Problem sekt w Polsce istnieje cały czas. Niestety niewielu rozumie mechanizm działania sekty - nie jest sektą każda niewielka grupa religijna, może zaś być nią każda organizacja, która posługuje się technikami psychomanipulacji
Czy w Polsce problem sekt istnieje rzeczywiście, czy jest on sztucznie nagłaśniany przez media?
Gdyby uznać to za sztuczny problem, to już dawno wyczerpałyby się fabuła, scenariusze i dramaty ludzi. W naszych ośrodkach ciągle mamy do czynienia nie tylko ze zgłoszeniami dotyczącymi sekt z pierwszych stron gazet. Często chodzi o manipulację w różnych grupach, w relacjach międzyosobowych. Oczywiście tematyka sekt jest dla dziennikarzy atrakcyjna, bo stanowi sensację. Jednak, dzięki mediom, coraz więcej osób diagnozuje problem samodzielnie i zgłasza się do ośrodków pomocy.
Większości z nas sekta kojarzy się z grupą o charakterze religijnym. Czy takie spojrzenie jest wystarczające?
W działalności naszych ośrodków dominikańskich podkreślamy dwie ważne rzeczy. Pierwsza, że nie należy identyfikować grupy o charakterze sekty tylko i wyłącznie z doktryną religijną. Sektą może być każda grupa, która posługuje się psychomanipulacją. Cechuje ją: posiadanie ukrytych celów realizowanych i deklarowanych, wewnętrzny, utajony regulamin grupy, wewnętrzny podział grupy na elitę i pozostałych członków, postać lidera czy też guru, który rości sobie prawo do posiadania władzy absolutnej w grupie, nie tylko w wymiarze zewnętrznym, ale i wewnętrznym, dotykającym sfery psychicznej, emocjonalnej czy duchowej. Grupa o charakterze sekty bardzo często posiada też jasno sprecyzowane założenia, co jest dobre dla jej własnej korzyści, a co złe; jakie zachowania, postawy, wartości są przez grupę wyznawane, a jakie należy odrzucić. Najczęstszymi przestrzeniami, w których odnajdują się sekty, oczywiście oprócz tych o charakterze religijnym, to przestrzeń paraedukacyjna, terapeutyczna, bardzo często wykorzystywana, a związana z takimi prądami, jak New Age. W naszej pracy staramy się unikać etykietowania. Nie mówimy, że to właśnie ta grupa jest sektą, a druga nie. Skupiamy się raczej na uczeniu ludzi krytycyzmu oraz pokazywaniu mechanizmu działania sekt, aby sami mogli skutecznie się przed nią bronić.
Czy istnieje profil osoby szczególnie podatnej na wpływy sekt?
Trzeba uwzględnić kontekst sytuacyjny, czyli to, w jaki sposób dana osoba postrzega świat, społeczeństwo, swoją lękowość, jakie ma relacje z rodziną, bliskimi. To wszystko wzięte pod uwagę może mówić o jakimś profilu osoby podatnej, ale szufladkowanie, niestety, usypia czujność. Grupy pschomanipulacyjne mają swoją ofertę dla osób w każdym wieku. I tak pobudzony ciekawością do życia i chęcią otrzymywania wsparcia emocjonalnego nastolatek może znaleźć grupę religijną, która pozwoli mu realizować swoje marzenia i zamiary duchowe, wykorzystując jego idealizm. Równie dobrze mający wyrobioną pozycję społeczną 30-latek, który zaniedbał kontekst religijny, duchowy, może trafić na ludzi, którzy w sposób łatwy, szybki, ale niekoniecznie zdrowy, zaspokoją jego duchowe aspiracje. Mieliśmy też przypadki, kiedy z prośbą o pomoc zgłaszali się do nas młodzi ludzie w imieniu swoich rodziców.
Co jest takiego pociągającego w sektach, że osoby wykształcone, inteligentne, zdające sobie sprawę z umiejętności manipulacyjnych sekt, i tak im ulegają?
Nie łudźmy się, że wykształcenie czy inteligencja wystarczą, aby obronić się przed manipulacją ze strony sekty. Przekonanie, że trafiają do niej osoby o niskim IQ to stereotyp. Wykształceni, ambitni ludzie są łakomym kąskiem. Ułożeni, mają wpojony wzorzec solidności i posłuszeństwo wobec pewnych zasad. Mogą odraczać nagrody, czyli są wytrwali, i manipulator może im zaszczepić pewną ideę misyjności, wybrania, powiedzieć, że „to kiedyś będzie nagrodzone, trzeba tylko bardzo się starać i pracować”.
Jakie grupy, mające charakter sekt, są szczególnie aktywne w Polsce?
To trudne pytanie, bo nie ma żadnych tego rodzaju badań. Z doświadczenia naszych ośrodków wynika, że mamy coraz więcej grup wykorzystujących postchrześcijaństwo. Grupy wykorzystują socjotechnikę, czyli środki manipulacji w przekazie Ewangelii. I chyba z tej domeny chrześcijańskiej mamy teraz najwięcej zgłoszeń.
Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że problem sekt może dotyczyć każdego. Czy przekonanie, iż „na pewno nie ulegnę wpływowi sekty”, nie usypia przypadkiem czujności?
To prawda. Człowiek zbyt pewny emocjonalnie czy intelektualnie może uśpić w sobie krytycyzm, zdolność zadawania pytań, bo wydaje mu się, że zna wszystkie odpowiedzi. To pierwszy czytelny syndrom podatności. Jesteśmy wychowywani w świecie tolerancji, który mówi, że ze wszystkimi wszystko można. To błąd. Nie jesteśmy ludźmi, którzy mają ze swojej duchowości stworzyć supermarket, z którego będziemy mogli wybierać różne rzeczy. Musimy być świadomi tego, kim jesteśmy, dokąd zdążamy. Wówczas świadomość i krytycyzm pozwolą odrzucić nam to, co jest zagrożeniem, a przyjąć to, co satysfakcjonujące dla życia duchowego i spójne z korzeniami naszej tradycji.
Dziękuję za rozmowę.
NOT. MD
Sekty w Polsce przeżywały swój „najlepszy” czas w latach 90 XX w. Był to ogromny problem społeczny i wychowawczy. Nie oznacza to jednak, że obecnie nie istnieje. Być może nie jest już tak eksponowany, jak kiedyś, ponieważ media zajmują się innymi, „ważniejszymi” tematami.
Dzisiaj sekty, aby pozyskać nowych członków, często wykorzystują internet. Zjawisko werbowania nasila się szczególnie w wakacje. Wysłannicy różnych niby-religijnych grup doskonale umieją wyczuć potrzeby zagubionego duchowo człowieka. Zagrożeniu zwerbowania do sekty ulegają nie tylko młodzi ludzi, ale też i dojrzali, na co dzień zajmujący odpowiedzialne stanowiska. W przypadku młodych przyczyną wstępowania do sekty staje się brak zrozumienia we własnym środowisku oraz rodzinie, a także kryzys relacji z Bogiem. Natomiast w przypadku ludzi dojrzałych - wynik kryzysu osobowościowego, poczucia alienacji, nieumiejętności zbudowania relacji z drugim człowiekiem. Sprzyjają temu również warunki pracy. W wielu korporacjach panują zwyczaje z pogranicza sekty, jak chociażby różnego rodzaju spotkania integracyjne w kręgu pracowników, bez udziału współmałżonków bądź partnerów i dzieci.
Podsumowując, problem sekt w Polsce jest obecny i nadal aktualny. Wciąż pozostaje wyzwaniem dla duszpasterstwa oraz rodziców i nauczycieli.
Problem psychomanipulacji i stosujących ją grup jest realnym współczesnym zagrożeniem. Wydaje mi się jednak, że medialne informacje o sektach pozostały na poziomie wyobrażeń i wiadomości z lat 90. Dziennikarze wciąż zadają pytania o nieistniejące grupy, takie jak Niebo czy Antrovis. Sekty wciąż są kojarzone z grupami religijnymi, a wśród reporterów krąży mit, że ofiarami ich jest przede wszystkim młodzież. Tymczasem rozpoznajemy grupy stosujące manipulację, uzależniające i totalnie działające także wśród ludzi nastawionych nie tylko na rozwój duchowy, np. wśród biznesmenów. Doświadczenie Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach we Wrocławiu wskazują, że problem sekt tak naprawdę nie dotyczy dzieci i młodzieży. Osoby zmanipulowane, w których sprawach zgłaszano się do naszej placówki, to najczęściej dorośli, w przedziale wiekowym 25-35 lat. Zdecydowana większość zgłoszeń dotyczy grupy między 20 a 40 rokiem życia. Dominikańskie Ośrodki Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych pomagają rodzinom i bliskim osób pozostających pod destrukcyjnym wpływem. Z pomocy terapeutycznej mogą skorzystać również ci, którzy padli ofiarami psychomanipulacji.
Problem postrzegam na kilku płaszczyznach. Pierwsza to teologiczna. Zaangażowanie się w sektę jest igraniem z własnym zbawieniem albo potępieniem. Odejście od Kościoła to najcięższy grzech. Sekty oznaczają również rozbite rodziny. Dostaję wiele telefonów, w których ktoś prosi o interwencję, bo mąż, syn czy córka znika z domu, głosi dziwne hasła, zaczynają się kłótnie, tragedie. Kolejną płaszczyzną jest sfera ekonomiczna. Ludzie owładnięci ideologią bardzo mocno się w nią angażują również finansowo. W latach 70 tym, którzy wstępowali do świadków Jehowy, sugerowano, że w 1975 r. będzie koniec świata. Rezygnowali z pracy, rodzin. Najważniejsze było głoszenie ich prawdy.
Wylęgarnią wielu sekt były Stany Zjednoczone. Niebezpieczne są grupy, które mówią o celach religijnych (nazywają się kościołami), a realizują polityczne. Uderzenie w Kościół jest również uderzeniem w dobro Polski. W Niemczech, Czechach służby specjalne przyglądają się działalności różnych grup, sprawdzają, czy nie ma różnicy między celami deklarowanymi a realizowanymi. W Polsce nie robi się nic. Jeśli bliski trafi do sekty, jego rodzina jest bezradna.
opr. mg/mg