Czuwanie modlitewne na błoniach w Montorso - spotkanie Benedykta XVI z młodzieżą włoską w Loreto 1-2.09.2007
Chronologiczny spis tekstów związanych ze spotkaniem w Loreto.
1 września Ojciec Święty udał się w dwudniową podróż do Loreto, by uczestniczyć w spotkaniu włoskiej młodzieży katolickiej. W Montorso — dokąd przybył helikopterem tuż po godz. 17 — powitali go przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch abp Angelo Bagnasco oraz wiecepremier włoskiego rządu Francesco Rutelli. Samochodem panoramicznym Benedykt XVI przejechał na rozległe, położone nad brzegiem morza błonia, gdzie czekała na niego kilkusettysięczna rzesza młodzieży.
Wieczorne spotkanie z młodzieżą miało charakter czuwania modlitewnego. Papież wysłuchał trzech świadectw. Na dwa pierwsze, zakończone pytaniem, udzielił odpowiedzi. Do trzeciego, najbardziej spontanicznego i dramatycznego świadectwa młodej dziewczyny, pochodzącej z rozbitej rodziny, która opowiadała o swych cierpieniach, rozpaczy i odzyskanej dzięki wierze nadziei, Papież nawiązał w dłuższym przemówieniu, które wygłosił nieco później, po uroczystym odczytaniu Ewangelii.
Tuż przed godz. 20 Ojciec Święty opuścił Montorso i udał się na kolację do Pałacu Apostolskiego w Loreto. Młodzież pozostała na całonocne czuwanie modlitewne.
Późnym wieczorem Papież udał się do sanktuarium, gdzie modlił się w ciszy w Świętym Domu Maryi (według tradycji przeniesionym z Nazaretu do Loreto pod koniec XIII w.), po czym odmówił przygotowaną wcześniej modlitwę do Matki Bożej Loretańskiej. Po modlitwie spotkał się w absydzie bazyliki z kapucynami — kustoszami sanktuarium, oraz z mniszkami z zakonów kontemplacyjnych w Loreto, do których wygłosił krótkie przemówienie.
W drugim dniu wizyty w Loreto Benedykt XVI odprawił na błoniach w Montorso Mszę św. dla ponad pół miliona młodzieży. Na zakończenie Eucharystii, po odmówieniu modlitwy «Anioł Pański», Papież rozesłał młodych ludzi na misję do ich rówieśników, do środowisk ich codziennego życia. Misyjne posłanie powierzył w sposób symboliczny 72 przedstawicielom włoskich diecezji, ruchów i wspólnot.
Po Mszy św. Benedykt XVI wrócił na obiad i krótki odpoczynek do Pałacu Apostolskiego. Po południu spotkał się w nim z organizatorami wizyty, a następnie na dziedzińcu sanktuarium z mieszkańcami miasta. O godz. 17.35 odleciał helikopterem do Castel Gandolfo.
Poniżej zamieszczamy przemówienie Papieża podczas czuwania modlitewnego w sobotę 1 września wieczorem, jego odpowiedzi na pytania młodzieży, modlitwę odmówioną w Świętym Domu, homilię w czasie Mszy św. na błoniach Montorso, rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański» i przemówienie do mieszkańców Loreto.
Droga Młodzieży, która jesteś nadzieją Kościoła we Włoszech!
Cieszę się ze spotkania z tobą w tym szczególnym miejscu, w ten niezwykły wieczór — pełen modlitwy, pieśni i chwil milczenia, bogaty w nadzieję i głębokie wzruszenia. Ta dolina, gdzie w przeszłości także mój umiłowany poprzednik Jan Paweł II spotykał się z wieloma spośród was, stała się już waszą «agorą» — waszą przestrzenią wolną od murów i barier, gdzie zbiegają się i skąd się rozchodzą tysiące dróg. Z uwagą wysłuchałem słów wypowiedzianych tu w imieniu was wszystkich. Na to miejsce autentycznego, radosnego spotkania w duchu pokoju przybyliście z wielu różnych powodów: jedni dlatego, że należą do jakiejś grupy, inni zachęceni przez przyjaciół, jeszcze inni kierowani głębokim przekonaniem, niektórzy nurtowani wątpliwościami, inni po prostu z ciekawości... Niezależnie od motywu, który was tu przywiódł, mogę wam powiedzieć — choć jest to śmiałe stwierdzenie — że zgromadził nas tutaj Duch Święty. Tak, tak właśnie jest: przyprowadził was tutaj Duch. Przybyliście tu ze swoimi wątpliwościami i przekonaniami, swoimi radościami i niepokojami, a teraz my wszyscy, wy wszyscy macie otworzyć swoje serca i ofiarować to wszystko Jezusowi.
Powiedzcie Mu: oto przychodzę, na pewno jeszcze nie jestem taki, jakim chciałbyś, żebym był, nie potrafię nawet do końca zrozumieć samego siebie, ale gotów jestem, z Twoją pomocą, iść za Tobą. Panie Jezu, tego wieczoru chcę z Tobą rozmawiać, przyjmując tę samą wewnętrzną postawę i zawierzając Ci z ufnością tak samo, jak tamta młoda kobieta, która ponad dwa tysiące lat temu powiedziała «tak» Ojcu, gdy wybrał Ją, by stała się Twoją Matką. Ojciec wybrał Ją, bo była uległa i posłuszna Jego woli. Tak jak Ona, jak młoda Maryja, niech każdy z was, drodzy młodzi przyjaciele, z wiarą powie do Boga: Oto jestem, «niech mi się stanie według słowa Twego».
Jakież wspaniałe świadectwo młodej i porywającej wiary dane jest nam oglądać tego wieczoru! Dziś wieczór Loreto stało się dzięki wam duchową stolicą młodzieży; centrum, do którego pielgrzymują duchowo rzesze młodzieży z pięciu kontynentów. Czujemy w tej chwili, że skupiają się wokół nas oczekiwania i nadzieje milionów młodych ludzi z całego świata: w tym samym momencie jedni czuwają, inni śpią, jeszcze inni uczą się lub pracują; ktoś żyje nadzieją, ktoś inny ją stracił; ktoś wierzy, ktoś nie potrafi uwierzyć, ktoś kocha życie, a ktoś inny je marnotrawi. Chciałbym, aby do was wszystkich dotarły moje słowa: Papież jest z wami, dzieli wasze radości i utrapienia, przede wszystkim zaś dzieli wasze najgłębsze oczekiwania, kryjące się w waszych sercach, i prosi Pana o dar pełnego i szczęśliwego życia dla każdego z was, życia bogatego w sens, życia prawdziwego.
Niestety, dzisiaj wielu młodym ludziom życie spełnione i szczęśliwe jawi się nierzadko jako marzenie trudne do zrealizowania — słyszeliśmy tu wiele takich świadectw — a czasem jako prawie nierealne. Wielu waszych rówieśników patrzy w przyszłość z lękiem, nurtują ich liczne wątpliwości. Z niepokojem pytają się: jak mamy żyć w społeczeństwie, w którym tak wiele jest znaczących niesprawiedliwości i cierpienia? Jak reagować na egoizm i przemoc, które czasem zdają się dominować? Jak nadać pełny sens życiu? Z miłością i przekonaniem powtarzam wam, młodzieży tutaj obecnej, a za waszym pośrednictwem waszym rówieśnikom na całym świecie: Nie lękajcie się, Chrystus może zaspokoić najgłębsze pragnienia waszych serc! Czy marzenia mogą się nie spełniać, jeśli rozbudza je i podtrzymuje w sercach Duch Boży? Czy cokolwiek może zgasić nasz entuzjazm, gdy jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem? Nic i nikt, powiedziałby Apostoł Paweł, nie zdoła nas nigdy odłączyć od miłości Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (por. Rz 8, 35-39).
Pozwólcie, że tego wieczoru powiem wam raz jeszcze: każdy z was, jeżeli pozostaje zjednoczony z Chrystusem, może dokonać wielkich rzeczy. Dlatego, drodzy przyjaciele, nie bójcie się marzyć o wielkich dobrych dziełach i niech was nie zniechęcają trudności. Chrystus wierzy w was i pragnie, abyście mogli spełnić każde swoje najszlachetniejsze i najwznioślejsze marzenie o prawdziwym szczęściu. Nic nie jest niemożliwe dla tego, kto ufa Bogu i Jemu się zawierza. Spójrzcie na młodą Maryję! Anioł zapowiedział Jej coś naprawdę niepojętego: miała uczestniczyć, najściślej jak to możliwe, w realizacji najwspanialszego Bożego zamysłu — zbawienia ludzkości. Wobec tej propozycji Maryja — jak słyszeliśmy w Ewangelii — przelękła się, uświadamiając sobie swoją znikomość w obliczu wszechmocy Bożej. Zastanawiała się: jak to możliwe, dlaczego właśnie ja? Była jednak gotowa spełnić wolę Bożą, natychmiast zatem powiedziała «tak», które zmieniło Jej życie i dzieje całej ludzkości. Także my spotykamy się tutaj tego wieczora właśnie dzięki Jej «tak».
Zapytuję siebie i was: Czy wymagania Boga w stosunku do nas, choćby wydawały się niezwykle trudne, mogą równać się z tym, czego oczekiwał On od Maryi? Drodzy chłopcy i dziewczęta, uczmy się od Maryi mówić «tak», bo Ona naprawdę wie, co znaczy odpowiedzieć wielkodusznie na wymagania Pana. Maryja, moi drodzy, zna wasze najszlachetniejsze i najgłębsze pragnienia. Przede wszystkim zna dobrze wasze wielkie pragnienie miłości, waszą potrzebę kochania i bycia kochanym. Patrząc na Nią, idąc posłusznie za Nią, odkryjecie piękno miłości — nie miłości «jednorazowego użytku», chwilowej i złudnej, uwarunkowanej przez egoistyczną i materialistyczną mentalność, ale miłości prawdziwej i głębokiej. Każdy chłopak i dziewczyna wkraczający w życie nosi w głębi swego serca marzenie o miłości, która nada pełny sens ich przyszłości. Dla wielu z nich to marzenie spełnia się w małżeństwie i gdy zakładają rodzinę, w której miłość mężczyzny i kobiety przeżywana jest jako wzajemny i wierny, nieodwołalny dar, jako dar ostateczny, przypieczętowany słowem «tak», wypowiedzianym wobec Boga w dniu ślubu, raz na całe życie. Dobrze wiem, że to marzenie jest dziś coraz trudniej spełnić. Ileż porażek miłości widzimy wokół nas! Ileż małżeństw rezygnuje, poddaje się i rozpada! Ileż rodzin ulega zniszczeniu! Iluż młodych ludzi, także spośród was, było świadkami separacji lub rozwodu swoich rodziców! Wszystkim, którzy znajdują się w tak trudnych i złożonych sytuacjach, chcę dzisiaj powiedzieć: Matka Boża, wspólnota wierzących i Papież są z wami i modlą się, aby kryzys nękający rodziny w naszych czasach nie stał się nieodwracalną klęską. Oby chrześcijańskie rodziny z pomocą Bożej łaski umiały dochować wierności uroczystej przysiędze miłości, złożonej z radością wobec kapłana i chrześcijańskiej wspólnoty w dniu ślubu.
W obliczu tak licznych porażek nierzadko nasuwa się pytanie: Czyż jestem lepszy od moich przyjaciół i krewnych, którym się nie powiodło? Dlaczego właśnie mnie miałoby się udać tam, gdzie tak wielu poniosło porażkę? Ten ludzki lęk może obezwładnić nawet najśmielsze serca, ale tej nocy, którą spędzimy tutaj u stóp Świętego Domu, Maryja powtórzy każdemu z was, drodzy młodzi przyjaciele, słowa, które Ona sama usłyszała od anioła: Nie bójcie się! Nie lękajcie się! Duch Święty jest z wami i nigdy was nie opuszcza. Nic nie jest niemożliwe dla ufających Panu. Dotyczy to ludzi, których przeznaczeniem jest życie małżeńskie, a w jeszcze większej mierze tych, którym Bóg proponuje życie w całkowitym oderwaniu od dóbr ziemi, aby mogli w pełni poświęcić się Jego Królestwu. Niektórzy spośród was weszli na drogę wiodącą do kapłaństwa, do życia konsekrowanego; niektórzy pragną zostać misjonarzami, choć wiedzą, jak liczne i jak poważne wiążą się z tym niebezpieczeństwa. Myślę tu o kapłanach, o zakonnicach i świeckich misjonarzach, którzy polegli na szańcach miłości w służbie Ewangelii. Bardzo wiele mógłby nam o tym powiedzieć o. Giancarlo Bossi, za którego modliliśmy się, gdy został uprowadzony na Filipinach, a dziś cieszymy się jego obecnością wśród nas. Pozdrawiając go i mu dziękując, pragnę pozdrowić wszystkich, którzy poświęcają swoje życie Chrystusowi na rubieżach ewangelizacji, i im podziękować. Młodzi przyjaciele, jeśli Bóg wzywa was, byście pełniej służyli Mu swoim życiem, odpowiedzcie Mu wielkodusznie. Możecie być pewni, że życie oddane Bogu nigdy nie jest zmarnowane.
Moi drodzy, na tym kończę, ale najpierw chcę was przygarnąć do serca jak ojciec; przygarniam każdego z was i serdecznie was pozdrawiam. Pozdrawiam obecnych tu biskupów, poczynając od abpa Angela Bagnasca, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch, i abpa Gianniego Danziego, który gości nas tutaj w swojej wspólnocie kościelnej. Pozdrawiam kapłanów, zakonników, zakonnice i towarzyszących wam animatorów. Pozdrawiam przedstawicieli władz świeckich oraz wszystkich, którzy zadbali o przygotowanie tego spotkania. Później spotkamy się jeszcze «wirtualnie», a zobaczymy się ponownie jutro rano, na zakończenie tego nocnego czuwania, aby przeżyć najwznioślejszy moment naszego spotkania, gdy realnie uobecni się sam Jezus w swoim słowie i w tajemnicy Eucharystii. Ja już teraz chcę zaprosić was, młodych, na spotkanie w Sydney, gdzie za rok odbędzie się kolejny Światowy Dzień Młodzieży. Wiem — Australia jest daleko i dla młodzieży włoskiej znajduje się dosłownie na drugim końcu świata... Módlmy się, aby Pan, który dokonuje wszelkich cudów, pozwolił wielu z was tam być. Niech pozwoli na to mnie i niech pozwoli wam. Jest to jedno z wielu naszych marzeń, które tej nocy, modląc się, zawierzamy wspólnie Maryi.
Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (10-11/2007) and Polish Bishops Conference