Kara śmierci jest sprzeczna z Ewangelią

Przemówienie do uczestników spotkania z okazji 25. rocznicy promulgacji Katechizmu Kościoła Katolickiego, 11.10.2017

11 października po popołudniu Papież Franciszek udał się do Nowej Auli Synodu w Watykanie, gdzie odbywało się spotkanie zorganizowane przez Papieską Radę ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji w 25. rocznicę podpisania przez Jana Pawła II konstytucji apostolskiej «Fidei depositum» i promulgacji Katechizmu Kościoła Katolickiego. Z tej okazji zorganizowano w atrium Auli Pawła VI wystawę różnych wydań Katechizmu w blisko 50 językach. W spotkaniu w Auli Synodu wzięli udział liczni kardynałowie, arcybiskupi i biskupi, ambasadorzy, teolodzy, rektorzy i profesorowie, katecheci, kapłani, zakonnicy i seminarzyści. Po wystąpieniach kard. Christopha Schönborna, abpa Cesarego Nosigli i prof. Kathariny Karl — które poprzedziło wprowadzenie przewodniczącego Rady, abp Salvatore Fisichelli — przemówienie wygłosił Ojciec Święty.

Czcigodni Kardynałowie, drodzy Bracia w biskupstwie i kapłaństwie,
panowie Ambasadorzy, dostojni Profesorowie, Bracia i Siostry!

Serdecznie was pozdrawiam i dziękuję arcybiskupowi Fisichelli za życzliwe słowa, jakie do mnie skierował.

25. rocznica konstytucji apostolskiej Fidei depositum, którą św. Jan Paweł II promulgował Katechizm Kościoła Katolickiego trzydzieści lat od rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II, stanowi znaczącą okazję, by przyjrzeć się drodze, która od tego czasu została przebyta. Św. Jan XXIII nie pragnął Soboru, aby potępić błędy, lecz chciał go przede wszystkim po to, by Kościół mógł nareszcie ukazać piękno wiary w Jezusa Chrystusa odnowionym językiem. «Konieczne jest — mówił Papież w swoim przemówieniu na jego otwarcie — aby Kościół nie oddalał się od świętego dziedzictwa prawd przekazanych przez Ojców; lecz równocześnie musi uwzględnić teraźniejszość, nowe warunki i formy życia, które otwarły nowe drogi przed apostolatem katolickim» (11 października 1962 r.). «Naszym obowiązkiem jest — kontynuował Ojciec Święty — nie tylko strzec owego cennego skarbu, jak byśmy się zajmowali jedynie starożytnością, lecz także poświęcić się ochoczo i bez lęku tak bardzo potrzebnemu w naszych czasach dziełu, idąc dalej drogą, którą Kościół przemierza od prawie dwudziestu stuleci» (tamże).

«Strzec» i «iść dalej» — należą do zadań Kościoła z samej jego natury, ażeby prawda zawarta w głoszeniu Ewangelii przez Jezusa mogła osiągnąć swoją pełnię aż do końca czasów. To jest łaska, która została udzielona ludowi Bożemu, a zarazem zadanie oraz misja, za które jesteśmy odpowiedzialni, aby głosić w nowy i bardziej kompletny sposób tę samą Ewangelię współczesnym nam ludziom. Z radością, którą rodzi nadzieja chrześcijańska, i z «lekarstwem miłosierdzia» (tamże), zbliżamy się do mężczyzn i kobiet naszych czasów, aby pozwolić im odkryć niewyczerpane bogactwo, kryjące się w osobie Jezusa Chrystusa.

Prezentując Katechizm Kościoła Katolickiego, Jan Paweł II utrzymywał, że «musi [on] brać pod uwagę wyjaśnienia nauki, które w ciągu dziejów Duch Święty wskazał Kościołowi. Konieczne jest także, by pomagał rozjaśniać światłem wiary nowe sytuacje i problemy, które w przeszłości nie zostały wyjaśnione» (konstytucja apostolska Fidei depositum, 3). Katechizm ten stanowi zatem ważne narzędzie nie tylko dlatego, że ukazuje wierzącym niezmienne nauczanie w sposób umożliwiający coraz głębsze pojmowanie wiary, ale również i przede wszystkim dlatego, że jego zadaniem jest przybliżenie współczesnych nam ludzi wraz z ich nowymi, a zarazem jakże różnymi problemami, do Kościoła, który ukazuje wiarę jako odpowiedź pełną znaczenia dla egzystencji ludzkiej w tym szczególnym momencie dziejowym. Nie wystarczy zatem znaleźć nowy język, by mówić o wierze, która jest taka sama od zawsze; jest natomiast rzeczą pilną i konieczną — wobec nowych wyzwań i perspektyw, które pojawiają się przed ludzkością — aby Kościół mógł wyrazić nowość Ewangelii Chrystusa, która choć zawarta w Słowie Boga, nie została jeszcze odkryta. To jest właśnie ten skarbiec «rzeczy nowych i starych», o którym mówił Jezus, kiedy posyłał uczniów, by nauczali nowych rzeczy, które On sam przyniósł światu, nie zapominając o rzeczach starych (por. Mt 13, 52).

Ewangelista Jan na jednej z najpiękniejszych stronic swojej Ewangelii przytacza tak zwaną «Modlitwę Arcykapłańską» Jezusa. Przed swoją męką i śmiercią Jezus zwraca się do Ojca, wyrażając posłuszeństwo przez wypełnienie misji, która została Mu powierzona. Jego słowa są hymnem miłości i zawierają również prośbę o zachowanie i strzeżenie uczniów (por. J 17, 12-15). W tym samym momencie Jezus modli się również za tych, którzy w przyszłości będą wierzyć w Niego dzięki przepowiadaniu Jego uczniów, aby oni również zostali zgromadzeni i zachowani w jedności (por. J 17, 20-23). W słowach: «A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa» (J 17, 3), osiąga swój punkt kulminacyjny misja Jezusa.

Poznanie Boga, jak dobrze wiemy, nie jest jakimś teoretycznym ćwiczeniem ludzkiego umysłu, ale przede wszystkim nieugaszonym pragnieniem wpisanym w serce każdej osoby. Jest to poznanie, które rodzi się z miłości, ponieważ spotkaliśmy się z Synem Bożym na naszej drodze (por. encyklika Lumen fidei, 28). Jezus z Nazaretu idzie z nami, aby wprowadzić nas swoim słowem i swoimi znakami w głęboką tajemnicę miłości Ojca. To poznanie staje się dzień za dniem coraz mocniejsze dzięki pewności podyktowanej przez wiarę, że jesteśmy kochani, a zatem włączeni w zamysł Boży, który jest pełen sensu. Ten, kto kocha, chce znać lepiej osobę, którą kocha, aby odkryć bogactwo, które się w tej osobie kryje, a które codziennie jawi się jako rzeczywistość zawsze nowa.

Z tego powodu nasz Katechizm może być pojmowany w świetle miłości jako doświadczenie poznania, ufności oraz zawierzenia się tajemnicy. Katechizm Kościoła Katolickiego, wyjaśniając swój wkład, zapożycza słowa z Katechizmu Rzymskiego, przytacza je i przedstawia jako klucz do czytania i stosowania: «Jedyny cel nauczania należy widzieć w miłości, która nigdy się nie skończy. Można bowiem doskonale przedstawić to, co ma być przedmiotem wiary, nadziei i działania, ale przede wszystkim trzeba zawsze ukazywać miłość naszego Pana, by wszyscy zrozumieli, że każdy prawdziwie chrześcijański akt cnoty nie ma innego źródła niż miłość ani innego celu niż miłość» (Katechizm Kościoła Katolickiego, 25).

W związku z tym, chciałbym nawiązać do tematu, który zgodnie z powyższymi celami powinien znaleźć w Katechizmie Kościoła Katolickiego bardziej adekwatne i spójne wyjaśnienie. Myślę tu o karze śmierci. Problem ten nie może być sprowadzony do skrótowego przedstawienia nauczania tradycyjnego, bez ukazania nie tylko rozwinięcia tego nauczania przez ostatnich papieży, ale również zmienionej świadomości ludu chrześcijańskiego, który odrzuca przyzwolenie na karę, która ciężko obraża ludzką godność.

Należy z mocą potwierdzić, że kara śmierci, niezależnie od tego, w jaki sposób jest wykonana, jest nieludzkim środkiem, który poniża godność człowieka. Jest sama przez się sprzeczna z Ewangelią, ponieważ decyzja o niej jest podjęta arbitralnie i polega na pozbawieniu życia, które jest zawsze święte w oczach Stwórcy i którego tylko Bóg jest ostatecznie prawdziwym sędzią i gwarantem. Nigdy żaden człowiek, «nawet zabójca nie traci swej osobowej godności» (List do Przewodniczącego Międzynarodowej Komisji przeciwko Karze Śmierci, 20 marca 2015 r.), ponieważ Bóg jest Ojcem czekającym zawsze na powrót syna, który wiedząc, że pobłądził, prosi o przebaczenie i rozpoczyna nowe życie. Nikt nie może być zatem pozbawiony nie tylko życia, ale również możliwości odkupienia moralnego i egzystencjalnego, które z kolei przyniesie korzyść wspólnocie.

W minionych wiekach, kiedy środki obrony były ubogie, a społeczeństwo nie było jescze wystarczająco dojrzałe, stosowanie kary śmierci wydawało się logiczną konsekwencją właściwego wymiaru sprawiedliwości. Niestety, nawet w Państwie Kościelnym uciekano się do tego skrajnego i nieludzkiego środka, zapominając o prymacie miłosierdzia nad sprawiedliwością. Bierzemy odpowiedzialność za przeszłość i przyznajemy, że środki te były podyktowane przez mentalność bardziej legalistyczną niż chrześcijańską. Troska o zachowanie władzy i bogactw materialnych doprowadziła do tego, że wartość prawa była zawyżana, co nie pozwalało zagłębić się w zrozumienie Ewangelii. Jednakże dzisiaj, gdybyśmy pozostali neutralni w obliczu nowych wymogów w odniesieniu do godności osobistej, bylibyśmy jeszcze bardziej winni.

Nie ma w tym żadnej sprzeczności z jakimkolwiek tradycyjnym nauczaniem, ponieważ obrona godności życia ludzkiego od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci zawsze znajdowała w nauczaniu Kościoła swój spójny i autorytatywny wyraz. Harmonijny rozwój doktryny wymaga jednakże, byśmy zrezygnowali z obrony tych argumentów, które jawią się dziś jako zdecydowanie sprzeczne z nowym pojmowaniem prawdy chrześcijańskiej. Ponadto, jak przypominał nam już św. Wincenty z Lerynu: «Powie kto może: czyliż już w Kościele Chrystusa żadnego co do wiary nie będzie można mieć postępu? I owszem, niech będzie choćby i największy. Bo któż jest tak zazdrosny ludziom, tak nienawistny Bogu, kto by to śmiał zakazywać?» (Commonitorium, 23. 1: PL 50). Należy zatem potwierdzić, że niezależnie od tego, jak ciężkie jest popełnione przestępstwo, kara śmierci jest niedopuszczalna, ponieważ stanowi atak na nienaruszalność oraz godność osoby.

«Kościół w swojej doktrynie, w życiu i kulcie przedłuża i przekazuje wszystkim pokoleniom wszystko, czym jest i w co wierzy» (Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna Dei verbum, 8). Ojcowie soborowi nie mogli znaleźć lepszej syntezy, by wyrazić naturę oraz misję Kościoła. Nie tylko w «doktrynie», ale również w «życiu» i w «kulcie» wierni mogą być ludem Bożym. Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym serią czasowników opisuje dynamiczną naturę tego procesu: «Tradycja ta (...) rozwija się, (...) wzrasta (...) nieustannie zdąża ku pełni Bożej prawdy, aż w nim samym wypełnią się słowa Bożej tajemnicy» (tamże).

Tradycja jest rzeczywistością żywą i tylko niepełna jej wizja może prowadzić do myślenia, że «depozyt wiary» jest czymś statycznym. Słowo Boże nie może być przechowywane w naftalinie jak stary koc, który należy chronić przed molami! Nie! Słowo Boże jest rzeczywistością dynamiczną, zawsze żywą, która rozwija się i rośnie, ponieważ dąży do pełni, czego ludzie nie mogą zatrzymać. To prawo rozwoju, sformułowane przez św. Wincentego z Lerynu: «umacnianie się z latami, rozszerzanie z czasem, podnoszenie z wiekiem» (por. Commonitorium, 23. 9: PL 50), jest szczególną cechą prawdy objawionej i przekazanej przez Kościół, i absolutnie nie oznacza zmiany w doktrynie.

Nie można zachowywać doktryny, nie dając jej się rozwijać, ani też nie można jej wiązać ze sztywną i niezmienną interpretacją, nie uwłaczając działaniu Ducha Świętego. «Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków» (Hbr 1, 1), i teraz też «bezustannie rozmawia z Oblubienicą swego umiłowanego Syna» (Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna Dei verbum, 8). Jesteśmy wezwani do tego, by ten głos sobie przyswajać w postawie «nabożnego słuchania» (tamże, 1), aby nasze życie jako Kościoła mogło rozwijać się z takim samym entuzjazmem, jak na początku, w kierunku nowych horyzontów, gdzie Pan chce nas prowadzić.

Dziękuję wam za to spotkanie i za wasz trud; proszę, byście modlili się za mnie i z serca wam błogosławię. Dziękuję.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama