nadzieją Papież do duchownych diecezji Aosta - przebyć ten tunel, cierpliwie i z pewnością, że Chrystus jest odpowiedzią i że na końcu znów pojawi się Jego światło". "Historia - przypomina księżom z diecezji Albano - pokazuje nam, że Kościół z wielu kryzysów zmartwychwstał z nową młodością i nową świeżością". Kapłani, wierząc, że świat nie może żyć bez Boga i sam z siebie jest zdolny tylko do autodestrukcji, ze swej strony, jako pasterze, nie mogą tracić nadziei ani poczucia sensu swojej pracy. Natomiast wpatrując się w Chrystusa, który objawia oblicze prawdziwego Boga, mają pomimo wszystko lepiej Go poznawać i iść za Nim. W ten sposób głoszą światu nadzieję i stają się - według Ojca Świętego - sługami przyszłości świata, sługami przyszłości każdego człowieka. W taki sposób rzucają ziarno nowych powołań.

Do duchowieństwa diecezji rzymskiej Papież mówił o współczesnej duchowej pustyni, która zagraża także kapłanom. "Zjawiska, które doprowadziły do powstania "duchowej pustyni", wciąż istnieją, gnębią ludzkość naszych czasów, a w konsekwencji zagrażają także Kościołowi żyjącemu pośród tej ludzkości. Jakże się nie obawiać, że mogą one okazać się niebezpieczne także w życiu kapłanów? Konieczne jest zatem powracanie wciąż na nowo do korzeni naszego kapłaństwa".

Jedno z pytań postawionych przez kapłanów z diecezji Albano dotyczyło kryzysu instytucji i sakramentu małżeństwa. W odpowiedzi Papież pokazał cały kontekst współczesnego świata, w którym pierwszym pragnieniem jest wolność i w związku z tym więzi postrzega się jako swego rodzaju zniewolenie. Brak decyzji wiążącej do końca życia rodzi z kolei poczucie osamotnienia i lęk. Strach jest też spotęgowany wielką liczbą rozbitych małżeństw. Od lęku nie są wolni również młodzi, którzy słyszą głos Bożego wezwania; także średnie i młode pokolenie kapłanów narażone jest na oddziaływania pewnych propozycji ze strony świata, w których nie ma miejsca na trud, zaparcie się siebie, cierpienie, a liczy się jedynie komfort, także psychiczny, i przyjemność. Ojciec Święty przy tej okazji wypowiada ważne słowa na temat kryzysów małżeńskich, kapłańskich i ludzkich. Według niego prawdziwe piękno życia nie polega jedynie na harmonii - prawdziwe piękno potrzebuje także kontrastu. Ciemność i jasność uzupełniają się nawzajem. Benedykt XVI podaje przykład winogron, które, aby dojrzeć, potrzebują zarówno słońca, jak i deszczu, dnia i nocy. "Także my, kapłani - mówi Papież - zarówno młodzi, jak i starsi, musimy nauczyć się konieczności cierpienia i kryzysu. Musimy wytrzymać i przekroczyć to cierpienie. Tylko w ten sposób życie staje się bogate. Dla mnie ma wartość symboliczną fakt, że Pan nosi na wieczność blizny, wyraz okrucieństwa cierpienia i śmierci. One teraz są znakami Jego zwycięstwa, piękna Jego zwycięstwa i Jego miłości do nas". Świadectwa kryzysów małżeńskich, przedstawione na spotkaniu z rodzinami w Walencji, potwierdzają, że trzeba przetrwać ten moment, w którym wydaje się, że już więcej człowiek znieść nie może; wtedy otwierają się jakby nowe drzwi i ukazuje się nowe piękno miłości. Także kapłaństwo dojrzewa w cierpieniu i w trudzie. Istnieje bowiem nierozerwalna więź "między krzyżem a zmartwychwstaniem, między krzyżem a pięknem odkupienia". Papież mówił o tym także do kapłanów z diecezji Aosta, z wiarą, że cierpienie przemienia problemy, ponieważ samo jest drogą przemiany. Chrystus ogłosił prawo życia, pokazując na ziarno, które musi obumrzeć, aby przynieść plony. Sam żył według tego prawa i wypełnił je na krzyżu.

Nauczanie Benedykta XVI pokazuje go jako myślącego bardzo realistycznie, wrażliwego pasterza i człowieka nadziei. Papież spotyka się z księżmi, pozwala im mówić, nie unika trudnych tematów. Wobec problemów Kościoła, świata i konkretnych ludzi, także powołanych, akcentuje pokorne zaufanie Chrystusowi i głosi prymat łaski, ponieważ powołania kapłańskie i sprawa, której służą, są dziełem i sprawą Chrystusa.

Ks. Piotr Turzyński (ur. 1964), patrolog, adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (Instytut Teologiczny w Radomiu), wicerektor Wyższego Seminarium Duchownego w Radomiu, dyrektor Rady ds. Stałej Formacji Kapłańskiej Diecezji Radomskiej, rekolekcjonista.

1Referat wygłoszony do kapłanów diecezji radomskiej w czasie dni stałej formacji 6-9 listopada 2006.

2Cytaty z przemówień papieskich podano za: "L'Osservatore Romano" (wyd. polskie), 6/2005, s. 12; 7-8/2005, s. 11-12; 10/2005, s. 36; 5/2006, s. 14; 6-7/2006, s. 16-17; 11/2006, s. 22.32-34. Przemówienie do kapłanów diecezji Albano (Castel Gandolfo, 31 sierpnia 2006) podano w tłumaczeniu własnym

 

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama