Łatwo oskarżać kogoś o myślenie życzeniowe, czyli chciejstwo. Trudno samemu wyzbyć się takiego sposobu myślenia
Czy myślenie życzeniowe jest wyłącznie domeną teistów? Taki zarzut stawiają ateiści. Sprawdzimy.
Ateiści często powtarzają zarzut wobec teistów, że teiści „myślą życzeniowo” (ang. wishfull thinking). Zgodnie z tym zarzutem wiara w Boga ma być motywowana jedynie jako „chciejstwo”. Dla teisty Bóg ma być w tym momencie jedynie spełnieniem pewnych marzeń i niczym więcej, kimś w rodzaju Świętego Mikołaja przynoszącego prezenty. Podczas gdy teista nie kieruje się żadnymi racjonalnymi przesłankami za istnieniem Boga, jedynie marzeniami o życiu po śmierci, to ateista ma być w kontraście do tego obrazu twardo stąpającym po Ziemi realistą, który uznaje jedynie „twarde fakty” i nic więcej w swym światopoglądzie. Ateista nie kieruje się więc w żadnym wypadku myśleniem życzeniowym. Taki obraz jest kreowany przez ateistów w tej kwestii. Czy to wszystko jest jednak prawdą?
W rzeczywistości mamy tu do czynienia z kolejnym uproszczeniem zagadnienia, tak typowym dla ateistów. Należy zacząć od spostrzeżenia, że myślenie bez jakiejkolwiek intencjonalności nie jest możliwe. Myślenie „nieżyczeniowe” nie istnieje, ponieważ jeśli myśli się o czymkolwiek, to już uprzednio zaszło życzenie pomyślenia właśnie o tym. Słynny epistemolog nauki Karl Popper lubił zadawać swym studentom pewnie zadanie i mówił: „Obserwujcie!”. Studenci odpowiadali: „ale co konkretnie?”. Jak widać każdy proces myślowy i badawczy już od początku musi być ukierunkowany na jakiś przedmiot.
Spróbujmy wyobrazić sobie, że w imię całkowitego wyzbycia się myślenia życzeniowego myślimy odwrotnie do wszystkiego co mogłoby przynieść nam jakąś korzyść. Czy to miałoby jakikolwiek sens? To tak jakby ktoś mówił nam, że mamy jeść tylko to czego nie lubimy, bo gdy będziemy jeść to, co lubimy, to będzie to myślenie życzeniowe. Gdzie tu jakakolwiek logika?
A czy to przypadkiem nie jest tak, że każda próba wyzbycia się myślenia dającego nam jakąkolwiek korzyść, sama nie będzie właśnie swego rodzaju myśleniem życzeniowym? W tym wypadku idea, że myślenie życzeniowe jest czymś zgoła złym, sama byłaby pewnego rodzaju życzeniem, tyle, że motywowanym pesymistycznie. Ponadto ateistyczne założenie, że prawdziwe może być tylko to co nam nie służy, jest jakimś koszmarnie dziwnym rozumowaniem. Ateistyczny zarzut o myślenie życzeniowe wobec teisty przemyca gdzieś w tle ukrytą przesłankę, że to co dobre w światopoglądzie teisty musi być z zasady podejrzane i nieprawdziwe. Gdzieś w tle jest przemycane fatalistyczne założenie, że tylko to co pesymistyczne jest prawdą. To tak jakbyśmy zakładali, że jeśli w obecnym życiu spotyka nas coś dobrego, to zawsze musi to być nieprawda, zaś gdy spotka nas jakaś tragedia, to musi to być koniecznie „prawdziwe”. Taki fatalizm jest bezsensowny i pozbawiony braku podstaw. Gdyby zresztą był on prawdziwy to ateista musiałby konsekwentnie założyć, że po śmierci spotka go życie wieczne, które napawa go przerażeniem, ale zdarzy się to bo jest to właśnie coś dla niego złego. Jak widać takie myślenie prowadzi do sprzeczności i paradoksów w założeniach samego ateisty.
Zastanówmy się jeszcze nad inną rzeczą. Przyjmijmy, że jakiś naukowiec bada jakąś kwestię w sposób chłodny i pozbawiony emocji, starając się podchodzić do tematu bez uprzedzeń i jak najbardziej obiektywnie. Na samym końcu badań otrzymuje wnioski pozytywne i napawające optymizmem. Czy wtedy ma je odrzucić bo zalatują myśleniem życzeniowym i nie są pesymistyczne, czyli nie są jakby „bardziej realistyczne”? Takie rozumowanie nie miałoby najmniejszego sensu.
Ateista twierdzi, że teista popełnia w swej wierze błąd myślenia życzeniowego ponieważ marzy o przeżyciu swojej śmierci. Pominąwszy to, że nie jest to prawdą, ponieważ teista może na podstawie zupełnie innych przesłanek niż takie pragnienia dochodzić do wiary w Boga, to dokładnie ten sam zarzut można postawić ateiście, że nie wierzy on w Boga właśnie dlatego, że wygodniej mu będzie ulec unicestwieniu w momencie śmierci. Sam spotykałem ateistów, którzy mówili mi wprost, że wierzą w swe unicestwienie w momencie śmierci ponieważ męczy ich już sama myśl o tym, że mogliby żyć wiecznie. Inni chcą być ateistami bo odstrasza ich idea Sądu Ostatecznego po śmierci, piekła, czy jakiejkolwiek formy kary. Nie jest to nic innego jak właśnie przejaw myślenia życzeniowego w rozumowaniu ateistów. Nawet taki światopogląd jak solipsyzm, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być racjonalnym sceptycyzmem, może być motywowany życzeniowo.
Jak widać nie istnieje światopogląd, który byłby wyzuty całkowicie z jakiejś formy życzenia i tyczy się to również samych ateistów. Ateizm może oczywiście być motywowany innymi przesłankami niż te o jakich wspomniałem wyżej, co w jakiś sposób uwolni go od powyższego zarzutu o życzeniowość. Jednakże w takim samym stopniu tyczy się to teizmu. Teista może bowiem jak najbardziej wywodzić swój teizm z innych przesłanek niż emocjonalna życzeniowość. W tym wypadku powyższy zarzut ateistów, że teista myśli „życzeniowo”, traci po prostu swoją rację bytu.
Pierwotna publikacja: listopad 2016. Wykorzystano w Opoce za zgodą Autora
opr. mg/mg