Światło w ciemności

Bardzo trudno mówić dziś o sumieniu. Wielu traktuje je jako niepotrzebny balast, przeszkadzający w budowaniu świata na prywatną, ludzką miarę.

Bardzo trudno mówić dziś o sumieniu. Wielu traktuje je jako niepotrzebny balast, przeszkadzający w budowaniu świata na prywatną, ludzką miarę. Współcześnie próbuje się je podporządkowywać zasadom ekonomii, zastępować sondażami. A niektórzy politycy wprost przyznają, że w ich świecie jego reguły nie obowiązują.

Wyrzuty sumienia traktowane są przez wielu jako słabość, nad którą należy zapanować. W powszechnym mniemaniu istnieją dziedziny życia, w których prawość sumienia a priori wyklucza z działania. Nie brakuje przykładów, gdzie otwarte przyznanie się do wiary i deklaracja o kierowaniu się przy podejmowaniu przyszłych decyzji nakazami sumienia dyskwalifikuje, w najlepszym przypadku wzbudza uśmiech politowania.

Adwokat we własnej sprawie

Dziedzina sumienia to problem niezwykle delikatny, indywidualny. Człowiek nie rodzi się wyposażony w pełni we wszelkie władze poznawcze - sumienie dojrzewa wraz z nim, przeobraża się, pięknieje albo ulega deformacjom. Dużo zależy od nas, jakim się stanie.

Problem w tym, że niewiele rzeczy tak dobrze wychodzi człowiekowi jak usprawiedliwianie się. Każdy z nas to świetny adwokat siebie! Ludzie wymyślili dziesiątki sposobów na to, jak sobie poradzić z głosem sumienia. W myśl demokratycznej zasady o słuszności racji podjętej przez większość określenie „wszyscy tak robią” skutecznie unicestwia wszelkie wewnętrzne poruszenia prawdy buntującej się przeciwko jaskrawemu jej naruszaniu. Dotyka to nie tylko pokolenia wychowanego w kolektywnej rzeczywistości minionego systemu, ale także najmłodszych, urodzonych i wychowanych już w wolnej Polsce. Bywa, że sumienie przypomina dziurawe sito: większe brudy się zatrzymują, ale cała „drobnica” przecieka. Często też stroi się w szaty faryzejskie. Zapada wtedy na duchowe schorzenie objawiające się przywiązywaniem wielkiej wagi do zewnętrznej poprawności, zachowania przepisów, z jednoczesnym zaniedbaniem troski o wewnętrzną czystość. Rzeczy drobne urastają do rangi wielkiej wagi, sprawy istotne zostają pominięte. Faryzeusz to człowiek, który głośno potępia zło widziane wyraźnie u innych, ale toleruje je u siebie. Ilu takich faryzeuszów ukrytych jest w nas?

W Skoczowie w 1995 r. św. Jan Paweł II, podczas kilkugodzinnej nieoficjalnej pielgrzymki do Polski, po kanonizacji św. Jan Sarkandra wskazał na ogromną potrzebę kształtowania sumienia jako podstawowego warunku życia w społeczeństwie pluralistycznym. Wołał wtedy: „Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze! Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek - jakie będzie jego sumienie”. Słowa te zostały wypowiedziane ponad 23 lata temu, a przecież nic nie straciły ze swojej aktualności.

Siła świadectwa

„Świadectwo męczenników jest dla nas zawsze jakimś wyzwaniem - mówił wtedy papież. - Ono prowokuje, zmusza do zastanowienia. Ktoś, kto woli raczej oddać życie, niż sprzeniewierzyć się głosowi własnego sumienia, może budzić podziw albo nienawiść, ale z pewnością nie można wobec takiego człowieka przejść obojętnie. Męczennicy mają nam więc wiele do powiedzenia. Jednak przede wszystkim oni pytają nas o stan naszych sumień - pytają o naszą wierność własnemu sumieniu. (...) Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem. Aby - wedle słów apostoła - umiały rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12,2)”.

„Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi - przypominał św. Jan Paweł II - gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: «Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!» (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: «Jeden drugiego brzemiona noście» (Ga 6, 2)”.

Nie ma potrzeby komentowania tych słów. Są jasne i czytelne. Duchowy rozwój nie znosi stagnacji, bierności. Nie wystarczy mieć czyste ręce - one nie mogą być też puste. Św. Jan Paweł II wyraźnie mówi o obowiązku zaangażowania się w tworzenie lepszego, sprawiedliwszego świata. Rzadko spotykam osoby spowiadające się ze swojej bierności, ze spokoju, który wbrew obiegowym opiniom nie ma nic ze „świętości”.

Cena wolności

„Nasz wiek XX był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom - kontynuował w Skoczowie papież. - Zadawaliśmy sobie w tamtych latach pytanie: Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień? Za jaką cenę? Tą ceną są, niestety, głębokie rany w tkance moralnej narodu, a przede wszystkim w duszach Polaków, które jeszcze się nie zabliźniły, które jeszcze długo trzeba będzie leczyć. O tamtych czasach, czasach wielkiej próby sumień trzeba pamiętać, gdyż są one dla nas stale aktualną przestrogą i wezwaniem do czujności: aby sumienia Polaków nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: «Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?» (Mk 8, 36-37). Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość”.

Brzmi znajomo? Czasem potrzebny jest wstrząs, zachwianie w posadach tzw. świętego spokoju, który ma to do siebie, że zaciera ostrość spojrzenia, gubi prawdę. Czy tak się stanie w najbliższych miesiącach, latach? Walka o ludzkie sumienia trwa. Nie wolno nam jej przegrać.

Siedem rad św. o. Pio na temat spowiedzi

  1. Jest lek, który rodzi pokorę i uświęca człowieka - to spowiedź.
  2. Nawet jeśli pokój był zamknięty, po upływie tygodnia konieczne jest jego odkurzenie.
  3. Spowiedź, drodzy bracia i siostry, to coś więcej niż tylko wyznanie grzechów; dobrze przeżyta spowiedź to egzorcyzm, a więc uwolnienie od wszelkich wpływów zła, to możliwość zobaczenia siebie, stanu swojej duszy jakby w zwierciadle, którym jest nasz Pan.
  4. Ani w myślach, ani w spowiedzi świętej nie powinno się wracać do win wyznanych na poprzednich spowiedziach. Dzięki naszej [doskonałej] skrusze [wypływającej z miłości do Boga] Jezus przebaczył je w sakramencie pokuty. Tam On sam stanął przed nami i naszymi nędzami, jako Wierzyciel wobec niewypłacalnego dłużnika. Gestem nieskończonej wspaniałomyślności podarł i zniszczył weksle zapisane przez nas grzechami. Na pewno nie umielibyśmy spłacić naszych długów, gdyby nie przyszła nam z pomocą Jego Boska łaskawość. Powracanie do tych win, chęć ponownego wydobywania ich z zapomnienia po to, aby raz jeszcze otrzymać za nie przebaczenie tylko dlatego, że mamy wątpliwość, czy zostały one rzeczywiście i wspaniałomyślnie odpuszczone, czyż nie jest aktem nieufności wobec dobroci, która dała dowód ich przebaczenia, unicestwiając wszelki tytuł długu zaciągniętego przez nas grzechami?
  5. Nie zniechęcaj się, jeżeli nie wszystko wychodzi ci tak, jak tego pragniesz. Staraj się robić to, do czego jesteś zobowiązany i nie zaniedbuj tego. Nie martw się, jeżeli czyniąc to, odczuwasz pociechę, znudzenie czy przykrość. Niech tylko twoja intencja w tym wszystkim będzie zawsze właściwa.
  6. W ogóle nie filozofujcie na temat waszych wad i nie powtarzajcie ich, ale idźcie naprzód odważnie. Nie! Bóg nie umiałby was potępić, jeśli wy - by Go nie utracić - będziecie trwać w waszych postanowieniach. Niech świat się wali, niech wszystko znajduje się w ciemnościach i zamieszaniu, ale Bóg jest z nami. Czegóż więc będziemy się bać? Jeśli Bóg mieszka w ciemnościach i na górze Synaj - wśród błyskawic i grzmotów, to czy nie powinniśmy być zadowoleni, widząc, że jesteśmy blisko Niego?
  7. Z prostotą kroczcie drogą Pana i nie zadręczajcie waszego ducha. Trzeba, abyście znienawidzili wasze wady, ale czyńcie to z umiarkowaną nienawiścią, a nie gniewnie i nerwowo. [...] Z braku cierpliwości wasze niedoskonałości, zamiast zanikać, rozrastają się coraz bardziej, gdyż niepokój i zatroskanie o pozbycie się ich powoduje ich umocnienie.

(za: www.misyjnie.pl)

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama