Uczestniczyć w Bożym Miłosierdziu

Jak rozumieć Miłosierdzie Boga, by nie ulec trywializacji

Mówienie o Bożym Miłosierdziu - jak każde mówienie o Bogu i Jego przymiotach - jest obarczone nieuchronnym błędem antropomorfizacji. Bóg nie może być zamknięty w ludzkim pojęciu, obrazie, słowie - dlatego mówiąc i myśląc o Bogu trzeba zawsze z pokorą przyjmować ludzką niedoskonałość w wyrażaniu i wypowiadaniu tego, co boże. Dlatego też to wszystko, co można powiedzieć o Bożym Miłosierdziu będzie tylko cząstką prawdy, cząstką tego co przeczuwamy i nikłym odbiciem rzeczywistości.

Tym niemniej musimy i powinniśmy czynić wysiłek aby dostrzec i zrozumieć to, co z Boga objawia się w naszym życiu. Bez doświadczenia Bożej obecności i Jego miłości nasza wiara będzie krucha, bez odkrycia Bożego miłosierdzia nasz kontakt z Nim będzie nacechowany lękiem. Bo jakże można się nie lękać Tego, który jest wszechwiedzący, Tego, który zna wszystkie nasze słabości, który wydaje się stawiać nas w obliczu zadań przekraczających nasze siły, który — jak można pomyśleć - zapisuje skrupulatnie nasze potknięcia, upadki i niewierności, który zna nasze często nieczyste intencje i w swojej absolutnej sprawiedliwości może nas za to wszystko ukarać tak, jak człowiek karze przestępcę.

Jeżeli wierzymy w Boga, który jest sprawiedliwy, to Boże miłosierdzie głoszone z wysokości Krzyża wydaje się nam czymś nie-do-uwierzenia. Wydaje się bowiem, że sprawiedliwość nakazuje karać ludzi, którzy popełniają złe czyny, dopuszczają się niegodziwości i nie chcą postępować zgodnie z nakazami prawa. Dlatego często buntujemy się widząc zło, które nie jest ukarane, przestępcę, unikającego więzienia, nieuczciwego, któremu dobrze się wiedzie. Gdy dostrzegamy taką niesprawiedliwość "pocieszamy się", przeczuwając nieuchronną karę na tamtym świecie. Jakże często przewidujemy wieczne potępienie czekające okrutnych zbrodniarzy, a czasem z lękiem myślimy o karach, które nas samych czekają.

Tymczasem taka absolutna sprawiedliwość, którą przypisujemy Bogu jest tylko naszą ludzką i przez nas ubóstwioną sprawiedliwością. A przecież Bóg jest miłością i miłość nie jest jednym z przymiotów Boga, lecz Bóg i miłość to jedno i to samo, więc wszelkie "właściwości" Boga są właściwościami miłości. Sprawiedliwość miłości to właśnie miłosierdzie. Celem miłości jest zawsze dobro ukochanego, a ukochanym dla Boga jest człowiek.

W encyklice Jana Pawła II „Dives in misericordia” czytamy: "Miłosierdzie jest nieodzownym wymiarem miłości, jest jakby drugim jej imieniem, a zarazem właściwym sposobem jej objawienia się i realizacji wobec rzeczywistości zła, które jest w świecie, które dotyka i osacza człowieka, które wdziera się również do jego serca i może go ‘zatracić w piekle'(Mt.10, 28)".

Dlatego nie ma sprzeczności między Bożą sprawiedliwością i Bożym miłosierdziem: one są tym samym. To o takim miłosierdziu i Bożej sprawiedliwości mówi Tajemnica Krzyża. Ukrzyżowanie przekazuje nam prawdę o miłosierdziu, które jest nie tylko litością dla nieszczęśliwych, współczuciem dla cierpiących, pomocą potrzebującym, wybaczeniem proszącym o wybaczenie. Ukrzyżowanie przekazuje tę prawdę o Bogu, który cierpi w cierpiących, który smuci się w smutnych, który błaga o przebaczenie w błagających i który ponosi karę wraz ze skazańcami. On, który był bez grzechu, stał się grzechem dla naszego usprawiedliwienia. To dzięki narodzinom, śmierci i zmartwychwstaniu, we wcieleniu, Syn Boży stał się obecny w każdym z ludzi. Dzięki wcieleniu Bóg kocha swego Syna w każdym człowieku.

Dzięki tej tajemniczej obecności, absolutnej solidarności z każdym człowiekiem, realizuje się Boże Miłosierdzie. Polega to miłosierdzie nie na zacieraniu granicy między dobrem i złem, ale na ratowaniu tego dobra, które przecież w każdym człowieku jest obecne, choć czasem głęboko ukryte. Bóg ratuje to ukryte dobro na ogół nie przez spektakularne cuda, lecz przez nieustanne przygotowywanie drogi powrotu dla każdego, kto zboczył z właściwego szlaku. Nie ma takiej otchłani w której pogrąża się człowiek, takiej przepaści, takiego grzechu skąd nie byłoby drogi powrotu do Boga. Boża interwencja polega nie tyle na cudownym zmienianiu toku wydarzeń, co na napełnianiu sensem tego, co bez Boga jest pozbawione sensu. Boże cuda polegają nie tyle na przywracaniu wzroku niewidomym, lecz częściej na pomaganiu widzącym, by nauczyli się widzieć to co jest przed ich wzrokiem zakryte.

Miłosierdzie Boże jest obecne w świecie, dotyka każdego człowieka, na każdego z nas czeka, nigdy nie ustaje, nie szuka swego, nie pamięta złego, wybacza zniewagi, podnosi upadających na duchu, daje nadzieję pogrążonym w lęku, pomaga czynić dobro.

Pomaga czynić dobro...Właśnie uzdalnianie człowieka do czynienia dobra, do uczestniczenia Bożym dziele jest jednym ze sposobów działania miłosierdzia. To przez człowieka, który staje się narzędziem w ręku Boga, dokonuje się często ratowanie, chronienie dobra, to dzięki ludziom czyniącym dobro uobecnia się Boże miłosierdzie.

Tak więc Boże Miłosierdzie pozwala nam uczestniczyć w swoim dziele przez czynienie dobra i to uczestnictwo w takim działaniu jest już dla nas nagrodą, już to uczestnictwo przynosi nam radość, gdyż uczestnictwo w Bożym dziele jest uczestnictwem w zmartwychwstaniu. I właśnie ta radość z działania, szczęście, które takie działanie przynosi, pozwala nam odkryć że niezależnie od tego czy przyjmujemy czy też czynimy dobro, jesteśmy obdarowani przez miłość, doświadczamy Bożego Miłosierdzia.

Druga Niedziela Wielkanocna to niedziela Bożego Miłosierdzia. Módlmy się zarówno o to, by dary Miłosierdzia były przyjmowane, jak i o to byśmy my sami umieli z nich korzystać stając się narzędziem w ręku Boga. Módlmy się o pomoc w dostrzeganiu potrzeb naszych bliźnich i o mądrość serca i rąk, aby skutecznie pomagać potrzebującym.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama