Rozważanie na zakończenie Drogi Krzyżowej w Koloseum, 18.04.2014
W Wielki Piątek po południu Ojciec Święty odprawił Nabożeństwo Męki Pańskiej w Bazylice św. Piotra — podczas którego homilię wygłosił kaznodzieja Domu Papieskiego o. Raniero Cantalamessa OFMCap — natomiast wieczorem przewodniczył Drodze Krzyżowej w Koloseum. Rozważania do niej przygotował na prośbę Papieża metropolita archidiecezji Campobasso-Boiano abp Giancarlo Maria Bregantini CSS, przewodniczący Komisji Episkopatu Włoch ds. Pracy, Sprawiedliwości i Pokoju, a odczytywali je włoska aktorka Virna Lisi i spiker Radia Watykańskiego Orazio Coclite. Podczas procesji krzyż nieśli: wikariusz diecezji rzymskiej kard. Agostino Vallini, robotnik i przedsiębiorca, a następnie po dwie osoby — imigranci, narkomani przebywający we wspólnocie terapeutycznej, bezdomni, rzymska rodzina, więźniowie, kobiety świeckie, chorzy, dzieci, osoby starsze, bracia z Kustodii w Ziemi Świętej oraz zakonnice, które przekazały go w obecności Ojca Świętego kard. Valliniemu. Na zakończenie Papież wygłosił następujące rozważanie:
Bóg złożył na krzyżu Jezusa cały ciężar naszych grzechów, wszystkie niegodziwości, jakich dopuścił się każdy Kain przeciwko swojemu bratu, wszystką gorycz zdrady Judasza i Piotra, całą próżność despotów, całą arogancję fałszywych przyjaciół. To był ciężki krzyż, jak noc ludzi opuszczonych, ciężki jak śmierć osób bliskich, ciężki, ponieważ zawiera w sobie całą szpetotę zła. A jednak jest to również krzyż chwalebny, jak świt po długiej nocy, bowiem we wszystkim ukazuje miłość Boga, która jest większa od naszych niegodziwości i od naszych zdrad. W krzyżu widzimy potworność człowieka, kiedy daje się prowadzić złu; ale widzimy także ogrom miłosierdzia Boga, który nie traktuje nas odpowiednio do naszych grzechów, ale kieruje się swoim miłosierdziem.
W obliczu krzyża Jezusa widzimy, niemal możemy odczuć namacalnie, jak bardzo jesteśmy kochani na zawsze; w obliczu krzyża czujemy się «dziećmi», a nie «rzeczami» czy «przedmiotami», jak twierdził św. Grzegorz z Nazjanzu, zwracając się do Chrystusa tymi słowami modlitwy: «Gdyby nie było Ciebie, o mój Chryste, czułbym się stworzeniem skończonym. Urodziłem się i czuję, że się rozpadam. Jem, śpię, odpoczywam i chodzę, choruję i zdrowieję. Nachodzą mnie niezliczone żądze i udręki, cieszę się słońcem i kiedy ziemia wydaje owoce. Potem umieram, a ciało staje się prochem, podobnie jak ciało zwierząt, które są bez grzechów. A cóż ja mam więcej od nich? Nic poza Bogiem. Gdyby nie było Ciebie, o Chryste, czułbym się stworzeniem skończonym. O nasz Jezu, prowadź nas od krzyża do zmartwychwstania i poucz nas, że nie zło będzie miało ostatnie słowo, lecz miłość, miłosierdzie i przebaczenie. O Chryste, pomóż nam wykrzyknąć na nowo: 'Wczoraj byłem ukrzyżowany z Chrystusem; dziś jestem z Nim uwielbiony. Wczoraj umarłem z Nim, dziś z Nim żyję. Wczoraj byłem z Nim pogrzebany, dziś z Nim zmartwychwstałem'».
Na koniec wszyscy razem wspomnijmy chorych, wspomnijmy wszystkie osoby opuszczone pod ciężarem krzyża, aby w próbie krzyża znalazły siłę nadziei, nadziei zmartwychwstania i miłości Bożej.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (5/2014) and Polish Bishops Conference