Homilia w Domu św. Marty - 17.09.2016
Przedstawiciele papiescy muszą trzy razy wyjść poza samych siebie: fizycznie, bo mają zawsze gotową walizkę; kulturowo, bo muszą natychmiast przystosować się do środowiska, do którego zostają posłani; a potem przez modlitwę i adorację przed tabernakulum.
Koncelebrując Mszę św. z uczestnikami spotkania jubileuszowego w sobotę 17 września rano w kaplicy Domu św. Marty, Papież nakreślił duchowy profil osób pełniących posługę dyplomatyczną w służbie Stolicy Apostolskiej.
Punktem wyjścia medytacji Franciszka była przypowieść o siewcy, którą Łukasz opowiada w Ewangelii (8, 4-15): „'Siewca wyszedł siać ziarno': to wzór, ikona, którą ukazuje nam Jezus, by zrozumieć życie chrześcijańskie: chrześcijanin jest mężczyzną, kobietą, którzy wychodzą, zawsze, by siać ziarno”.
Zwracając się bezpośrednio do obecnych, Papież powiedział, że „w sposób szczególny, również nadzwyczajny, jesteście ludźmi, którzy wychodzą: jakiś czas temu powiedziałem, że prowadzicie życie cygańskie, dwa, trzy , cztery lata tu, pięć!; a potem, „kiedy człowiek już się dobrze nauczył języka, telefon z Rzymu: „Słuchaj, co u ciebie?” — „Wszystko w porządku” — „Wiesz, Ojciec Święty, który bardzo cię kocha, pomyślał o tobie w związku z tą misją”. Bo te telefony, te wezwania, są zawsze osłodzone', prawda?”.
Przedstawiciel papieski, mówił dalej Franciszek, wie, że zawsze musi być gotowy do „spakowania walizek i wyjazdu w inne miejsce: zostawienia przyjaciół, zrezygnowania z przyzwyczajeń, opuszczenia wielu rzeczy, które zrobił”. Musi wciąż „wychodzić poza siebie i wyjechać z jednego miejsce w inne, i tam zacząć od początku”.
Lecz „jest inne wyjście — stwierdził Papież — którego nuncjusz dokonuje i musi dokonywać: kiedy przyjeżdża do jakiegoś kraju, musi wyjść poza siebie samego, by poznać, prowadzić dialog, by uczyć się kultury, sposobu myślenia”. I musi też „wyjść poza siebie, by chodzić na przyjęcia, często bardzo nudne, ale musi tam być i słuchać”. W tych kontekstach „sieje się ziarno” i „zasiew jest zawsze dobry, ziarno jest dobre, konieczne jest tylko uważanie, by diabeł nie zasiał trochę kąkolu; ale zairno jest dobre”.
Ta „praca polegająca na zaczynaniu od nowa, działaniu, zgłębianiu kultury — mówił dalej Papież — można by pomyśleć, że jest zbyt funkcjonalna, a nawet administracyjna” i, zważywszy na to, że „w Kościele jest tak wielu zdolnych świeckich”, można sobie zadać pytanie: „Dlaczego oni nie mogą pełnić tej funkcji?”. Na to pytanie Franciszek odpowiedział w sposób bardzo osobisty: „Parę dni temu rozmawiałem na ten temat z Sekretarzem Stanu, który powiedział: Proszę zwrócić uwagę, że na tych przyjęciach, liczne osoby, które wydają się powierzchowne, szukają koloratki'”.
„Wszyscy dobrze wiecie — powiedział Franciszek zwracając się do przedstawicieli papieskich — czego dokonaliście w tak wielu duszach; w tej światowości, ale bez zanurzania się w światowości, akceptując osoby takimi, jakie są, słuchając ich, prowadząc z nimi dialog: to również jest wychodzenie poza siebie nuncjusza, by zrozumieć ludzi, prowadzić z nimi dialog. To jest krzyż”.
Nawiązując do sedna przypowieści ewangelicznej, Franciszek zwrócił uwagę na fakt, że Jezus mówi, iż „siewca sieje ziarno, sieje zboże, a potem odpoczywa, ponieważ to Bóg sprawia, że ono kiełkuje i wzrasta”. Otóż „również nuncjusz musi wyjść poza siebie do Pana, który sprawia, że ziarno rośnie, kiełkuje; i musi wyjść poza siebie przed tabernakulum, w modlitwie, w adoracji”. Jest to, wyjaśnił, „wielkie świadectwo: nuncjusz wielbi tylko tego, który sprawia, że ziarno wzrasta, który daje życie”.
Takie są zatem, według Papieża, „trzy wyjścia nuncjusza”. Pierwszym jest „wyjście w sensie fizycznym: pakowanie walizek, życie po cygańsku”. Potem jest „wyjście, powiedzmy, kulturowe: uczenie się kultury, uczenie się języka”. Bowiem, wyjaśnił dodatkowo Franciszek, w tej rozmowie telefonicznej, kiedy nuncjuszowi zostaje zakomunikowane nowe zadanie, zadaje mu się także pytanie, jakie zna języki. I na przykład odpowiedź może być: „Mówię dobrze po angielsku, po francusku, radzę sobie z hiszpańskim”. Lecz może on usłyszeć także: „Słuchaj, Papież postanowił posłać cię do Japonii!” — „Ale ja nie znam ani jednej litery tych Japończyków!” — „W porządku, nauczysz się!”. I w związku z tym Papież zwierzył się obecnym, że „bardzo budujący był dla niego przykład jednego z was, który przed przedstawieniem listów uwierzytelniających w ciągu dwóch miesięcy nauczył się trudnego języka i nauczył się odprawiać Mszę św. w tym języku: rozpoczął to wyjście z entuzjazmem, z radością”.
„Trzecim wyjściem” jest wreszcie „modlitwa, adoracja”. I ten aspekt, stwierdził Franciszek, „jest silniejszy” u tych, którzy nie są już w czynnej służbie, ponieważ „jest to również zadanie braterskie”: modlą się oni więcej, muszą modlić się „więcej za braci, którzy są tam, w świecie”. Lecz „również nuncjusz pełniący swoją funkcję” nie może „zapominać o tej adoracji, aby Pan sprawił, że wyrośnie to, to on zasiał”.
Takie są zatem, dla przedstawicieli papieskich, „trzy wyjścia i trzy sposoby służenia Jezusowi Chrystusowi i Kościołowi”. I „Kośció dziękuje wam za te trzy wyjścia, dziękuje wam bardzo”. I, zakończył Papież, „ja również ze swej strony pragnę wam podziękować: bardzo często podziwiam wasze komunikaty, które otrzymuję rano: Popatrz, jak on dobrze pracuje'”. Wszystkim obecnym, przechodząc do kolejnej części liturgii, Papież życzył właśnie, aby Pan dał im „łaskę, by byli zawsze na czasie w tych trzech wyjściach, w tych trzech wyjściach poza siebie”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano